Mój ojciec strasznie skaleczył się w rękę, rana była dość głęboka. Razem z moją mamą poszliśmy do apteki, by kupić coś, do opatrzenia tej rany. Wywiązała się rozmowa(Mama, Ojcie, Farmaceutka): M: dzień dobry, ja poprosze wodę utlenioną. O: no spytaj się! M: daj spokój, napewno nie mają. Jeszcze szeroki plaster poproszę. O: no jak nie mają? muszą mieć, spytaj! M: no mówie Ci, że nie mają! i jeszcze bandaż elastyczny i jakieś gazy bym chciała. O: no mówię Ci, że muszą mieć! spytaj no! F: coś jeszcze będzie? O: no spytaj! M: no dobra, iglę i nitkę pani ma? F: y... nie, nie mamy takich rzeczy. M: no mówiłam, że nie mają, w domu dratwą Ci zszyję tą ranę! mina farmaceutki wyrażała jeden wielki YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
LILIANNA [YAFUD.pl] | 29 Maja, 2012 11:37
Dobrze że nie była BEZCENNA !
A wogóle całe to powyższe gówno, to ściema.
Maruda [YAFUD.pl] | 29 Maja, 2012 14:02
"jakieś gazy"? Pierwszo słyszę, żeby pierdy w aptece kupować.
jjjaaaddd | 77.67.45.* | 29 Maja, 2012 22:14
Skoro poszałaś tam ze swoją mamą, to co robił tam twój tata???