Nie, nie musisz. Paragon, zdjecia rodzinne, przeszukaj aparaty ze smartfonow - masz zapewne mase gufnofotek z bajzlem na ktorych widac zabawki. Na upartego sąd i zadanie zeznań od dzieci pod nadzorem biegłego i psychologa. Ja wiem, wiem...ekstremum. Szybciej by bylo dac te stowe czy dwie i miec z glowy. Tylko, ze takie podejscie nauczy dzieci, ze kradziez poplaca, nie ma konsekwencji czynow a ich rodzice beda sie wam smiac w twarz
Na dłuższą metę moze być inaczej. Ich rodzicom szybko zejdzie uśmieszek z twarzy kiedy dzieci zaczną kraść im pieniądze. Nie warto edukować cudych bachorów, lepiej patrzeć na widowisko i efekty wychowywania.
Najpierw porozmawiaj z sąsiadami, jeśli zobowiążą się odkupić zabawki waszych dzieci, ok. Jeśli nie, kierunek działań wskazał JACZURO. Za kradzieże dzieci odpowiadają rodzice.
A jak dostali się na waszą posesję pod waszą nieobecność? Macie nieogrodzone podwórko? Kolejna rzecz - ich rodzice nie widzieli co dzieci sprzedają? Nie znają ich zabawek? Nie wiedzą co im kupowali? I ostatnia zagwozdka - kto normalny kupuje coś od dziecka niepilnowanego przez rodziców? Przecież np dziecko może coś sprzedawać bez zgody rodzica a transakcji z dziećmi sie nie nawiązuje... tak wiele pytań tak mało odpowiedzi
Nawet jeśli mają płot to dla dzieci nie stanowi praktycznie żadnej przeszkody.
Dzieci sąsiadów są rozpuszczone a twoje najwidoczniej bałaganiarze, skoro zostawiły zabawki w ogródku, kiedy wyjeżdżaliście na wakacje. Chyba, że w inny sposób dzieci sąsiadów weszły w posiadanie zabawek twoich dzieci....?
Też mi się tu nic nie trzyma kupy... Wymyślać fejkowe opowieści, to trzeba umić, panie!
Mnie tak jak i resztę zastanawia jak dzieci sasiadow weszly w posiadanie zabawek waszych dzieci? Skoro tak dbacie o porzadek to zakladam że zabawki leżą grzecznie na polkach lub w pudelkach w domu. Jeśli ukradli z domu to jest kradziez z włamaniem. To juz powazne konsekwencje. Jesli ukradli z podworka to wcale lepiej nie wychowujesz dzieci bo tez nie dbaja o porzadek.
Niby to co piszesz ma sens ale zabawki w polsce sa produkowane lub sprowadzane na skale masową. Ciezko udowodnic że np te klocki lego albo koparka ze zdjecia i paragon to ten sam produkt co sprzedal dzieciak sasiada. Kazdy ma prawo kupic identyczna zabawkę i nie ma obowiazku trzymania paragonu. A nawet jesli masz paragon a placiles gotówką to tez lipa. Tylko transakcje kartą sa rejestrowane i ewentualnie da sie je identyfikowac ale to nadal nie rozwiazuje problemu ze to TA konkretna zabawka. Jak zajde do kogos ze znajomych zawsze trafie na zabawke którą ma tez i moje dziecko. Kazdy adwokat ci to obali. Moim zdaniem bez szans
Ewentualnie jesli zabawka była by jakas szczególna kupiona w innym miescie, z edycji limitowanej z jakims certyfikatem, trwale oznaczona np grawerem i rodzice by dotarli do nabywcy ktory by potwierdzil ze kupil od dzieci sasiada to wtedy ewentualnie, ale ...
A może w ogródku jest specjalne miejsce na zabawki? Skrzynia lub inny pojemnik.
Nawet jakby leżały sobie na podwórku, to nikt nie ma prawa ich zabierać. Tłumaczenie złodziejstwa.
Wlasnie zrównałaś bałaganiarstwo z kradzieżą, brawo. Rozumiem, ze jak ktos nie zamknie drzwi od auta to jego wina, ze ukradli radio czy kamerke? Co za dzban...
A jakie to ma znaczenie czy ludzie mają porządek w ogródku? Haha wezcie sie ogarnijcie. Pare zabawek dzieci sobie moze zostawily i co? Mysle, ze az tak znacząco to na krajobraz całego ogrodu nie wpogrodu. Niektórym to sie rodzicielstwo z wojskiem myli;)
* nie wpłynęło
Też mi się na początku wydawało, że chodzi o zabawki "domowe"- właśnie klocki, lalki, małe samochodziki itd., ale skoro pod nieobecność autora dzieci wzięły zabawki sąsiadów, to raczej chodzi o hulajnogi, samochody, może rowerki. Takie rzeczy są pojedyncze i, nawet jak ukochane, to nie bardzo jak przewieźć "na chwilę"na wakacje.
Chodzi mi o to, że jakby sprzedali misie i lale, to tych misiów i lal pewnie dzieci autora mają mnóstwo, a ukochane zostały wzięte ze sobą - więc nie ma tu jakiegoś strasznego odkupowania. Ale rower, czy samochodzik na pedała zazwyczaj jest jeden na dziecko, albo nawet wspólny - tu brak jest łatwy do zauważenia i rzeczywiście "musiałby"odkupić taką zabawkę. A tego typu zabawki spokojnie mogły zostać na zewnątrz, albo w jakieś kanciapie, żeby nie kłuły w oczy, o czym dzieci sąsiada wiedziały. Tu znowuż chodzi mi o to, że łatwiej by im było ukraść coś z podwórka, niż z domu, bo dom chyba raczej zamknęli przed wyjściem... Jeszcze jest szansa, że dom autora ma jakieś ukryte przejście, o którym nie wiedzą :P
Hmmm... Chyba ci się adresaci pomylili...
Chłopcy mogli na przykład być podstępni i dzień wcześniej pożyczyć zabawki od dzieciaków.
A nie brałaś pod uwage powiedzieć tego ICH rodzicom? Chyba mają mózg połączony z oczami i widzą że był burdel i nadal jest.
Bierzecie pod uwagę, że dzieci zwyczajnie wymieniają się zabawkami?
Mam wrażenie, że temat dzieci to dla Was teoria.
W większości domów z podwórkami nie chowa się zabawek a funkcjonują zabawki ogrodowe i domowe.
Aaa - chowasz do domu w sezonie letnim rowerki, jeździki, hulajnogi, piaskownice, łopatki, wiaderka itp? Meble ogrodowe też chowasz do domu? Paranoja, zresztą nie ma to żadnego znaczenia. Nawet gdyby zabawki były pożyczone to za każdą szkodę na nich odpowiadają rodzice. Niestety tak się często wychodzi na pożyczaniu :/
Ale jak? Twoje dzieci mają porozrzucane zabawki w ogrodzie, do którego można wejść i sobie zabrać, czy nie zamykasz domu na klucz?
Wyjeżdżając na wakacje to bym to wszystko schowała gdzieś - do piwnicy, do garażu, do schowka... Przecież przejść przez płot to nie wyczyn i każdy mógłby ukraść te rzeczy, nie tylko dzieciaki sąsiadów.
Kradzież jest zła, ale lepiej nie kusić losu. Prawdziwy świat to nie ten z "Dory"niestety...
Nie widzę żadnego związku w jej wypowiedzi. Ochlon, napij się wody.
No i napisałaś prawdę ja mam wrażenie że 3/4 ludzi tutaj dzieci widziała tylko na obrazkach z podpisem "dzieci"
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Jaczuro [YAFUD.pl] | 01 Czerwca, 2020 22:52
Nie, nie musisz. Paragon, zdjecia rodzinne, przeszukaj aparaty ze smartfonow - masz zapewne mase gufnofotek z bajzlem na ktorych widac zabawki. Na upartego sąd i zadanie zeznań od dzieci pod nadzorem biegłego i psychologa. Ja wiem, wiem...ekstremum. Szybciej by bylo dac te stowe czy dwie i miec z glowy. Tylko, ze takie podejscie nauczy dzieci, ze kradziez poplaca, nie ma konsekwencji czynow a ich rodzice beda sie wam smiac w twarz