Mogliście gnoja przywiązać przed sklepem, albo zostawić w lesie jadąc do miasta.
Nie każdy mieszka przy lesie, szczęściarzu.
Dobrze mu tak. Gowniak sie nauczy.
Ty tez, zeby go trzymac na smyczy.
Mam nadzieję, że nie macie dzieci - do was wyżej
W sumie gdzie yafud? Dzieciak dostał lekcję i może na drugi raz się zastanowi zanim zacznie biegać po sklepie i/lub oleje polecenia starego.
BTW żona mam nadzieję że chociaż ładna bo intelektem nie grzeszy
dzieci ma się po to aby nauczyć je życia w społeczeństwie.
gówniakia się po to, żeby mieć je w dupie jak madka o tateł z posta.
Wychowanie to proces. Niewiele dzieci rodzi się grzecznych a i w takim przypadku mądry rodzic wychowuje, żeby dziecko nie dało sobie wejść na głowę. W przypadku sklepów i jednego dziecka zadanie nie jest trudne. Lista zadań. Dziecko szuka produktów z listy, albo wkłada do wózka te, które znajdzie rodzic. Jasne, nie zawsze się da. Dziecko przebodźcowane albo zmęczone może nie chcieć. No to pakujemy do krzesełka wózkowego. Dziecko się już nie mieści? W takim razie wychowywanie nie zostało wprowadzone na czas.
A jeszcze co do reakcji żony... Może ona ma sposoby, żeby dziecko się słuchało. Pytanie, czy dobre, czy złe.
Hmmmm, żeby dziecko nie dało sobie wejść na głowę?
Kolega myśli, że ma yafuda bo żona na niego naskoczyła a on tak się starał i nawet "powiedział"dziecku, żeby nie biegało. Ale sorry, tu nie chodzi o to, co mu się zdawało że zrobił - ale jak był skuteczny. Może dziecko go nie usłyszało, może po prostu miało to w dvpie bo nie ma autorytetu jako ojciec. A może oboje stosują wychowanie całkowicie bezstresowe i dziecko robi co chce - może na dodatek rozgrywając oboje rodziców przeciwko sobie. Dużo pytań, mało odpowiedzi. Całe szczęście (i piszę to z dużą ulgą) - to nie mój problem.
Owszem, teraz jest trochę inaczej, niż x lat temu, że wychowanie dziecka kończyło się na tym, żeby rodzice mieli jak najmniej problemów. Teraz patrzy się również na to, czy daje sobie radę wśród rówieśników i np. czy jest szczęśliwe.
No tak, ale widziałem sytuację, w której taki "bezstresowiec"rozrzucał owoce, ekspedientka z zaciśniętymi zębami zbierała, a mamusia dalej ze zmarszczonym noskiem przewalała w identycznych ekobananach, jak w kartoflach na bazarze.Faktycznie, on w przyszłości sobie na głowę wejść nie da, bo innych będzie miał za nic!
I co z tego, że widziałeś? Widziałeś niewychowane dziecko, nijak ma się do niej wypowiedzi.
Ty szczęściarzu. Ja miałem wczoraj podobną sytuację, z tym, że dziecko było po czterdziestce i odrobinę wyliniałe. Przebierało w jabłkach i nie schyliło się, gdy jedno upadło na posadzkę. Pozwoliłem sobie podrzucić to jabłuszko na szalkę wagi, dodając z serdecznym uśmiechem:"coś panu upadło". A on na to:"Bardzo uprzejmie dziękuję". Zepsuł mi dzień. yafud.
Haha, przypomniała mi się historia z myjni samochodowej. Znajomy czekał w kolejce, a typ myjący auto robił już dwudzieste okrążenie, żeby zużyć wrzuconą kasę. Kolega nie wytrzymał i wrzucił mu jeszcze jedną monetę, a ten podziękował i ze spokojem płukał dalej...
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
akah | 89.116.154.* | 01 Marca, 2025 21:04
Nie każdy mieszka przy lesie, szczęściarzu.