To dość rozciągnięta w czasie historia. W salonie telefonów komórkowych w mieście oddalonym o 40 km od mojego kupiłam telefon za 800 zł (200 zł taniej niż w innych punktach). Po 7 miesiącach ekran dotykowy nagle przestał działać. Zawiozłam telefon do serwisu i zostawiłam. Po prawie 2 tygodniach ciszy sama zadzwoniłam zapytać co się dzieje. Dowiedziałam się, że telefon jest gotowy do odbioru. Wycieczka do obcego miasta, wchodzę do serwisu, a tam telefon dalej zepsuty bo rzekomo został "upuszczony i zalany". Cofnęli gwarancję, proponowali nowy ekran z zamontowaniem za 100 zł. Czarną wersję ekranu do białego telefonu. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak trudno było przez telefon poinformować klienta o stanie sprzętu. Zostawiłam telefon i zamówiłam biały ekran na allegro. Przelew w tym samym dniu, paczki nie widać. Po 10 dniach zapytałam o co chodzi. "Nie wiemy jaka ma być wysyłka". Napisałam, że to wynika z wpłaty, to wtedy zorientowali się, że jej nie mają. Szukali, szukali, w końcu bez żadnego kontaktu paczka dotarła po ponad 20 dniach od wpłaty. Zawiozłam ekran do serwisu, założyli go. Przetestowałam telefon ogólnie, działał. W domu zorientowałam się, że głośnik jest zepsuty. Zaniosłam telefon do pierwszego lepszego serwisu w moim mieście, założono mu nowy głośnik, niestety nie zadziałał. Telefon leży tam już drugi tydzień i nikt nie umie go naprawić. Dowiedziałam się też, że serwis ma obowiązek sam informować klienta o stanie sprzętu w ciągu danej liczby dni i że straciłam okazję na nasłanie na sklep rzecznika praw konsumenta. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.