Przez ostatni miesiąc zauważyłem, że mała córeczka mojej przyjaciółki jest bardzo niespokojna. Jej mama również zauważyła, że była spięta tylko w mojej obecności i postanowiła to sprawdzić, nie mówiąc mi nic. Okazało się, że dziewczynka była przerażona odkąd powiedziałem, że mam w domu „bombę.” Mój kot nazywa się Bomba. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
-1
1
MSZNTT | 82.132.244.* | 02 Listopada, 2024 21:00
już fakt posiadania sierściucha czyni go debilem ale widzę, że stawka idzie w górę.
0
2
jolaw | 46.205.195.* | 03 Listopada, 2024 02:57
To prawie jak z powieści Grocholi, gdzie jedna z bohaterek nazwala swe koty Ojej i Ratunku. Gdy obydwa poszły w długą, bała się je głośno nawoływać, aby sąsiedzi nie zawołali pogotowia czy policji. Jednak przy nadawaniu imion zwierzętom przydaje się trochę wyobraźni i umiaru - w innych aspektach życia zresztą też.
0
3
fakt | 185.208.152.* | 03 Listopada, 2024 10:14
(...) Wiele osób pamięta jeszcze stare, powtarzane najczęściej przez dzieci, kawały z PRL. Niektóre były tak głupie, że wstyd sobie nawet o nich pomyśleć, niektóre czasemi powtarzamy z zażenowaniem jeszcze dziś. Zdarza się, że sytuacje z tych żartów na trwałe weszły do naszego języka i służą do dziś opisywaniu tak zwanej rzeczywistości. Najczęściej jednak nikt o tych dowci+pach nie wspomina. Nie wiadomo skąd się brały, kto był ich autorem i kogo to najpierw rozśmieszyło zanim poszło w świat. Mnie najbardziej utkwil w pamięci kawał o psie imieniem Widzę. Chodziło o to, że gość miał psa, ten pies się nazywał Widzę i jak facet wychodził z nim na spacer do parku, to spotykał tam a to całującą się parę, a to jakąś panią, co sikała w krzakach, a to gościa co lał za kioskiem. Ten pies latał wkoło, a on wołał za nim – widzę, widzę...No i ta cała sytuacja miała wywołać efekt komiczny. Ja, przyznam się od razu, śmiałem się głośno z kawału o psie imieniem Widzę, bo tak samo czynili moi koledzy, a ja nie miałem odwagi łamać zasad rządzących grupą rówieśniczą. (...)
coryllus./ salon.24
W odpowiedzi na komenatrz #2 użytkownika jolaw[ Zobacz ]
0
4
just_me | 37.47.238.* | 03 Listopada, 2024 13:36
Mąż ariadny? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W odpowiedzi na komenatrz #1 użytkownika MSZNTT[ Zobacz ]
0
5
just_me | 37.47.238.* | 03 Listopada, 2024 13:38
O to to. Kiedyś wolało się po prostu "murzyn"albo "cygan". I komu to przeszkadzało?
W odpowiedzi na komenatrz #2 użytkownika jolaw[ Zobacz ]
0
6
Bar man | 198.145.226.* | 03 Listopada, 2024 13:52
Podejrzewam, że murzynom i cyganom. A koty wołało się "kici-kici".
W odpowiedzi na komenatrz #5 użytkownika just_me[ Zobacz ]
0
7
Ten zły i wredny | 194.29.133.* | 04 Listopada, 2024 12:00
Skojarzyła mi się taka historia, którą kiedyś zasłyszałem. Nie wiem, czy autentyk, czy urban legend - nawet nieistotne. W małym miasteczku żyła sobie rodzina, która miała czarnego psa o imieniu - a jakże - Murzyn. Pech chciał, że jednego razu córka w tej rodzinie bardzo zachorowała, że była potrzebna domowa wizyta lekarza. A przypadek chciał, że lekarzem w pobliskiej przychodni był akurat czarnoskóry. No i taka sytuacja - ojciec rodziny widzi, jak przed furtką parkuje samochód, wysiada lekarz, a że wiedział, że ich pies niezbyt toleruje obcych, krzyknął do żony "Szybko! Zamknij Murzyna do piwnicy". Na co lekarz widać poczuł się wywołany do tablicy i zawołał łamaną polszczyzną: "Nie obraziać, nie obraziać!"
W odpowiedzi na komenatrz #5 użytkownika just_me[ Zobacz ]
0
8
Uro San | 89.213.153.* | 04 Listopada, 2024 12:36
Murzyn to (wbrew pozorom) biały, troszku zapchlony pies Poszepszyńskich. Kundel. Niestety nikt, nawet Poszepszyńscy, nie wiedzą ile ma lat i jakiej jest płci. Prawdziwy z niego stróż domu. Kiedyś należał do Ślepego Leona i reagował na imiona Tajniak, Agent, Szpieg, Kolaborant i Premier. Murzyn zaginął Ślepemu Leonowi, ale niestety nie została wyznaczona za niego nagroda, dlatego Poszepszyńscy go przygarnęli. Nie jest zbyt drogi w utrzymaniu - solidna miska pokarmu wystarcza mu na przeżycie kilku tygodni. Murzyn niegdyś ostrzyżony został do gołej skóry, a pozyskana w ten sposób sierść miała służyć do zrobienia swetra dla całej rodziny. Murzyn został oduczony aportowania - jak mówi Grzegorz: "psy mają aportowanie we krwi". Grzegorz wiele pracy poświęcił aby oduczyć Murzyna tej bezsensownej czynności. Natomiast Dziadek Jacek tresował Murzyna do występów w programie Magdy Umer (wywalanie języka, zamykanie lewego oka, chowanie ogona, leżenie na grzbiecie, krzyżowanie łap).
Encyklopedia Poszepszynskich
W odpowiedzi na komenatrz #7 użytkownika Ten zły i wredny[ Zobacz ]
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
MSZNTT | 82.132.244.* | 02 Listopada, 2024 21:00
już fakt posiadania sierściucha czyni go debilem ale widzę, że stawka idzie w górę.
jolaw | 46.205.195.* | 03 Listopada, 2024 02:57
To prawie jak z powieści Grocholi, gdzie jedna z bohaterek nazwala swe koty Ojej i Ratunku. Gdy obydwa poszły w długą, bała się je głośno nawoływać, aby sąsiedzi nie zawołali pogotowia czy policji. Jednak przy nadawaniu imion zwierzętom przydaje się trochę wyobraźni i umiaru - w innych aspektach życia zresztą też.
fakt | 185.208.152.* | 03 Listopada, 2024 10:14
(...) Wiele osób pamięta jeszcze stare, powtarzane najczęściej przez dzieci, kawały z PRL. Niektóre były tak głupie, że wstyd sobie nawet o nich pomyśleć, niektóre czasemi powtarzamy z zażenowaniem jeszcze dziś. Zdarza się, że sytuacje z tych żartów na trwałe weszły do naszego języka i służą do dziś opisywaniu tak zwanej rzeczywistości. Najczęściej jednak nikt o tych dowci+pach nie wspomina. Nie wiadomo skąd się brały, kto był ich autorem i kogo to najpierw rozśmieszyło zanim poszło w świat. Mnie najbardziej utkwil w pamięci kawał o psie imieniem Widzę. Chodziło o to, że gość miał psa, ten pies się nazywał Widzę i jak facet wychodził z nim na spacer do parku, to spotykał tam a to całującą się parę, a to jakąś panią, co sikała w krzakach, a to gościa co lał za kioskiem. Ten pies latał wkoło, a on wołał za nim – widzę, widzę...No i ta cała sytuacja miała wywołać efekt komiczny. Ja, przyznam się od razu, śmiałem się głośno z kawału o psie imieniem Widzę, bo tak samo czynili moi koledzy, a ja nie miałem odwagi łamać zasad rządzących grupą rówieśniczą.
(...)
coryllus./ salon.24
just_me | 37.47.238.* | 03 Listopada, 2024 13:36
Mąż ariadny? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
just_me | 37.47.238.* | 03 Listopada, 2024 13:38
O to to. Kiedyś wolało się po prostu "murzyn"albo "cygan". I komu to przeszkadzało?
Bar man | 198.145.226.* | 03 Listopada, 2024 13:52
Podejrzewam, że murzynom i cyganom. A koty wołało się "kici-kici".
Ten zły i wredny | 194.29.133.* | 04 Listopada, 2024 12:00
Skojarzyła mi się taka historia, którą kiedyś zasłyszałem. Nie wiem, czy autentyk, czy urban legend - nawet nieistotne.
W małym miasteczku żyła sobie rodzina, która miała czarnego psa o imieniu - a jakże - Murzyn. Pech chciał, że jednego razu córka w tej rodzinie bardzo zachorowała, że była potrzebna domowa wizyta lekarza. A przypadek chciał, że lekarzem w pobliskiej przychodni był akurat czarnoskóry.
No i taka sytuacja - ojciec rodziny widzi, jak przed furtką parkuje samochód, wysiada lekarz, a że wiedział, że ich pies niezbyt toleruje obcych, krzyknął do żony "Szybko! Zamknij Murzyna do piwnicy".
Na co lekarz widać poczuł się wywołany do tablicy i zawołał łamaną polszczyzną: "Nie obraziać, nie obraziać!"
Uro San | 89.213.153.* | 04 Listopada, 2024 12:36
Murzyn to (wbrew pozorom) biały, troszku zapchlony pies Poszepszyńskich. Kundel. Niestety nikt, nawet Poszepszyńscy, nie wiedzą ile ma lat i jakiej jest płci. Prawdziwy z niego stróż domu. Kiedyś należał do Ślepego Leona i reagował na imiona Tajniak, Agent, Szpieg, Kolaborant i Premier. Murzyn zaginął Ślepemu Leonowi, ale niestety nie została wyznaczona za niego nagroda, dlatego Poszepszyńscy go przygarnęli. Nie jest zbyt drogi w utrzymaniu - solidna miska pokarmu wystarcza mu na przeżycie kilku tygodni. Murzyn niegdyś ostrzyżony został do gołej skóry, a pozyskana w ten sposób sierść miała służyć do zrobienia swetra dla całej rodziny. Murzyn został oduczony aportowania - jak mówi Grzegorz: "psy mają aportowanie we krwi". Grzegorz wiele pracy poświęcił aby oduczyć Murzyna tej bezsensownej czynności. Natomiast Dziadek Jacek tresował Murzyna do występów w programie Magdy Umer (wywalanie języka, zamykanie lewego oka, chowanie ogona, leżenie na grzbiecie, krzyżowanie łap).
Encyklopedia Poszepszynskich