Pewnego pięknego dnia, kiedy pogoda była wprost idealna na rower, pedałowałam sobie z entuzjazmem po lesie między paroma zapyziałymi wioskami. Nagle na dróżce zauważyłam ptaka, którego nie potrafiłam rozpoznać;miał ewidentnie coś nie tak ze skrzydłami i miotał się po kamieniach, starając się ode mnie uciec. Przypomniało mi się, że przed chwilą mijałam jakąś stację zw. z leśnictwem (??? sama nie wiem, co to było), więc postanowiłam zanieść tam ptaszka i spytać się, czy się nim nie zaopiekują. O dziwo, przyjęli go ode mnie, więc uszczęśliwiona powróciłam w miejsce, gdzie znalazłam ptaszynę. Szkoda, że roweru już nigdy nie. (niesienie ptaka wymagało trzymania go w obu rękach, więc zostawiłam rower na jakieś... piętnaście minut?) YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.