Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego - czyli najpierw kochaj siebie. Gdy wyjdziesz z pracy idź do fryzjera albo kosmetyczki, a zamiast robić zakupy - zjedz obiad w jakiejś knajpce (nie knajpie), potem na deser do kawiarni i wieczorem spokojnie wróć do domu. Zrób listę zakupów i zostaw mężowi do zrobienia. Zrób listę czynności domowych i zostaw mężowi. Na jego pretensje, odpowiadaj "zaraz"i "później"i kładź się na kanapie z książką lub gazetą, a potem długo siedź w łazience, robiąc sobie domowe spa. Przynajmniej odpoczniesz, a mąż traktowany tak, jak traktuje ciebie albo się opamięta, albo się rozstaniecie. Że teściowa była domową służącą i w tej roli chce widzieć ciebie, nie oznacza, że musisz powielać jej rolę.
Uciekaj. Bądź mądrzejsza niż ja. Ja nie ucieklam bo za mocno kocham. Ale powinnam. Od sprzątania się zaczyna. Kończy się na braku szacunku
Za chwilę ktoś się doczepi, że proponuje się rozstanie ale tu nie widzę innego wyjścia.Próbujesz nauczyć go pewnych nawyków, które są nomen omen podstawą i ciężko Ci to idzie jesteś wjego oczach czepialska. Mamusia niepodważalny argument ona tak robiła i było dobrze.Z matką też bedą problemy już są ona nie stanie po twojej stronie.
Jakby nie patrzeć, autorka już marzy o tym, by on się wyniósł. Ale pewnie nie chce wyjść na tą, co porzuciła porządnego chłopa, to czeka na jego ruch.
"Najlepsze"jest przy tym to, że facet zachowuje się jakby złośliwie - rano dom wypucowany, a wieczorem armageddon? Zlew zawalony naczyniami? To się nie robi "samo"i "przez przypadek"w ciągu kilku godzin, zwłaszcza, że to nie on gotuje (wtedy pełny zlew mógłby być zrozumiały), a raczej zjada gotowe produkty. Co trzeba robić, żeby dom zasyfić, kiedy niby się tylko siedzi przed komputerem i gra?
Jeszcze jedna rzecz mnie ciekawi... czy teściowa pracowała, kiedy skakała wokół męża i syna?
Nie, teściowa nie pracowała, bo jej mąż dobrze zarabiał. Napisałam to w yafudzie ale zostało to wycięte nie wiem z jakiego powodu. Co do reszty, to tak, on potrafi zrobić syf w kilka godzin. Jak? Na przykład tak, jedzenie do pracy nosi w plastikowych pudełkach np. bułki w jednym pudełku, w drugim jakieś banany itp. bo już mu się w plecaku pogniotły więc w woreczku nie weźmie. Do tego w pracy jakieś cukiereczki, inne pierdółki. Jak wraca, to wszystko z plecaka wywala na środek kuchni, pudelka rzuci do zlewu, papierki i butelki po wodzie na stół, ze stołu spadają na podłogę i tak zostawi i pójdzie, plecak rzucony tez na środek pod nogami. Ja mam np. ugotowaną zupę, to on sobie odgrzewa ją kilka razy w ciągu kilku godzin, za kazdym razem bierze nowy talerz. Potem sobie robi popcorn i zasyfi kolejne gary, potem jakieś kisielki, budyńki i następne gary. Są momenty że po prostu na kilka dni sobie odpuszczam bo nie mam sił i siedzimy w syfie. I wtedy wpada teściowa - ona doskonale wyczuwa kiedy mam nie posprzątane - i za syf od niej obrywam. Samą opinia teściowej bym się nie przejmowała ale ona obgaduje mnie do rodziny i znajomych że jestem syfiara i jej wstyd że jej syn ma taką beznadziejną żonę. Znajomi mają relację z jej perspektywy i potem wytykają mnie palcami. Kiedyś upiekłam ciasto na posiadówę ze znajomymi, to w ogóle go nie ruszyli, potem koleżanka po cichu na boku mi wytknęła że mam to ciasto zabrać bo jeśli to prawda że jestem taką syfiarą to ona sie boi jak ja to ciasto robiłam i nikt go raczej nie zje. Ja po prostu zamierzam zmienić pracę. Szukam takiej na 3/4 etatu, teraz mam cały, ale często siedzę po godzinach bo jestem na stanowisku kierowniczym, do tego dochodzi dojazd godzinę w jedną stronę, znajdę coś bliżej. Będę mniej zarabiać ale przynajmniej nie będę przemęczona, a on łaski nie robi żeby mnie utrzymać jeśli wszystko za niego robię... coś za coś.
czy ja dobrze rozumiem ze ty planujesz mniej pracowac zeby wiecej uslugiwac mezowi? widze ze juz twardo weszlas na sicezke samozniszczenia. stanowczo odradzam, skonczy sie to przemoca domowa. zamiast rezygnowac z pracy przeczytaj i zastosuj komentarz #1.
Kobieto uciekaj o ile on nie zarabia milionów żeby Cię utrzymywać i Ci to pasuje jak teściowej. Bo jeśli chcesz pracować to nie da się tego pogodzić z choćby mała pomocą drugiej osoby, nawet sobie nie wyobrażasz co będzie jak sobie dasz zrobić dziecko będziesz miała 4razy tyle sprzątania i gotowania co teraz jeśli on się nie zamierza ruszyć.
Nie roumiem jednego. PO CO Z NIM JESTEŚ????? Boisz się, że nie znajdziesz lepszego??? Oszalałaś????
Akurat jeśli chodzi o dziecko to nie ma możliwości. 5 lat temu miałam wyciętą macicę z powodu nowotworu. Dzieci mieć nie będę nigdy, chyba że adoptowane :)
Ja mam dokładnie to samo :-) ze swoim mężem i dziećmi. Wszyscy traktują mnie jak darmową służącą a człowiek nie odejdzie ze względów finansowych i dzieci powinny mieć ojca, więc tak to wiele kobiet trwa w sytuacji bez wyjścia, po kres dni. Łatwo się mówi: zostaw, odejdź.A jeśli ktoś mieszka za granicą i z powodu ciężkiej sytuacji finansowej nie może zostawić tego wszystkiego z dnia na dzień? Już widzę jak się sypią gromy od przemądrzałych. Teściowa podobna jak u Ciebie, Autorko.Już myślałam nawet że ten post wstawił ktoś trzeci, podsłuchawszy sytuację u nas w domu :-). Pozdrawiam serdecznie!
łączę się w bólu. Ja też z powodów finansowych raczej odejść nie mogę nawet gdybym bardzo chciała. Niby jestem na stanowisku kierowniczym, ale nie zarabiam jakoś szalenie dużo, nawet z nadgodzinami. No i mamy wspólny kredyt na mieszkanie + ja mam kilka małych kredytów, łącznie na jakieś 600zł na m-c, więc jak to wszystko opłacę to niewiele już zostaje z mojej wypłaty, więc żyjemy z wypłaty męża. Za okolo rok to spłacę i wtedy będę zmieniać pracę na mniej godzin. Odejście od niego nie jest takie proste. Poza tym nie chcę, teściowa żyć wiecznie nie będzie i może jak już jej zabraknie to uda mi się go jeszcze "naprawić". Było dobrze póki mieszkaliśmy na drugim końcu Polski w moich rodzinnych stronach. Teściowa mogła tylko dzwonić i co najwyżej raz na rok przyjechać. On wtedy się starał i mi pomagał. Ale pewnego dnia stwierdził że on chce się przeprowadzić w swoje rodzinne strony bo tam wujek go potrzebuje do rodzinnego biznesu a mi załatwi pracę po znajomości. No to się przeprowadziliśmy, teściowa zaczeła co pare dni wpadać. Na samym początku była świadkiem jak poprosiłam go o zmycie garów, zrobiła o to awanturę że on zmęczony po pracy a jeszcze mu każę w domu robić, co ze mnie za kobieta że tak się nie staram i takie tam. No bo ja zmęczona na pewno nie jestem po całym dniu harówki w sklepie. I od tamtego czasu się zaczął koszmar. Gdybym wiedziała to nie przeprowadziłabym się tutaj za nic w świecie. Ale już mleko rozlane...
To niewiarygodne,jak wiele nas łączy. My też mieszkaliśmy przez pewien okres czasu na drugim końcu Polski(od 2011 do 2016),z dala od jego rodziny,ale wróciliśmy z powodu różnych nieprzyjemnych okoliczności,w tym powodu ratowania rodzinnej firmy,którą luby ma razem z bratem.Teściowa tak jak się wtrącała,tak i wtrąca we wszystko,a mąż,podobnie jak u Pani,czuje się usprawiedliwiony,bo mamusia i tak mu przytaknie.To mamusia pierze nam ubrania,jako że od dwu lat nie mogę się doprosić o naprawę pralki,a jak się pokłócimy,to mąż ucieka do mamusi,mieszkającej naprzeciwko,która skacze wokół niego,podaje kawkę i kanapki pod nos,ciesząc się że ma synka na wyłączność i może mu pokazać,jaka ta Polka niedobra.Mąż też w domu nie zrobi absolutnie nic,a na moje zarzuty i wrzaski milczy.To ja wychodzę na tą, która przez całe życie "szuka kłótni",jak oboje to określają.W tej chwili piszę serię książek na podstawie mojego życia.Przynajmniej w ten sposób staram się odreagować...
Kibla po sobie nie wyczyści,wszędzie rozrzuca brudne ubrania,wanny nie umyje,nie spłucze śladów po paście do zębów, ani włosków po goleniu.Zje,wypije podane pod nos jedzenie i picie i tam,gdzie spożywał,zostawia kubki i talerze.A najgorsze jest to że prawie 10 lat temu sprowadził sobie psa,bo dla niego życie bez psa to nie życie-i wokół tego psa absolutnie nic nie zrobi.On ma psa,ja obowiązki.To ja muszę codziennie po psie sprzątać kłaki,których pełen jest cały dom,mimo że pies śpi w korytarzu,oddzielonym drzwiami(co bardzo bulwersuje teściową,która podkłada mu kołderki i narzeka,że nie wpuszczam psa do domu,bo tu,w Holandii,pies jest ważniejszy niż człowiek),nigdy go nie wyczesze,nie odrobaczy,nie odpchli.Kilka lat temu mieliśmy przez to plagę pcheł-temat na osobną książkę. Wszyscy,łącznie z dziećmi i mężem,traktują mnie jak służącą, a człowiek już nie ma pomysłu,jak z tym walczyć.Każda kłótnia kończy się płaczem dzieci,obrazą męża i wtrącającą się teściową.Ale przynajmniej jest pocieszenie,Autorko,nie jesteśmy w tym same :-) .Miliony kobiet zmagają się z tym problemem.
Jeju, współczuję. Mam dokładnie to samo z tą różnica ze nie mamy dzieci, zamiast psa mamy dwa koty i mieszkamy w Polsce. Jeszcze gdybym nie pracowała to bym nie narzekała, ale że pracuję to jest naprawdę ciężko. Ostatnio zaczełam rozwieszać kartki wszędzie gdzie widzę syf np. "wrzucaj brudne ciuchy do kosza", "zamykaj sedes", "rozwieś ręczniki po kąpieli"itp. Pierwszego dnia był bulwers, drugiego bunt że on tego robić nie będzie bo jest zmęczony, trzeciego dnia jak wszystkie jego brudne ciuchy wrzuciłam do wanny, sama wcześniej się wykąpałam i wyprałam tylko ubrania które były w koszu, to on potem sam wstawił swoje ubrania do prania bo już nie miał czystych gatek. Ale oczywiście poskarżył się kolegom z pracy, to doszło do wujka, potem do teściowej i teściowa zadzwoniła z pretensjami że jej biedny synek nawet czystych majtek nie ma bo ja, wyrodna żona, nie wyprałam. Ech. Zamierzam na dwa tygodnie wyjechać na urlop - dostanę w styczniu. Zacznie sam ogarniać koło siebie i koło kotów to zrozumie ile to pracy. Nawet przed wyjazdem nie zrobię mu zakupów, niech sam zapindala do sklepu i kupi co potrzebuje. Niech mi tylko teściowa spróbuje wypomnieć że go zostawiłam samego na tak długo to jej chyba tak nawrzucam że się już do mnie nie odezwie. Najbardziej boli mnie to że to kobiety kobietom zgotowały ten los. Naprawdę mało jest mężczyzn nauczonych obowiązków domowych, więcej takich którzy uważają że to ich nie dotyczy. Moje koleżanki mają dokładnie to samo, pracuj, sprzątaj, dbaj o siebie, dzieci, zwierzęta, miej ochotę na se**ks i nie miej o nic pretensji. A jak nie daj Boże nie ogolisz między nogami bo nie miałaś czasu, to afera na całego i jaka to zaniedbana jesteś a on może do łóżka kłaść się brudny i spocony bo przecież jest zmęczony zdobywaniem levelu po pracy. Ech.
No dokładnie,kochana :-) , jakie to wszystko znajome,co piszesz! Dla mnie też pocieszeniem jest,że nie jesteśmy same,ale podzielamy los milionów kobiet na tym świecie.Ja jeszcze staram się na siłę zauważać plusy tej sytuacji.Mówię sobie:"popatrz,ludzie na całym świecie cierpią o wiele gorsze rzeczy,choroby,kataklizmy,wypadki,wojny,więc człowiek nie ma co się skarżyć"...I jeszcze ta samotność za granicą przytłacza do kompletu,bo nie mam tu ani rodziny,ani przyjaciół.Od rodziny, znęcającej się nade mną,zresztą uciekłam.Może to poczucie,że człowiek musi sobie radzić zupełnie sam na tym świecie,tak przytłacza,że wszystko boli w dwójnasób?U rodaków oraz lokalnej ludności próżno szukać zrozumienia.Współczuję tego,że nie możecie mieć dzieci.My mamy czwórkę małych i po wszystkich muszę codziennie sprzątać,a nie można nic wymagać,bo każde od razu w płacz.Mało co do Rzecznika Praw Dziecka nie zadzwonią,że matka coś wymaga.Od dzisiejszych dzieci nie wolno NIC wymagać,te czasy dawno minęły.Widząc,że tatuś nie sprząta,zaś teściowa je broni(bo matka przecież nie pracuje i ma dużo wolnego czasu),czują się bezkarne,idąc za przykładem tatusia i szukając wsparcia u teściowej.Jak tu zrozumieć te stare raszple,Autorko?!Czemu taka jedna z drugą nie zdają sobie sprawy z tego,że wtrącaniem się w cudze życie,zdołają osiągnąć jedynie irytację?Czemu nie zdają sobie sprawy z tego,że synek ma 40-50 lat i nie potrzebuje protekcji mamusi? Czy ty,Autorko,chociaż rodzinę masz fajną?Przyjaciół?Jakieś wsparcie i ucieczkę od codzienności?
Sorry dziewczyny ale potrzebujecie koniecznie porady lekarskiej. To nie jest normalne zeby dac sie tak poniewierac- okresle to niewolnictwem we wspolczesnej formie. Gezielt Ty mieszkasz za granica? Jesli w niemczech to tü jest duzo Psychologie polskiego pochodzenia … Pozdrawiam.
skoro istnieje potrzeba porady *lekarskiej*, to dlaczego odsylasz dziewuchy do osoby nie wykonujacej zawodu lekarza?
A co twoim zdaniem powinny robic - zalic sie na ciezki los . Najpierw trzeba sie uwolnic od takiego myslenia i nabrac pwenosci siebie a potem dzialac. Czasami osoba z zewnatrz potrafi nas nakierowac na wlasciwa Droge. Lepiej jest sie przyczepic ze Psycholog to nie lekarz. Psycholog stosuje terapie a jak terapia pomaga to co to za roznica czy ma tytul lekarza czy nie...
w takim razie nie potrzebuja pomocy lekarskiej, prawda? a napisalas ze potrzebuja i to nawet koniecznie.
pomocy potrzebuja i to jest pewne. Fakt psycholog nie ma tytulu lekarza, powinnambyla napisac specjalisty ale Ty czepiasz sie slow moze Dasz im jakas rade bo z ten matni nigdy nie wyjda.twoje pisanie jest bezproduktywne - moze tez masz niewolnice i Ci to pasuje !
mam nawet siedem. po jednej na kazdy dzien tygodnia. paradoksalnie najgorzej maja sobotnia i niedzielna, bo wtedy nie jestem w pracy.
porady poza wzieciem swojego zycia w swoje rece nie posiadam, ale jestem przekonany ze gdyby odczuwaly potrzebe bycia kowalczyniami wlasnego losu, to by juz to zrobily. nikt przeciez sila im z ich chlopami nie trzyma. a ja nie zwyklem przymuszac ludzi do bycia szczesliwymi.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
jolaw | 79.191.204.* | 28 Listopada, 2019 22:18
Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego - czyli najpierw kochaj siebie. Gdy wyjdziesz z pracy idź do fryzjera albo kosmetyczki, a zamiast robić zakupy - zjedz obiad w jakiejś knajpce (nie knajpie), potem na deser do kawiarni i wieczorem spokojnie wróć do domu. Zrób listę zakupów i zostaw mężowi do zrobienia. Zrób listę czynności domowych i zostaw mężowi. Na jego pretensje, odpowiadaj "zaraz"i "później"i kładź się na kanapie z książką lub gazetą, a potem długo siedź w łazience, robiąc sobie domowe spa. Przynajmniej odpoczniesz, a mąż traktowany tak, jak traktuje ciebie albo się opamięta, albo się rozstaniecie. Że teściowa była domową służącą i w tej roli chce widzieć ciebie, nie oznacza, że musisz powielać jej rolę.