Otóż to było nieco ponad rok temu, ale uznałem, że tą historią warto się podzielić, aby raz jeszcze pokazać jacy ludzie pracują w placówkach państwowych. Miałem kolejną, obowiązkową wizytę w urzędzie pracy. Już dawno przestałem liczyć, że zaoferują mi jakąś pracę, ale jednak co obowiązek, to obowiązek. Poszedłem leniwie i ku mojemu zdziwieniu zastałem w pokoju młodą pracownicę, która na wejściu powitała mnie serdecznym uśmiechem. (wcześniej siedziały dwie kapryśne kobiety 40-50+). Porozmawiała ze mną o moim wykształceniu, przebrała papierki i spytała, czy interesowałby mnie płatny staż. Cóż, skoro płatny, to czemu nie. Wyszła z pokoju na 5 minut i wróciła z ofertą, której nigdy bym się nie spodziewał. Niby skromne 900zł na rękę, ale za to w placówce państwowej z możliwością zatrudnienia po stażu. Kurczę, błyskawicznie chwyciłem papiery, umówiłem się na rozmowę i pozostało tylko czekać, aż w urzędzie pracy podpiszą dokumenty od mojego przyszłego pracodawcy. Nastała cisza... mija dzień, drugi, trzeci... więc udałem się osobiście do urzędu pracy. Zastałem znowu już dwie kapryśne baby, które powiedziały, że mam się nie upominać i mam czekać na telefon od nich, bo w tym momencie blokuję swoją natarczywością pracę urzędu. Cóż, zatem czekałem... po kolejnych paru dniach siadła mi cierpliwość i udałem się osobiście ponownie tym razem z zamiarem twardego postawienia na swoim. Na wejściu klasycznie, te same dwie baby. Zapytałem dlaczego jeszcze nie podpisano tych papierów i, że potrzebuję ich natychmiast ponieważ pracodawca się dopomina. Babka stwierdziła, że jest aneks u dyrektorki i czeka na podpis. Na co ja stwierdziłem, że ok, to pójdę do dyrektorki i się dowiem. Nagle przestraszona raszpla chwyciła kartki papieru na biurku i powiedziała, że nie ma jeszcze podpisu. Chwila, chwila, chwila... czy przed chwilą Ona nie powiedziała mi, że aneks jest u dyrektorki, a teraz trzyma go w łapach i stoi z grymasem na twarzy? Koniec końców powiedziała, że się pomyliła i jutro mam odebrać, a jeszcze tego samego dnia dostałem ostry opi*rdol od pracodawcy, że zwlekałem z terminem i, że nie wyrobię się teraz na badania. Postanowiłem zagryźć wargi i wziąć to wszystko na siebie tylko dlatego, że nie chciałem stracić tej oferty pracy. Szkoda tylko, że już na wejściu i pierwszych dniach zacząłem z dużymi minusami u przełożonego, co jeszcze długo odpracowywałem...
Wez moze wytlumacz jeszcze raz dlaczego tak wlasciwie wziales to na siebie? Ja bym powiedzial wprost co jest powodem opoznienia, zakladajac ze Twoj pracodawca nie jest idiota to Cie by zrozumial. Ale jak wolisz sobie klody podstawiac pod wlasne nogi, to Twoja sprawa.
fdsfsd | 91.209.106.* | 11 Grudnia, 2013 16:16
Wez moze wytlumacz jeszcze raz dlaczego tak wlasciwie wziales to na siebie? Ja bym powiedzial wprost co jest powodem opoznienia, zakladajac ze Twoj pracodawca nie jest idiota to Cie by zrozumial. Ale jak wolisz sobie klody podstawiac pod wlasne nogi, to Twoja sprawa.
Luna_s20 [YAFUD.pl] | 16 Grudnia, 2013 08:05
Tak czy siak - ty masz pracę, a "kapryśna raszpla"gorąco w dupę. Powinieneś to zgłosić jej przełożonej na bieżąco.