Pewnego dnia idę sobie spokojnie na przystanek autobusowy (jakieś 500 m od domu). Zawsze odprowadzał mnie mój pies, który potem z powrotem wracał do domu. Gdy już dotarłem na przystanek, przywitałem się ze znajomymi (wszystkich znałem bo to mała wioska). W trakcie gdy czekaliśmy wszyscy na autobus mój pies wszystkich dokładnie obwąchiwał, gdy nagle podszedł do sąsiadki powąchał ją, podniósł nogę, "zaznaczył"swój teren (dokładniej nogę sąsiadki). Zganiłem psa. Po czym z kamienną twarzą pozostało mi czekać na autobus. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.