No mówię jakby nie yafud to na tym posranym pingerze nie byłoby nic godnego uwagi. Ale yafud to jest yafud, kpiarz i manipulator, bawi się waszymi głupimi komentarzami, nie widzicie tego?
Dla was? Żona nie chciała iść, to by sobie wróciła do domu, a Ty mogłeś iść.
Przewrażliwiona jakaś. Pijak czy ćpun może cię zaatakować w metrze w parku w domu czy gdziekolwiek indziej. Czemu uważa że w jednych miejscach jest bezpieczniej niż w innych?
Autorze, licz się z tym, że jeśli wybierasz tchórzliwą, nadmiernie się zamartwiającą kobietę na swoją żonę i matkę dzieci - to może ona podobnie ukształtować charakter Twoich dzieci, jeśli nie postarasz się temu zapobiec i zapewnić im lepszych wzorców i doświadczeń.
Nie rozumiem zmuszania drugiej osoby do czegos, czego nie chce i nie potrzebuje. Te festiwale sa tak wazne dla goscia to trzeba sobie bylo wziac bardziej imprezowa zone a nie na sile ja ciagac.
Trzeba było iść samemu, albo z kumplem, a skoro ona nie chce, to jej wybór. Toć raz możesz iść, nic się nie stanie.
Też prawda. Żona jest beznadziejnie przewrażliwiona (nie chodzi o to, że po prostu nie lubi festiwali, ale o to, że ma fobię) - natomiast mąż też zachował się nie w porządku. Nie ma co zmuszać nikogo do takich rzeczy.
Co innego stwierdzona fobia a co innego przewrazliwienie.
Trzymam strone małżonki a nie natarczywego męża. Cpuny i pijaki to rownie dobrze wymowka jak kazda inna wynikajaca z prostej przyczyny - nie lubi imprez masowych. Nie lubi tłumow ludzi, okej, ale na festiwal muzyczny sklada sie z wielu wiecej "atrakcji"ktore moga zwyczajnie byc nieprzyjemne, rdażniące, nieznośne. Kosmiczne ceny, piekiélnie glosna (czesto niewyrazna) muzyka, drżenie bassòw powodujace zawroty glowy czy palpitacje, trudność komunikacji (przez wymóg krzyku) a i sam rodzaj muzyki moze jej nie odpowiadac. Pijaki i ćpuny to najwiekszy z powodow ale nie jedyny dla ktorego moze zwyczajnie nienawidziec takich imprez. Sorry ale mąż to kompletny ignorant - ciagnie zone tam, gdzie doskonale wie ze nie bedzie sie dobrze czuć ani bawić.
Opera czy filharmonia to tez rodzaj masowej imprezy muzycznej - moze tam by poszla z wielka przyjemnoscia? Jednak podejrzewam, ze dla autora opera/filharmonia bylaby skrajnie nudna i beznadziejna w zwiazku z czym szedlby w zaparte, wymyslajac najrozniejsze argumenty, aby tylko nie isc do tak "durnych", w jego mniemaniu, miejsc.
Zgadzam się w pełni. Też nie przepadam za masowymi imprezami z niekontrolowanym tłumem. I jest tylko jeden zespół, na który odważyłbym się pójść spośród dziesiątek mooch ulubionych.
Po co ciagnac kogos gdzies gdzie ta osoba sie boi isc? Wez jakiegos kumpla albo np. siostre czy brata. Ja tez nie lubie takich imprez i chyba by mnie wkurzalo jakby ktos mnie na sile przekonywal.
"Od wielu lat chciałam zabrać mojego męża na mongolski balet, ale on twierdzi, że na tego typu imprezach ludzie szydzą i wyśmiewają się z wyglądu innych bo maja się za lepszych a on sie obawia że i z niego będą szydzić bo na co dzień nie ubiera się elegancko. W tym roku cudem udało mi się namówić go na wspaniały, zgodzicie się ze mną, Mongolski Balet w amfiteatrze. Zanim weszliśmy na sale pani w szatni odbierając nasze kurtki zwróciła mężowi uwagę, że rozwiązał mu się krawat. Maz wziął to do siebie i dla nas to był koniec imprezy."
xDDDDD
.Edytowany: 2019:06:06 02:04:25
Dla nas? Czyli dałeś się tak po prostu jak najzwyklejszy w świecie pantofel odesłać do domu będąc już na imprezie? Współczuję. Trzeba było babę wsadzić w pociąg, a nie pozwolić, żeby tobą rządziła.
Trzeba było zabrać kogoś kto CHCE iść na taką imprezę.
Trzeba się było nie wiązać z osobą, którą nie interesują te same rzeczy.
Trzeba było wiązać z osobą, która się kocha i szanować jej upodobania (jeśli są zdrowe i nikomu nie szkodzą).
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Jaczuro [YAFUD.pl] | 05 Czerwca, 2019 19:34
Trzymam strone małżonki a nie natarczywego męża. Cpuny i pijaki to rownie dobrze wymowka jak kazda inna wynikajaca z prostej przyczyny - nie lubi imprez masowych. Nie lubi tłumow ludzi, okej, ale na festiwal muzyczny sklada sie z wielu wiecej "atrakcji"ktore moga zwyczajnie byc nieprzyjemne, rdażniące, nieznośne. Kosmiczne ceny, piekiélnie glosna (czesto niewyrazna) muzyka, drżenie bassòw powodujace zawroty glowy czy palpitacje, trudność komunikacji (przez wymóg krzyku) a i sam rodzaj muzyki moze jej nie odpowiadac. Pijaki i ćpuny to najwiekszy z powodow ale nie jedyny dla ktorego moze zwyczajnie nienawidziec takich imprez. Sorry ale mąż to kompletny ignorant - ciagnie zone tam, gdzie doskonale wie ze nie bedzie sie dobrze czuć ani bawić.
Opera czy filharmonia to tez rodzaj masowej imprezy muzycznej - moze tam by poszla z wielka przyjemnoscia? Jednak podejrzewam, ze dla autora opera/filharmonia bylaby skrajnie nudna i beznadziejna w zwiazku z czym szedlby w zaparte, wymyslajac najrozniejsze argumenty, aby tylko nie isc do tak "durnych", w jego mniemaniu, miejsc.