Masz spoko narzeczonego. A u kolegow, jezeli to sa na prawde dobrzy koledzy czy przyjaciele to to prawdopodobnie byly zwykle zarty i gowniarskie zaczepki;)
z mamusinego wychowania. Nie znasz tego dowcipu? "moja córka to ma takiego dobrego męża we wszystkim jej pomaga, sprząta, pierze, gotuje... Ale mój syn to tak źle trafił, zołza każe mu sprzątać, prac i gotować". Jak popatrzyłam na wychowanie u mnie w domu mnie i mojego brata to naprawdę trzepnela bym go czasami bo nawet talerza do zlewu nie odniesie.
Ciekawi mnie, czy na pewno u tych kolegów tak jest, że jego kobieta nie zapędzi go do "roboty"? Może sam zapierdziela w domu, bo musi, ale z innych ma polewkę bo jest "pantoflem". Nie jest ujmą dla mężczyzn wykonać jakieś domowe prace, razem żyjemy i sobie pomagamy.
Brzmią jak jakieś niedojrzałe gnojki, a nie dorośli faceci. Mi to wcale nie brzmi na żart, znam takie sytuacje z autopsji własnej i kilku bliskich mi osób. Sporo maminsynków pewnie na początku związku nie zdaje sobie sprawy, że trzeba sobie nawzajem pomagać, a przyszła żona to nie jest zastępstwo mamusi, która wiecznie nie będzie mogła się nim zajmować. To już nie te czasy, że kobieta robi za gosposię domową, bo nie ma dostępu do dobrej pracy i wyższego wykształcenia. Też wraca zmęczona do domu i przecież nie będzie robić za dwie osoby do us ranej śmierci.
Lepiej doceń jakiego fajnego narzeczonego masz.
A gdzie oni mieli iść na piwo, jak dopiero od dzisiaj gastronomia się otwiera?
Hehe, dokładnie jest tak jak piszesz.
Do piwnicy, tam obostrzenia pandemiczne nie obowiązują.
Yafud by był, jakby narzeczony stwierdził, że tamci mają rację, rzucił wszystko i poszedł z nimi, a potem się zaczął buntować "wykorzystywaniu".
Skoro nie wiesz, jakie u kumpli panują warunki, to znaczy, że za dobrze ich nie znasz. Raz, jak to wyżej wspomniano, mogły być to zwykłe zaczepki i heheszki, a narzeczony niepotrzebnie się tłumaczył. Dwa, mogli mieć taki sam "reżim"w domu, ale skoro facet pomagający to pantofel, to po co się przed kolegami chwalić? Lepiej niech ktoś inny będzie obiektem żartów, ktoś, kto się tego nie wstydzi. A trzy, może to typowi "kozak w necie pipa w świecie", tylko tu mamy "kozak za plecami żony, potulna pipa przy żonie". Więc różnie może być, a ty zamiast się wyspać, to się gorączkujesz, jakbyś się winna czuła, że z narzeczonego ci się śmieją.
Najlepsza odpowiedź do takich ludzi (zamiast tłumaczenia się) to: "no musiało by mnie nieźle po*ebać, aby siedzieć cały dzień i noc nie robić, kiedy, moja kobieta zapie*dala w pracy po 12h. I co mam jeszcze siedzieć i się patrzeć jak potem w domu zapie...?! Co że mnie byłby za facet? Piz*a a nie facet!
Pasywno-agtesywna odpowiedź, z podkreśleniem tego, że czuje się męsko właśnie robiąc coś w domu trochę odwraca kota ogonem i to wtedy oni są jak pipy, a Twój zyskuje;)
Na miejscu twojego męża zastanowił bym się chwilę nad tym jakich palantów ma za kolegów. Troglodyci ze średniowiecznymi przekonaniami. Swojej żonie tez pomagam kiedy można, często po 8 godzinach w pracy jeszcze obiad robię itd bo żona na 12 godzin w pracy. Małżeństwo to nie jest obóz pracy tylko wzajemne wspieranie się we wszystkim.
Mój mąż też w domu pomaga i żyje. Raczej to on wytyka innym jak mogą w domu nie pomagać. Dodam jeszcze,ze u mamusi nawet śmieci nie wynosił, więc nie narzekam. Tamci to pozerzy
Tak k, niech mu da order bo ma obowiązki jak każda kobieta lol. Poprzeczka dla facetów jest tak nisko... mamy doceniac to, ze nie są roszczeniowymi nierobami?
No cóż, kobiety same do tego doprowadziły...
Z jednej strony nie doceniają facetów, którzy chcą im pomagać w obowiązkach domowych, a często uważają to za niemęskie, natomiast pociągają je faceci, którzy nie robią nic.
Już nie mówiąc o tym, że jedno mówią, a drugie robią, czyli na partnerów wybierają całkowite przeciwieństwo tych, których mówią, że szukają.
Wspólny dom, wspólne obowiązki. Tak jak wspólna kuchnia, dzieci, kredyt i łóżko.
I właśnie o tym jest mowa w komentarzu nr 13. Faceci mają tak nisko poprzeczkę, że kobiety muszą czegoś od nich wymagać, by ci cokolwiek zrobili wokół własnej dupy.
Jak to jest, że ZAWSZE obwinia się kobiety o wady facetów? Koleś jest leniwą mendą, ale winna jest kobieta, a nie ten leniwy patol. Natomiast, gdy to kobieta jest leniwa, to winna jest... kobieta! Bo mogłaby nie być leniwa, a jest.
Nie, jak facet jest leniwy, to też jest to jego wina. Tyle że kobietom jakoś to nie przeszkadza, skoro wolą ich od tych, którzy chętnie pomagają w obowiązkach domowych.
Jak w domu jest syf to winna jest kobieta. Jak w domu nie ma kobiety a jest syf, to winny jest brak kobiety. Jak ktoś do mnie przyszedł w gości i akurat miałam syf bo nie mieliśmy czasu sprzątać, to oczywiście kto winny? No ja! Nie mój facet, nie dzieci. Ja! "Ale masz tu syf", "Ty w ogóle tu sprzątasz?", "Co z ciebie za kobieta?". Nie wiem kiedy społeczeństwo wyjdzie z tego średniowiecznego myślenia. Jakbym nie pracowała tylko facet by na mnie robił, to i owszem mogłabym chodzić i sprzątać. Ale że pracuję to przepraszam bardzo ale nie mam zamiaru jeszcze w domu się wykańczac. Niestety niektórzy tego nie rozumieją. I naprawdę współczuję kobietom które zawsze czują się zobligowane do sprzatania i ich praca nie kończy się na etacie, nie mają czasu dla siebie bo wiecznie tylko sprzątają. Nie mogłabym tak żyć.
No to jak chcecie, by facet sprzątał, to nie wyśmiewajcie tych, którzy to robią. No i nie wiążcie się z tymi, którzy nie chcą pomagać. Wy jednak jedno mówicie, a drugie robicie.
No jakoś w YAFUDzie to FACECI wyśmiewali, nie kobieta...
No wiem. Co nie zmienia faktu, że to kobiety były pierwsze, a faceci się od nich nauczyli.
Hahahahaha i jak zwykle to kobiety są winne, bo faceci (nie mylić z mężczyznami) są zje*ani. To nie kobiety wysmiewają mężczyzn, którzy sprzątają w domu, tylko właśnie leniwi faceci, którzy nie chcą, by od nich ktoś zaczął wymagać robienia czegokolwiek koło własnej dupy, więc wyśmiewają tych, którzy sprzątają, gotują itd.
Nie. Ja chętnie posprzątam w domu.
A kobiety nie szanują sprzątających facetów i uważają ich za niemęskich.
Waropik, od ciebie aż cuchnie incelstwem. Twoja matka i jej koleżanki to nie wszystkie kobiety, więc sobie daruj takie teksty. Nie znam ani jednej kobiety, która wysmiewalaby mężczyzn, którzy sprzątają. Natomiast znam wielu leniwych facetów, którzy nie rwą się do pracy w domu i chętnie wyśmiewają mężczyzn, którym ręce nie przyrosły do tyłka.
Zrozum, że laski, do których rwałeś wolały leniwego faceta niż incela, który tylko marzy o utracie dziewictwa.
Nie jestem żadnym incelem. Nie obchodzi mnie se.ks, szukam związku. Skoro kobiety wolą leni niż pracowitych, kochających facetów, to ich problem, ale niech nie narzekają, że nie ma fajnych facetów.
No właśnie problem w tym, że jesteś incelem. Twój sposób wypowiedzi to zdradza. W ogóle to, co piszesz.
No i nie ty jesteś od tego, by ocenić czy rzeczywiście jesteś taki fajny i kochający. Jak widać, wady leniwych są lepsze do zniesienia niż twój całokształt, skoro ŻADNA cię nie chce.
No właśnie rzecz w tym, że problem nie leży w charakterze, bo żadna nie chce mnie nawet poznać - jestem z góry odrzucany tylko ze względu na wygląd. A wcale nie jestem aż tak brzydki.
Nie piszę, że każda kobieta jest taka sama, ale większość.
Kobiety aż tak nie patrzą na wygląd. Twoje zachowanie musi zdradzać twoje nieciekawe cechy. Często po samej obserwacji zachowania można poznać czy ktoś jest ciekawy. Mogły już wcześniej mieć okazję poznać twój sposób bycia itd i dlatego nie są chętne by wchodzić w jakąkolwiek relacje z tobą. Może ubierasz się przypałowo, śmierdzi od ciebie lub w jakikolwiek inny sposób odrzucasz. Na kształt gęby nie masz wpływu, ale już możesz decydować o tym, czy zachowasz sobie ten koperek pod nosem lub w jaki sposób będziesz miał ścięte włosy. Jedno jest pewne, jesteś incelem, choćbyś się zapieral rękoma i nogami. Używasz tych samych argumentów co incele. Przestań zarywać do ładnych i przeciętnych dziewczyn. Startuj do brzydkich. Będziesz miał większe szanse. Nie bądź nachalny (to widać, gdy facet jest napalony lub od samego początku dąży do związku, choć kompletnie nie zna dziewczyny).
No właśnie patrzą.
Nie, zachowuję się normalnie. Żadna nie miała okazji poznać mnie ani mojego sposobu bycia i żadna nie była tym zainteresowana. Ubieram się normalnie, nie śmierdzi ode mnie, wszystko w normie.
Obcinam się modnie, golę się regularnie. Do brzydkich też zagaduję, ale też mnie nie chcą. Nie jestem nachalny, bo dopiero gdy poznam charakter, mogę być zainteresowany związkiem.
To jak to możliwe, że taki ideał jak ty nadal jest sam? Przestań się oszukiwać, że jesteś ok, bo to właśnie twój charakter jest tu najgorszy, a niewyjsciowa twarz to dodatek, który nie jest decydujący.
Gdybyś był ciekawy, to miałbyś szanse zakumplowac się z jakimiś dziewczynami, a potem kto wie, może by coś zaiskrzylo, ale jak widać, jesteś na tyle do bani, że nawet kolezenstwo nie wchodzi w grę. Od razu uprzedzam, koledzy nie muszą być piękni. No ale ty nie nadajesz się nawet na kolegę, bo od niego wymaga się co najmniej ciekawego charakteru. A ty no cóż - nie widzę twojej gęby, nie znam cie, ale twoje incelstwo jest tak mocne, że nawet tutaj można je wyczuć.
I nie, dla kobiet uroda mężczyzny nie jest tak istotna jak dla mężczyzn uroda kobiet. Jeśli facet jest ciekawy, to może mieć brzydką gębę, a i tak będzie miał powodzenie. Jeśli natomiast jest brzydki, głupi i nudny, to musi się liczyć z tym, że nigdy nie będzie w związku. Każdy ma tylko jedno życie i nikt nie chce go spędzić u boku incela.
Jak charakter może być najgorszy, skoro żadna kobieta go nie zna i nie chce poznać? Gdybym miał możliwość z nimi porozmawiać, to udowodniłbym, że jestem ciekawą osobą i nadaję się na kolegę.
Jeśli już z kimś udało mi się nawiązać kontakt (np. pracowałem czy miałem wspólnych znajomych), to te osoby się ze mną zaprzyjaźniały, więc to nie jest problemem.
No właśnie dla kobiet uroda mężczyzn jest o wiele ważniejsza niż uroda kobiet dla mężczyzn. Ja nie szukam piękności.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Jaczuro [YAFUD.pl] | 17 Maja, 2020 22:35
Masz spoko narzeczonego. A u kolegow, jezeli to sa na prawde dobrzy koledzy czy przyjaciele to to prawdopodobnie byly zwykle zarty i gowniarskie zaczepki;)
Dana | 83.9.98.* | 17 Maja, 2020 23:14
Brzmią jak jakieś niedojrzałe gnojki, a nie dorośli faceci. Mi to wcale nie brzmi na żart, znam takie sytuacje z autopsji własnej i kilku bliskich mi osób. Sporo maminsynków pewnie na początku związku nie zdaje sobie sprawy, że trzeba sobie nawzajem pomagać, a przyszła żona to nie jest zastępstwo mamusi, która wiecznie nie będzie mogła się nim zajmować. To już nie te czasy, że kobieta robi za gosposię domową, bo nie ma dostępu do dobrej pracy i wyższego wykształcenia. Też wraca zmęczona do domu i przecież nie będzie robić za dwie osoby do us ranej śmierci.