Studia, akademik, ładnych kilka lat temu. Przyjechałem w niedzielę po weekendzie z domu. Nie miałem okazji nawet się rozpakować, ponieważ kilku kolegów wyciągnęło mnie z pokoju gdy tylko rzuciłem plecak. Oświadczyli, że w tym tygodniu nie idę na zajęcia,bo kumpla rzuciła ukochana i przez tydzień go "pocieszamy". 5 dni później, śmierdzący od alkoholu i zarośnięci obudziliśmy się w którymś z pokoi. Zebraliśmy resztki miedziaków i wysłaliśmy Zielińskiego do sklepu z zastrzeżeniem: "Zieliński, kup coś do jedzenia i zero alkoholu. Rozumiesz? Już wystarczy picia - ZERO ALKOHOLU!".
Zieliński poszedł. Po 10 minutach wrócił, rzucił na stół paczkę paluszków i mówi: "Tu macie jedzenie. I sorry chłopaki, nie było zero alkoholu. Było tylko 0.75":)) YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.