Puszczanie bajek upośledza tak małe dzieci według mnie, szczególnie w dużej ilości
Szybki prysznic byś zdążyła wziąć każdego dnia a nie po trzech. 60 sekund płaczu dzieci dałabyś radę wytrzymać. Albo skorzystać z okazji jak dzieci w nocy śpią. Miałaś czas coś zjeść to i na prysznic znalazła byś chwilę. Fake jak nic.
Masz małe dzieci i nie masz blokady w telefonie?
W 60 sekund to sekund to wejdziesz pod strumień wody i wyjdziesz.
Nawet nie DOTKNIESZ mydłem wszędzie tam, gdzie trzeba się wyszorować nawet przy najszybszym prysznicu.
Jeść dużo łatwiej obok dzieci niż brać prysznic, nie jesteś odcięty w innym pomieszczeniu, a przeżuwając masz ręce wolne.
Ja nie za bardzo rozumiem. Dzieci kiedys zasypiają. Chociażby na noc. Kladziesz dzieci spać. Idziesz pod prysznic.
Ale w czym problem, myślisz, że szef nigdy nie widział gołej kobiety?
Ja to tam zazdroszczę temu szefowi;)
Nie zazdrościsz, bo nie wiesz jak wygląda autorka.
Taaa dzieci zasypiają... Moje się budzą milion razy, kąpię się przy otwartych drzwiach i zwykle biegam goła i w pianie. 60s płaczu jednego dziecka budzi drugie dziecko i znów musisz usypiać oboje, co naprawdę nie jest łatwe. Poza tym jeśli dziecko pójdzie spać o 22 lub później a Ty musisz jeszcze posprzątać i ugotować wiedząc, że drugie wstaje o 5 to naprawdę nie jest się zmobilizowanym do niczego :D wychowanie dziecka jest bardzo łatwe do momentu, w którym się go nie ma :D
Polecam nie mieć.
Teraz będzie ciężko, trudno dobrze zatrzeć ślady :D Każdy ma swoje zdanie, jak na każdy temat, ale dla mnie, mimo wszystko, bilans zysków i strat wychodzi z dużym plusem dla dzieciaków :)
Kocina tak? A kiedyś pisałaś, że znasz same nieszczęśliwe matki. Czyżby towarzystwo Ci się zmieniało zależnie od tego, co chcesz osiągnąć w dyskusji?
Skoro wychodzę w pianie, to się kąpię, prawda? I mój komentarz nie miał na celu użalania się, tylko wskazania przedmówczyni, że nie wszystko jest od łatwe jak się wydaje. Myślę, że łatwo można to odczytać, wystarczy odrobina dobrej woli. Albo odrobinę mniej tej złej.
Gdy jesteś matką to nie ma czegoś takiego jak organizacja. Możesz zaplanować sobie cokolwiek, a tu niespodziewana kupa gdy właśnie miałaś wychodzić i ubrałaś dzieciaka w siedem warstw, a autobus nie poczeka, albo kolka i ryk, albo głodne albo nie chce jeść kiedy właśnie powinno, albo zasnęło w nieodpowiednim momencie i nie możesz hałasować albo właśnie nie chce zasnąć przez całą noc bo ząbkuje. Z malutkim dzieckiem nie ma negocjacji, ono nie poczeka, nie zrozumie, nie odpuści. Sugerujesz pomoc sąsiadki - moja ma 85 lat, jest głucha. Babcie mieszkają daleko, koleżanek brak w okolicy, trudno aby urywały się z pracy bo ja muszę coś zrobić. Macierzyństwo to trochę walka o przetrwanie, na szczęście piękna walka i dająca sporo szczęścia.
Zgodzę się z tobą, jak nigdy.
Nie róbcie z macierzyństwa niewiadomo czego. Też mam dzieci i choć są dość wymagające, to nigdy nie miałam sytuacji, bym nie wykąpała się przez kilka dni. Jeśli w ciągu dnia się nie uda, to zawsze pozostaje noc.
Ktoś rzucił argument, że w tym czasie matka ma ważniejsze rzeczy na głowie, czyli sprzątanie. Poważnie? A to nie można przy dziecku posprzątać? Higiena ważniejsza.
Rozumiem, ze dzieci może mieć każdy, nawet taka sierota jak autorka, ale bez przesady. 3-letnie dziecko jest na tyle kumate, że może zostać chwilę samo. Kto zostawia telefon w pobliżu dzieciaka? Noże też trzymasz w jego zasięgu?
A tak w ogóle - z toalety też nie korzystałaś przez kilka dni, czy zabierałaś dzieci ze sobą?
zamknac lazienke na zamek? wow. a dziecko spadajace z lozka czy ksztuszace sie bedzie swobodnie lewitowac lub trwac z bezdechu spokojnie czekajac ze smiercia az mamusia otworzy lazienke i wyjdzie na ratunek. zeby moc zamknac sie w lazience potrzebna jest obecnosc obojga rodzicow, jeden w lazience, drugi na nasluchu.
to naiwne spojrzenie jakie prezentuje natura przypomina mi jak ostatnio bylem na wyjsciu z chlopakami i jeden bezdzietny perorowal ze w dzisiejszych czasach kobieta moze robic kariere i byc matka na pelny etat jednoczesnie, bo (uwaga) "nie spedza sie przeciez z dzieckiem calego czasu". na co ja z dzieciatym ziomkiem prawie polozylismy sie ze smiechu. tu mam podobna reakcje. bezdzietni nie maja zielonego pojecia jak bardzo absorbujace jest dziecko. nic sie z tym nie moze rownac, ani opieka nad pieskiem, ani praca na tasmie, ani nawet pilnowanie gotujacego sie mleka.
Wiesz... Nie wszyscy mają jednakową sytuację. Ja na ten przykład przychodzę do domu około 17. Muszę zjeść, nakarmić i wykąpać dzieci. Przez resztę dnia nie sprzątam przy dzieciach, tylko poświęcam im czas. Oczywiście, można dzieciakom puścić bajkę i zrobić wszystko, wtedy to nie problem. Problemem jest natomiast to, że u mojej córki w przedszkolu połowa 3 latków chodzi w pampersie i nie jest w stanie nauczyć się kolędy na święta. No ale domek czysty, prawda?
Poza tym nikt tu nie usprawiedliwia braku higieny. Jedynie wskazuję co do niego doprowadziło. Ja nie wyobrażam sobie przynajmniej szybkiego prysznicu dziennie, ale... Zawsze rano. Wieczorem najzwyczajniej nie mam siły. A posprzątać i ugotować muszę, bo trochę słabo wpuszczać opiekunkę do syfu.
3 dni sie nie myc? Jeszcze mi sie nie zdarzylo zeby sie nie umyc, nawet jak bylam akurat sama z dziecmi, a kazde z nich jest mega wymagajace. 2 latka i roczniak. Jak bylam pod sciana, to bralam je ze soba do lazienki. Mlodsza w fotelik i jakieś chrupeczki zeby sie zajela, starsza z chrupkami sobie stala i patrzyła (no trudno). No trzeba kombinowac, tez uwazam ze organizacja to bzdura przy małych dzieciach, wiec trzeba trochę myslec.
Gdzie pisałam, że znam same szczęśliwe matki?
Zresztą tu nie piszę o szczęściu tylko higienie, jakiejkolwiek organizacji i braku narzekania jakie to matki biedne i nie mające czasu. Medal za bycie matką chcecie czy jak?
Boże, jaki ty masz problem dziewczyno. Zawsze to samo. Pojawia się temat dzieci to huuuuuuzia, muszę dopieprzyć się do matek. Co ci to robi, że ktoś rozkmawia? Tylko debil nie wie, że przy dzieciach jest praca. I co, nie można o tym porozmawiać? Razi cię to? To może o kotach przestań się wypowiadać. Każdy żyje jak chce, być rodzicem to wspaniała rzecz, ale zmienia świat o 180 stopni. I ludzie będą o tym rozmawiać mimo że ty nie możesz /nie nadajesz się, bo to olbrzymia część ich życia.
oczywiscie. a jak inaczej? samo w pokoju spi tylko pierwsze pare godzin, kiedy ono juz spi, a my jeszcze nie. wtedy jestesmy na nasluchu. spodziewam sie takiego trybu jeszcze conajmniej kilka lat. utrzymanie dziecka przy zyciu i w zdrowiu, to nie bulki z maslem!
I śpi się też "na na słuchu". 4 lata nic mi się nie śniło, bo nie wchodzę w fazę REM :D
Kocina medalu nie trzeba. Wystarczy odrobina wyrozumiałości w niektórych sprawach.
Jest różnica między rozmawianiem, a narzekaniem i wiecznym użalaniem się nad sobą :D
Na szczęście nic nie rozumiesz i nie zrozumiesz. Macierzyństwo nie dla ciebie.
Nie róbcie z macierzyństwa jakiegoś nieosiągalnego wyczynu, bo to śmieszne.
Można mieć dzieci i normalnie żyć. Normalnie spać w nocy.
Bycie rodzicem nie oznacza bycia cierpietnikiem lub wybrancem Boga.
OK, dziecko wywraca świat do góry nogami, ale bez przesady.
Można mieć dzieci i normalnie pracować. To żaden wyczyn. Dobra organizacja i podział obowiązków i pracując można wychować dzieci na porządnych ludzi.
Choć wiadomo, że gdy ktoś jest nieudolny życiowo, to posiadanie dziecka jest wyzwaniem, z którym sobie nie radzi.
to pewnie te spokojne dzieci. slyszalem o nich i przyznam ze nawet widzialem jak grzecznie siedza na kocach podczas rodzinnego pikniku. no ale nie kazdy mial szczescie (lub pecha, zalezy jak patrzec) miec spokojne dzieci.
a skoro potrafilas pracowac i jednoczesnie wychowywac dzieci, to powiedz mi - ciezko bylo sie zwalniac z pracy co 3 godziny na karmienie? co z ruchliwoscia dziecka - trzeba bylo przywiazywac czy zamykanie w komorce wystarczalo? w jaki sposob uniknelas zarzutow kryminalnych o niedochowanie opieki nad dzieckiem? strzelam ze odpowiedzia na te wszystkie pytania jest: opiekunka. no ale skoro trzeba wynajmowac osobe do pelnienia obowiazkow rodzica, bo ten akurat jest w pracy, to znaczy ze nie mozna byc jednoczesnie rodzicem i czlowiekiem pracy. inaczej nie trzebaby bylo wynajmowac kogos kto bedzie jedna z tych aktywnosci wypelnial.
od siebie osobiscie dorzuce ze jesli ktos nie jest zmuszony isc do pracy sytuacja finansowa (i posiada niezwykle mocna psychike, bez sklonnosci do depresji), to znacznie lepiej zeby dziecko przyzwyczajalo sie do rodzica, a nie do obcej opiekunki czyli zalecam zostanie w domu. dla malucha nie ma lepszej osoby niz rodzic, chocby dlatego ze rodzic bedzie sklonny wykazac sie wieksza cierpliwoscia niz osoba najemna.
I tu jest właśnie różnica między teorią a praktyką. Teoretycznie umrzesz, praktycznie drzemiesz 4 lata :D
Ok... To powiedz mi jak dzieci przeżywają? Noworodka TRZEBA karmić co 2-3 godziny, mój ponad roczny syn je co półtora. Na początku tylko cichutko stęka i trzeba działać szybko żeby się obudził. Dzieci mają tendencję do dostawania gorączki w nocy. Wiesz jak to się objawia? Zaczyna szybciej oddychać i musisz zbić przy 38. A jak usłyszysz, że pielucha jest przesikana? Wierci się. Ale na pewno masz rację, śpię jak kamień, tylko tak 4-5 razy na noc mój ultra słuch mnie wybudza :D I to nie jest kwestia robienia z siebie superbohatera, takie są realia. Tyle, że zniknęły domy wielopokoleniowe i wielorodzinne gdzie starsze dzieci wychowywały młodsze i ludziom, którzy dzieci nie mają w głowie się nie mieści jak one są absorbujące. I ja Was wcale nie winię, też miałam złotą radę na każdą okoliczność dla rodziców, póki nie zostałam jednym z nich :)
Żeby się nie obudził *
Po co wy cokolwiek tłumaczycie tej idiotce?
Odnoszę wrażenie, że kiedyś ludzie byli bardziej zaradni...
W miastach od dawna nie ma wielopokoleniowych domów. Nawet na wsiach są bloki i nikt w mieszkaniu 50 m^2 nie kiblował z rodzicami (było łatwiej o własne mieszkanie chociażby z zakładu pracy). I jakoś sobie ludzie radzili. Kobiety pracowały, zajmowały się dziećmi, domem... zastanówcie się ile ludzi z poprzedniego pokolenia (obecnie 50+) tak żyło, ile kobiet tak dawało radę na co dzień, ile facetów nic nie robiło przy dzieciach i w domu tylko chodziło do pracy, a kobieta miała i pracę i dom na głowie? Całe miliony kobiet dawały radę.
Też uważam, że obecnie ludzie za bardzo chuchają i dmuchają na dzieci. (Widać to szczególnie na SORach gdzie rodzice lecą z dzieckiem, bo mu paluszek spuchł, rodzinny i z opieki nocnej powiedzieli, że to nic takiego, a oni nie pozwolą tak cierpienia swojego dziecka ignorować (dziecko biega, śmieje się, nie wygląda na to by cokolwiek go bolało)! I to trójka takich rodziców (par) na SORze... w ciągu kilku godzin. Masakra).
Kojec dla dziecka przecież można przynieść do łazienki i już jedno dziecko mamy "z głowy", nie trzeba się o nie za bardzo martwić. Drugie też do łazienki zabrać, dać mu zabawki, rozmawiać z nim, czy coś, i nawet na leżenie w wannie się znajdzie czas, nie tylko na szybki prysznic. I czemu by nie wziąć większego do wanny/pod prysznic razem z mamą? Krzywda mu się nie stanie jak Was nago zobaczy... W dodatku profit - i dziecko i mama umyte. Skoro jedno dziecko może się kąpać z drugim i równocześnie nim zajmować to dorosły nie może?
W dodatku w domu przecież nie musi być ciągle jak w muzeum. Nikt, nawet dziecko, nie umrze od odrobiny lub nawet większego bałaganu.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
KrowiPlacek [YAFUD.pl] | 25 Listopada, 2019 22:01
Kocina tak? A kiedyś pisałaś, że znasz same nieszczęśliwe matki. Czyżby towarzystwo Ci się zmieniało zależnie od tego, co chcesz osiągnąć w dyskusji?
Skoro wychodzę w pianie, to się kąpię, prawda? I mój komentarz nie miał na celu użalania się, tylko wskazania przedmówczyni, że nie wszystko jest od łatwe jak się wydaje. Myślę, że łatwo można to odczytać, wystarczy odrobina dobrej woli. Albo odrobinę mniej tej złej.