Normalny dzień, wstaję rano, jem śniadanie, zbieram się i w drogę, tamtego dnia chciałem pojechać rano do biura, a później do klienta (z domu do biura mam około 90 km). Jadę sobie i nagle czuję delikatną potrzebę skorzystania z toalety, pomyślałem "zaraz wjadę na ekspresówkę i szybko będę mógł się załatwić w firmie". To był błąd. Minąłem dwie stacje i wjechałem na drogę, z której nie mogłem już uciec w krzaki. Niestety wraz ze wzrostem prędkości wzrosła chęć kupy. Stacji nie widać, więc przyspieszam, chce mi się coraz mocniej i mocniej, lecę jak wariat (zamknięty licznik w 535d :D). Już widzę stację, naciskam hamulec i w wyniku siły hamowania popuściłem, na rzadko.
Zatrzymuje się. Panika, nie wiem co robić, decyzja podjęta - jadę do domu. Jadąc wkurwiony w tym smrodzie przeleciałem szybko przez jakąś wieś, patrzę w lusterko, a tam alfa z niebieskimi kogutami leci za mną... Miałem ochotę przyspieszyć i wlecieć w drzewo. Byłem tak zdenerwowany, że przyspieszyłem, przed świecącym się przejazdem kolejowym. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.