w normalnym związku to powinni wspólnie ustalić, czy wybierają imię razem – i wtedy uznać jakiś kompromis, np wziąć takie, które może i nie jest ulubionym żadnego z nich, ale podoba się obojgu na tyle, żeby nazwanie tak dziecka nie było problemem – czy jedno z nich, a jeśli jedno, to które
i nawet gdyby zrobili dokładnie odwrotnie, niż ty proponujesz (matka wybiera imię synowi, a ojciec córce), ale obojgu taki układ pasowałby, to nadal byłoby okej
tak robią dojrzali ludzie, rozmawiają i ustalają rzeczy wspólnie, a nie postępują według złotych zasad przypadkowych osób z internetu – to po pierwsze
po drugie: w normalnym związku nie trzeba byłoby wcale kombinować, jak uniknąć tego typu sytuacji, bo żadnemu normalnemu facetowi (ani kobiecie oczywiście) nie przyszłoby do głowy, żeby nazywać swoje dziecko po dawnej kochance (lub kochanku)
pomijając kwestię, jak ma się to wobec obecnej partnerki/partnera, bo w temacie „co jest jeszcze okej, a co jest już zdradą/nieuczciwością” zdania są zwykle podzielone, jest to cholernie dziwne i niepokojące, że ktoś chciałby kojarzyć swoje dziecko z osobą, z którą się kiedyś pieprzył
po trzecie: skąd właściwie pomysł, że autorka nie miała tego decydującego głosu? może jej mąż tylko rzucił propozycją, na nic nie naciskał, tylko jej się od razu spodobało i to przyjęła?
po czwarte: ale zdajesz sobie sprawę, że istnieją też biseksualne osoby i taki sam syf mogłaby odwalić matka wobec córki lub mężczyzna wobec syna?
Ale to już było... Już czytałem tego yafud-a
Ty chyba nigdy nie poznałeś psychicznych matek od Dżesik, Dżenifer i innych wymyślnych. Jestem kobietą ale czasem myślę że druga strona powinna mieć prawo głosu..
Napisalem co UWAZAM a nie jak byc powinno. Wyrazilem jedynie swoje zdanie.
Sentyment do pierwszej partnerki zostaje chyba u większości facetów, też chciałem dać na imię córce Marta - mojej pierwszej "zdobyczy"ale żona stwierdziła, że wybierałem imię synowi więc to ona wybiera imię córce i wyszło oczywiście inaczej.
>Jestem kobietą ale czasem myślę że druga strona powinna mieć prawo głosu...
Ale Twój mąż będzie miał z Tobą fajnie - nawet będzie miał prawo głosu w sprawie imienia własnego dziecka;-)
Psychiczne bywają matki Madź ale rozumiem, że największy grzech naszych czasów to dać dziecku imię Dżesika lub Brajanek.
nie, ona tylko czasem tak mysli. w dzien rejestracji dziecka akurat tak nie bedzie myslala. bywa.
Dla mnie to nieco chore.
1. Patrzysz na swoją córkę i myślisz o dziwce, którą posuwałeś...
2. Nadajesz dziecku imię prostytutki z nadzieją, że pójdzie w jej ślady i też będzie tak dobra w łóżku?
W końcu jeśli dajemy dziecku imię po konkretnej osobie to po to, że liczymy na charakterologiczne podobieństwo... W teorii :)
Nawet będzie mógł wyjść na piwo i trzymać kolejkę w salonie;) byleby w spokoju dał mi grać i czepiał się rachunków za ubrania haha
Jak wyobrażasz sobie dzieci w wykonaniu biseksualnego związku?
Chyba chodzi o to, że może istnieć sytuacja, w której jedno z rodziców miało w swoim życiu epizod homoseksualny (a więc może być bi). Oznacza to, że np. (Bi)mama może dać swojej córce imię po dawnej kochance, a (bi)ojciec może dać swojemu synowi imię po byłym kochanku. VSRR chciał(a) przekazać, że ustalenie dla wszystkich tego, że matka nadaje imię córce a ojciec synowi Nie zawsze uchroni przed sytuacją, gdy rodzic nadaje swojemu dziecku imię po byłym partnerze
Bez wątpienia nie jest to normalne zachowanie
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
VSRR | 185.174.156.* | 03 Lipca, 2019 01:19
w normalnym związku to powinni wspólnie ustalić, czy wybierają imię razem – i wtedy uznać jakiś kompromis, np wziąć takie, które może i nie jest ulubionym żadnego z nich, ale podoba się obojgu na tyle, żeby nazwanie tak dziecka nie było problemem – czy jedno z nich, a jeśli jedno, to które
i nawet gdyby zrobili dokładnie odwrotnie, niż ty proponujesz (matka wybiera imię synowi, a ojciec córce), ale obojgu taki układ pasowałby, to nadal byłoby okej
tak robią dojrzali ludzie, rozmawiają i ustalają rzeczy wspólnie, a nie postępują według złotych zasad przypadkowych osób z internetu – to po pierwsze
po drugie: w normalnym związku nie trzeba byłoby wcale kombinować, jak uniknąć tego typu sytuacji, bo żadnemu normalnemu facetowi (ani kobiecie oczywiście) nie przyszłoby do głowy, żeby nazywać swoje dziecko po dawnej kochance (lub kochanku)
pomijając kwestię, jak ma się to wobec obecnej partnerki/partnera, bo w temacie „co jest jeszcze okej, a co jest już zdradą/nieuczciwością” zdania są zwykle podzielone, jest to cholernie dziwne i niepokojące, że ktoś chciałby kojarzyć swoje dziecko z osobą, z którą się kiedyś pieprzył
po trzecie: skąd właściwie pomysł, że autorka nie miała tego decydującego głosu? może jej mąż tylko rzucił propozycją, na nic nie naciskał, tylko jej się od razu spodobało i to przyjęła?
po czwarte: ale zdajesz sobie sprawę, że istnieją też biseksualne osoby i taki sam syf mogłaby odwalić matka wobec córki lub mężczyzna wobec syna?