Szedłem sobie ulicą (było to mniej więcej rok temu w zimę 2009). Wracałem właśnie z zajęć do domu, słuchając muzyki. Byłem może 10-20 metrów od domu. Z naprzeciwka szedł jakiś koleś, który gadał sobie przez telefon. Jako iż jestem kulturalny chciałem go wyminąć. On nie zadał sobie tego trudu i przez niego się poślizgnąłem. Upadłem. Wszystko byłoby dobrze, wysechłbym w domu, ale moja komórka wpadła w dużą kupę śniegu. Gdy dotarłem do domu, telefon całkiem przemokł i nie chciał się potem włączyć. Do dzisiaj nie działa. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.