Zapytaj sie ich czy chca byc jak czarodziej Harry Potter po czym zamnij pod schodami
Kwestia wychowania.Widać Twoja siostra jest zwolenniczką bezstresowego.Przykre.
Nie znosiłabym takiego zachowania przez 3 dni tylko już pierwszego dnia upomniałabym siostrunię i zagroziła że jeśli nie uspokoi swoich potomków to może sobie szukać hotelu. Nie wolno pozwalać dzieciom na wszystko, jak matka nie potrafi ich ogarnąc to ktoś inny powinien.
To raczej nie bezstresowe wychowanie tylko brak wychowania. Wiele matek myli te pojęcia i potem wychowują małe potworki bo myślą że jak im zabronią czegoś to je zestresują. Wychowanie bez stresu to wychowanie bez bicia - cała reszta normalnie czyli dziecko musi mieć jakieś zakazy, granice i ponosić konsekwencje swoich zachowań. Jeśli tak się nie dzieje to jest zwykły brak wychowania i tyle.
Też nie lubię dzieci. Ale jakby 3.5latka i 5 latka miały by u mnie mieszkać, to nie zostawiłiłabym na wierzchu telefonów nozy, domestosów czy garnków z wrzątkiem
Ja w przeciwieństwie do autorki kocham dzieci szczególnie małe mam takie u siostrzenicy w ich towarzystwie odpoczywam przeszkadzają mi harce maluchów. Jeśli autorka nie lubi dzieci to co dla nas jest miłą zabawę dzieciaczków dla niej może być armagedonem więc nie oceniajmy ani w jedną ani w drugą stronę bo nie byliśmy na miejscu nie widzieliśmy.
Zjadło nie powinno być nie przeszkadzają mi
Oczywiście, że powinna. W jej goście i powinna im zapewnić wygodę i bezpieczeństwo. Jeśli jej się to nie podoba, niech gości nie przyjmuje.
A odnośnie yafuda, to autorka poważnie powinna porozmawiać z siostrą. To nie są takie małe dzieci, żeby nie wiedziały, żenię wolno ruszać czyjegoś telefonu.
Oczywiście. Jak zwykle głupi komentarz musiałaś napisać, nie? Jeśli mają do kogoś przyjechać małe dzieci to trzeba schować rzeczy niebezpieczne, kruche i cenne. Wszystko po prostu kładzie się wysoko. Jak widać nie masz dzieci i nie miałaś z nimi do czynienia. W ciągu siedmiu dni nie jesteś w stanie NON STOP patrzeć na dzieci. Oszalałaś?! Ogarnij się.
Sprawa jest prosta. Gospodarz dostosowuje się do gości JEŻELI TAKOWYCH ZAPRASZA. W tym przypadku to GOŚCIE MUSZĄ SIĘ DOSTOSOWAĆ, a jak nie to się otwiera drzwi i macha na pożegnanie.
Co do telefonu to owszem rodzic ma obowiązek pilnować dzieci i skoro ich nie dopilnował (bo już wiemy, że też i nie wychował) to pokrywa straty jakie wyrządziły. Gdyby dziecko wypadło z tarasu to by nie odpowiadał gospodarz, ale ich prawny opiekun prawda? W związku z tym za komórkę też odpowiada ich matka. Proste.
Takich malych dzieci nie zostawia sie bez opieki, to jest podstawa. Skoro dzieci balaganily, tzn ze nie sa wychowywane, tak jak wczesniej inni zauwazyli. Tylko dzieci pozostawione same sobie, wymyslaja sobie rozne zabawy, czesto glupie, z nudow. To wylacznie wina rodzicow.
Nie powinna, nie musiala, bo siostra wprosila sie do autorki i autorka nic nie musiala, co jasno jest w yafudzie okreslone. Jesli kogos zapraszamy, to oczywistym jest, ze dbamy o ich wygode i bezpieczenstwo, bo zalezy nam na nich, ale autorka swojej siostry i jej dzieci nie zapraszala.
Po prostu tak to jest, jak ludzie udaja, ze kogos lubia, bo tak wypada, bo rodzina i tylko z tego powodu cierpia, bo zwykle sa wykorzystywani, jak w yafudzie. Trzeba stawiac granice, ludziom ktorzy granic nie widza.
To siostra się wśliznęła oknem? Autorka przyjęła ich więc są jej gośćmi i obowiązują ich prawa gościnności. Poza tym na dzieci nie powinno się patrzeć non stop (to nawet niemożliwe). One też potrzebują przestrzeni, muszą uczyć się samodzielności. Tylko, że do tego potrzebują bezpiecznej przestrzeni i jasno postawionych granic.
Brrr, na samą myśl aż mnie ciarki przeszły:) Współczuję autorce, że nie jest na tyle asertywna, żeby się postawić siostrze i zwyczajnie nie zgodzić się na gościnę. To faktycznie YAFUD.
Mnie bardziej zastanawia jak dzieciaki dostały się do ustawień telefonu, znalazły i przeczytały "tryb samolotowy"a dodatkowo go uruchomiły. Mam do czynienia z takimi dzieciakami i ich poziom czytania i rozumienia trochę nie ogarnia słówek abstrakcyjnych jakim jest słówko tryb w tym kontekście.
Odnośnie do. Nie odnośnie yafud-a a odnośnie do yafud-a.
Ok, zgoda, ale autorka podala konkretny przyklad wyczynu malych demonow i moim zdaniem perspektywa tu nie ma znaczenia. Wyrzucily telefon przez taras i to, czy lubi dzieci, czy nie tego faktu nie zmieni.
5 latek spokojnie może potrafić czytać, albo kojarzyć ikonkę. Niezbyt bystre te dzieci najwyraźniej;-)
A ja się tu zgadzam z Naturą :)
Też się tu zgadzam z Naturą.
Gościnność to zapewnienie komfortowego noclegu, czystej pościeli, dostępu do toalety, posiłku i miłej rozmowy a nie chowanie wszystkiego z półek, bo dzieci. Gościa też obowiązują pewne zasady, na przykład żeby gospodarz nie musiał się jeszcze dodatkowo o swój dobytek martwić, dzieci uspokajać, patrzeć czy przypadkiem nic nie zostanie zniszczone itp. U mnie telefon służbowy jest zawsze w tym samym miejscu, na widoku, bez blokady, bo po prostu muszę mieć do niego łatwy dostęp i przez to rozumiem autorkę. A co do tego, że dzieci muszą się uczyć samodzielności i nie powinno się ich tak nadzorować - pewnie, ale litości, to we własnym domu a nie w czyimś, chyba że chcecie być gośćmi z koszmarów.
A tekst Krowiego Placka o wślizgiwaniu się oknem trochę bez wyobraźni. Mimo wszystko większość osób nie wystawi na ulicę tak bliskiej osoby z jej małymi dziećmi. Wślizgnęła się, ale trochę innymi metodami, "na rodzinkę"i grając na emocjach. Spróbuj jej nie przyjąć, to reszta rodziny się prawdopodobnie odwróci, bo "serca dla bombelkuf ni masz", i tego typu sprawy.
Ale przecież KrowiPlacek wie najlepiej. Jak do mnie przyjezdza moja siostra ze swoim dzieckiem, to nie chowam wszystkiego i nie dostosowuje. Jak Ty tak robisz - gratuluję braku własnego zdania i asertywnosci.
Bezstresowe to nie brak wychowania. Bezstresowe jest wtedy, gdy z dzieckiem rozmawiasz. Nie robi czegoś, bo znajomi konsekwencje, nie chce innym sprawic przykrości, a nie z samego czystego strachu przed laniem (które uczy tylko by używać błędy, a nie ich nie popełniać). Przykre to jest, że ponad 50% Polaków nie rozumie, że dzieci są ludźmi i czym jest wychowanie i myla wychowane z przemocą.
To jest kultura, wielokrotnie pokazałaś, w niewiele wiesz na ten temat :)
I oczywiście nie wychowuje się dzieci u kogoś. Powinny być wychowane. Jednak już nie róbmy świętej z autorki. Jeśli jej goście przeszkadzają niech nie przyjmuje, świat się od tego nie zawali. I chcę zobaczyć jak wszyscy najmądrzejsi nie będą odrywać wzroku od swoich pociech. Na bank o tym usłyszę, bo to będzie fenomen na skalę światową. Człowiek, który nie je, nie sika, nie sprząta, nie gotuję, nie odpoczywa i nie nawiązuje kontaktów międzyludzkich, tylko chodzi za dzieckiem. Poziom spaczenia dziecka też będzie interesujący.
Ciekawe, czy jak przyjeżdża do Was weganin to częstujecie go schabowy żeby pokazać swoją asertywność.
Albo hmm...czy Wasze mamy częstują.
Sam(a) jesteś niezbyt bystra. Ciekawa jestem czy Ty ogarniales(as) abstrakcyjne rzeczy w wieku 5-ciu lat.
Autorka sama kiedyś była dzieckiem. Jak każde - obe*ranym, hałaśliwym, głodnym, znudzonym. I jak każde dziecko, napsuła pewnie masę rzeczy wówaczas. Ktoś, może lepiej, może gorzej, ale się nią wtedy zajmował. Nie tylko - och ach, jak to długo - cały urlop, ale całe dzieciństwo.
Taka kolej - w dzieciństwie zajmują się nami, a my jesteśmy skupieni na własnych potrzebach. Potem dorastamy i my zajmujemy się kimś, skupiamy się na innych.
Autorka, pełnoletnia, samodzielna, ale wciąż tylko skupiona na własnych potrzebach, żali się, jaka biedna bo poświęcała się aż 7 dni dla innych.
Faktycznie, widzę problem. Duży.
Mylisz sie.Bezstresowe wychowanie to brak wychowania."W polskiej prasie pojęcie „wychowania bezstresowego” jest stosowane głównie w znaczeniu „wychowania bez granic”, czyli permisywnego...braku kar, braku oczekiwań rodziców oraz znacznej swobodzie zachowań dziecka... często używane jest w języku potocznym jako określenie bezradności czy po prostu braku wychowania."Wikipedia
To że była dzieckiem to sprawa i problem wyłącznie jej rodziców. Nikt się nie prosił na ten świat tylko został zaproszony na odpowiedzialność osób decydujących się na ten krok. W żaden sposób nie zobowiązuje nas to do lubienia dzieci.
Kiedyś będziesz też trupem ale to wcale nie znaczy, że będziesz się komfortowo czuł obok zwłok.
Weź mnie nie osłabiaj. Jest masa ludzi, którzy zwyczajnie nie lubią się poświęcać dla innych... i mają do tego prawo! To nie siostrą się opiekowała autorką tylko jej rodzice i to im jest coś dluzna, jak już, a nie wszystkim dzieciom w rodzinie czy na świecie (zakładam że rodzice nie wykorzystywali starszego dziecka (jeśli siostra jest starsza) by zajęło się drugim, w końcu to by było takie egoistyczne, że chcieli chwilę spokoju kosztem własnego dziecka (bez sarkazmu)).
Autorką ma pełne, nawet konstytucyjne, prawo skupiać się tylko na sobie i nie poświęcać się dla nikogo i nikt nie ma prawa jej za to potępiać. I nie mówię tego jako osoba, która dla innych się nigdy nie poświęciła, bo byłam najmłodsza z najstarszych dzieciaków i to na mnie spadał obowiązek opieki nad nimi przy każdym spedzie rodzinnym i się nimi zajmowałam tak, że mnie uwielbiały (w końcu kto się lepiej zajmie dziećmi jak 8-latka, nie? W koncu ona sama jest dzieckiem, więc bez problemu będzie się bawić z innymi i powinna być na tyle dojrzała by móc te dzieci też kontrolować, nie?).
Nie wspomnę ile RODZICÓW ma dzieci tylko dlatego, że ONI mieli taką potrzebę i potem też skupiają się przede wszystkim na swoich potrzebach. Dziecko nakarmić, przewinąć, umyć, ubrać, a resztę czasu mieć je w dupę "bo ja też chcę mieć trochę czasu dla siebie". Tak raczej robiła siostra autorki, skoro dzieci nie wychowała. Kiedyś leniwi rodzice bili dzieci zamiast je wychowywać, dzisiaj pozwalają na wszystko zamiast bić. To siostra autorki zdecydowała się na dzieci i ona powinna się dla nich poświęcać, nie autorka.
To czy ktoś chce się poświęcać dla innych czy nie nie znaczy o dojrzałości.
I mówię to wszystko jako osoba, która lubi dzieci (dzieci, nie rozpieszczone bachory (ich lubić nie muszę) i proszę zauważyć, że dzieciaków tutaj o nic nie obwiniam) i kiedyś chce mieć własne. To JA chcę mieć dzieci, więc to JA mam się nimi zajmować, a nie cały świat. Wiadomo, że dzieci nie da się pilnować samemu cały czas, dlatego powinny mieć dwoje rodziców... ale to już inny temat.
Tragedia. Mój syn nigdy nie ruszyłby czyjejś rzeczy bez pozwolenia, a jeśli by to zrobił to z jego kieszonkowego pokryłabym koszt nowego przedmiotu.
Jeśli siostra przejechała pół Polski i stanęła przed drzwiami bez ostrzeżenia to jak można ją wyrzucić? W ten czy inny sposób autorka została zmuszona do przyjęcia gości, których zapewne próbowała taktownie wyprosić. Tymczasem siostra nie dopilnowała swoich potworków, a wy oczerniacie autorkę jakoby nie umiała przyjąć gości. Założę się, że umie dobrze ugościć PROSZONE nie WPROSZONE osoby.
Rozumiem, że 3-5 latkowi dajesz kieszonkowe.
Wiesz, "konstytucyjne prawo"to akurat ja mam, do potępiania właśnie. Nazwali to swobodą wypowiedzi :-)
Zaś osoby kręcące się wokół samych siebie to egoiści - bardzo wdzięczny obiekt do takich potępień.
Podejście lubię / nie lubię w odniesieniu do ludzi jest przydatne tylko dla ludożerców. Zajmowanie się wyłącznie tym, co się lubi, to wciąż egoizm. Bycie dobrym człowiekiem zakłada wychodzenie ponad swoje zachcianki, poświęcanie siebie.
Jasne, że nie każdy to robi, jasne, że wielu układa swoje życie bardzo egoistycznie, niezależnie od stanu cywilnego i ilości dzieci. Ale skąd pomysł, żeby mi odbierać prawo do nazywania egoizmu egoizmem?
Niestety, ale w Twoim rozumieniu, egoista jest kazdy czlowiek, bo kazdy,czlowiem mysli czasami wylacznie o sobie o swoich przyjemnosciach. I wiesz? I to jest zdrowe. To jest potrzebne dla higieny psychicznej. Natomiast niezdrowe jest ciagle poswiecanie sie dla innych.
Nawet mi ciebie nie żal, właśnie przez twoje skur.wysyństwo
Jeżeli wiem, że przyjedzie do mnie weganin, to nie gotuję mu mięsa. Ale jeżeli dzwoni weganin, słyszy, że na obiad mam kotleta, a mimo to się wprasza, to kto ma się dostosować?
Zależy przez jaki pryzmat patrzysz mówiąc, że ktoś jest "dobry"? Przez pryzmat prawa? Religii? Kultury? Własnego widzimisię?
Tylko prawo dotyczy każdego po równo (w teorii). Różne są w krajach kultury, religie, każdy ma własną opinię, ale tylko prawo traktuje każdego jednakowo. Jeśli autorka nie łamie przepisów to patrząc przez pryzmat prawa jest dobrym człowiekiem.
Gdy przestałam dawać się wykorzystywać ludzie zaczęli mnie nazywać egoistką i złym człowiekiem. Ale czy byłam złym człowiekiem? Z mojej perspektywy nie, bo bycie dobrym człowiekiem, w mojej opinii nie zakłada bycia przynieś-zanieś-pozamiataj każdego dorosłego w moim otoczeniu. Mam prawo iść się wysikać, gdy ledwo trzymam, zamiast wyręczać nauczycielkę w odnoszeniu kluczy do sali i w mojej opinii nie czyni mnie to złym człowiekiem. W jej opinii tak, bo według niej zachowałam się egoistycznie. W opinii innych ludzi? Zależy od ich przekonań. W opinii prawa? Jestem dobrym człowiekiem.
Więc Twoje przekonania nie są uniwersalne, nie dotyczą każdego. To tylko Twoja opinia. Tylko. To, że Ty powiesz, że ktoś jest złym człowiekiem nie czyni tej osoby złą.
Nie znasz autorki i jej relacji z siostrą. Gdybym ja była w adekwatnej sytuacji to bym jasno powiedziała, że możemy gdzieś wyskoczyć na kawkę, ale jeśli wpakuje się z walizkami to polecą oknem. Jeśli jej nie stać na wynajem czegoś to nie jest mój problem. Czy to jest egoistyczne? Tak. Czy czyni to ze mnie złego człowieka? Nie. To zdrowy egoizm. Czemu tak uważam? Bo moja siostra jest osobą, która napsuła mi krwi bardziej niż kto inny. Potrafiła mi zabrać zupę i wylać na głowę, bo ją ignoruję i nie wdaję się w pyskówki. Ot, taki przykład jednej z wieeeelu sytuacji. Warto dodać, ze ta sytuacja miała miejsce gdy miałam lat 19, a ona 25. Siostra klinicznie jest zdrowa, ale nie zmienia to faktu, że jest poje... To, że to moja rodzina nie zakłada z góry, że mam się dla niej poświęcać.
W wielu sytuacjach TRZEBA być egoistą. Wręcz każdy powinien na pierwszym miejscu stawiać siebie, chociażby dla swojego zdrowia psychicznego. Oczywiście mówię tu o sytuacjach większej wagi niż gdy mój facet prosi mnie o przyniesienie czegoś z kuchni, bo mam metr bliżej do drzwi. Jednak gdyby taka sytuacja była nagminna i jednostronna to zdrowo by było być egoistycznym i odmówić.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
jajco | 80.49.225.* | 01 Sierpnia, 2019 16:55
To raczej nie bezstresowe wychowanie tylko brak wychowania. Wiele matek myli te pojęcia i potem wychowują małe potworki bo myślą że jak im zabronią czegoś to je zestresują. Wychowanie bez stresu to wychowanie bez bicia - cała reszta normalnie czyli dziecko musi mieć jakieś zakazy, granice i ponosić konsekwencje swoich zachowań. Jeśli tak się nie dzieje to jest zwykły brak wychowania i tyle.