Po pierwsze, CV się nie rozsyła, jeżeli jest podany kontakt, to dzwoni się i rozmawia, sama dostawałam do niedawna tyle CV, że tak naprawdę nawet połowy osób nie sprawdziłam, za to zatrudniłam osoby, które zadzwoniły i się umówiły.
Dwa, moje zdjęcie w dowodzie i na legitymacji... w ogóle ja okropnie wychodzę na zdjęciach, które robi mi ktoś inny, nie mam pojęcia dlaczego. Po prostu wychodzę 3/10, nie przejmuj się tym :)
Rozumiem, że wielką panią trzeba prosić o audiencje bo czytanie cv uwłacza godności?
W cywilizowanych firmach są od tego całe działy i nikt nie dzwoni pytając czy jest jakaś praca. Takie coś to wymysły lat 90 gdzie trzeba było pytać bo może akurat ktoś coś ma
To ja chyba od zawsze źle szukam pracy i tylko picem znajduje. Otóż wysyłam cv na zamieszczone ogłoszenie, nie przyszło mi do głowy dzwonić do potencjalnego pracodawcy, żeby się umówić na spotkanie w sprawie pracy. Z ciekawości, jak wygląda taka rozmowa?
Dostałeś kiedyś prawie 200 CV?Ty ogarniasz tylko następny dzień, ja mam trochę więcej pracy. Poza tym ja także nigdy nie otrzymałam pracy wysyłając CV, kiedy potrzebowałam pracy, dzwoniłam, umawiałam się i dostawałam pracę. Kiedy wysyłałam CV nie był odzewu.
Mnie interesuje bardziej jaki ktoś jest, a nie to jakie ma CV, ile razy widziałam ideały, które niewiele sobą reprezentowały.
Jeżeli nie masz firmy, to nie próbuj się nawet odzywać.
Dzwonisz, pytasz czy ogłoszenie aktualne, jakie są warunki pracy, czy są np. dodatki do pensji etc. Pracodawca jest wdzięczny, że nie musi dzwonić i umawiać się (ludzie czasem nie przychodzą i nie dają znać, ze się nie zjawią, a złe nr telefonu to plaga), ustalacie termin rozmowy o pracę lub dnia próbnego, to zależy od tego gdzie aplikujesz.
Znacznie prościej jest zadzwonić niż aplikować, wiadomo, że w korpo może wyglądać to inaczej. Papier niewiele mówi tak naprawdę, możesz skończyć Harvard i nie nadawać się do pracy. Znam także innego pracodawcę, który podczas rozmowy kwalifikacyjnej potrafi wyrzucić CV przy rekrutowanym do kosza i po prostu rozmawia na tematy branżowe.
A co ma do tego prowadzenie firmy? Ja znam osoby, które dostały pracę właśnie wysyłając cv. Sama też tak robiłam. Poza tym w ogłoszeniach jest zazwyczaj preferowana forma kontaktu.
Ma to, że nie wie o czym pisze zarzucając mi zachowanie, którego nie ma we mnie ani krzty. Autorka Yafuda napisała wyraźnie, że wysłała sporo CV i nadal nie może znaleźć pracy, logicznym jest, że powinna zacząć dzwonić i dopytywać się, jeżeli jest podany nr telefonu.
Widzę, że Grażynka biznesu. Jednocześnie twierdzi, że ma firmę i że istnieje coś takiego, jak "dzień próbny". Otóż dzień próbny jest zwykłym wyłudzeniem. W prawdziwych, uczciwych firmach podpisuje się umowę o pracę na okres próbny jeżeli już, bo i od tego zwykle się odchodzi.
Jeżeli szukasz sprzątaczki, ekspedientki, czy kelnerki to faktycznie CV jest zbędne. Każdy ogarnie po kilkunastominutowym szkoleniu. Jeżeli natomiast szukasz specjalisty, to CV jest niezbędne.
Uwielbiam to, jak pracownik poucza właściciela jak ten ma prowadzić biznes i co jest okej, a co nie. Byłam pewna, że dzień próbny jest płatny, ale co ja tam wiem. Prawdziwa i uczciwa firma? A co ty wiesz o prowadzeniu czegokolwiek, jesteś pracownikiem, wykonujesz to, do czego zostałeś zobowiązany, nie masz pojęcia co dzieje się poza twoimi obowiązkami, bo i tak tego nie ogarniesz.
Niekoniecznie, choć masz dużo racji i specjaliści powinni przynosić ze sobą CV lub najczęściej drukuje je sobie pracodawca. W przypadku wielu branż należy przynieść ze sobą dyplomy (np. masażysta), zakładam, że Autorka poszukuje pracy gdziekolwiek, a jeżeli jest specjalistką to po prostu powinna spróbować pracować sama dla siebie (do 1400 zł można dorabiać jako niezarejestrowany przedsiębiorca, moim zdaniem to świetna możliwość do sprawdzenia własnych sił).
Jeżeli wysyłanie CV nie działa, to warto dzwonić. Ja zatrudniam quasi specjalistów więc nie potrzebuję dyplomów ani CV, mój znajomy wymaga okazania dyplomu, bo tylko takie osoby może zatrudnić, jednak w fachu masażysty nie liczy się liczba firm, tylko "dar". Kiedyś zatrudniał dziewczynę zaraz po szkole, zerowe doświadczenie, miała jedynie kurs zrobiony, a to niewiele, była to najlepsza masażystka w salonie. Niestety przez pandemię wróciła do siebie na wieś.
Wymyśliłaś sobie kim jestem, a ja nigdzie tego nie napisałem. Płatny dzień próbny to również oszustwo. No chyba, że podpisujesz na ten próbny dzień umowę o pracę na okres próbny, a następnie wypowiadasz ją, wypłacasz pensję również za okres wypowiedzenia i zwalniasz pracownika z obowiązku świadczenia pracy. To jedyna możliwość, kiedy "dzień próbny"może być legalny Grażynko.
Widzę, że o masażu wiesz mniej więcej tyle samo, co o prawie pracy i legalnym zatrudnieniu. Masażysta potrzebuje odpowiedniego wykształcenia, bo błędy mogą kogoś kosztować zdrowie. No chyba, że mówisz o takim "salonie masażu", gdzie masażystki nie są ubrane.
Zostawcie Jenefer w spokoju, dajcie jej żyć w przeświadczeniu, że jak ma osiedlowy salon "fryzury-henna-tipsy"i zatrudnia 2 panie za minimum krajowe to jest wielkim przedsiębiorcą, który jest lepszy od was wszystkich razem wziętych i wie o życiu tyle ile nigdy się nie dowiecie.
No to chyba dobrze napisała, że masażysta powinien przynieść ze sobą dyplom (jak mniemam - chodzi o dyplom ukończenia jakiejś odpowiedniej szkoły), czyli dowód, że odpowiednie wykształcenie posiada.
Dlaczego niby płatny dzień próbny miałby być oszustwem?
Skąd taki absurdalny pomysł, że nielegalne=oszustwo?
Są różne rodzaje nielegalnych rzeczy, i to, nawet jeśli naprawdę nie jest legalne, to oszustwem nie jest. Pracownik dobrze wie, na co się pisze.
Choćby dlatego, że w takiej sytuacji, jak pracownik złamie nogę w "pracy"to zostaje na kilka miesięcy ciężkiej batalii w sądach bez środków do życia. Co prawda chwilę później Grażynka zwinie biznes, bo jak dostanie kary od kilku US i ZUS +wypłaci odszkodowanie i L4 "pracownikowi"za kilka miesięcy leczenia to taka pseudofiremka rzadko coś takiego wytrzyma.
Co to za firma. Masakra żeby dzwonić i pytać. Po to się wystawia ogłoszenie żeby znaleźć kogoś i po to jest CV żeby w nim pokazać co do tej pory się osiągnęło. Nie wyobrażam sobie zatrudnienia osoby bo do mnie zadzwoniła. Zatrudnianie to zbyt skomplikowany proces żebym brała pierwszą lepszą osobę. Druga sprawa patrzysz w CV i widzisz czego się spodziewać po tej osobie. Jak ja miałabym zatrudnić kogoś kto nie umie połowy rzeczy które są potrzebne w mojej działce to przyuczenie takiej osoby jest kosztem sięgającym tysięcy złotych. To zbyt duży koszt żeby zdać to na karb przypadku.
Proszę? :) A jak wygląda zatrudnianie, właśnie tak - rozmawiasz z kimś i widzisz, że ta osoba ma doświadczenie, wie o czym mówi i zna się na rzeczy. Nie da się kłamać, że coś się umie i jednocześnie nie wiedzieć jak to zrobić. W CV możesz napisać wszystko, przecież mało kto kto sprawdza, a robi się to, jeżeli jest to konieczne. Piszesz tak, jakbyś musiała rozgryźć enigmę, a z CV możesz wywnioskować kilka istotnych rzeczy jak częsta zmiana pracy, nic ponad to.
Specjalista musi przynieść dyplom, kucharz, sprzątaczka etc. nie musi, ja także nie proszę o przyszłych pracowników, bo oni wykazuję się swoimi umiejętnościami praktycznymi.
Złamanie nogi to ciężka batalia trwająca kilka miesięcy? Naprawdę? Ubezpieczenie działa siedem dni wstecz, sam ogarnij sobie dlaczego tak się dzieje.
Nie prowadzę salonu masażu ale posiadam kursy i mogłabym tak pracować. Niekonieczna jest szkoła, ale musi być być podkładka w postaci ważnego dokumentu, że się to umie robić, co innego masaż leczniczy, a co innego np. kamieniami.
No i w jaki sposób miałoby się to mieć do jakiegokolwiek oszustwa?
Przecież w takiej sytuacji nie łamie nogi w pracy, tylko podczas procesu rekrutacyjnego, do którego ten dzień próbny należy.
Myślisz, że w jakiejkolwiek firmie pracodawca weźmie odpowiedzialność za to, że złamiesz sobie nogę na schodach ich budynku, w drodze na rozmowę?
Taki dzień próbny (o ile jest płatny, albo jest naprawdę krótki, godzina-dwie, a "dniem"jest tylko z nazwy) w prostych pracach niczym się nie różni od np. testu sprawdzającego wiedzę, albo krótkiego zadania rekrutacyjnego w IT.
Jenefer jak jesteś tak samo wredna dla swoich pracowników, jak tutaj w komentarzach, to współczuję wszystkim osobom które kiedykolwiek tobie podlegały. Dobrze, że mnie zatrudniła normalna osoba, uwaga! Zadzwonila do mnie gdy wysłałam CV, szalona.
Przeczytaj może problem Autorki, a potem powoli, bo masz z tym problem widzę, przeczytaj to, co ja napisałam:
Po pierwsze: to mnie zaatakowano jako pierwszą, bo autor posta nie umie czytać - napisałam, że nie byłam w stanie ogarnąć wszystkich CV, a w konsekwencji i tak zatrudniłam osoby, które się ze mną umówiły telefonicznie, to jakiś grzech, że zadzwoniły zdatne do pracy i utalentowane osoby? Mam je dyskryminować, bo jakaś dziewczyna na jafudach poczuje się obrażona?
Po drugie: Zauważ, że reprymendy dostaję od osób, które nie mają pojęcia z czym się to wiąże i udają, że wiedzą cokolwiek, nie mam ochoty czytać, że jestem Grażyną biznesu, bo napisałam, że dzień próbny (czyli de facto 2 -3 godziny) są płatne.
Jak na ciebie plują, to udajesz, że pada deszcz?
Po czym wnioskujesz, że jestem złym pracodawcą, bo nie zamierzam tolerować takiego traktowania, czy po prostu sobie tak wymyśliłaś? Teraz co wymyślisz, że zatrudniam na czarno, że daję lipne umowy czy nie płacę ZUS, albo zmuszam pracowników do czegoś innego?
Naprawdę dziewczyno?
Odkąd prowadzę firmę, to mnóstwo osób wie, jak robić to lepiej, a co jest raczej dziwne doradzają mi osoby, które wiedzą tyle, że przedsiębiorca płaci podatki. To jest dokładnie ten sam poziom, który reprezentują ludzie doskonale wiedzący jak zbudować dom mając mieszkanie po babci, albo tacy, którzy wiedzą jak prowadzić politykę, jednocześnie popijając kolejne piwo przed telewizorem.
A jak myślisz gdzie wpisuje się informacje o przebytych kursach, projektach w których się uczestniczyło i parę słów na temat tych projektów? Do tego sekcja w czym pracujesz. Nie jest to rozmowa na telefon tylko na dobrą rozmowę ale na żywo, w ostateczności via skype. Ostatnia rozmowa z moimi kontrahentami na temat projektu w którym mamy uczestniczyć trwała ponad 3 godziny, w tym czasie rozmawialiśmy na wiele tematów, były testy i rozmowy na temat technologii. To nie jest "przyjdziesz na dzień próbny"bo w jeden dzień to można sobie środowiska pokonfigurować co najwyżej, ale na pewno nie pokazać jak się pracuje w projekcie czy na ile osoba pasuje do zespołu.
Po prostu mamy różne metody działania. Osoba, która dzwoni dowiaduje się szczegółów, a po resztę zapraszam na rozmowę, podczas której interesuje mnie co potrafi, a nie gdzie pracowała, akurat to mi do życia mało potrzebne, chyba, że byłoby to coś wielkiego. Co mnie interesuje dla kogo pracowała, jeżeli wiem co się z tym wiąże? Podczas rozmowy pokazuje swoje umiejętności, proszę o opracowanie projektu i widzę z kim mam do czynienia.
Rozmowa z kontrahentem, a rozmowa z przyszłym pracownikiem, to dwie różne bajki.
No i... coście się tak uczepili dnia próbnego??? Ja nie zapraszam na taki dzień, bo w mojej firmie to zbędne, to był TYLKO PRZYKŁAD :)
Inaczej mówiąc, nie wiem w jakiej branży jesteś, jeżeli rozmawiamy o dwóch różnych, to wiadomym jest, że sposoby działania będą inne. To też nie tak, że jak otrzymuję CV to go nie przeglądam, jasne, że to robię, pobieżnie, bo interesują mnie horyzonty takiej osoby, a nie to, że trzy lata temu pracowała w korpo. Nie wykluczam, że gdybym miała taką firmę jak ty, to musiałabym się skupić na CV.
Najpierw "po pierwsze CV się nie rozsyła"jakby to była jakaś świętość i tylko durny robi inaczej. Bo przecież absolutnie nikt nie dostanie pracy jak wyśle CV. Potem było coraz lepiej "nie masz firmy, nie próbuj się nawet odzywać"lub "nie masz pojęcia co dzieje się poza twoimi obowiązkami, bo i tak tego nie ogarniesz". Do swoich pracowników też mówisz "nie próbuj się nawet odzywać"? Naprawdę dziewczyno?
Dokładnie. Jeśli te komentarze oddają chociaż po części jej sposób bycia jako właściciela firmy, to lepiej dla tych ludzi, że ich nie zatrudnia.
Raczej na pewno. U mnie w branży na porządku dziennym są rozmowy kwalifikacyjne z testami pod konkretne zagadnienia występujące jednostkowo w firmach. Branża jest ogromna, ludzi sporo, ale na poziomie eksperckim jest tak mało ludzi że wszyscy się znają. Natomiast frameworkow, zasad itp jest bardzo dużo i jeśli przychodzi osoba to pytania obejmują przede wszystkim to co jest w CV. Bo możliwe że w przyszłości będzie coś z jej umiejętności co możemy zgrabnie u nas wykorzystać. Często są pytania o sposób poradzenia sobie w projekcie z takim czy innym zagadnieniem. Nie wyobrażam sobie żebym rozmawiała z kimś nie mając jego CV przed oczami bo będę gadać głupoty, kompletnie nie związane z jego dotychczasowym doświadczeniem.
Ja też wolałam dzwonić, to zależy od stanowiska, ale jak Autorka faktycznie ma problem ze znalezieniem pracy, to powinna dzwonić.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Hejeidh | 77.255.242.* | 27 Kwietnia, 2021 17:17
To ja chyba od zawsze źle szukam pracy i tylko picem znajduje. Otóż wysyłam cv na zamieszczone ogłoszenie, nie przyszło mi do głowy dzwonić do potencjalnego pracodawcy, żeby się umówić na spotkanie w sprawie pracy. Z ciekawości, jak wygląda taka rozmowa?