Poszłam dzisiaj z mężem (mieszkamy na wsi) "w dzicz"na ostatnie czereśnie. Pożałowałam tego zaraz po znalezieniu się na miejscu - poważny dorosły facet skakał po drzewie jak smarkacz. Wymyślił że bedzie zrywał najobfitsze gałęzie i mi je zrzucał. W efekcie doliczyłam kilku(?!) gałęzi które... nie uderzyły mnie w głowę - widać taką znalazł sobie zabawę. Grzecznie obskubując gałęzie z owoców poczułam ukłucie na nodze a chwilę później następne, i następne. W efekcie wróciłam z porysowaną od gałęzi twarzą i z nogą zdrewniałą od ugryzień mrówek, które oblazły mi nogę pod spodniami. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.