W jaki sposób niby zapłacili Twoją kartą za 500zł bez pinu? Bujda na resorach.
Jesli to nie fejk i rodzice znaja Twoj pin, to sa oni zlodziejami. Po prostu zlodziejami. Obrzydliwi ludzie.
Kto powiedział, że bez pinu? Ja znam pin mojej siostry i chłopaka.
Żart w założeniu nieszkodliwy, ale rozumiem tę złość i zawód.
Rodzice teraz jednak powinni Ci pomóc to odkręcić, bo jednak 450 zł piechotą nie wchodzi.
To fake. Historia ma zero wiarygodności. Autorka ma ponadto, że raz - nie nosić swojej osobistej karty ze sobą, dwa - dzielić się pinem z rodzicami, to trzy - nawet nie rozpoznać swojej własnej karty podczas przyjmowania zapłaty? Idiotyczna ściema. I jeszcze do tego toksyczni rodzice dający 500zł napiwku. Jasne.
To nie zauważyła imienia i nazwiska na karcie ? Kara za zaniedbanie obowiązków.
Cóż nie ktore karty maja tylko inicjały imienia i nazwisko. Moze akurat ma takie same jak matka?
Pewnie zaaferowana zawrotną kwotą i majac zaufanie do rodziców nie przywiazala uwagi
Pominąwszy resztę, ja też jestem zdania, że dzielenie napiwków jest chore. Jeśli klient daje pieniądze konkretnej osobie, to właśnie ją chce nagrodzić za pracę, którą wykonał, a nie kogoś, kto np się obija (są takie nawet wśród kelnerów). Inna sprawa, kiedy na barze stoi puszka na napiwki - ok, ale jak daję do ręki, to chcę podziękować tej jednej osobie, a nie innych, których na oczy nie widziałam.
Gdyby ktoś ukradł ci 500 zł uznałbyś to za nieszkodliwy żart? Szczerze wątpię.
Wyobraź sobie, że ja pracowałam w miejscu, gdzie napiwki z restauracji były dzielone raz na 3 miesiące i były rozdzielane nie tylko pomiędzy kelnerów, czy barmanów, ale również pokojówki z hotelu i ogrodnika. To dopiero chore! Na dodatek dowiedziałam się tego przez przypadek.
Jeszcze kucharze powinni dostawać bo to przecież oni przygotowują posiłek.
Ale pewnie zapamiętasz do końca życia, aby pilnować swojej karty. Tym razem jesteś 450 złotych w plecy. Ale jakby ją znalazł kto inny, to mogłoby się nie skończyć na kwocie trzycyfrowej.
Super zaufanie do Ciebie ma Twoja siostra i chłopak. No i Ty też nad wyraz spokojna - jak któremuś coś zginie z karty, to kto będzie pierwszym podejrzanym?
Ja ani nikomu nie podałbym pinu do karty, ani sam bym nie chciał znać czyjegoś.
Dokładnie.
Właśnie chodzi o założenie żartu. To nie miała być kradzież, autorka miałaby dostać swoje pieniądze z powrotem. Miała wyjść na 0, nie na minus.
Bardzo smutne.
Minęła pewna epoka - zaufania do rodziców. Teraz wiesz, że musisz chować przed nimi ważne rzeczy.
To że chcieli się poczuć wielkim państwem, kosztem dziecka, nie pomaga.
A zupełna katastrofa, że kiedy "żart"się rypnął, zupełnie beztrosko zrzucili problem na Ciebie :(
A jest to nie do odzyskania, bo na 10 osób, pewnie znajdzie się ktoś, kto nie zechce zwrócić. Zresztą, opłata przelewem na konto pracodawcy jest pewnie opodatkowana, na samym vacie 100 zł w plecy.
Nie wiem kto będzie pierwszym podejrzanym, na pewno nikt z rodziny. :D W naszej rodzinie ufamy sobie nawzajem. Powiem Ci nawet, że jedno z mojego rodzeństwa (to, które mieszka najbliżej) ma kompletny dostęp do konta oszczędnoścowego mamy w razie gdyby coś się stało mamie. Smutne jest to, że inni nie mogą tak ufać swojej rodzinie.
Przepraszam ale nie mają prawa dysponować TWOIMI pieniędzmi bez twojej zgody? Powiedz im że zgłosisz to na policję jak nie oddadzą, a jak nadal się będą upierać to walcz o swoje. Rodzice rodzicami ale są granice.
Założenie żartu było szkodliwe. Nawet prawidłowo wykonany żart sprawiłby zawód i przykrość ich dziecku. Który rodzic tak robi?
Kradzieżą było posłużenie się cudzą kartą. Gdyby ktoś dla żartu przestawił ci auto spod Biedronki pod Polo, to w rzeczywistości najpierw by je ukradł a potem porzucił.
Piszesz, że to nie miała być kradzież. Może, ale była.
Od kiedy napiwek płaci się karta ? Pytam serio bo nie bywam w restauracjach, a w barach płace zawsze gotówka.
Od kiedy można płacić kartą.
Co to za jakiś dziwny nawyk, by stawiać kropkę po wykrzykniku lub znaku zapytania..
A autorka mogła powiedzieć rodzicom, żeby dali jej 500 zł w domu, bo dając je teraz, będzie musiała się podzielić z resztą ekipy. A swoją drogą, ja w ogóle nie rozumiem instytucji napiwków. W sensie niech sobie każdy daje kase komu chce, ale niech inni się krzywo nie patrzą na osobę, która to napiwku nie daje
To ma może jakiś sens w innych miejscach świata. W naszej Cebulandii napiwek daje się tak naprawdę właścicielowi restauracji, bo przez napiwki właściciele nie dają kelnerom umów i płacą 4zł za godzinę...
Dziwne te obyczaje. W moim domu takie żarty nigdy by nie miały miejsca. W takich przypadkach jak pieniądze, narażenie kogoś na szwank zdrowotny lub ośmieszeszenie nie żartujemy , to żaden żart to żałosne. Ja takich rodziców już bym nie mogła obdarzyć zaufaniem. A swoją drogą kto nie pilnuje karty?
Co? Nie wiem czy wiesz ale to jest tzw udzielenie swojej karty osobie nieuprawnionej. W momencie kiedy zginęły by im pieniądze z konta na tej podstawie bank może odmówić zwrotu tej kasy i nawet sąd w takim przypadku przyzna im rację. Karta do konta i konto o ile nie jest wspólnotą jest rzeczą osobistą
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
iwonka1207 | 178.42.75.* | 20 Września, 2019 06:42
Pominąwszy resztę, ja też jestem zdania, że dzielenie napiwków jest chore. Jeśli klient daje pieniądze konkretnej osobie, to właśnie ją chce nagrodzić za pracę, którą wykonał, a nie kogoś, kto np się obija (są takie nawet wśród kelnerów). Inna sprawa, kiedy na barze stoi puszka na napiwki - ok, ale jak daję do ręki, to chcę podziękować tej jednej osobie, a nie innych, których na oczy nie widziałam.