A czemu nie? W mojej rodzinie jedno z rodzeństwa zostało z rodzicami, bo będą się starzeć i prędzej czy później trzeba będzie się nimi zajmować. Mieszkają na osobnym piętrze, dziecię mają, czemu by mieli się z tego powodu nie rozmnażać? A że pracują, to najczęściej mama albo babcia, odbierają pocztę i spokojnie mogłyby ją otwierać (czego nie robią, żeby nie było).
Nie znasz sytuacji, więc nie wiesz, czy to jest samotna córeczka na garnuszku mamy, czy może to właśnie mama jest na garnuszku dobrze prosperującego małżeństwa jej córki;)
Jakie badania robisz ze beta hcg jest na liście badań?
Mądry komentarz, a i tak na ten moment zminusowany, bo przecież mieszkanie z mamusią jest traktowane jako przytyk.
U mnie też rodzina trzyma się razem, bo mamy duży dom. Łącznie mieszkają w nim 3 rodziny - moja, brata oraz nasi rodzice, każda z części domu jest samodzielna i wyremontowana tak, żeby wejścia były oddzielne. A miejsca nadal sporo :) no i nikt nikomu nie grzebie w poczcie, zawsze jest komu pilnować dzieci a i rodzice na starość mają towarzystwo i opiekę.
Irytuje mnie, jak bardzo ludzie mają zamkniętą głowę na koncepcję wielopokoleniowej rodziny w dużym domu.
Nie wiem, czy matka autorki ma kolejne wady, ale jeśli rodzina nie jest bardzo toksyczna to często bardzo dobry pomysł.
Nigdzie nie jest powiedziane, że ściskają się w małym mieszkaniu, równie dobrze mogą być to nawet osobne domy na jednej posesji.
Nierozsądne to jest zachodzenie w ciążę, gdy ma się rzadką chorobę genetyczną przy której są niezbędne częste, szczegółowe badania.
Ja np. Nie mieszkam z rodzicami, ale w tej samej miejscowości i listonosz listy czy paczki do mnie, gdy mnie nie ma zanosi do domu rodziców bo i tak bedzie na ich ulicy. Nie kazda oczywista rzecz wg was jdst oczywista.
Można też mieszkać z rodzicami, bo się odkłada na dom lub wkład własny do kredytu hipotecznego. Może też ktoś po prostu tak chcieć. Zwyczajnie jest moda, żeby się dopieprzyć w tym temacie to się dopieprzają.
Choroba genetyczna i ciaza. Brawo, brawo. A potem zrzutka na rehabilitacje Amelci, żeby mogła dalej srać pod siebie ruszając palcem
@Wsht
W punkt. Nie zapomnij też o łzawych reportażach w tv;)
ty i twoje mundrości. A skąd wiesz, że ojciec jest znany? A jeśli badania robiła w innym mieście, oddalonym o ileś tam kilometrów i wygodniej jest dostać wyniki listownie? Ja sam tak zrobiłem, bo po co jechać, jak można dostać list.
Dokładnie. Przecież każde urodzenie dziecka z poważnie uszkodzonymi genami to tragedia dla niego samego i dla przyszłych pokoleń.
Nie wiem, jak ci ludzie mogą to robić, z pełną świadomością, co to oznacza. I jak mogą potem zmuszać pokrzywdzone przez los i przez własną głupotę dzieci do jak najdłuższego, bezcelowego cierpienia. Przerażające.
Facet, który zapłodnił kobietę z chorobą genetyczną, również skrajnie nieodpowiedzialny. (Chyba, że autorka nie raczyła go o chorobie poinformować.)
Mieszkanie z rodzicami nie jest niczym złym o ile kontakty z nimi są życzliwe i normalne. Najczęściej jednak mieszkanie z rodzicami, z własną rodziną bardzo źle się kończy.
Ludzie, serio? Będziecie najeżdżać na autorkę, że zaszła w ciążę? A słowo "wpadka"jest Wam znane?
Nigdzie nie zostało napisane, że autorka się o to dziecko starała. No bardzo mi przykro, ale żadna metoda antykoncepcji nie daje 100% pewności, że się w ciążę nie zajdzie. Czy to oznacza, że autorka ma być samotna do końca życia i nie uprawiać seksu, bo jest chora? Zresztą, nigdzie nie zostało napisane, że ona te ciążę donosi - w Polsce aborcja jest co prawda nielegalna, ale w Czechach już jak najbardziej dozwolona.
Nie ma to, jak napadać na kobietę, bo jest chora i o zgrozo, ma życie seksualne. Przecież powinna się pogrążyć w rozpaczy i najlepiej nie wychodzić z domu. Tak, jakby to była jej wina, że urodziła się chora.
Jeżeli jest się chorym to powinno się zadbać o antykoncepcję. Fakt, metody dostępne w Polsce mogą zawodzić ale sam/a wspominasz o Czechach. Tam jeden zabieg i masz z głowy antykoncepcję do końca życia. Płodzą się później dzieci uszkodzone a rodzice wyciągają łapę do nfztu i innych na rehabilitacje i kosztowne leczenie, które nie ma sensu. Jesteś obciążony genetycznie i robisz dzieciaka? Ok- ale płacisz za wszystko sama i prywatnie. Przynajmniej pieniądze na leczenie raka i dzieci powypadkowych by się znalazły
Prawdopodobieństwo zajścia w ciążę przy odpowiedniej antykoncepcji jest bardzo niskie dlatego podejrzewam, że jej w ogóle nie było. Poza tym jakie priorytety...ojej, mama mi grzebie w listach, zamiast "ojej, być może obciążę dziecko genetycznie"
Nie mówię, że ludzie obciążeni genetycznie powinni się mnożyć (w ogóle, to brawo dla rodziców autorki...), ale atakowanie kogoś nie znając nawet wszystkich okoliczności, jest zdecydowaną przesadą. Nie wiemy, co się stało - może pękła gumka, może zdarzyła się infekcja i tabletka nie zadziałała. To, że jest małe prawdopodobieństwo nie oznacza, że można kogoś linczować. Wpadki się zdarzały i będą zdarzać i to nie tylko napalonym nastolatkom, których chcica poniosła. Wpadają pary, które całymi latami się skutecznie zabezpieczają i jakoś nikt ich za to nie atakuje. Autorka nie jest winna temu, że urodziła się chora i NIE WIEMY, czy jest winna zajścia w ciążę. Nie wiemy, czy zamierza dziecko urodzić. Nie wiemy, czy ta genetyczna choroba jest tak poważna, by była potrzeba kosztownego leczenia (autorka funkcjonuje samodzielnie, więc chyba jednak nie jest obciążona zespołem zmieniającym w warzywo).
Ciekawe, gdy Natura sobie dopowiada całe historie, które pasują do jej wizji świata, to jest ogromne oburzenie. A tutaj ludzie z powietrza sobie wyciągnęli wniosek, że autorka się nie zabezpieczała, że urodzi warzywo, które trzeba będzie utrzymywać, że będzie wyciągała kasę od ludzi i Bóg wie, co jeszcze strasznego zrobi. I to na podstawie wyznania o matce, czytająca cudzą korespondencję. Nie każdy chory człowiek, to rozszczelniony pasożyt, który tylko się czai na cudze pieniądze. To, co robicie to zwyczajne etykietowanie, by nie powiedzieć, że stygmatyzacja.
W dodatku posiadając felerne geny.
Duży dom? Ciekawa jestem, bo jeśli mieszkają trzy rodziny (zakładam że każda liczy po 3 osoby, ale patrząc na wasz styl życia i brak pieniędzy, to zapewne jest was więcej), to będzie z 9 osób na dom. Nawet jeśli będzie ich mniej (minimum, które wymieniłaś, to 6 osób, o ile nie ma żadnych dzieci), to ten dom musiałby mieć z 700 m kwadratowych, żeby dało się w nim normalnie mieszkać.
Do tego zrobi sobie następne, bo takie ameby nie patrzą na jakie "życie"te dzieci skazują, a potem będzie w tv opowiadać, jaki los zły, państwo złe, bo nie daje więcej i żeby ludzie pomogli, a najlepiej to jakaś operacja w USA.
Jak pęka gumka, to się idzie po tabletki, które zapobiegają ciąży. Takie do 72h. Zaskoczona? Nawet jeśli choroba nie jest TAK poważna, cokolwiek to dla ciebie znaczy, to nie ma prawa skazywać kogoś na nią. Poza tym konieczność robienia pełnych badań krwi co pół roku na pewno świadczy o tym, że to lajtowa choróbka i nie ma się czym przejmować.
Ja jestem zdrowa, moja ciaza przebiegala wzorowa a urodzilam dziecko z choroba genetyczna. To znaczy ze mam syna odstrzelic zeby nie zuzywal pieniedzy nfzu, ktore powinni isc na dzieci z rakiem (raka tez mial) i powypadkowych?
Po pierwsze dzięki amebom umysłowym w tym kraju funkcjonuje coś takiego, jak klauzula sumienia i nawet jeśli trafisz na lekarza, który wypisze receptę, to możesz nie trafić na aptekarza, który Ci ją sprzeda - nie każdy mieszka w mieście, gdzie na każdym rogu stoi apteka.
Po drugie osobiście znam małżeństwo, któremu pękła gumka i efektem "działania"tabletki po jest obecnie już kilkuletnia Maja.
Po trzecie, nikt tu nie mówił o skazywaniu dziecka na chorobę, bo nikt nie powiedział, że autorka tej ciąży nie przerwie.
Po czwarte pełne badanie krwi powinno się robić raz w roku profilaktycznie. W istocie robienie go dwa razy w roku oznacza potworną chorobę... Ja osobiście robię poszerzone badanie krwi i moczu co 3 miesiące, więc badanie co pół roku, to naprawdę lajt.
Po piąte to, co ja uważam za poważna chorobę nie ma znaczenia. W swoich komentarzach odnosiłam się do wypowiedzi osób, które wróżyły autorce urodzenia warzywa, które na dodatek wymagałoby kosztownego leczenia. Autorka funkcjonuje samodzielnie, ma również życie seksualne, co oznacza, że nie jest obciążona chorobą na tyle poważną, by domniemywać, że dziecko będzie rośliną.
Po szóste pęknięta gumka nie jest jedyną możliwą przyczyną wpadki. Autora mogła nie wiedzieć od razu, że antykoncepcja zawiodła. Tak, jak wiele kobiet zresztą...
Nie. Pani jest zdrowa i niestety tak się stało czego bardzo współczuje. Ale gdyby pani miała chorobę genetyczna o której wie i która jest dziedziczna to absolutnie nie powinna dostawać pani pomocy. Powinno się ponosić konsekwencje swojej głupoty i wyrachowania
@Madka
Patrząc na to pod względem ekonomicznym to tak. Na pewno pójdzie na to więcej pieniędzy niż ty czy twój syn (choć pewnie nigdy nie będzie pracować) wpłacicie.
Podam pani taki przykład dla zrozumienia. Pierwszy: matka urodziła syna z hemofilia. Doskonale wiedziała, że urodzenie kolejnego syna na 100% sprawi, że będzie chore. Co zrobiła? Siadła na męża i spłodziła drugiego syna- oczywiście choreo. Teraz lata po szpitalach, zrzutkach i telewizjach bo olaboga dwoje dzieci chorych. Urodzenie pierwszego dziecka- przypadek. Nie wiedziała, że posiada taki gen. Ale jak wytłumaczyć zrobienie drugiego dzieciaka? Dla mnie to obrzydliwe wyrachowanie i życie na cudzy koszt. Nie ma zrozumienia dla płodzenia chorych dzieci. Dla mnie to znęcanie się nad dzieckiem od samego początku. Jaśniej?
Taki człowiek ma takie samo prawo do narodzin i życia jak ty.
Oczywiście, że ma, ale niech utrzymuje się z pieniędzy które zarobi. Albo które zarobią jego rodzice. A nie dej i płaczliwe historie. Świadomie decydujesz się na produkowanie kolejnego chorego dziecka albo urodzenie uszkodzonego to sobie na nie płać.
Patrzac na to pod wzgledem ekonomicznym, wszystkich ktorzy nie pracuja przez powiedzmy 5 lat powinni zsylc do obozow, przeciez oni tez nie wplacaja pieniedzy;)
Ta strona po raz kolejny uświadamia mnie w przekonaniu że większość ludzi to kretyni, którzy jeśli mogą powiedzieć, nawet największą głupotę to to powiedzą. I nie mam tutaj na myśli autorki yafuda. 3/4 tych komentarzy pokazuje brodzik umysłowy.
I tak narodził się faszyzm i aborcja. Do kompletu zabijanie starszych nieudolnych ludzi, albo inwalidów po wypadkach. Gratuluję.
Ale wiecie, że są różne choroby genetyczne, część może w ogóle nie wpływać negatywnie na życie codzienne (ewentualnie nie utrudnia jakoś okropnie) i nawet renty, czy inwalidztwa na nie nie dadzą, a jeśli chodzi o dziedziczenie, to szansa może być minimalna?
Nie każda choroba genetyczna to koniec świata i normalnego życia i nie każda przenosi się "drogą kropelkową".
Rozumiem, że ty również żyjesz w takich warunkach, gdzie jest minimum 100m2 na osobę?
O rany, ale tu żyć w komentarzach. Nie zdajecie sobie sprawy l, że choroby genetyczne też mogą być różne? Niektóre bez wpływu na dziecko? Sama mam chorobę gen. I 2 zdrowych dzieci, a choroba jedyne co to zmieniała parę rzeczy związanych z prowadzeniem ciąży i nie jest dziedziczna.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Wera. Nie chce mi się logować. | 5.173.161.* | 31 Października, 2019 18:33
Irytuje mnie, jak bardzo ludzie mają zamkniętą głowę na koncepcję wielopokoleniowej rodziny w dużym domu.
Nie wiem, czy matka autorki ma kolejne wady, ale jeśli rodzina nie jest bardzo toksyczna to często bardzo dobry pomysł.
Nigdzie nie jest powiedziane, że ściskają się w małym mieszkaniu, równie dobrze mogą być to nawet osobne domy na jednej posesji.