Taka motywacja to skarb. Szkoda, ze tak wielu mezczyzn tak bezmyslnie rani swoje żony.
Najwiecej satysfakcji daje jak robimy cos dla siebie. Nie pytaj go wiecej. Dbaj o siebie dla siebie samej bo euforii to sie u meza mozesz nie doczekać. Po co ma byc ci przykro.
Mąż pewnie nigdy nie był jakiś specjalnie raktowny, więc skąd to zdziwienie?
Rozwód bo ma specyficzne poczucie humoru?Zbyt pochopnie skreslasz ludzi.Wizyta u psychologa by Ci sie przydała
Czesc nudny szary pusty malutki czlowieczku. Jestem przekonany ze jak otworzysz ryj to widac kija wsadzonego w dupe.
wasze cnotliwe teksty można porównać do zachowania św. Alojzego który to gdy usłyszał jak pewien mężczyzna głośno puścił wiatry rozpłakał się i dopiero w modlitwie znalazł ukojenie, życie to nie wersal gdzie trzeba przestrzegać manier i prowadzi się wyszukane rozmowy i kręcenie nosem na świntuszenie i jakieś mocniejsze słowo świadczy o tym że ktoś taki boi się życia i jest zwykłym przestraszonym ludzikiem
Skoro sama musisz wchodzić na wagę, żeby ocenić, czy schudłaś, to jak facet miał to zauważyć? Dwie sprawy - 1. kilka kilogramów (zależy też ile kg za dużo miałaś) nie robi specjalnej różnicy w figurze, a biedak coś musiał powiedzieć;2. on cię widzi codzienne, a jak się coś/kogoś codziennie widzi, to nie zauważa się zbytniej zmiany, zwłaszcza że (mam nadzieję) chudniesz prawidłowo, a nie "w oczach".
Więc daj facetowi czas. Prawdopodobnie po pewnym czasie stwierdzi "O, zmieniłaś fryzurę? Jakoś inaczej wyglądasz...", a wtedy będziesz sobie mogła na nim poużywać. Albo pokaż mu mięśnie jakie wyrobiłaś - na brzuchu, udach, tyłku, dowolne - to mu bardziej przemówi do wyobraźni. A jak chcesz wiedzieć, czy fizycznie/wyglądowo się zmieniasz - idź do koleżanki, którą raz na jakiś czas widujesz. Albo poczekaj jak ktoś z urlopu wróci :P
O panie... zarcikiem zarzucil a ty panikujesz
Fejk ma rację - skoro sama nie zauważyłaś, że Ci się figura zmieniła to jak on mógł to zauważyć.
Ja zawsze chudnę latem, a tyję na zimę, jak pewnie wielu ludzi i w tym roku w lutym jak stanęłam na wadze to miałam 6kg więcej niż w sierpniu zeszłego roku. Dodam, że noszę rozmiar 36, więc raczej widać 6kg różnicy. Poszliśmy ze znajomymi do pubu, ostatni raz widzieliśmy się we wrześniu czy październiku poprzedniego roku, a koleżanka pyta - "O, schudłaś?". :D
Ja schudłam 20 kilo, wciaz nosze ubrania sprzed "metamorfozy"(no, jedne dżinsy zmieniłam na rozmiar mniejsze), a na pytania lekarzy czy lepiej się czuję, nie wiem co odpowiedzieć. Nie widze różnicy w figurze. Jeszcze dużo przede mną.
Ale partner, mimo, że średnio widzi różnicę w wymiarach, dopinguje mnie i zauważa mój zdrowszy tryb życia, wiecej tabletek w domu i akceptuje częstsze surówki do obiadu.
Konkluzja: zmiana rozmiarów to nie wszystko, ale chamskie zachowanie jest nieprzyjemne.
P.s jestem jednym z tych przypadkow, w których waga nie spadała w wyniku chorób, które się rozwinęły z "przytycia"i żadne diety/aktywnośc fizyczna BEZ leków nie dałyby efektów. A cycki nie zmalały, tylko obwód pod nimi
Odezwała się, kulturalna i dojrzała. Zniknięcie stąd albo nasikanie do mordy.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
A | 77.65.107.* | 13 Grudnia, 2019 00:56
Mąż pewnie nigdy nie był jakiś specjalnie raktowny, więc skąd to zdziwienie?
Qkqt | 188.146.68.* | 13 Grudnia, 2019 09:48
Czesc nudny szary pusty malutki czlowieczku. Jestem przekonany ze jak otworzysz ryj to widac kija wsadzonego w dupe.