W ostatniej klasie gimnazjalnej rozwinęła się głęboka przyjaźń, a potem miłość pomiędzy jedną z dziewczyn z którą chodziłem do szkoły. Pokochałem swoją dziewczynę do granic możliwości. Spędzaliśmy każdą chwilę i w zasadzie przez pierwsze 1,5 roku nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Odwzajemniona miłość i tak dalej. Nie widzieliśmy poza sobą świata. Nie byłem typem osoby, która była jakoś szczególnie rozpoznawalna ale potrafiłem być otwarty na ludzi. Ona wręcz przeciwnie. Mimo to zachowywaliśmy się na swój wiek bardzo odpowiedzialnie. Początki należały do mnie, ale opłacało się! Kiedy uwierzyła w moje szczere intencje, traktowałem ją jak księżniczkę i za każdym razem każda jej krzywda głęboko odbijała się na mnie. Byłem wtedy i tak najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. W jednej chwili jak grom z jasnego nieba spadł na mnie wyrok. Diagnoza - nowotwór. Pomyślałem - nie mogę jej tak mocno skrzywdzić, skoro jest taka młoda i wrażliwa. Wiedziałem jak skończę (powiedziano mi, że nie przewidują mi długiego życia ale mogę spróbować podjąć walkę). Może i podjąłem niesłuszną decyzję, ale wolałem oszczędzić jej cierpienia i postanowiłem zerwać, dając jej szansę na nowe, lepsze życie. Pomyślcie sobie co w głowie musi mieć chłopak, który ledwo skończył pierwszy rok szkoły średniej a tutaj spotykają go takie komplikacje w życiu. Nie umiałem się przełamać aby jej tego powiedzieć, powoli zamykałem się w sobie. Przestałem z nią rozmawiać. Przez wiele dni, po prostu znikałem. Na początku, wiadomo - jak każdy, pomyślała, że mogę być zajęty. Ale potem zaczęły pojawiać się kłótnie, opierające się na tym, że wolałem być cicho niż do niej napisać. Wiem, że wtedy zachowywałem się głupio - ale wolałem sam na spokojnie wszystko sobie rozplanować co dalej. W końcu zerwałem, próbowałem być w tamtej chwili obojętny. Ale tej dziewczynie w tym samym dniu złamałem serce. Próbowałem ją uspokajać, płakała - nie dowierzała. Nie mogłem dać się złamać i tego powiedzieć. Postanowiliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi i powiedziałem, że jeżeli będzie potrzebowała mojej pomocy to zawsze ode mnie ją otrzyma. Mimo wszystko to i tak nie miało dalszego sensu. W między czasie podjąłem walkę z chorobą, gdy ona od początku układała swoje życie. Minęło sporo czasu, podjąłem walkę - wygrałem. Od jakiegoś czasu pojawiam się na nowo w szkole, niestety nadal widujemy się co jakiś czas w szkole i gdy próbuje spoglądać prosto w jej oczy - widzę tylko wzrok, który nie ma w sobie już kompletnie żadnych uczuć. Od znajomych dowiedziałem się, że ma chłopaka, który ją kocha i szanuje i na myśl o mnie "nie wchodzi drugi raz do tej samej rzeki". Cóż, kocham ją nadal najbardziej na świecie - ale gdybym próbował jej to teraz wytłumaczyć na nowo - zapewne potraktowałaby to jak zwykłą głupią wymówkę. Odpuściłem. Codziennie bije się z myślami, co by było gdyby - ale nie chce zaburzać jej szczęścia. Jest dla mnie ważniejsze niż moje własne. Pewnie potraktujecie mnie jak idiotę, no ale co tam. Jestem młodym chłopakiem po przejściach, który stracił miłość swojego życia (a przynajmniej tak mi się wydaje) w najgłupszy możliwy sposób - brak szczerości. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Poye&ało cię? Miało cię już nie być, a żyjesz i masz się dobrze. Gdzie tu kuwa yafud? Nie bądź pierdołą. Jak ci tak bardzo na niej zależy, to pogadaj z nią. Zawsze możesz jej pokazać papiery ze szpitala, wtedy ci uwierzy. A jak nie będzie chciała wrócić, to przynajmniej będziesz wiedział, że próbowałeś. Użytkownik dostał ostrzeżenie za tą wypowiedź: 2016-05-19 11:07:46 [Powód:Używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne]
1
2
andre | 91.202.126.* | 13 Maja, 2016 00:33
Stary, po pierwsze żyjesz. Po drugie kierowałeś się szlachetnym powodem nie mówiąc jej. Niestety to zła droga, o czym teraz się przekonałeś. Jeśli wtedy jej nie wytłumaczyłeś powodu zerwania to zrób to teraz. Jeśli nie będzie chciała słuchać to napisz list. Wg mnie ona zasługuje na to, aby poznać prawdę, bez względu czy z tego powodu da Ci szansę czy nie.
szlachetnym powodem? wut? odebranie komus mozliwosci wyboru drogi zyciowej i decydowanie za nich co jest dla nich najlepsze nazywasz szlachetnym? serio?
W odpowiedzi na komenatrz #2 użytkownika andre[ Zobacz ]
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Jajajekokodżambo | 193.242.212.* | 12 Maja, 2016 21:54
Poye&ało cię? Miało cię już nie być, a żyjesz i masz się dobrze. Gdzie tu kuwa yafud? Nie bądź pierdołą. Jak ci tak bardzo na niej zależy, to pogadaj z nią. Zawsze możesz jej pokazać papiery ze szpitala, wtedy ci uwierzy. A jak nie będzie chciała wrócić, to przynajmniej będziesz wiedział, że próbowałeś.
Użytkownik dostał ostrzeżenie za tą wypowiedź: 2016-05-19 11:07:46 [Powód:Używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne]
andre | 91.202.126.* | 13 Maja, 2016 00:33
Stary, po pierwsze żyjesz. Po drugie kierowałeś się szlachetnym powodem nie mówiąc jej. Niestety to zła droga, o czym teraz się przekonałeś. Jeśli wtedy jej nie wytłumaczyłeś powodu zerwania to zrób to teraz. Jeśli nie będzie chciała słuchać to napisz list. Wg mnie ona zasługuje na to, aby poznać prawdę, bez względu czy z tego powodu da Ci szansę czy nie.
cerebrumpalm [YAFUD.pl] | 13 Maja, 2016 08:28
szlachetnym powodem? wut? odebranie komus mozliwosci wyboru drogi zyciowej i decydowanie za nich co jest dla nich najlepsze nazywasz szlachetnym? serio?