Wiec zacznijmy od tego. Dostalem propozycje dorobienia sobie sprowadzajac samochod z Niemiec. Wiec wszystko fajnie po 14 godzinach jazdy dojechalismy na miejsce. A wiec wracamy, od samego poczatku zle przeczucie... Samochod mi gasnal (okazalo sie ze filtr powietrza nawala) Nastepnie po pare nastu kilometrach zapalily mi sie wszystkie kontrolki ktore mogly na zolto :) To nic, bedac w Polsce wystrzelila mi opona i 4 godziny czekalem na pomoc drogowa. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Tego wieczoru było zupełnie ciemno i zimno. Nawet przydrożne XVIII-wieczne latarnie nie były w stanie oświetlić drogi na tyle, aby ktokolwiek mógł coś dostrzec. Można było zdać się jedynie na zmysł słuchu. Listopadowy wiatr targał bezlistnymi drzewami i lizał zimnym ozorem twarz Ivy. Dziewczyna szła w tę niezwykle mroczną noc. Wracała z imprezy, trochę wstawiona. Jej dom znajdował się na drugim końcu wielkiego lasu. Nie było innego przejścia, dlatego dziewczyna na samą myśl o przeprawie przez stary, ciemny las dostawała gęsiej skórki. Na dodatek tej nocy było niezmiernie zimno. Czarne niebo nie pokrywała ani jedna gwiazdka, latarnie tliły lekki blask oblewający jako tako ulicę. Ivy nie mogła znieść uczucia chłodu i strachu, przed ciemnym lasem. Kto wie, kto lub co się w nim czai. Może jakiś zboczeniec lub psychopatyczny morderca z tasakiem? Ivy odrzuciła tę myśl z głowy i zaczęła nucić jakąś piosenkę pod nosem, przyspieszając kroku. Skręciła w stronę lasu. - tylko nie myśleć o tasaku, tylko nie myśleć o tasaku - powtarzała na głos. Zdanie odbijało się od drzew. Panowała przerażająca cisza, co jeszcze bardziej napawało dziewczynę strachem. Wtem rozległo się pojedyńcze skrobnięcie. Ivy przystanęła raptownie, a serce podeszło jej do gardła. Co to było, pomyślała wystraszona, próbując dostrzec coś w ciemności. Nic, tylko ciemność. I cisza. Ivy powoli ruszyła zaciskając wargi i mrużąc oczy. Szła na chwiejnych od strachu nogach. Jeszcze jeden taki dźwięk, a padnie na zawał. Chruuup. Znowu. Okropny dźwięk chrobotania, jakby jakieś zwierzę ostrzyło pazury na wyschniętej korze drzewa. Chruup. I kolejny raz. Serce łapotało o pierś dziewczyny. Nagle w tej ciemności ujrzała dwa błyski. Jakby... Oczy? Straszne i żółte. Pięknie złote. Dziewczyna ze strachu wytrzeszczyła swoje błękitne oczy. Te dwie złote latarenki zbliżały się do niej. Słyszała lekkie stąpanie, cichy chrzęst łamanych gałązek wyschniętych liści. Lekki oddech, brawie bezdźwięczny, chrapliwy. Ktoś ewidentnie się do niej zbliżał. Był coraz bliżej i bliżej... Ivy przęłknęła ślinę. Żółte ślepia wpatrywały się w nią łapczywie. Bała się. Bał się, bo nie wiedziała, kto przed nią stał. Mogło to być zwierzę, jak również człowiek. To coś zbliżyło się na tyle blisko, że dziewczyna mogła poczuć jego oddech na swojej twarzy. Ivy zacisnęła oczy. Wstrzymała oddech i czekała. Poczuła szorstką dłoń na swojej szyi, a potem lekki pocałunek w szyję. Był przyjemny, chłodny i przenikliwy, jak muśnięcie płatkiem śniegu. TO ujęło twarz dziewczyny i zatopiło wargi w jej usta w finezyjnym pocałunku. Ivy poddała się temu. Oddała się tej chwili, pragnąc, aby trwała wiecznie. Nagle poczuła przeszywające ukłucie w szyję. Tak gwałtowne, że dziewczyną wstrząsnął dreszcz. Straciła przytomność.
TO zostawiło martwą dziewcznę na lodowatej ziemi, z zakrwawioną szyją. Rozpostarło czarne skrzydła i uniosło się ku jasnemu jak mleko niebu...
0
2
. | 37.209.136.* | 05 Grudnia, 2012 17:59
Up Może zastanowisz sie to opublikowac gdzie indziej???Ale moze byc, ciekawe.
2
3
x | 46.76.28.* | 05 Grudnia, 2012 20:00
I co to było? Pewnie Passach B5 albo Golf, igła, 100% oryginalny przebieg, a kierowca jeździł nim tylko do kościoła?
-1
4
tvwt | 46.204.10.* | 05 Grudnia, 2012 21:16
Trzeba było kupić volvo.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Remigiusz . | 217.212.230.* | 05 Grudnia, 2012 17:42
Tego wieczoru było zupełnie ciemno i zimno. Nawet przydrożne XVIII-wieczne latarnie nie były w stanie oświetlić drogi na tyle, aby ktokolwiek mógł coś dostrzec. Można było zdać się jedynie na zmysł słuchu. Listopadowy wiatr targał bezlistnymi drzewami i lizał zimnym ozorem twarz Ivy. Dziewczyna szła w tę niezwykle mroczną noc. Wracała z imprezy, trochę wstawiona. Jej dom znajdował się na drugim końcu wielkiego lasu. Nie było innego przejścia, dlatego dziewczyna na samą myśl o przeprawie przez stary, ciemny las dostawała gęsiej skórki. Na dodatek tej nocy było niezmiernie zimno. Czarne niebo nie pokrywała ani jedna gwiazdka, latarnie tliły lekki blask oblewający jako tako ulicę. Ivy nie mogła znieść uczucia chłodu i strachu, przed ciemnym lasem. Kto wie, kto lub co się w nim czai. Może jakiś zboczeniec lub psychopatyczny morderca z tasakiem? Ivy odrzuciła tę myśl z głowy i zaczęła nucić jakąś piosenkę pod nosem, przyspieszając kroku. Skręciła w stronę lasu.
- tylko nie myśleć o tasaku, tylko nie myśleć o tasaku - powtarzała na głos. Zdanie odbijało się od drzew. Panowała przerażająca cisza, co jeszcze bardziej napawało dziewczynę strachem. Wtem rozległo się pojedyńcze skrobnięcie. Ivy przystanęła raptownie, a serce podeszło jej do gardła. Co to było, pomyślała wystraszona, próbując dostrzec coś w ciemności. Nic, tylko ciemność. I cisza. Ivy powoli ruszyła zaciskając wargi i mrużąc oczy. Szła na chwiejnych od strachu nogach. Jeszcze jeden taki dźwięk, a padnie na zawał.
Chruuup.
Znowu.
Okropny dźwięk chrobotania, jakby jakieś zwierzę ostrzyło pazury na wyschniętej korze drzewa.
Chruup.
I kolejny raz.
Serce łapotało o pierś dziewczyny. Nagle w tej ciemności ujrzała dwa błyski. Jakby... Oczy?
Straszne i żółte.
Pięknie złote.
Dziewczyna ze strachu wytrzeszczyła swoje błękitne oczy. Te dwie złote latarenki zbliżały się do niej. Słyszała lekkie stąpanie, cichy chrzęst łamanych gałązek wyschniętych liści. Lekki oddech, brawie bezdźwięczny, chrapliwy. Ktoś ewidentnie się do niej zbliżał. Był coraz bliżej i bliżej... Ivy przęłknęła ślinę. Żółte ślepia wpatrywały się w nią łapczywie.
Bała się. Bał się, bo nie wiedziała, kto przed nią stał. Mogło to być zwierzę, jak również człowiek. To coś zbliżyło się na tyle blisko, że dziewczyna mogła poczuć jego oddech na swojej twarzy. Ivy zacisnęła oczy. Wstrzymała oddech i czekała. Poczuła szorstką dłoń na swojej szyi, a potem lekki pocałunek w szyję. Był przyjemny, chłodny i przenikliwy, jak muśnięcie płatkiem śniegu. TO ujęło twarz dziewczyny i zatopiło wargi w jej usta w finezyjnym pocałunku. Ivy poddała się temu. Oddała się tej chwili, pragnąc, aby trwała wiecznie. Nagle poczuła przeszywające ukłucie w szyję. Tak gwałtowne, że dziewczyną wstrząsnął dreszcz. Straciła przytomność.
TO zostawiło martwą dziewcznę na lodowatej ziemi, z zakrwawioną szyją. Rozpostarło czarne skrzydła i uniosło się ku jasnemu jak mleko niebu...
. | 37.209.136.* | 05 Grudnia, 2012 17:59
Up
Może zastanowisz sie to opublikowac gdzie indziej???Ale moze byc, ciekawe.
x | 46.76.28.* | 05 Grudnia, 2012 20:00
I co to było? Pewnie Passach B5 albo Golf, igła, 100% oryginalny przebieg, a kierowca jeździł nim tylko do kościoła?
tvwt | 46.204.10.* | 05 Grudnia, 2012 21:16
Trzeba było kupić volvo.