A smierdzialo od niego?
A moze wcześniej przepierał ręcznie? Ha?
Poza tym - w starych podręcznikach gentalmanow było napisane: dżinsy prac raz w miesiącu, spodnie od garnituru co tydzień, koszulę co trzy dni, a bieliznę codziennie.
Wg tego, starczy, że miał trzy pary dżinsów, dwie koszule, trzy podkoszulki (bezrękawkowe, pod koszulę), cztery pary skarpet i cztery sztuki bokserek. I jeszcze jakis plaszcz/bluzę na dwór, jeśli to chłodne klimaty
Każde ubranie ma co najmniej dwie strony strony. Ubrudzi się jedna, przewijasz na drugą stronę i można nosić kolejne 3 dni. Co najmniej 3!
Może się wstydził i prał ręcznie np. w wannie czy coś
Albo zwyczajnie ktoś mu robił pranie ¯\_(ツ)_/¯
Niektórzy też podobno wożą ubrania do rodziców;)
Widzę, że ktoś tu zmienił IP i nika...
Nie, kurde, nie pasuje mi ta matematyka.
3 miesiące to ok. 90 dni. Jak masz zmieniać koszulę co trzy dni, to jak byk wychodzi 30 koszul. Do tego 90 sztuk bokserek (bo zmieniasz codziennie). No, ostro...
Szczerze, to mimo iż robię pranie regularnie, spokojnie mogłabym 3 miesiące tego nie robić i codziennie chodzić w świeżych... Zależy kto ile ma ubrań, ale nie wydaje mi się to jakoś nieprawdopodobne. Jak byłam na miesięcznych wakacjach, też nie prałam ciuchów i spokojnie, bez problemu miałam wystarczająco świeżych. Nie każdy ma ubogą szafę :P
Dobra, co innego 30 par skarpetek i majtek, a co innego 3 razy tyle. Powaznie masz 90par majtek, czy skarpetek?
Zapomniałem dopisać, że podkoszulki, skarpety i bieliznę można prać ręcznie przy takim założeniu. Z koszulą się nie doliczyłe, ale na tych mocnych wystarczy zapierac pachy i kołnierzyki, mankiety, żeby dało się chodzić.
Do Bumble: Niby prawda, ale jesli jedziesz na wymiane studencką, to masz do zabrania trochę więcej rzeczy niz jak jedziesz do hotelu all-inclusive. Po prostu jedni ograniczają ilość ubrań, inni wybierają gotowe obiady...
Hę? Spokojnie dużo więcej... Pranie robi się regularnie, ale przecież przy skarpetkach masz różne kolory w różnych długościach, grubościach, w różnych stylach, do innych krojów ciuchów. Do tego dochodzą rajstopy, do których przecież ich nie nosisz. Przy majtkach masz różne kroje w różnych kolorach, materiałach, w różnych stylach na różne okazje do różnych ciuchów. Nie zakładasz przecież takiej samej bielizny na siłownię, do jeansów, spodni do pracy, zwiewnej sukienki i eleganckiej sukienki. No halo?? To samo ze skarpetkami/stanikami. Serio żyjesz na kilku parach?Edytowany: 2019:11:07 08:03:09
Tak, zgadzam się. Ogólnie większość tak nie robi, sama piorę często, ale nie byłabym w szoku, tym bardziej na wymianie studenckiej. Nie każdy jest socjalny, czasem ludzie podejmują decyzję o wyjeździe, żeby zmusić się do przełamania własnych lęków. Jest to bardzo częste. Mnóstwo młodych ludzi ma nerwicę, szczególnie studentów. Nie zdziwiłoby mnie, że ktoś przyjechał przygotowany na każdą ewentualność, nie do końca znając warunki (ilu studentów na ile pralek, etc). Do tego dochodzą opiekuńczy rodzice, bo to przecież oni płacą za bagaż. Nie twierdzę, że brak prania przez tak długi okres to norma, bo tak nie jest. Ale czy naprawdę jest to tak mało prawdopodobne?
Może chodziło mu o to, że nie miał potrzeby prać w pralni, bo pralka była w domu, mogła się zepsuć i "do tej pory nie miał takiej potrzeby aby szukać pralni". Albo ktoś na stancji/akademiku/ze znajomych/gosposia robił pranie, ale teraz np wyjechał i musi to zrobić sam. Albo chce wyprać marynarki które nosił raz na 2 tygodnie w pralni. Skoro to wymiana to możliwe, że był z innego państwa, rozmawiali w innym języku i po prostu się nie zrozumieli.
Pomijając różne rzeczy, które kupiłam tylko po to, żeby chodzić w nich po domu, to właściwie cała moja bielizna jest w tym samym stylu. Nie mam jakichś specjalnych majtek i skarpetek, które zakładam zależnie od okazji. Niby po co i dlaczego? Mam tego sporo, ale po prostu biorę to, co jest pod ręką i się nie zastanawiam. Ewentualnie do jakiejś obcisłej sukienki się chwilę zastanowię, ale to i tak są majtki, które noszę też np. do pracy. Staników to w ogóle zazwyczaj mam ze 3-4 pary i nigdy więcej nie było mi potrzebne. A rajstopy kupuję na bieżąco, więc tego to w ogóle w domu nie mam :D
Bumble, niby dlaczego? Czarne majtki w klasycznym fasonie pasują i do dżinsów i do sukienki (chyba że jakaś, która łatwo podwiewa no to bokserki). Tak samo 10 par czarnych skarpetek przed i za kostkę + kilka jakichś jaśniejszych spokojnie wystarczy do większości ubrań.
Oj mi często by nie pasowały. Przez jasne sukienki widać czarne majtki + kroje. Do tego masz obcisłe ciuchy, materiały. Bawełna jest super, ale nie układa się jak lycra czy jedwab. Bokserki, stringi, do jeansów, po domu, do sukienek różnych kolorów + koronki. No nie wiem, ogólnie nie wierzę w „uniwersalność” niczego. Ani garderoby ani sprzętu. Zależy jakie kto ma podejście do fashion czy designu. Zdaję sobie sprawę, że są ludzie praktyczniejsi niż ja, ale no bez przesady - jest sporo ludzi takich jak ja. Na tyle sporo, żeby nie było to takie nie do uwierzenia. Większość ludzi których znam jednak nosi wszystko dopasowane jak trzeba, bo takie uniwersalne staniki np, gdzie potem ramiączka wystają tu i tam, albo ich krój i wycięcie nie pasuje do bluzki sprawiają, że wygląda się tanio i niechlujnie. Ja sobie osobiście tego nie wyobrażam, co nie jest krytyką, tylko innym podejściem i tyle.
Do jasnej sukienki, albo jasnych spodni, ciemne majtki?
Skarpetki czy majtki mogl na szybciaku pracz ręcznie po prostu
Nie mowimy o kilku parach, ale o prawie setce majtek. Kto ma tyle? Nie przesadzasz? Wiesz, ze musialabys miec 2 szuflady wypchane samymi majtkami? 2 duze szuflady. Policz, bo mam wrazenie ze jednak przesadzasz. Wiekszosc kobiet ma rozne rodzaje majtek, ponczoch, rajstop, skarpet, ale zwykle jest to kilka, kilkanascie par w jednym rodzaju.
Opcje sa dwie: albo jestes zamozna i ciagle kupujesz nowe ciuchy w tym bielizne, albo przesadzilas w ilosci.
Że co? Co to za bełkot? Mam dużo więcej, ale wciąż nie rozumiem co to ma niby udowodnić... ludzie mają różne garderoby. A skoro wydaje ci się to ciężkie do wyobrażenia chyba nie wiesz jak one wyglądają u różnych ludzi. Setkę to staników mam spokojnie, a nawet nie noszę ich na codzień, w przeciwieństwie do majtek czy skarpetek. Co to ma do rzeczy? Jak już wspomniałam, nie jest to rzecz dziwna wśród ludzi których znam a i tak nie rozumiem co ty mi próbujesz zarzucić. Że kupuję za dużo ubrań? Wg czyich standardów? Proszę, oświeć mnie, bo autentycznie nie rozumiem co próbujesz mi przekazać. Chyba mamy skrajnie różne środowiska
Myślę, że po prostu ciężko jest jej w to uwierzyć. Mi również. Ja noszę staniki od powiedzmy 13 lat i przez cały ten czas miałam może ze 30, licząc te z kategorii "mój pierwszy biustonosz". Dla mnie coś takiego to jest po prostu czysta abstrakcja. Nawet jeśli to prawda, to zupełnie nie widzę w tym nic złego, ale nie jestem w stanie pojąć sensu posiadania takiej ilości bielizny, więc jest to dla mnie zwyczajnie trudne do uwierzenia. Dla mnie bielizna służy celom wyłącznie praktycznym i zazwyczaj kupuję taką, która pasuje mi do wszystkiego. I kompletnie nie rozumiem też czym różni się bielizna po domu, do jeansów, czy do sukienki. U mnie to jest dokładnie to samo :D A jeśli chodzi o skarpetki to gdyby nie to, że identyczne skarpetki ciężko jest dobrać potem w pary, to pewnie miałabym wyłącznie białe i czarne stopki :D
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Bumble [YAFUD.pl] | 07 Listopada, 2019 00:14
Szczerze, to mimo iż robię pranie regularnie, spokojnie mogłabym 3 miesiące tego nie robić i codziennie chodzić w świeżych... Zależy kto ile ma ubrań, ale nie wydaje mi się to jakoś nieprawdopodobne. Jak byłam na miesięcznych wakacjach, też nie prałam ciuchów i spokojnie, bez problemu miałam wystarczająco świeżych. Nie każdy ma ubogą szafę :P