Chyba najważniejsze aby doszła do siebie i była zdrowa.
Ta, tyko taki stan normalny to kalectwo, bo zabiera jej praktycznie całe życie.
Przy założeniu pełnego etatu, to jej ledwo starcza czasu na pracę, umycie się i zjedzenie (dojazdów już nie zdąży, praca musiałaby być zdalna), a dla siebie/rodziny/na cokolwiek powyżej jedzenia, mycia się i spania ma po ok. 8h w weekendy.
Po pierwsze niech sobie zrobi badania na tarczycę(TSH), insulinę i morfologię. Ospałość może być objawem niedoczynności tarczycy (a przy manipulacjach hormonami kobiecymi to sie zdarza nagminnie), insulinoopor(n)ości i anemii. Dwa pierwsze też wpływają na płodność.
Mi się zdarzyłi dostać tabletki antykoncepcyjne na miesiąc i hormony tarczycy wzrosły mi znacznie w ciagu kilku tygodni.
To może być też reakcja na stres, przydałaby Wam się opieka psychologa, może Wasza klinika ma to w cenie?
Potwierdzam - tarczyca, ale również może to być depresja jeśli faktycznie bardzo pragnie dziecka, a nie może zajść w ciążę. Najpierw dobry endokrynolog, później np. korzeń maca na poczęcie.
Miałam identyczną sytuację, senność była spowodowana skutkami ubocznymi przez leki. Po konsultacji z lekarzem zostały mi wprowadzone leki zastępcze.
Laska ma taki problem zdrowotny i stara się dla was to naprawić, a Ty to na yafudzie opisujesz? Stronie do szydery z krótkich historyjek? Człowieku, a Ty się dobrze czujesz?
Przede wszystkim badania kompleksowe. Zwłaszcza jak już ktoś napisał niedoczynność tarczycy. Każda kombinacja z hormonami może się tak skończyć. Trzymam kciuki niepłodnośc to okropna trauma, a coraz więcej kobiet w to wypada. Od siebie dodam diagnostyka endometriozy w dobrej klinice. Zwykły ginekolog nie umie znaleźć endometriozy trzeba kogoś doświadczonego.
Szkoda ze Twoi rodzice tak nie myśleli, na szczęście wadliwe geny sama przyroda wyeliminuje.
Zrób badania także sobie, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Jeśli możesz mieć biologiczne potomstwo w naturalny sposób i normalną zdrową rodzinę - pozostaje po zapoznaniu się z wynikami kompleksowych badań zdecydować czy chcesz dalej męczyć się z tą kobietą (gdzie ona również na tym cierpi), czy może zmienić partnerkę - co prawdopodobnie byłoby najrozsądniejsze. W najbardziej niekorzystnym, ale prawdopodobnym przypadku zmarnujecie życie i duże pieniądze, a dzieci z tego nie będzie.
Myślę, że wszystkie te badania są w jej przypadku regularnie wykonywane. Biedna kobieta, przewalone, a jej facet jeszcze na yafudzie marudzi.
Gwóźdź do trumny. On oczywiście może zdecydować, że chce ją zostawić i ułożyć sobie życie z kimś innym, ale ona może się wtedy nie podnieść już nigdy. Jeśli ją zostawi, musi się liczyć z jej słusznymi pretensjami i totalną destrukcją tej kobiety.
Osoba, która jest zdolna założyć zdrową rodzinę, ma pełne, święte, naturalne prawo szukać takiego partnera który to zapewni. Oczywiście może się nie udać z różnych przyczyn, ale w tym przypadku mężczyzna ma pełne prawo szukać dalej towarzyszki życia i matki dla swoich dzieci.
Słuszne pretensje? O to, że mężczyzna nie chce zmarnować życia, za to chce dać nowe życie i szczęście dzieciom? To są dobre zamiary. Za to nic dobrego nie wyniknie z dzielenia nieszczęścia przez całe życie z kobietą skrzywdzoną przez Matkę Naturę.
A co do totalnej destrukcji jej życia... Niekoniecznie. Nawet jeśli aktualny partner się z nią rozstanie, będzie mogła związać się z samotnym ojcem i wychować z nim dzieci. Albo znaleźć mężczyznę który nie chce mieć dzieci, czy takiego który chce dzieci adoptować. Dopasowanie jest istotne, nie ma sensu męczyć się z partnerem niedopasowanym (a bezpłodność jest najpoważniejszym możliwym niedopasowaniem, w końcu główny sens związków damsko-męskich to założenie rodziny.) Albo po prostu znajdzie sobie sens życia inny niż bycie w związku i będzie robić wartościowe rzeczy jako singielka. Bez presji na posiadanie biologicznego potomstwa wbrew naturze, bez uczucia że zawodzi swojego partnera, nie będzie musiała torturować się terapiami hormonalnymi i farmakologią i przesypiać życia. Tak lepiej.
No po prostu porada fest. Myślałaś o byciu psychologiem? Adolf był by dumny.
A słyszałaś kiedyś o Invitro/naprotechnologii/inseminacji? Każda z tych metod to metoda kontrolowanego rozrodu i ma swoje konkretne sukcesy.
Można spróbować in vitro, choć jest to drogie. No i jest pytanie, czy sprawdzi się w tym przypadku i czy potomstwo będzie udane, jeśli biologiczna matka ma problemy hormonalne najpewniej wynikające z problemów zdrowotnych. Jak problemy hormonalne wpłyną na ciążę, czy nie wpłynie to negatywnie na rozwój płodu, czy nie spowodują poronienia, czy nie zniszczą całkiem zdrowia kobiecie. Duże ryzyko.
Bez przesady by problemy hormonalne mogłyby zrobić jakąkolwiek dużą krzywdę kobiecie. Sama je mam i to są NAJMNIEJ problematyczne choroby, gdy się je już zdiagnozuje. Dodatkowo ciąża może pomóc na zaburzenia hormonalne (to nie mit, może również pocieszyć sprawę, ale no... ryzyk-fizyk)
Może ją opuścić i zacząć nowe życie. Tak napisałam, ma prawo. Mamy prawo do wielu rzeczy. Do porzucania, zdradzania, ignorowania czyichś potrzeb, mamy prawo ich nie rozumieć, mamy prawo wycofać się z sytuacji, która jest dla nas za trudna. Nie podoba mi się jednak to kolorowanie, że tak będzie lepiej dla wszystkich. Nie, nie będzie. Lata temu obiecał jej, że będzie przy niej w zdrowiu i chorobie. Kobieta jest w chorobie. Fizycznej lub psychicznej, a on jest w tym momencie jej najważniejszym oparciem.
Autor nawet nie napisał, że chciałby ją zostawić, a zasugerowano mu to w komentarzach. A dla niej raczej nie będzie lepiej, bo odebrane zostanie jej poczucie bezpieczeństwa, własnej wartości, bliskość drugiej osoby. Są ludzie, którzy się po tym nie podniosą i nieładnie jest wtedy umyć ręce.
To chrześcijańska wersja przysięgi małżeńskiej. W dawnej tradycji europejskiej było inaczej, małżeństwo widziano przede wszystkim jako umowę mającą służyć założeniu stabilnej rodziny. Również przy ślubie cywilnym formuła brzmi inaczej.
Bezpłodność i problemy hormonalne, to bardzo poważna przeszkoda w założeniu rodziny. Ludzie dziś rozwodzą się niestety nawet z głupich powodów, przez egoistyczne zachcianki, na szkodę swoich dzieci... Tu nie ma dzieci, a więc nie ma jeszcze rodziny, ewentualny rozwód jest w pełni uzasadniony.
Nie można zakończenia takiego związku porównywać ze zdradą - zdrada jest czynem kłamliwym, niehonorowym i egoistycznym;a uczciwa zmiana partnerki po to, aby dać życie dzieciom i przedłużyć rodzinę taka nie jest.
W wersji świeckiej też jest mowa o wzajemnej pomocy zarówno w czasie zdrowia jak i choroby. Nie tłumacz zwyrolstwa.
Serio? A gdzie miłość aż do grobowej deski? Bierzesz ślub z miłości, czy po to, żeby ktoś cię utrzymywał i był bykiem rozpłodowym? Odejście od kogoś tylko dlatego, ze jest bezpłodny to patologia, taka osoba pokazuje, że nie jest warta, aby ktokolwiek chciał z nią zakładać rodzinę i lepiej, żeby jej nie miała.
Znowu zaczynasz? Do cholery jasnej, a moze facet niech sam za siebie zdecyduje? Rozumiem, ze z biologicznego punktu widzenia jedynym sensem istnienia jest potomstwo, ale podobno mamy jeszcze jakies idealy? np w zdrowiu i chorobie i inne duperele
Przykro sie to czyta. Slyszalas kiedys o czyms takim jak milosc? Dobrego wieczoru.
Owszem, jak najbardziej słyszałam. Ale prawdziwa miłość to przede wszystkim pragnienie dobra dla drugiej osoby, a nie pragnienie zatrzymania tej osoby za wszelką cenę przy sobie - to już jest egoizm.
I gdybym nie mogła dać swojemu partnerowi dzieci, właśnie z miłości do niego na pewno nie chciałabym zatrzymywać go przy sobie i szantażować emocjonalnie. On ma być szczęśliwy, osiągnąć ważne cele w życiu i móc kiedyś obdarzyć miłością swoje dzieci i wnuki.
Wybór dopasowanego partnera o zbliżonych celach życiowych i odpowiednich możliwościach nie jest zwyrolstwem.
Dar życia dla dzieci i wnuków nie jest zwyrolstwem.
Pomoc w chorobie to jedno, jak najbardziej szlachetna i słuszna rzecz. Ale bezpłodność kobiety to co innego, to więcej niż choroba dotykająca jednostkę i wymagająca czasowej pomocy, to nie jest coś jak złamanie, choroba zakaźna, czy nawet nowotwór... bezpłodność to czasem niemożliwa do przeskoczenia przeszkoda w przedłużeniu rodziny, a więc brak podstawowego fundamentu związku (zakładając, że druga osoba planuje mieć dzieci).
Czyli egoizmem nie jest wzięcie rozwodu z tak trywialnego powodu?
Trywialnego? To jeden z najpoważniejszych możliwych powodów dla rozwodu.
Nie jest to egoizm, ponieważ osoba podejmująca taką decyzję chce dobrze dla swojej rodziny - dla rodziców, aby doczekali się wnuków, oraz w oczywisty sposób dla swoich dzieci, aby miały w ogóle szansę przyjść na świat. Mowa tutaj o szansach życiowych i szczęściu całej rodziny, o rozwoju przyszłych pokoleń. To nie jest egoizm. Egoistyczny jest co najwyżej pragnienie przedłużenia własnej linii genetycznej, jednak jest to naturalne dla człowieka, naturalnie wiąże się z miłością i poświęceniem, i przyczynia się do szczęścia wielu ludzi. To już bardziej egoistyczni są zazwyczaj ci ludzie, którzy nie chcą mieć dzieci (choć czasem i to jest zrozumiałą i właściwą decyzją).
O rany, dziewczyno, ja rozumiem, że niektórzy mają parcie na dziecko, łapię, że może być komuś przykro, ale to nie chęć obdarzenia miłością, bo rodzicem nie jest ten kto urodzi, ale ten, kto wychował. To o czym piszesz to nie miłość i poświęcenie, jest wręcz odwrotnie, miłość i poświęcenie to nie "uciekam bo chcę mieć dziecko"można je mieć zawsze.
Nie wiem czy znasz znaczenie przysięgi, którą składasz, to aż smutne.
Nie powinno się tak pisać, ale mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz na własnym przykładzie, że świat nie jest czarno-biały, a przyszłością nie jest tylko płodzenie. Oczywiście nie życzę ci choroby broń Boże.
Regularnie nie oznacza: wystarczająco często. Mi lekarze mówili, ze przy kontrolowanej niedoczynności (czyli przy wynnikach poniżej TSH 1,5) można badania robić co 3-6 miesiący.
Ja zaczęłam mieć niepokojace objawy przy tabletkach anty w ciągu dwóch tygodni i przy pierwszym wyniku (poprzedni robiłam tezy tygodnie wcześniej) wyszło mi, że mam głeboką niedoczynność kliniczną ze wskazaniem do przyjęcia do szpitala. Między innymi objawami był spadek samopoczucia i znaczna senność. Po zmianie dawkowania niektórych leków, wszystko wróciło do normy w ciągu tygodni.
Mój lekarz powiedział, że gdyby nie wyniki badań, to by w życiu nie uwierzył, że to przez tabletki anty i w takim tempie.
"Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię Panny Młodej) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe".
TRWAŁE, zostawienie kogoś, kto jest bezplodny jest zaprzeczeniem PRZYSIĘGI. Dodatkowo rodzinę zakłada się w dniu ślubu, bo nawet prawnie rodzina to już dwie osoby. Może to być mąż i żona, bez dziecka, a wobec rodziny ma się obowiązki. Nawet w przysiedze jest o tym mowa, w dodatku na samym początku :)
"Zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym małżonkowie mają równe prawa i obowiązki w małżeństwie. Są obowiązani do wspólnego pożycia, do wzajemnej pomocy i wierności oraz do współdziałania dla dobra rodziny, którą przez swój związek założyli."WZAJEMNEJ POMOCY i "współdziałania dla DOBRA RYCINY, którą PRZEZ SWÓJ ZWIĄZEK założyli"
Chyba wystarczy kwestii prawnych? Jak widzisz kościół, prawo i spoleczenstwo potępiają łamanie przysięgi "bo ja chcę dzieci, więc druga połówka jest dla mnie nic nie wart/a i koniec. Walić wszystkie lata razem, ja chcę dzieci *tupanie nózką*"
Nie Ty jedna. Dużo dziewczyn po tabletkach anty ma rozwalone hormony. Na grupach typu lecz się sam ziołami jest mnóstwo osób które przez ten badziew nie mogą dojść do siebie. Dodatkowo po odstawieniu często pojawiają się problemy z szyjka macicy np przerost endometrium, albo polipy. Natomiast same anty wpływają na hormony, a hormony nawzajem na siebie, w efekcie masz domino które dewastuje organizm. Wszystko spoko dopóki bierzesz i cały czas dostarczasz te sztuczne hormony. Po odstawieniu zaczyna się jazda bo organizm nie jest w stanie sam sobie tego uregulować bez wspomagaczy.
Rozciągasz chrześcijańskie zasady na małżeństwo cywilne, niesłusznie. "Uczynię wszystko"należy jednak rozumieć jako "uczynię wszystko, co możliwe", nikt bowiem nie może zobowiązać się do niemożliwego. Małżeństwo, które planowało dzieci poczęte droga naturalną, a nie może ich mieć, nie będzie szczęśliwe i nie spełni swojego głównego zadania. Trwałość związku jest czymś pożądanym w społeczeństwie właśnie przede wszystkim ze względu na dobro dzieci.
Prawo cywilne, w odróżnieniu od kościelnego, nie "potępia", a dopuszcza rozwód w uzasadnionych przypadkach. Bezpłodność w orzecznictwie jest niezawinioną przyczyną rozkładu pożycia małżeńskiego. W rzadszych sytuacjach może być uznana za przyczynę zawinioną.
"Walić wszystkie lata razem, ja chcę dzieci"- to chyba normalne, że jeśli chce się założyć rodzinę, to również pod tym kątem wybiera się partnerkę, a lata związku są przygotowaniem do tego. Jeśli staje się to niemożliwe, można się rozstać i poszukiwać nowego związku.
Poza tym, Autor pisze o "partnerce", nie o "żonie". Nie wiemy nawet, czy są małżeństwem. Partnerzy rozstają się, gdy okazują się niedopasowani, i nie wymaga to nawet żadnych kroków prawnych.
Co do, jak to określiłeś, "społeczeństwa potępiającego łamanie przysięgi". Żyjemy niestety w społeczeństwie, w którym około jednej trzeciej wszystkich małżeństw się rozwodzi. Często z bardzo błahych, egoistycznych przyczyn.
Mój dobry kolega niestety ożenił się w bardzo młodym wieku, zanim do końca ukształtował się jego charakter i rozsądek, i wybrał źle. Ma z byłą żoną tylko jedno dziecko, zmarnował na tę kobietę kilkanaście lat, a ta rozwiodła się z nim... bo po prostu jej się odwidziało. Teraz rości sobie prawa do wspólnego mieszkania, ma zły wpływ na dziecko, a byłego męża oczernia regularnie w sądzie, na policji i w internecie;na razie nie wyciągnięto wobec niej żadnych konsekwencji.
Społeczeństwo więc nie jest takie jak myślisz, niewystarczająco potępia dziś rozwody z takich właśnie głupich przyczyn, w atmosferze często niezasłużonej nienawiści i na szkodę dzieci. A bezpłodność bez wątpienia jest wśród najpoważniejszych przyczyn rozkładu małżeństwa. Poczytaj orzecznictwo sądów cywilnych, zanim będziesz udawał, że masz jakiekolwiek pojęcie o prawie.
To prawda. Tabletki antykoncepcyjne to w istocie zaburzenie naturalnej równowagi hormonalnej organizmu, trucizna. Skutki uboczne są rozmaite i powszechne. Tabletki anty przyczyniają się do bólu głowy, zwiększenia wagi, cukrzycy, nowotworów, bezpłodności... Nawet na psychikę wpływają źle, zmieniając hormony zmieniają preferencje kobiet wobec mężczyzn. Naprawdę dziwi mnie, że tak wiele osób woli zniszczyć sobie zdrowie niż po prostu używać preze(r)watyw.
Czyli martwe prawo.
zbadajcie sobie polaryzację radiestezyjną, co i jak znadziesz w necie
Ja nic nie mówię o chrzeacijanskich zasadach... To jest tekst oficjalnej przysięgi cywilnej. Facepalm, po prostu facepalm
Jak ja uwielbiam gdy, jak karaluchy po zmroku, wyłażą domorosłe znawczynie medycyny i hormonów gdy tylko pojawia się temat antykoncepcji hormonalnej... Serio reprezentujecie sobą ten sam poziom co antyszczepionkowcy i płaskoziemcy. I jesteście powodem dlaczego anty hormonalna NIE powinna być dostępna na życzenie, a dopiero po podstawowej edukacji i teście IQ.
Tylko matoły biorą leki, bo anty hormonalna to LEK, jest na receptę nie od parady, po których czują się źle i zamiast od razu zgłosić się do lekarza (O CZYM JEST MOWA W ULOTCE) to biorą dalej, bo "chcą się bzykać bez gumki uwu". I zamiast mieć trochę rozumu i je odstawić oraz zmienić lekarza, jeśli ten bagatelizuje objawy NIEPOŻĄDANE to "misiaczek chce bez gumki, więc będę brała a potem będę płakać na forach że źle się czuję :( i jakie to hormony to trucizna, smuteczek".
Poprawnie dobrane hormony ZASTĘPUJĄ te naturalne i jajniki ich NIE WYTWARZAJĄ, więc nie ma tu mowy o jakichkolwiek zaburzeniach w organizmie. A jeśli ktoś się zle czuje to.. Już wyżej napisałam co, nie będę się powtarzać.
Serio takie durne baby, które nie potrafią nawet brać czegoś tak prostego w obsłudze jak tabletki antykoncepcyjne, są kolejnym dowodem na to, że w Polsce edukacja se×sualna jest potrzebna i to k×rewsko
Tylko po co brać coś co wytwarza hormon którego brakuje zamiast ogarnąć swoje zdrowie i sprawić że organ który powinien produkować ten hormon jednak zaczął go produkować?
Na uregulowanie hormonów są odpowiednie leki, a nie tabletki anty.
Taki jest sens brania tabletek anty na organy które nie domagają że nie ma go wcale, a wręcz jest to działanie bardzo szkodliwe dla zdrowia.
Po drugie tabletki anty nie zabezpieczają przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, więc kolejne zastosowanie tabletek anty jest mocno wątpliwe.
Jedyne zastosowanie tabletek antykoncepcyjnych to ochrona przed ciążą, też mocno naciągana bo jednak nie chroni w 100%.
Podsumowując są lepsze metody niż tabletki anty. Więc jaki jest sens rozwalania sobie hormonów czymś co nie jest efektywne?
Do komentarzy poprzedników dodam: sama spałam po 16 godzin na dobę, wyniki: insulinoopor nosc, maxymalnie wysoki kortyzol, niedoczynność tarczycy, zespół policystycznych jajników. Generalnie kobieta ma problem zdrowotny. Trzeba się tym poważnie zająć. Mam 2 dzieci. Chociaż lekarz stwierdził że przy moich wynikach jest to nie możliwe.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Stokrotka22 | 89.77.255.* | 17 Maja, 2021 06:06
Po pierwsze niech sobie zrobi badania na tarczycę(TSH), insulinę i morfologię. Ospałość może być objawem niedoczynności tarczycy (a przy manipulacjach hormonami kobiecymi to sie zdarza nagminnie), insulinoopor(n)ości i anemii. Dwa pierwsze też wpływają na płodność.
Mi się zdarzyłi dostać tabletki antykoncepcyjne na miesiąc i hormony tarczycy wzrosły mi znacznie w ciagu kilku tygodni.
To może być też reakcja na stres, przydałaby Wam się opieka psychologa, może Wasza klinika ma to w cenie?