Byłem na wiosce z okazji festynu ludowego, zjechała się rodzina, spotkałem znajomych i fajnie spędziłem czas. Do domu na wiosce przyjechałem z rodziną 9 sierpnia i zostaliśmy do następnego dnia, a do domu mieliśmy pojechać autobusem. Kiedy byliśmy już na przystanku i czekaliśmy na autobus poczułem, że muszę udać się za 'grubszą sprawą' do toalety. Przystanek znajduje się przy budynku świetlicy gdzie jest łazienka, ale nie chciałem iść, bo w każdej chwili mógł przyjechać autobus. Powstrzymywałem parcie, ale w końcu nie wytrzymałem, poprosiłem brata, żeby do mnie zadzwonił gdy przyjedzie autobus i poszedłem. W świetlicy siedziało 4 moich kolegów, jakieś 3 dzieciaki i 2 panie - dyrektorka świetlicy i sprzątacza, której dom znajduje się obok naszego domu na wiosce, a poza tym ta sprzątaczka jest matką mojego dobrego kolegi. Spytałem pań czy mogę skorzystać z toalety, pozwoliły mi, więc udałem się tam załatwić 'sprawę'. Gdy się podcierałem, zadzwonił mój brat, powiedziałem mu, żeby poprosił kierowcę o poczekanie na mnie i szybko umyłem ręce. Kiedy umyłem ręce i chciałem spuścić wodę, spłuczka odmówiła posłuszeństwa. Próbowałem spuścić wodę, ale nie działała, więc po kilkunastu sekundach dałem sobie spokój i pobiegłem na autobus. Zostawiłem wielką kupę w sedesie, wszyscy w świetlicy widzieli, że wchodziłem do łazienki, a moją kupę musiała sprzątnąć pewnie matka mojego kolegi. Wstyd się tam teraz pokazać. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.