Jakby ktos oczekiwal ode mnie ze zmienie zycie tak jak on to sayonara.
Dlaczego yafud? Chlopak postąpił calkiem racjonalnie. On zaakceptował jej wybór zmiany stylu życia. Ona chciała go uszczesliwic na siłę. Zmieniać kazdy powinien tylko siebie. Innym możemy co najwyżej sugerować i pozostawic im decyzję.
Z drugiej strony zawsze sie zastanawialam jak to jest. Spotyka sie dwoje ludzi. Zakochuja się w sobie takimi jakimi są, a potem robia wszystko, żeby siebie nawzajem zmieniać, poczym dochodzą do wniosku, że to nie to i sie rozstają. Taki paradoks
Chłopak dodatkowy plus za pomysłowość i kreatywność.
Ja sama weganką nie jestem, ale w takiej sytuacji nie układałabym niczego z mięsa. Po pierwsze - dziecinne robienie komuś na złość, po drugie - marnowanie dobrego jedzenia. Skoro ona się dobrze nie zachowała, to facet mógł chociaż zachować poziom zamiast się zniżać.
To raczej on wyszedł na dziecinnego idiotę i podejrzewam że ta "przymusowa zmiana"to taki eufemizm na oznajmienie mu że sam sobie musi gotować xD Widziałem sporo takich przypadków i narracji z obu stron i na kilkanaście trafił się jeden (!) wege nowicjusz który przeginał pałę (wyrzucał mięso rodzicom z lodówki gdy był przejazdem). Reszta "tradycjonalistów"była świecie oburzona że ktoś ich swoim zachowaniem inspiruje do refleksji, a nie bardzo mieliby się jak usprawiedliwić bo na niszczenie planety i krzywdzenie innych istot nie ma za bardzo argumentów. Więc reagują agresją i błędem poznawczym na zasadzie pierwszego oskarżenia o pierd w towarzystwie (nazywając agresywnym drugą stronę, żeby podświadomie odciągnąć to oskarżenie od siebie) i próbując ośmieszyć / zaatakować osoby które starają się swoim zachowaniem krzywdzić jak najmniej.
To nie yafud tylko raczej STMMD (something that made my day)
Nie jestem weganką, ale znam wielu wegan i naprawdę zgadzam się z tym co piszesz. Nie zliczę sytuacji, gdy to weganie byli atakowani, bo odmówili zjedzenia mięsa, a sami weganie raczej się nie wychylają pierwsi, by kogoś krytykować. Pamiętam jak pracowaliśmy na zlecenie i szef polecił zamówić pizzę. Zamówienie złożył kolega, nie wiedząc, że koleżanka jest weganką, więc każda pizza miała ser i mięso. Kolega dobre 30min namawiał ją do zjedzenia tej pizzy "bo jemu będzie przykro jak ona nie zje". Nie obchodziły go jej argumenty, że jeśli zje to zwymiotuje, że w sumie nie da rady tego przełknąć, bo ją to obrzydza, a ma swoje kanapki, więc nie umrze z głodu. Nic nie trafiało. Zjedz bo mi będzie przykro.
Masakra, co za głupi człowiek, po co kogoś tak bez sensu zmuszać...
Mówisz że znasz wielu wegan to skorzystam z okazji i zapytam. Skoro nie jedzą mięsa to mają też problem z połykaniem nasienia? Może głupio brzmi ale serio pytam.
Nie, ponieważ takie zachowanie nie krzywdzi zwierząt.
Aż tak dobrze nie znam tematu xD Mogę Ci tylko powiedzieć, że wege-koledzy są hetero,więc raczej mieli by problem. xD
Hej, jak to nie yafud? Ma brata idiotę.
Dziękuję za odpowiedzi.
Wiem że są wegetarianie jak i weganie. Ci drudzy to chyba bardziej surowa w swoich poglądach grupa. Rozumiem że nie ma problemu z jedzeniem sera czy mleka. W końcu zwierzę na tym nie cierpi. Chociaż pani Spurek uważa inaczej ale mniejsza. A jak jest z jedzeniem jajek? W teorii to mogą być przyszłe zwierzęta. Dlatego też zapytałem o nasienie. Bo kogo uważamy za człowieka (tzn. od kiedy się człowiek zaczyna) różni się w zależności od poglądów. Wydaje mi się że jeśli ktoś jest wege a dodatkowo pro life to nasienia nie połknie a samo to uzna chyba za akt kanibalizmu?! Tak sobie tylko gdybam. Bez obrazy :-) Po prostu ciekaw kwestia.
Ty znasz taką sytuację, ja znam inne. Większość wegan nie potrafi spokojnie przejść obok mojego posiłku bez wspominania o "morderstwie"i "cierpieniu zwierząt". A są i tacy - wcale niemałą grupa - co sami mięsa nie tkną, ale mają psa i/lub kota, a czasem kilka - i dla nich mięso, owszem, kupują. Także tego, niech każdy pilnuje swojego talerza.
Przemysł mleczarski też wiąże się z cierpieniem. Krowa jest gwałcona, potem odbiera jej się dziecko, co jest dla dziecka i krowy wielką traumą. Dziecko albo jest mordowane na cielęcinę (chłopcy), albo staje się kolejną mlekodajną krową. Dodatkowo tak jak u ludzi, krowie sutki pękają, zachodzą ropą i krwią od tego ciągłego wysysania mleka.
Jajka mają za sobą podobną historię. Większość niosek nawet nigdy światła dziennego ani trawy nie widziało. Są trzymane w gołych klatkach lub w klatkach z siankiem. Mają taki ścisk, że nie dają rady zrobić kroku. Jak się zranią, to nikt ich nie opatrzy. Kury w takich warunkach wariują i zadziobują sąsiadkę lub samookaleczają się. Takie kury żyją do kilku miesięcy (w wiejskim kurniku żyją lata, do późnej starości). Samo pozyskiwanie niosek wiąże się z traktowaniem kogutów tej rasy kur jako odpad. Małe koguciki zaraz po wykluciu są gazowane lub mielone żywcem, bo są zbędne (nie produkują przecież jaj).
I chów wolnowybiegowy jest taki tylko z nazwy. W praktyce kury mają na hali okienko, przez które mogłyby wychodzić, gdyby im na to pozwalano,ale przez nie nie wychodzą.
No z tym że kury zyja latami to lekka przesada. Dwa lata z kawałkiem. Trzy to już weteranka co trzeba do zboża nosic bo sama nie da rady iść
Widać się kijowo zajmowałeś.:P Ja z naszą kurą nioską pół dzieciństwa spędziłam.
Nie jestem wegetarianką (choć pewien czas o tym myślałam) ani weganką, bo człowiek potrzebuje produktów zwierzęcych do zdrowej diety... ale patrząc na to, jak okrutne jest traktowanie zwierząt hodowanych przemysłowo, chciałabym jakoś pomóc w zmianie tej sytuacji... niestety sama zmiana ze strony konsumenta niewiele da, potrzebne są przede wszystkim rozwiązania systemowe, prawne i kulturowe.
Lepiej byłoby podnieść ceny mięsa i jaj, aby umożliwić lepsze traktowanie zwierząt. I tak znaczna część wyprodukowanego jedzenia się marnuje, co jest szczególnie przykre gdy zwierzęta zapłaciły za te produkty niepotrzebnym cierpieniem.
To co jest dla mnie niezrozumiałe, to jak niektórzy ludzie pieszczą pieski i kotki aż do przesady, nawet kosztem innych zwierząt czy ludzi... tak oburza ich jedzenie psów w Azji, a nie obchodzi ich los zwierząt hodowlanych w naszym kraju...
A gdy w jakimś zachodnim kraju (nie pamiętam gdzie dokładnie) w sprzedaży w supermarkecie pojawiły się całe świnki w folii, pojawiło się też oburzenie wśród ludzi, jakoby było to niedelikatne czy okrutne (!). Tak jakby była jakakolwiek, poza estetyką, różnica w porównaniu do porcjowanej wieprzowiny w folii... Zabolało ich, że wieprzowina jest ze świń? x.x Brak kontaktu z naturą fatalnie wypaczył tym ludziom mózgi.
Ludzie to naprawdę dziwne zwierzęta - potrafią myśleć, a tego nie robią. Mają empatię, ale bez myślenia okazuje się ona niewiele warta.
Rozumiem czyli nabiał też odpada.
Dzięki.
Do jasnej cholery. Takie są prawa natury. Od zawsze jedne zwierzęta pożerały inne. Tak jest skonstruowany nasz ekosystem i nijak tego nie zmienimy. Bo i po co? Świat nigdy nie będzie idealny i cierpienia nie zetrzemy z jego powierzchni.
Wegetarian nie je tylko mięsa, wegan nie je dodatkowo produktów odzwierzęcych, więc dobrze myślałeś, tylko złe założenia zrobiłeś :) Wegetarian spokojnie możesz poczęstować jajkiem, jogurtem czy serem, a nawet galaretką (żelatyna jest odzwierzęca).
Czysto teoretycznie nie powinni nosić naturalnej skóry, ale z tym różnie bywa - może z niewiedzy, może traktują skórę jako odpad z mięsa i dlatego na to jest przyzwolenie - tego już nie wiem.
I jeszcze taka ciekawostka... Jest coś takiego jak "semi-wegetarianin", czyli osoba, która z mięs je tylko i wyłącznie drób i ryby (/owoce morza).
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Mroczny Kapelusznik | 2* | 09 Maja, 2020 09:17
Nie, ponieważ takie zachowanie nie krzywdzi zwierząt.