Jakieś 10 dni przed Bożym Narodzeniem umówiliśmy sie ze znajomymi „na picie“. Pól godziny przed ich przyjazdem dzwoni mój lekarz domowy: Pana wyniki krwi (2 dni wcześniej pobierał mi krew w związku z zapaleniem ucha) sa zle: cukier jest powyżej 500, zagrożenie zycia. Oczywiście nigdy wcześniej nie miałem problemów. Mowie panu lekarzowi że absolutnie nigdzie nie jade. Gdy zagroził wysłaniem karetki – poddalem sie. No coż miał rację : mogłem opuścic szpital jedynie po piżamkę. Wrócilem do domu: z popijawy nici, oczy kobity wielkie jak filiżanki. A dzieki nadgorliwej znajomej lekarce wyszedłem ze szpitala …w wigilie. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Jakoś nie żałuję ani ludzi, ani ich życia, dla których picie jest celem... Spotkać się, pogadać, pośmiać się wspólnie, a przy okazji wypić, pojeść, czy porzucać rzutkami... ale picie jako cel sam w sobie? Brzydzę się pijakami.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Surowy_I_Nieczuly [YAFUD.pl] | 23 Sierpnia, 2013 00:01
Jakoś nie żałuję ani ludzi, ani ich życia, dla których picie jest celem...
Spotkać się, pogadać, pośmiać się wspólnie, a przy okazji wypić, pojeść, czy porzucać rzutkami... ale picie jako cel sam w sobie? Brzydzę się pijakami.