Nigdy tego wcześniej nie zauważyłaś?
A Ojca masz?
Przynajmniej masz wyjaśnioną sprawę. Możesz przestać do tej małpy dzwonić, odzywać się, odwiedzać, a jak zdechnie, zawiadomi cię policja. Zrobiło ci się dużo czasu, wykorzystaj go dobrze. Samorozwój, przyjemności, jakiś nowy język obcy, ćwiczenia. Praca się znajdzie, fajny facet też.
Nie martw się. Gdybyś była facetem, to w komentarzem pod yafudem już stado osób zaczęłoby szukać w Tobie przyczyn, że ani partner ani matka Cię nie kocha. A tak, możesz czuć się tu bezpiecznie.
Dlaczego tak uważasz?
Czasem trzeba się po prostu samemu sobą zaopiekować. Zacznij od przyjemności, które lubisz, a które nie rujnują budżetu - poczujesz się lepiej, to też szybciej zmobilizujesz się do działania. A jak się zmobilizujesz, to ciągle będziesz czymś zajęta i coraz mniej czasu będziesz poświęcać na to, co było. I nie ma co zastanawiać się "co by było, gdybym...", bo to już nic nie zmieni i trzeba myśleć o przyszłości :)
Prznajmniej wiesz, po kim masz skłonności do depresji. Wygląda na to, że nie pomożecie sobie nawzajem.
A swoją drogą to ciekawe, parę dni temu post o kobiecie niemogącej mieć dziecka z partnerem i dlatego rzucającej na szalę dlugoletni związek...
Widać coś w tym jest że w języku polskim słowo 'konsolacja' oznacza 'pocieszenie', a więc pociechę, potomstwo, ale także stypę. Zależy, co na kogo trafi.
Pewnie dlatego, że tak tu jest. Wystarczy spojrzeć na wątek obok: www.yafud.pl/45684
Od faceta po 10 latach odeszła żona, bo wyszło, że jest bezpłodny, a najpopularniejsze komentarze to że "o związek trzeba dbać", "takie prawo kobiety, jak chce mieć dzieci", "jego wina bo czemu tak późno się zbadał?"albo podejrzewające autora o "bycie obdartusem". Taka tam pozytywna dyskryminacja.
Zawsze możesz kupić sobie psa, on cię będzie kochał bez względu na to co się wydarzy
Widzę, że m.in. odnosisz się do mojego komentarza... Weź go przeczytaj jeszcze raz, bo czegoś nie załapałeś. Albo rzeczywiście masz pewne spojrzenie na świat i wszystko co widzisz/czytasz dopasowujesz do swojego światopoglądu, by dalej siedzieć w swojej banieczce.
Możliwe, że czegoś nie załapałem, wiec jeśli w poniższym cytacie nie chodzi o powątpiewanie w prawdomówność relacji autora i podejrzewanie go ogólne zapuszczenie się, to proszę o korektę drukowanymi literami. :)
"Serio żona napisała w papierach rozwodowych, że nie może już dalej żyć z tym człowiekiem, bo poszedł na studia, wziął się za siebie zmieniając dietę i zażywając więcej ruchu? xD Niee... tu jest coś innego, może gościu po prostu całe 10 lat małżeństwa (no ok. może minus 1-2 lata) był zapuszczonym piwoszem przez TV, a tu nagle się obudził, że trzeba być atrakcyjnym dla żony... No bo zaczęła mówić o rozwodzie. A ON SIĘ PRZECIEŻ TAK ZMIENIŁ!!! Sport zacznie uprawiać od najbliższego poniedziałku, na studia pójdzie w październiku, a dietę zacznie, jak niezdrowe rzeczy w lodówce się skończą. Ale nawet jeśli był takim obdartusem, to nadal chciała mieć z nim dzieci, skoro poszli się przebadać. A może właśnie źle się działo w małżeństwie, bo "ja na pewno jestem zdrowy, to ty kobieto musisz ponosić winę za brak dziecka!", a jak w końcu z żoną było WSZYSTKO w porządku i lekarze już żadnych pomysłów nie mieli, to łaskawie pan i władca plemników poszedł na badania i od razu wyszło, że to właśnie on jest problemem. X lat proszenia się, by poszedł się zbadać i słuchania, że to z tobą jest coś nie tak. A problem można było X lat temu rozwiązać. Wy byście się nie rozwiedli w takiej sytuacji?"
Gdyby nie kochała Cię ani przez sekundę, nie mielibyście takiej relacji, że chodziłabyś do niej się wypłakać. Prędzej, czy później ten brak miłości by wyszedł. No chyba, że Ty jesteś tak upośledzona, żeby tego nie zauważyć, albo ona tak perfidna, żeby to skutecznie ukrywać przez tyle lat. Ja obstawiam fejk.
Nie ma powątpiewania w prawdziwość słów autora, jest szereg możliwych wyjaśnień, co doprowadziło do takiej, a nie innej sytuacji. Bo osoby, które wypowiadały się przede mną, a do których mój komentarz się odnosił, skupiały się tylko i wyłącznie na tym, że "ona chciała dziecka i dlatego odeszła". W ogóle też ominąłeś początek, gdzie pierwszą sugestią było, że problemy małżeńskie wynikały właśnie z braku dzieciaczków, a nie karczemnych awantur, czy złego traktowania, co sugerowali moi poprzednicy. Ominąłeś też, że dla mnie OBOJE późno się zabrali za leczenie, a nie, że tylko facet to późno zrobił. Zresztą z tym badaniem to ktoś inny wyjaśnił, że lekarze nie będą badali tylko kobiety, tylko pierwsze co, to wezmą faceta na warsztat. A na koniec przede wszystkim ominąłeś wszelkie tryby przypuszczające w mojej wypowiedzi.
Podsumowując: jest tak jak w moim poprzednim komentarzu. Wziąłeś mój cytat solo, nie biorąc pod uwagę, że jest to część dialogu (ergo: wyrwane z kontekstu), nie zacytowałeś nawet całości, tylko te "wygodniejsze"fragmenty i oczywiście odczytujesz je tak, by pasowały do twojego "taka pozytywna dyskryminacja". Jak chcesz się dowiedzieć o mojej dyskryminacji, to poczytaj więcej moich komentarzy. Tylko uważaj, bo jeszcze odkryjesz, że często stawiam się w opozycji do rozmówcy, żeby pokazać więcej możliwych rozwiązań. Może to spowodować zwarcie w twojej głowie.
Oczywiście nie zmienia to faktu, że nadal nie wierzę w taki powód rozwodu. W sensie, że żona rzeczywiście to wpisała, jako przyczynę rozpadu małżeństwa.
O to to to!
Niekoniecznie. Kobieta mogła mieć nawet chciane i planowane dziecko ale nigdy nie załapała z nim chemii. Jednak z poczucia obowiązku chciała być dobrą matką. A że dziecko nie zauważyło że coś tu nie gra? A z kim miała porównać?
Oj,żeby to było takie proste. Relacja z matką jest o wiele bardziej skomplikowana. A to, że matka miłości nie potrafi okazywać, często sprawia, że właśnie jeszcze bardziej się jej szuka, pragnie. Mało tego! Można widzieć winę w sobie, coś w stylu, "Muszę się postarać, żeby na miłość zasłużyć."Takie niezdrowe relacje są raczej wynikiem braku samoświadomości i poczucia własnej wartości, i nazwanie tego upośledzeniem jest krzywdzące. Troszkę empatii!
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Peagon | 5.173.138.* | 25 Lutego, 2021 13:43
Zawsze możesz kupić sobie psa, on cię będzie kochał bez względu na to co się wydarzy