Tego Sylwestra planowaliśmy z mężem od dawna, bowiem od 4 lat spędzamy go w domu. Miał to być wyjątkowy wieczór, wielki bal na 60 par. Sukienka już zakupiona we wrześniu, zamówiony fryzjer itd. Aż tu zaczęły się nagle "schody". W połowie listopada złamalam palca u nogi. Zrastał się z oporami, boli do dziś. W ekstra-butach nie można chodzić. W czwartek po świętach leczony kanałowo ząb zaczął boleć, pół polika spuchnięte. Mój stomatolog późnym wieczorem dokonywał cudu. Dostałam antybiotyk, ale z marzeniami o sylwestrze nie wzielam zadnej tabletki... W piątek wieczorem zmarł tato mojej fryzjerki (okropnie mi przykro!). Czesanie odwołane. A z niedzieli na poniedziałek młodsze dziecię dostało ostrej jelitowej "grypy"... a ja razem z nią. Właśnie oglądamy sylwestrowego Reksia z dzieciakami... Szczęśliwego...!!! YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
0
1
remek | 213.192.66.* | 02 Stycznia, 2013 08:19
Pech... Ja z kolei pierwszy raz od pięciu lat mogłem się legalnie skuć na sylwestra, bo w poprzedniej robocie zawsze był stan podwyższonej gotowości.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
remek | 213.192.66.* | 02 Stycznia, 2013 08:19
Pech... Ja z kolei pierwszy raz od pięciu lat mogłem się legalnie skuć na sylwestra, bo w poprzedniej robocie zawsze był stan podwyższonej gotowości.