Historia naszego kolegi. Nie dalej jak miesiac temu odbywal sie pogrzeb w miejscowosci oddalonej o 100 km. Ja musialam zostac w domu z tesciowa, a maz wpadl na pomysl ze zabierze ze soba meza kuzynki- Alana. Mieli wyjechac o 7 rano nastepnego dnia. Pech chcial, ze Alan dzien wczesniej majstrowal przy komorce i przestawily mu sie godziny. Nie zauwazyl tego i nastawil budzik na 6.30. Budzik zadzwonil, on sie ubral i wyszedl pod blok w oczekiwaniu na mojego meza. Dodam, ze lalo jak z cebra. Po 40 minutach oczekiwania wrocil do domu, myslac, ze moj maz sie rozmyslil i polozyl sie spac. Po kilku godzinach obudzil go moj maz i okazalo sie ze Alan wstal w srodku nocy ok. godziny 2 i stal w deszczu, czekajac na kolege:) Dla niego YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Niekumaty [YAFUD.pl] | 21 Stycznia, 2014 23:59
Czekał 40 minut w deszczu i nie zadzwonił? Ułomny, czy co?
autorka | 109.196.145.* | 03 Lutego, 2014 22:48
nie wzial telefonu...