A dlaczego miałaś otwarte drzwi?
Ja naprawdę często mam otwarte drzwi. Nie chce mi się bawić zamkiem. Ale za to, jak idę się kąpać, zawsze zamykam. Właśnie na wypadek opisanej tu sytuacji. Więc dziwnie...
Bawić z zamkiem?To chyba nie jest skomplikowane przekręcić w prawo lub lewo.A później bedzie płacz,ze napadli,obrabowali,albo zgwalcili.
Polecam zamykać, to nie trwa długo. Moja znajoma też nie zamykała, dopóki nie odwiedził jej pan żul. Znajoma akurat była nago, ale żul wcale nie miał zamiaru wyjść. Kiedy kobieta zamknęła się w łazience i stamtąd wołała o pomoc, to zanim ktoś ją usłyszał i przyszedł pomóc, szanowny gość zdążył się poczęstować zawartością lodówki.
Do domów jednorodzinnych też potrafią wejść jacyś psychole. Moja mama wróciła z ogródka z koszykiem warzyw, żeby spotkać nieznajomego mężczyznę siedzącego na fotelu w salonie. Uciekła do piwnicy, a kiedy odważyła się wyjść uzbrojona w szpadel, tego faceta już nie było.
Mieszkając w normalnym domu jednorodzinnym, gdzie osób jest kilka i ciągle ktoś, gdzieś wychodzi, to nic dziwnego, że drzwi się nie zapiera, ale w bloku? Gdzie ludzie mieszkają na kupie, ludzie są różni i każdy może wejść (wytrwały obcy zawsze znajdzie sposób by wejść na klatkę), nie zapierać drzwi?
Nie zrozumcie mnie źle, po prostu mieszkanie we własnym domu z własnym podwórkiem, jest o wiele lepsze, wygodniejsze niż w bloku. (chodzi głównie o prywatność, swobodę, nikt nie wierci za ścianą o kij wie której godzinie)
Czyli mając dom masz pewność, że nikt nie wlezie na posesje i nie wejdzie do otwartego domu? Przeczytaj sobie komenatrz od Joli. Owszem, domek jednorodzinny jest wygodny, ale z drugiej strony mam jakąś fobię, że w nocy ktoś mógłby chodzić po ogrodku i zaglądać w okna (podobnie z partetowymi mieszkaniami). No i okna też nie zostawisz uchylonego w nocy, jak i za dnia.
Ja mieszkałam na wsi w domu z podwórkiem i potwierdzam, że w bloku bezpieczniej. W sylwestra zawsze mieliśmy pomalowane okna farbą olejną (taka tradycja), notorycznie kradziono nam owoce z sadu i kilka razy ktoś pukał nam w okna. Raz był to facet, któremu zepsuło się auto i szukał pomocy o 3 w nocy, reszta sytuacji się nigdy nie wyjaśniła. Najlepsze, że brama i furtka w ogrodzeniu były zamykane na klucz każdego wieczora. W bloku chyba bezpieczniej, słychać, gdy ktoś woła o pomoc. Jak sąsiadka z góry zemdlała, to było słychać huk i zaraz byliśmy u niej. A w domu licz na siebie.
Aż bym ci dała minusa jakbym miała konto za bycie taką debilką bez wyobraźni
No ale cisnęłas komentarz zamiast tego. Ulżyło Ci? Tak boli Cię MÓJ WŁASNY zamek? Pff
Rozumiem, ale akurat nie mogę napisać, dlaczego czuje się dobrze mimo otwartego domu. Łatwo by mnie wtedy zlokalizować;)
Już wszyscy cię lecą lokalizować weź bądź poważna. I akurat to, że "męczysz się"z zamkiem, który jest prostym mechanizmem świadczy o Twoim ograniczeniu. Ty chyba życie na łasce innych przeżyłaś.
Ja nie wiem gdzie mieszkasz ale u mnie w okolicy nie zapiera się drzwi tylko co najwyżej wrota od stodoły. No i co za filozofia odrzucić kołek który zapiera drzwi? Drzwi jak zamkniesz to masz większą szansę że nikt nie wejdzie, a zaparte drzwi to żadne zabezpieczenie.
A ja tam z chęcią bym został Twoim sąsiadem i mylił drzwi :)
Nie rozumiem jak można nie zamykać drzwi od mieszkania. Wiesz że złodzieje często to wykorzystują? Chodzą po blokach czy tam domach i sprawdzają kto nie zamknął drzwi. Kiedyś zostaliśmy okradzeni w taki sposób, że siostra zapomniała zamknąć drzwi, nikogo nie było w domu prócz niej, a ona siedziała w swoim pokoju, słuchała muzyki na słuchawkach. Złodziej sobie wszedł i zabrał z kuchni laptopa mamy, drogi robot kuchenny i pieniądze z przeszklonej szafki (było je widać). Siostra tylko zobaczyła przez okno, że ktoś wynosi z bloku znajomy jej sprzęt kuchenny, zanim się upewniła że to na pewno nasz sprzet było za późno, bo złodziej wsiadł do auta i odjechał. Nawet nie zdążyła spisać rejestracji. Wielokrotnie wcześniej zapominała zamknąć drzwi i zawsze jej mówiliśmy że kiedyś ktoś nas okradnie, ale ona miała podejście takie jak ty że nikt nie wejdzie, jest bezpiecznie. No i stało się. Po kradzieży jeszcze dowiedzieliśmy się od sąsiadów że ktoś chodził po bloku i szarpał za klamki. Także zamykaj się. Bo takich kradzieży nawet z ubezpieczenia nie pokrywają, bo nie ma śladu włamania, drzwi otwarte z własnej winy, ubezpieczenie tego nie obejmuje.
z ciekawości (bez złośliwości - rym niezamierzony) w jakiej części Polski mówi się 'zapierać' drzwi?
Nie ma u mnie niczego cennego :) ale wiem, znam tą metodę na klamki. Tylko że u mnie nie będą tak okradać ze względu właśnie na lokalizację;)
Wygląda na to, że ci sąsiedzi to wyjątkowo dobrana para - żadne z nich nie pisnęło ani słówka przeprosin. Tak, jakby porozumiewali się bez słów. Nawet, gdyby obydwoje byli głuchoniemi, to mogliby skomentować zaistniałą sytuację gestami. Choćby oburącz.
Nie rozumiem. Co ma lokalizacja do kradzieży? Jeśli nie ma nic cennego to na pewno masz portfel, w nim pieniądze, dowód osobisty. Wystarczy ze to ukradną i jesteś w dupce wtedy, bo błyskawicznie mogą wziąć kredyt na twoje dane przez internet - nie zawsze zdązy się w porę zastrzec dowód. Wystarczy że mają imię nazwisko, pesel, nr. dowodu, adres, resztę danych takich jak praca, zarobki sobie zmyślą i dostaną kredyt w większości parabanków. Moja koleżanka pracuje w parabanku, mówiła że sprawy wyłudzenia kredytów mają na porządku dziennym. Więc wcale nic cennego mieć nie musisz. A jeszcze w łeb można dostać przy okazji.
Nie wiem na ile to prawdziwa sprawa, ale rok, może kilka lat temu, pewien psychol, bądź cpun, nie pamiętam, wszedł do domku jednorodzinnego i próbował zabić dziecko rzucając nim o ziemię. Niestety też nie pamiętam czy mu się udało. Wiem, że został złapany.
Historia z półtora ręki - ponoć to się zdarzyło w domu znajomych ojca. On niby się o tym dowiedział bezpośredniego od tych ludzi, a ja od niego.
EDIT: znalazłam linki:
https://nto.pl/36latek-wtargnal-do-domu-w-kadlubie-pod-strzelcami-opolskimi-i-zaatakowal-roczne-dziecko-chlopczyk-zostal-ciezko-pobity-nowe/ar/13667810
https://tvn24.pl/wroclaw/wszedl-do-domu-i-pobil-niemowle-chlopiec-w-ciezkim-stanie-ra884127-2328628Edytowany: 2020:01:12 04:03:54
Czyżby jakiś dps?
Jesteś bezdomna?
Nie Twój zamek ludzi boli, ale Twoja głupota, bo tak to trzeba nazwać. A potem będzie wielkie halo, że okradli itp.
Nie, nie zostałbyś, bo nie wiesz jak wygląda autorka.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Jola | 5.172.237.* | 10 Stycznia, 2020 22:49
Polecam zamykać, to nie trwa długo. Moja znajoma też nie zamykała, dopóki nie odwiedził jej pan żul. Znajoma akurat była nago, ale żul wcale nie miał zamiaru wyjść. Kiedy kobieta zamknęła się w łazience i stamtąd wołała o pomoc, to zanim ktoś ją usłyszał i przyszedł pomóc, szanowny gość zdążył się poczęstować zawartością lodówki.
Do domów jednorodzinnych też potrafią wejść jacyś psychole. Moja mama wróciła z ogródka z koszykiem warzyw, żeby spotkać nieznajomego mężczyznę siedzącego na fotelu w salonie. Uciekła do piwnicy, a kiedy odważyła się wyjść uzbrojona w szpadel, tego faceta już nie było.
natalkaja [YAFUD.pl] | 10 Stycznia, 2020 23:48
Ja mieszkałam na wsi w domu z podwórkiem i potwierdzam, że w bloku bezpieczniej. W sylwestra zawsze mieliśmy pomalowane okna farbą olejną (taka tradycja), notorycznie kradziono nam owoce z sadu i kilka razy ktoś pukał nam w okna. Raz był to facet, któremu zepsuło się auto i szukał pomocy o 3 w nocy, reszta sytuacji się nigdy nie wyjaśniła. Najlepsze, że brama i furtka w ogrodzeniu były zamykane na klucz każdego wieczora. W bloku chyba bezpieczniej, słychać, gdy ktoś woła o pomoc. Jak sąsiadka z góry zemdlała, to było słychać huk i zaraz byliśmy u niej. A w domu licz na siebie.