Odrzucone demotywatory tekstowe: 1
02.06.2014 19:59 TRASH #29225 ? 29.05.2014 zaliczył jeden z najgorszych poranków w historii mojego życia... Będzie trochę długo.
Wstałem rano jak zwykle jakąś godzinę przed pociągiem do pracy. Zobaczyłem, że cholernie pada więc
zapytałem rodzicielki, czy będzie jej potrzebny dziś samochód i czy mogę podjechać na PKP - spoko, dziś jedzie odebrać dziadka z sanatorium jego samochodem więc mogę jechać.
Siedząc przy śniadaniu przez uchylone okno usłyszałem dźwięk centralnego zamka zwiastujący zamknięcie samochodu. Już wtedy zapaliła mi się lampka mówiąca "o ku#$a".
Pomyślicie - nic strasznego, gdzieś zwarcie się zrobiło przez deszcz, wystarczy klik pilotem i się otworzy. Zgadzam się w pełni, ale bardzo często zostawiamy kluczyki w samochodzie i go nie zamykamy(mamy swoje ogrodzone podwórko i spokojną wioskę). Tak było i tym razem... Wyszedłem sprawdzić, czy samochód się zamknął czy mi się zdawało - zamknięty. Na pkp piechotą już nie było opcji żebym zdążył. Kolejny fail to to, że w samochodzie przeważnie wozimy dwie pary kluczyków - jedne "lepsze"(w pilocie działają oba przyciski - jeden do zamykania i otwierania po cichu, drugi z alarmem) nosimy je ze sobą jak zamykamy samochód i drugie(w których działa tylko jeden z przycisków) wożone są w schowku. Dziwicie się dlaczego? Otóż te kluczyki sa na tyle awaryjne, że wystarczy, że wypadną z ręki i pilot przestaje działać. Samochód można otworzyć kluczykiem, ale alarmu i immobilajzera wyłączyć się nim nie da - wtedy przydaje się druga para w schowku.
Wracam do domu - aby zdążyć do pracy muszę szybko coś wymyślić. Pytam się mamy z resztką nadzieji czy może zabrała wczoraj kluczyki z samochodu jak go parkowała i słyszę "Nie, zostały w środku" no i resztka nadzieji prysła.. Po chwili zaspanym głosem dodaje jednak do swojej wypowiedzi - "ale te ze schowka zabrałam". Prawie podskoczyłem z radości - zapasowe kluczyki wisiały sobie w kuchni - otworzyłem nimi samochód.
"Co było przyczyną samoistnego zamknięcia się samochodu? Antenę radiową mamy zamontowaną na dachu z przodu, pośrodku między kierowcą a pasażerem - jak się okazało, między nią a dachem jest jakaś luka, przez którą podczas deszczu woda przedostaje się pod blachę, stąd zaczęła kapać na gumę gałki do zmiany biegów i zaczęła się tam robić mała kałuża... w tej właśnie kałuży leżały "lepsze" kluczyki. Pozbyłem się wody przy pomocy husteczek i jadę na pkp.
Na dworzec zdążyłem praktycznie w ostatniej chwili - gdy wszedłem, pociąg był jakieś 50 metrów przed peronem i już dojeżdżał. Wtedy mnie natchnęło aby sprawdzić czy mam portwel(a w nim bilet) i... nie miałem.
Finał był taki, że do pracy pojechać musiałem samochodem, który pali jak smok, po poranku pełnym "przygód" i nerwów.
Jak tylko wrócę do domu, odczepiam zapasowe kluczyki od pilota i w samochodzie będzie jeździć tylko on. Kluczyk będzie wisiał grzecznie w domu aby w razie podobnej sytuacji można było chociaż drzwi otworzyć... YAFUD
Profil oglądano
» 1 Online
» 1 Dzisiaj
» 1 Ten Tydzień
» 2 Ten Miesiąc
» 19 Ten Rok
» 566 Ogółem
Rekord: 4 (12.05.2013)