Byłam u koleżanki. Miałyśmy robić babeczki, ale okazało się, że nie ma jajek. No to postanowiłyśmy, że pójdzemy do sklepu. Misja się powiodła wracałyśmy już do domu, wchodzimy po schodach. Zagapiłam się gdzieś i nie wiem jak, ale całkiem się wyłączyłam tzn. nie kontaktowałam. Martyna: Niech będzie w domu mąka bo ja nie mam zamiaru iść jeszcze raz do sklepu (sklep był dość daleko). Oby była mąka, oby była mąka, oby była.... Wogóle nie panowałam nad tym co mówię. Ba! Nawet nie wiedziałam, że wogóle cokolwiek powiedziałam. Zanuciłam se pod nosem, ale i tak Martyna to usłyszała i to jeszcze z taką głupią melodyją: Lubię mąkę....
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.