Nie rozumiem, dlaczego na spotkania z wychowawczyniami, szczególnie interwencyjne do szkoły zwykle biegają matki, także gdy chodzi o synów. Jakby mąż poszedł wyjaśniać zachowanie i trafił na taki problem to co by zrobił? Beknął? Puścił bąka? Jedno i drugie? Wychowawczyni przyłapała mojego syna na głośnym wymawianiu znanego przecinka z dźwięcznym "er"w środku. Chcąc go zawstydzić powiedziała, że ma mały zasób przekleństw. Na drugi dzień syn (za moją wiedzą i zgodą) zaniósł jej "Słownik wyrazów brzydkich". Wezwała mnie do szkoły uważając postępek syna za bezczelność i prowokację. Wytłumaczyłem, że także ubolewam nad ubogim zasobem "wyrazów zelżywych"w języku polskim ale pracujemy nad tym. Pożyczyła słownik na kilka dni.
Nie rozumiem co tym osiągnąłeś? Jaka wartość przekazałeś dziecku? Bo jeśli tylko bluzgać ponad podwórkową przeciętność to nie wiem czy Ci gratulować.
Skoro proste sprawy trzeba wyjaśniać zatem spróbuję. Swoim synom ale i swym podwładnym wpajałem, że to, co robią zawsze powinni robić dobrze, najlepiej, jak potrafią. Gdyż byle jakie działanie nie ma sensu. Także kląć należy albo dobrze albo wcale. Kiedyś nawet wyrazy zelżywe miały swą gradację a każdy stopień swą moc. Dziś zredukowało się do raptem kilku wyrazów. Do tradycyjnych rosyjskich doszedł jeden anglicyzm. Ostatecznie - te słowa wyrażają jakieś emocje, mają swe miejsce w ludzkiej mowie. Trzeba tylko ubolewać, że polska mowa zelżywa (oraz erotyczna) jest tak uboga i są to w większości te same wyrazy.
Na studiach to Ty nie byles, prawda:)? Ew zaoczne moze, ale dzienne Cie ominely. Skad to wiem? Bo wylecialbys. Gdybys studiowal na dziennym kierunku, na dobrej uczelni i zaczal uzywac wulgaryzmow na zajeciach, wylecialbys. Nie byles na studiach, nie masz obycia, ani kultury osobistej, ani szacunku do innych. Synow uczysz tego samego. Nigdy nie bedziesz mial w swoim otoczeniu ludzi kulturalnych, inteligetnych. Zawsze bedziesz w towarzystwie chamow, moze nawet bogatych, ale chamow. Twoi synowie rowniez.
Pewne rzeczy na zawsze pozostana dla Ciebie niedostepne i niezrozumiale i kiedy to zrozumiesz, wtedy ze zlosci mozesz pouzywac tej bogatej ordynarnosci ktora sie szczycisz.
Uważaj zatem, żeby nie skończyło się to tak, że dzieciak w końcu przestanie robić cokolwiek, kiedy zacznie się załamywać, że nie potrafi być najlepszy we wszystkim.
Uważaj też, by nie stało się tak, że nigdy nie znajdzie swojego "powołania"zawodowego, hobby itp. bo będzie zajęty doskonaleniem się w rzeczach, których nie lubi, ale są zaczęte, zamiast w próbowaniu do skutku, aż znajdzie coś dla siebie.
Btw, co do samych przekleństw, to pamiętaj, że oszczędność w nich również wpływa na jakość, i jeśli ktoś ma kląć "porządnie", na co dzień nie powinien kląć wcale, bo dopiero wtedy efekt będzie mocny, jak już zacznie. I i tego możesz nauczyć syna.
Ty jakiś porąbany jesteś. Zdajesz sobie sprawę, że istnieją różne stopnie dress code oraz różne stopnie oficjalności zachowania?
Nawet, jeśli ktoś chodzi na co dzień w piżamie, bo jest wygodna, i klnie jak szewc, to np. do pracy ubiera się w coś pasującego do sytuacji, a na zajęciach na studiach używa odpowiedniego języka.
A wyobrażanie sobie, że studia mają nauczyć kogoś obycia i manier to śmiech na sali. Owszem, z osobami, z którymi łączą Cię jedynie kontakty oficjalne (wykładowcy, współpracownicy itp.), należy używać oficjalnego języka. Ale po za tym, co ich obchodzi Twoje życie osobiste? Uczelnia nie jest od tego, żeby kogoś wychowywać, tylko, żeby przekazywać wiedzę.
Uczenie dzieciaka, ze wolno przeklinac w sytuacjach oficjalnych (np. szkola) o ile robi sie to "dobrze"jest porabane.
Zabawne. Jakaś Pani napisała, że jej syn zachowuje się w szkole cokolwiek prowokacyjnie zamiast argumentów słownych stosuje naturalne dźwięki trawienia. Przypomniało mi to sytuację mojego syna. i pewne podobieństwo do opisanej przez forumowiczkę. I to ja stałem się "bohaterem"wpisu. Otrzymałem wiele pouczeń, porad i przestróg, tym zabawniejszych, że zupełnie mi zbędnych bo już dawno nieaktualnych. W przeciwieństwie do pokolenia moich wnuków wiem, w jakich sytuacjach należy powściągnąć wypowiedź. Słyszę to na ulicy, w mediach, na forach. Nawet zwrot "parlamentarny"nabrało zupełnie odwrotnego znaczenia - dziś to inwektywy, obelgi, nawet wulgaryzmy. Ciekawe, czy polscy posłowie mają studia i jakie, czy przebywają w otoczeniu ludzi inteligentnych, mają kulturę, obycie i szacunek dla innych? Jak to o mnie się troska ~hbgf?. Ja stwierdzam, że ludzie nie umieją kląć, nie potrafią wyrażać swych emocji, nawet jeżeli okoliczności są ku temu i nikogo nie urażą swą wypowiedzią. Podobno dwuletnie dziecko zna ok tysiąca słów i umie je stosować. Ja znałem dwudziestolatków, którzy używali 4 - 5 słów i co najdziwniejsze - byli zrozumiani. Jak zaskoczenie pięknem krajobrazu wyrazi Anglik? - It is so beautiful here! Niemiec? - Es ist so schön hier! Rosjanin? - как здесь прекрасно! Polak: - O k..a! Ja pie..lę! Żeby było śmieszniej, to słowo, dziś ordynarny wulgaryzm, zwykle oznaczający s tosunek (ingerencja cenzora) (to miłość jest wulgarna?) kiedyś oznaczało tyle, co gadanie bzdur, głupot. Ja sobie poradziłem w życiu, nie jestem uważany za prostaka, wulgarnego chama. Ciekawe, jak sobie radzi w życiu mąż owej pani, czy jej syn zrozumie, że pewnych dźwięków w przyzwoitym towarzystwie nie wydaje się z siebie? Wszystkim forumowiczom dziękuję za troskę. zupełnie niepotrzebną.
Reakcje są takie a nie inne, bo Twoja historyjka jest głupia i bez sensu. Mówiąc wprost. Twój syn nie użył pięknej staropolszczyzny, nie wzniósł się na wyżyny erudycji, tylko zwyczajnie, szpetnie zaklął. Posiadany przez ojca słownik nic w tej kwestii nie zmienia. Co więcej to, że zaklął, to nic takiego. Większość ludzi klnie, zwłaszcza w wieku szkolnym, gdy chcą być "dorośli". I co się stało? Pani żartobliwie skomentowała. Na tym historia powinna się skończyć, ale tatuś chciał błysnąć jak kostka w salcesonie i wspomina swój występ po latach od wyznaniem zakłopotanej matki. Może właśnie dlatego kobiety biegają na takie spotkania. Żeby przeprosić, wytłumaczyć dziecku sytuację a nie odstawiać szopki i pokazywać nauczycielce jakim się jest smalcem alfa.
Aha! Załapałem! Należało syna (wówczas ucznia podstawówki sprzed reformy) zrugać, nauczycielkę przeprosić, posypać głowę popiołem i było dobrze? Dobrze czy zgodnie z pewnymi kanonami? Niech młody wie, że nie w tym rzecz, że nie należy używać pewnych słówek ale należy najpierw sprawdzić, czy nie słucha ktoś niepowołany? Jak kiedyś pisał Załucki (Marian): - "Nie wolno kłamać w życia wiośnie!/ Nie wolno kląć, aż się dorośnie!"Co do staropolszczyzny, której brak przywołuje ~Kubik88 - od razu przypomniał mi się skecz "Sęk"a zwł kończące go zdanie. I nadal nie wiem - czy można w dystyngowanym towarzystwie spuentować sytuację niemile "pachnącym"słówkiem albo wręcz ociekającym śluzem czy dziś do polemiki wprowadza się odgłosy trawienia? I to jest akceptowane? Nie byłoby nic nowego - pisał o tym Zbigniew Nienacki w swych "Skiroławkach".
Tym, co nie zrozumieli albo udają, że nie rozumieją tłumaczę: synowi wyjaśniłem, że kląć trzeba umieć i jeżeli musi to niech robi to dobrze albo wcale. Jak wiele rzeczy w życiu. jak ta umiejętność jest przydatna, przytoczę anegdotę za Jerzym Urbanem, który wspomniał kiedyś, jak w latach pięćdziesiątych na UW studiowała egzotyczna piękność z Argentyny. Studiowanie"polegało wyłącznie na organizowaniu alkoholowo- se ksualnych (uwaga znów cenzor!) orgii. Po Iszym semestrze, kiedy "studentka"miała tyleż ndst co wpisów w indeksie dama zniknęła pozostawiając niezapomniałe wrażenie, czasem wymagające interwencji lekarza. Pojawiła się po ok ćwierć wieku na sesji ONZ jako żona wysokiego rangą attache wojskowego. Na wydanym balu miała na sobie białą suknię z surowego jedwabiu, wspaniale komponującą się z kapiącym od złota mundurem męża. Polski ambasador przy ONZ potrącony niechcący olał ją czerwonym winem. Wiadomo - kiecka do wyrzucenia. Świadomy wyrządzonych szkód zaczął damę przepraszać pięknym hiszpańskim, którym biegle władał. Ta oczywiście - że rozumie, że nic się nie stało a pod noskiem, ponoć ładnym i zgrabnym warknęła: "a to ch złamany na kaczych łapach"! Dama nie wiedziała, że rozmawia z Polakiem. Ten stracił mowę we wszystkich kilkunastu znanych mu językach ale szlag go dopiero trafił, gdy podszedł do niego dyplomata francuski i z kamienną twarzą poprosił o przetłumaczenie zwrotu, który właśnie usłyszał.
P.S. W szkołach "samcem alfa"z założenia systemu powinien być dyrektor szkoły. Proponuję sprawdzić znaczenie zwrotu, zanim się go użyje. Używanie "mądrych"słów oznacza tylko, że się je zna ale niekoniecznie, że się je rozumie.
Smalec Alfa to ktoś, kto do samca Alfa nieudolnie aspiruje. Zanim się kogoś zacznie pouczać, warto doczytać. I nie, dyrektor szkoły nie jest obligatoryjnie "samcem Alfa", to nie jest tytuł z nadania. No! Fajnie, że sobie wyjaśniliśmy. A teraz do brzegu. Bardzo dużo anegdotek, bardzo mało treści. Twoje posyłanie dzieciaka do szkoły ze słownikiem wciąż jest bez sensu. Możesz oczywiście nauczyć syna kwieciście klnąć, jeśli Ci to sprawia przyjemność, tylko, że w szkole wciąż obowiązuje ten "kanon"zachowania i nauczycielka ma obowiązek go utrzymywać a nie wysłuchiwać Twoich teorii. No i okazuje się, że bardzo dobrze, że obowiązuje, bo, skoro już sam przytoczyłeś polską scenę polityczną, właśnie widać co się dzieje, gdy wpuści się chamy na salony.
Funkcja kierownicza, w odróżnieniu od prezesowania czy wynikająca z właścicielstwa jest faktycznie z nadania ale (jeszcze) nie z łapanki. Czyli - trzeba chcieć aby być. Zgłosić swą kandydaturę, poddać się ocenie. Innymi słowy - funkcję wywalczyć sobie czyli spełnić te wymogi, jakim zwykle odpowiada przywódca stada. Dlatego żartem nazwałem kierownika szkoły "samcem alfa", bo jest nim dla swych podwładnych a poprzez nich - także dla uczniów. jeżeli do szkoły przychodzi często z pretensjami czy nawet z awanturą rodzic to nie jest żadnym samcem alfa tylko durniem, bo swą funkcję powinien zostawić w domu. Bardzo proszę uważnie przeczytać moje posty. I starać się je zrozumieć. Chyba, że to przerasta możliwości forumowicza ~Kubik 88. Bohater mojej opowieści dziś jest po 40-tce, był zawodowym oficerem, szturmowcem i specjalsem, walczył w Afganistanie (ja byłem w Jugo), dziś ma firmę w Anglii. O ile wiem - ma szacunek i poważanie, nawet, jak komuś powie jakieś słówko. Np - w języku urdu. Kiedy się z nim kontaktuję to ważniejsze dla mnie jest to, czy ma mi coś do powiedzenia czy ogranicza się do "przecinków"na "ka"jako spuentowania aktualnej sytuacji politycznej. Opisana sprawa była tylko i wyłącznie żartem i tak została odebrana.
Nadal nie wiem - czy dziś należy bekać i pierdzieć wyrażając swe emocje a zwł dezaprobatę? Dla mnie to jest brak kultury, podobnie jak używanie pewnych słówek ale czasy się zmieniają a raczej powtarzają. ("Konopielka")
Do autorki yafuda: Ty serio z kimś takim chciałaś mieć dzieci? Czy on się po narodzinach waszych dzieci uwstecznil do poziomu neandertalczyka?
Słaby trolling, za dużo tekstu a za mało treści. Popracuj nad znalezieniem słabego punktu w logice strony przeciwnej i sprowokuj niewiedzą na jakiś temat. Taką ścianą bełkotu sam sie pogrążasz zamiast pośmieszkować.
Pozdrawiam
Dlaczego uważasz, że piszę po to aby się kłócić? Czy dlatego, że nie chcę dać się sprowokować? Zawsze pamiętam sentencję Marka Twaina. Jeżeli ktoś na forach szuka okazji do kłótni bo chce się za coś odreagować to życzę sukcesów. Za radę dziękuję ale wciąż nie doczekałem się spełnienia mej prośby. Jak to jest z tymi wydawanymi dźwiękami? Pytam poważnie bo nie jestem na bieżąco.
Mass męża chama i dziwne ze dziecko przejmuje jego zachowaniaz przykład idzie z góry.
Gdzie masz tam coś napisane o wulgaryzmach? Zdajesz sobie sprawę, że każdego (a zwłaszcza gbura i buca) można obrazić nie używając wulgaryzmów? Taki mały przykład https://www.facebook.com/login/?next=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fwww.RetroPL%2Fvideos%2Fck-dezerterzy-kapitan-wagner-vs-von-nogay%2F1531972763530047%2F
Poprawka linki - https://www.facebook.com/login/?next=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fwww.RetroPL%2Fvideos%2Fck-dezerterzy-kapitan-wagner-vs-von-nogay%2F1531972763530047%2F
A nie, to wina parsowania treści posta na yafudzie, więc https://redirect.viglink.com?u=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fwww.RetroPL%2Fvideos%2Fck-dezerterzy-kapitan-wagner-vs-von-nogay%2F1531972763530047%2F&key=a7e37b5f6ff1de9cb410158b1013e54a&prodOvrd=RAC&opt=false
Admin płakał jak kodował:D
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Yerba Mate | 46.134.98.* | 15 Listopada, 2021 01:36
Nie rozumiem co tym osiągnąłeś? Jaka wartość przekazałeś dziecku? Bo jeśli tylko bluzgać ponad podwórkową przeciętność to nie wiem czy Ci gratulować.