W takich sytuacjach najprościej o wyciągnięcie prawdy, trzeba było ciągnąć temat.
Ja bym się dziwiła. Jakbym w pracy zobaczyła pieknie ogolonego brodacza z muakułami to też miałabym usprawiedliwienie do zdradzania go z moim inteligentnym, czułym i wiernym mężem? Idiotyzm.
Inna sprawa, że kobiety najcześciej mają nosa do takich spraw, jak widza sytuacje, w której czują, że ich facet je zdradza, to najczęściej to robi. Nawet jeśli tylko platonicznie.
Zdarzają się, owszem tacy, co mają styl podrywacza-żartownisia, co się zerwał z łańcucha, ale oni też najcześciej coś przeskrobią, jak trafią na podatny grunt.
Co to, kurła, jest "zdrada platoniczna"? Jakaś forma myślozbrodni?
To znaczy, że baby siedzà na yafudzie i przekraczają kolejne bariery durnoty.
Tu prawie wszyscy tak mądrzy że powinni w sejmie za posłów robić
W orzecznictwie funkcjonuje cos takiego jak zdrada emocjonalna. Chodzi o znalezienie sobie innej osoby niz maz/zona, ale jeszcze nie zostalo to "skonsumowane".
Zona/maz odkrywa smsy tresci: kocham cie, chce byc z Toba, ten pocalunek byl wspanialy, nie kocham juz swojej zony/meza itd.
To normalnie funkcjonuje jako zdrada, tyle ze emocjonalna (psychiczna) i moze stanowic o winie w rozkladzie pozycia.
Nie mam pojecia czy o to chodzilo Stokrotce - wrzucam to jako ciekawostke.
Właściwie to tak, jest to rodzaj myślozbrodni. Sam pomyśl, czy byłbyś zadowolony, gdyby twoja ukochana kochała inną osobę, myślała o niej, wzdychała i flirtowała, co? :)
"Zdrada emocjonalna często bywa nazywana związkiem platonicznym, który z różnych powodów (na przykład religijnych) nigdy nie zmieni swojego statusu. W czasach ogromnej popularności mediów społecznościowych zdrada emocjonalna może mieć charakter wyłącznie wirtualny, ale mimo to wpływać znacznie na rzeczywiste związki."
Zanim zrobisz z siebie idiotę obrażając innych, sprawdź, czy nie obrażasz sam siebie :)
Moja dziewczyna ma w pracy kolegę, który jest, co tu dużo mówić, znacznie atrakcyjniejszy ode mnie. Przy tym, jest to taki flirciarz, na którego kobiety lecą. I tak, moja dziewczyna też często o nim myśli, wodzi oczami i wyraźnie promienieje, gdy ma się z nim zobaczyć. Ale nie uważam tego za zdradę, mam zaufanie do dziewczyny, że poza niewinny flirt się nie posunie, bo jest odpowiedzialna;poza tym, myślę, że zupełnie nie jest w typie tego gościa.
I co - to ma być niby jakaś "zdrada emocjonalna"? Ja to nazywam biologią. Jedyna różnica miedzy nami, a reszt zwierząt jest taka, że umiemy nad tym panować.
"kobiety najcześciej mają nosa do takich spraw, jak widza sytuacje, w której czują, że ich facet je zdradza, to najczęściej to robi. Nawet jeśli tylko platonicznie."
Czyli - zdrada platoniczna jest wtedy, jeżeli kobieta uważa, ze facet zdradził, ale tak naprawdę nie zdradził.
Nie wyklucza to zdrady emocjonalnej, mnie byłoby przykro, gdyby mój facet wodził oczami za innymi, flirtował z nimi czy myślał o nich. Poza tym przyznałeś, że jedyna bariera pomiędzy twoją dziewczyną a nim, to fakt, że nie jest w jego typie.
To smutne, bardzo smutne.
Nie wszystkie są takie głupie. Ja wychodzę z założenia, że facet nie jest moją własnością i ma prawo do odchyleń, byle te odchylenia nie przekładały się na życie rodziny. Jeśli nawet „stuknie” sobie coś na boku, ale w życiu codziennym tego nie można odczuć, to nie ma to znaczenia.
Ok, wiem, że ta moja opinia jest wyjątkowa, ale dzięki temu miałam szczęśliwe życie.
To stukanie na boku może mieć bardzo przykre konsekwencje w postaci choroby wenerycznej. Gumki pękają, wiesz?
Ze zdradą platoniczbą to chodzilo mi o to, co piszą przedmówcy: związek nieskonsumowany. Niektórzy uważają, że sam pocałunek to nie zdrada. A ja uważam, że jak ktoś się angażuje bardzo w czyjeś życie prywatne, zna jego sekrety i przemyślenia, pisze czułe słówka czy opowiada żarty, łaskocze i masuje po karku - to już to można uznać za zdradę. Nawet jeśli faktycznego "przelecenia"nie było.
Nie mówię tutaj o fantazjowaniu, bo każdy z nas może sobie w myślach robić co chce. Ubieranie się dla jakiegoś kolesia w pracy, wodzenie za nim oczami? No, nie jest to najzdrowsze zachowanie w związku, ale w gruncie rzeczy to częściowo chemia, czasami sygnał leniwej fazy związku (znamy się na tyle, żeby nie musiec się o siebie starać). O tym trzeba rozmawiać, albo wręcz przeciwdziałać aktywnie: zaprosić żonkę na sesję zdjęciową, piknik, do lasu czy obejrzeć fajny film. Co tam lubicie.
A może przed odpowiedzią należałoby przeczytać cały komentarz?
Poza tym - jak się coś robi, to należy to robić porządnie, bez wpadek. Bylejakość zawsze bokiem wychodzi, dlatego należy mieć inteligentnego faceta a nie jakieś byle co.
Jak chcesz sie zabezpieczyc przed peknietą gum*ką? Nawet badania na choroby weneryczne odpadają, bo zanim przyjdzie wynik możnansię już po badaniu zarazić.
A dlaczego nie dodałaś jeszcze, że przystojnym mężem
A to kobiety nie zdradzają i mie muszą zabiegać o męża? A może po prostu dbajmy w związku o siebie nawzajem i tyle.
Inteligentny facet? Chyba nie mówisz o takim co zdradza.
Oczywiście, dziala to również w drugą stronę. Napisałam po prostu w skrócie.
Swojemu mężowi można upiec jakąś pyszną golonkę, zakupić jakieś ciekawe piwo (jeśli pije), wyciągnąć na wizytę do barbera czy wykupić szkolenie strzeleckie :-).
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Stokrotka22 | 89.77.255.* | 28 Maja, 2021 02:40
Ja bym się dziwiła. Jakbym w pracy zobaczyła pieknie ogolonego brodacza z muakułami to też miałabym usprawiedliwienie do zdradzania go z moim inteligentnym, czułym i wiernym mężem? Idiotyzm.