"W związku nam się nie układało od dłuższego czasu. [...] Po 10 latach dostałem kopa w tyłek z dnia na dzień."
O związek trzeba dbać, a nie, że od dłuższego czasu się nie układało i nagle wielce zaskoczony i chętny do naprawy.
Z doświadczenia dodam, że zazwyczaj te chęci naprawy trwają max miesiąc, a potem wszystko zaś się wali - do momentu gdy wspomina się, że chce się odejść. Wtedy zaś jest lament i mocne postanowienie poprawy, na kolejny max miesiąc. Bez sensu.
Okropne, co teraz napiszę, ale trudno mi jej nie zrozumieć. Jeśli chce mieć dziecko, to musi zajść w ciążę już. Ma bardzo mało czasu na znalezienie odpowiedniego partnera. A widocznie bardzo chce. Adopcja w naszym kraju to koszmar, nie wiem jak wygląda kwestia invitro w Waszym wieku, może warto się zorientować. A jak nie... Może warto pomyśleć o innych, mniej...hmm... Społecznie akceptowalnych sposobach zajścia w ciążę. Bo wydaje mi się, że właśnie instynkt macierzyński pchnął ją do tego rozwodu, tylko wstydzi się przyznać.
Zaraz osaczą cię baby, piszące, że to wszystko twoja wina, że nie dbałeś o związek, że najwidoczniej nie czuła się przy tobie prawdziwą kobietą i tego typu brednie, że ma prawo do swojego życia... Olej je. Swoją żonę zresztą też. Dla niej ten wiek to już granica biologiczna. Ty z kolei teraz masz najlepsze lata. I możesz wybierać w chętnych niuniach jak w ulęgałkach.
Dziecko to bardzo ważny i dla niektórych zupełnie niepomijalny aspekt życia. Z biologicznego punktu widzenia jest to życiowy priorytet każdego gatunku.
Bylam w takim zwiazku, 8 lat, z tego 3 fajnie i 5 lat naprawiania tego, czego juz w sumie nie bylo. I tez nie bylo ani awantur, ani zdrady... tylko w pewnym momencie poczulam, ze dalej juz nie potrafie walczyc o zwiazek, ktory dluzej naprawiamy, niz wlasciwie istnial.
Spróbuj tu
sychar.org/
Syn mojego znajomego zrobił dziecko mężatce której mąż jest bezpłodny i widać tak to się owemu mężowi spodobało że dostał od niej propozycje zarobienia kolejnej sztuki
(...)
zarobienia kolejnej sztuki
(...)
Tylko patrzeć, a językowi reformatorzy wprowadzą nowy synonim:
dziecko = 0,5k
Powiem tak. Autor musi zdecydować czy w końcu nie układa im się od dawna czy został z dnia na dzień zostawiony bez powodu.
Bezpłodność nie jest winą autora, są jednak kobiety która chcą być matkami. I to nie czyni je od razu madkami.
Skoro i tak się psuło to może szukała powodu by zerwać albo już miała wszystkiego dosyć i bezpłodność była gwoździem do trumny.
A co do wieku znam pary w których kobiety zaszły w ciążę późno i to tak w wieku 40 lat. Ich dzieci to nie warzywa czy zdeformowane potworki. Normalne zdrowe dzieci.
A na koniec. Nie wiemy dokładnie jak przebiegało małżeństwo Autora. Może problem leżał gdzie indziej. Nie mniej Autor powinien teraz zająć się sobą i swoim szczęściem.
To piękne jak łatwo niektórym zrzucić winę na autora bo "dziecko jest ważne, kobieta chce się starać o dziecko i ma mało czasu", a gdyby to autor zostawił kobietę z tego samego powodu padłyby komentarze, że autor traktuje kobietę jak inkubator. Tym bardziej porażające jest, że zdanie "od dawna nam się nie układało"te osoby przetłumaczyły na "od dawna miałem wywalone na swoją żonę i obudziłem się w trakcie rozwodu". Przez myśl nikomu nie przejdzie, że to kobieta może być powodem zepsucia w związku, łatwiej zrzucić to na TFU! m**czyznę.
I nie, nie mówię że tak faktycznie jest i autor jest w stu procentach święty, ale niektórzy powinni się serio powstrzymać z osądami.
Nie no, "od dawna się nie układało"sugeruje, że między nimi było wiele różnych problemów. I nie, że to wina męża.
Ale takie "dawno się nie układało"może oznaczać wiele rzeczy, że tak naprawdę kłócą się codziennie, że są nieszczęśliwi albo że mają jakieś nierozwiązane problemy.
Po za tym jeśli zakładamy, że żona nie była szczęśliwa, to czemu miałaby żyć w takim małżeństwie? Może sama miała kryzys jakiś.
No po prostu jest za mało informacji. Równie dobrze powód rozwodu może leżeć gdzie indziej ale Autor woli udawać, że to przez bezpłodność.
No zwyczajnie tego nie wiemy.
Każdy wyrabia sobie opinię na podstawie informacji jakie przeczytał.
Dla niektórych jest to próba ukrywania swojej winy albo późnego przebudzenia.
Dla innych winna jest żona.
Ile osób tyle będzie opinii. Dlaczego więc twierdzisz, że niektórzy mają się powstrzymać z osądami? A jeśli właśnie to co piszą jest prawdą? No nie wiesz tego. Możesz się nie zgadzać z czyjąś opinią i mieć własną opinię.
To piękne jak ktoś na siłę chce widzieć wojnę płci tam, gdzie jej nie ma. Dla niektórych dzieci są ważne i mają prawo walczyć o to, żeby je mieć. Niezależenie, czy chcą zostać ojcami czy matkami. A po drugie "problemy w związku"są nieodłączną cechą małżeństwa, w którym dzieci się chce a ich nie ma. Nie znam pary z problemami w zajściu w ciążę, gdzie dogadywaliśmy się bez problemu. Zbyt dużo frustracji i zdenerwowania.
Kiedy zawierali ten związek, wtedy był odpowiedni czas na myślenie o potomstwie. Żadne z nich nie było już wtedy młodym kurczątkiem. Dekadę później pozostała już desperacja i nerwowe ruchy.
Można mieć różne zdanie na różne tematy i wypracować kompromis. Ale w kwestii potomstwa nie da się spotkać pośrodku. Dla niektórych jest to najwazniejsza rzecz w życiu. I powiedziałabym to samo gdyby była sytuacja odwrotna (ona nie może zajsc). Ja nie chce mieć dzieci i dla mnie to była zawsze pierwsza kwestia do przedyskutowania zanim związek wkroczy na naprawde poważne tory. nie mogę trzymać przy sobie nikogo kto chciałby mieć dzieci jeśli wiem, ze ja ich mu nie dam.
1. W małżeństwie źle się działo pewnie z powodu braku dzieciaczków. Jedna jest to frustrujące, gdy chcesz mieć dzieci, lata mijają, a potomstwa nie ma.
2. Dlaczego dopiero w wieku prawie 40 lat zaczęli szukać przyczyny braku dzieci? Normalnie jest tak, że jak po roku starania się, ciąży niet, to idzie się do lekarza i bada przyczyny. Serio, dopiero w wieku 35 lat żony stwierdzili, że w sumie fajnie byłoby mieć potomka? No bo skoro to takie ważne dla żony było, to czemu tak późno zaczęli? Oczywiście jest szansa, że "dopiero niedawno"mają stabilną sytuację albo np. dom/mieszkanie kupili i nie gnieżdżą się w kawalerce.
3. Serio żona napisała w papierach rozwodowych, że nie może już dalej żyć z tym człowiekiem, bo poszedł na studia, wziął się za siebie zmieniając dietę i zażywając więcej ruchu? xD Niee... tu jest coś innego, może gościu po prostu całe 10 lat małżeństwa (no ok. może minus 1-2 lata) był zapuszczonym piwoszem przez TV, a tu nagle się obudził, że trzeba być atrakcyjnym dla żony... No bo zaczęła mówić o rozwodzie. A ON SIĘ PRZECIEŻ TAK ZMIENIŁ!!! Sport zacznie uprawiać od najbliższego poniedziałku, na studia pójdzie w październiku, a dietę zacznie, jak niezdrowe rzeczy w lodówce się skończą.
Ale nawet jeśli był takim obdartusem, to nadal chciała mieć z nim dzieci, skoro poszli się przebadać.
A może właśnie źle się działo w małżeństwie, bo "ja na pewno jestem zdrowy, to ty kobieto musisz ponosić winę za brak dziecka!", a jak w końcu z żoną było WSZYSTKO w porządku i lekarze już żadnych pomysłów nie mieli, to łaskawie pan i władca plemników poszedł na badania i od razu wyszło, że to właśnie on jest problemem. X lat proszenia się, by poszedł się zbadać i słuchania, że to z tobą jest coś nie tak. A problem można było X lat temu rozwiązać. Wy byście się nie rozwiedli w takiej sytuacji?
Możliwych powodów jest mnóstwo, ale nadal mnie bawi, że "żona wnosi o rozwód, bo mąż poszedł na studia";) "Bo ja, panie sędzio, nie chcę być żoną inteligenta!":D
Przed ślubem robisz sobie badania płodności?
Przed, po i w trakcie...
A tak na serio, to wesele nie trwało chyba dziesięć lat. Był czas, by sprawą zająć się na spokojnie.
Zrobienia a słownik wyrzucił zarobienia,ty zaś biedaku zamiast się czymś zająć siedzisz na yafudzie całymi dniami i jak jaki głupek próbujesz kogoś ośmieszyć co ci marnie wychodzi
Badanie nasienia to jedno z podstawowych badań, które sie robi w klinikach leczenia niepłodności. Nie ma tak, że lekarze kombinuja lata nad kobietą i dopiero poten zabieraja sie za meżczyznę.
Poza tym bezpłodność (o ile ją ma, a nie np. Tylko niepłodność, azoospermie, wiele osób myli) nie przekresla szans na potomstwo. Można skorzystać z banku nasienia czy zarodków. Może genetycznie się bedzie różniło, ale niekoniecznie wyglądem - przy ankiecie fenotypowej unika się wpadek z czarnoskorym dzieckiem hasnych rudzielców :-D.
A to dlaczego?
Pięknie napisane.
Mam podobnie. Nie chce mieć dzieci i jasno informuje każdego faceta.
Jeden mój związek rozpadł się właśnie dlatego. Oboje rozstaliśmy się w zgodzie i było dobrze, bo z czasem na pewno zaczęłoby się "a dziecko?".
Moi znajomi się rozwiedli i jedną z przyczyn było dziecko. Ona nie chciała i mówiła to jasno, a on chciał i wierzył, że ona też zechce bo są długo razem. Niestety to tak do końca nie działa.
Masz pełną rację, potomstwo to coś na co nie ma kompromisu. Dlatego takie tematy porusza się przed ślubem.
(...) Zrobienia a słownik wyrzucił zarobienia,ty zaś biedaku zamiast się czymś zająć siedzisz na yafudzie całymi dniami i jak jaki głupek próbujesz kogoś ośmieszyć co ci marnie wychodzi
(...)
Być taką mimozką - yafud.
Interpunkcję również słownik zeżarł.
tyś Tomaso nie dość że komuch to jeszcze i przygłup i to bez przecinka
Jak podają internety:
"Ryzyko urodzenia chorego dziecka znacznie wzrasta wraz z wiekiem kobiety. U matek w wieku 20 lat ryzyko zespołu Downa u dziecka wynosi 1/1667;w wieku 30 lat 1/952;w wieku 35 lat 1/387;w wieku 40 lat 1/106"
Częstość wystepowania zespołu Patau u dziecka w przypadku matki 37 lat jest trzy razy większa, niż w przypadku matki 30 lat.
Skoro kobieta w wieku 37 lat myśli o dziecku to pewnie urodzi je tak w wieku 38-39 lat najprędzej... Więc ryzyko jest jednak duże... nie radzę ryzykować - zwłaszcza w kraju, gdzie w razie wykrycia wady genetycznej, usunięcie ciąży może byc trudne/zabronione.
(...) Tyś Tomaso nie dość że komuch to jeszcze i przygłup i to bez przecinka (...)
Chcesz coś o komuchach? Polecam 'Prezes i spółki - imperium Jarosława Kaczyńskiego' Warszawa 2020
Pozdrawiam i ściskam twój przecinek.
Bezpłodność kobiety to duży problem i faktycznie może być uzasadnionym powodem do rozwodu, ale bezpłodność mężczyzny? To w ogóle nie jest poważny problem. Płodność przyszłego pokolenia jest ograniczona liczbą płodnych kobiet, nie mężczyzn. Skorzystanie z nasienia od dawcy nie jest tak drogie jak inne niestandardowe metody zapłodnienia, nie ma dużego ryzyka niepowodzenia, nie wymaga terapii hormonalnej czy innych długotrwałych i zaburzających naturę człowieka zabiegów. A jeszcze można zapewnić dziecku lepsze szanse życiowe przez wybór dawcy w pełni zdrowego fizycznie i o wysokiej inteligencji.
Czemu czekaliście tak długo? Doprawdy nie rozumiem, ta historia nie ma sensu, nie ma w tym ani krzty rozsądku. Jednak może jeszcze macie szansę na rozsądne decyzje.
Autorze, jeśli jednak się rozwiedziecie, a będziesz nadal chciał zostać ojcem - możesz zostać tym ojcem dla dzieci które może nie będą Twoje biologicznie, ale poprzez wspólne pochodzenie etniczne będziesz miał z nimi pewien stopień pokrewieństwa genetycznego - mogą więc być kontynuatorami Twojego dziedzictwa. A pełnienie roli ojca dla dzieci jest czymś pięknym, nawet gdy nie można spłodzić ich samodzielnie. Będzie to możliwe jeśli zwiążesz się z samotną matką (tu trzeba zwrócić uwagę na to, jaki jest charakter i zdrowie jej potomstwa) albo ożenisz się z kobietą w odpowiednim wieku do macierzyństwa i będzie ona chętna skorzystać z dawcy nasienia. Nie jest to powód do wstydu. Powodem do wstydu byłaby rezygnacja z pragnienia dobra, jakim jest ojcostwo.
Znam osoby które zrobiły za nim stanęły przed ołtarzem.
Autorze to nie koniec świata. Jest wiele kobiet które Nie chcą dzieci.
Ludzie ci wykazują się rozsądkiem, który należy pochwalić. Niestety jest takich osób nadal zbyt mało, nie tylko dlatego że badania kosztują - a przede wszystkim dlatego, że ludzie są zbyt krótkowzroczni.
Natomiast Autor, jeśli chce wychowywać dzieci, może zostać ojcem dla dziecka które nie będzie jego potomkiem biologicznym. Naprawdę nie jest to trudne. Możliwości krótko opisałam w komentarzu nr 28.
Ariadna - wybór dawcy w pełni zdrowego fizycznie i o wysokiej inteligencji to nie u nas w Polsce. Wystarczy przeczytać ustawę o planowaniu rodziny - biorczyni nie dostaje danych dawcy.
To klinika na podstawie ankiety fenotypowej dobiera nasienie/zarodek tak, aby odpowiadało cechom rodziców (kolor włosów, oczu, wzrost itd.)
Pisalem o tym w kom. #21
A jak oni to zrobili? Bo znajoma, która ma podejrzenia, że może być bezpłodna (ma chorobę, która może powodować bezpłodność, ale nie musi), chciała się upewnić poprzez gruntowne badania, ale nie wyszło. A nie wyszło, bo ginekolog jej powiedział, że najpierw trzeba starać się przez rok o dziecko, a dopiero potem bada się przyczyny braku tegoż. Znajoma dzieci mieć nie chce, więc takie "badanie"jest jej w ogóle nie na rękę i w sumie do dziś nie wie, czy może mieć dzieci. Facet to wiadomo, pójdzie na badanie nasienia i już "wszystko"wiadomo, a z kobietami jakieś problemy robią.
Dzięki za sprostowanie :D Ale serio, jak facet badać się nie chce, można go niejako zmusić nie badaniem jego małżonki? Tzn. wiadomo, że najpierw trzeba oczywistości wykluczyć, ale jakby kobieta chodziła na upartego od lekarza do lekarza, by znaleźć przyczynę, to by jej doktor odmówił, bo nie ma wyników nasienia swojego męża?
Nie. Bardzo często chodzi tylko kobieta, bo mężczyzna się nie zgadza.
Nie nie padły by kwestia dzieci to bardzo ważna kwestia życiowa. Osobiście znam przypadek gdzie małżeństwo nie miało dzieci ze względu na to że ona się wyskrobała w latach 80-tych. Po kilku latach okazało się że jak często przy skrobankach lekarz coś odwalił i nie będzie mogła zajść w ciążę. To małżeństwo to porażka, patrząc z boku. Każde sobie rzepkę skrobie, a nie rozwiedli się tylko dlatego że mają gdzie mieszkać, warunki całkiem ok, ale w zasadzie nic więcej ich nie łączy, nie ma tam ani miłości ani nienawiści totalna obojętność. Bardzo często tak się kończą związki we których nie było dzieci. A jeszcze przypadek mojej koleżanki z pracy. Wszytko było najpierw przed dziećmi, bo dziecko przecież musi mieć. W efekcie kiedy zaczęli się starać okazało się że jest już zbyt późno na dziecko. Ona mając wykształcenie pedagogiczne odeszła ze szkoły i poszła do korpo bo każdy dzień ja przygniatał, ale nie rozwiedli się. Może nie ma u nich jakichś porywów ale jest szacunek do siebie nawzajem tylko tyle i az tyle.
Dorzuć zdjęcie smutnego faceta i zrób z tego mema to będziesz mógł to jeszcze wrzucić na demotywatory...
Zapłacili i zrobili badania. Tu głównie chodziło właśnie o kobietę bo długo brała leki. Ale ludzie bardzo wierzący i chcieli mieć pewność że mogą mieć razem dzieci
Sorry, że dopiero teraz: zależy gdzie się chodzi i jakie się chce przeprowadzać badania/procedury. Jeśli się chodzi do kliniki leczenia nieplodności (czyli do fachowców), to mimo np. chodzenia tylko do ginekologa, są zalecenia wizyty też u androloga.
Znam ścieżkę taką: badania nasienia - wizyta u androloga - zalecenia starania się przez 3 miesiące, a jak nic - to wizyta u ich ginekologa - dalsza ściezka w postaci diagnostyki (badania krwi, hormonów, wydzielin itd). Ścieżka się może sporo różnić w zależności od wyników/kliniki.
Jeśli się chce przeprowadzić jakąkolwiek procedurę wspomaganego rozrodu (czyt. głównie inseminacja i in vitro, te rzeczy które mają najwyższą skuteczność), to badanie nasienia i wizyta u androloga są wymagane.
Natomiast jeśli się chodzi do zwykłego ginekologa, żeby leczyć niepłodność to się można nachodzić... to jest temat tak złożony, że czasem trzeba chodzic do kilku osób równolegle.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Nef | 85.76.101.* | 23 Lutego, 2021 22:16
"W związku nam się nie układało od dłuższego czasu. [...] Po 10 latach dostałem kopa w tyłek z dnia na dzień."
O związek trzeba dbać, a nie, że od dłuższego czasu się nie układało i nagle wielce zaskoczony i chętny do naprawy.
Z doświadczenia dodam, że zazwyczaj te chęci naprawy trwają max miesiąc, a potem wszystko zaś się wali - do momentu gdy wspomina się, że chce się odejść. Wtedy zaś jest lament i mocne postanowienie poprawy, na kolejny max miesiąc. Bez sensu.