Kosiarki spalinowe praktycznie zawsze docierają do klienta bez oleju. Kosiarka zalana olejem nie powinna być przechylana, a tego w transporcie nie zagwarantujesz.
Takich sytuacji bedzie wiecej, jak nie zaczniecie ze soba rozmawiac. Wyszedles z domu tak po prostu? Nie powiedxiales, gdzie jedziesz, po co? I zeby nie ruszala kosiarki? A ona nie zainterrsowala sie, co robisz przez 3h?
Nie wszyscy żyją w obozie i spowiadają się z każdej czynności.
Nie, ale akurat natura tu ma racje. Pierwsze co bym zrobila zanim bym pojechala to powiedzenie nie ruszac kosiarki.
To samo z kazda inna zepsuta rzecza. Glupi przyklad to chocby kran. Nie odkrecajcie kranu, uszczelka poszla, jade po nowa tup tup tup.
Racja Sz.Pani.Nic nie powiedział pretensje do siebie,skąd miała wiedzieć,może sama miała sprawdzać jak zobaczyła kosiarkę złożoną z pozoru "gotową do pracy"?
To nie kwestia spowiadania się tylko kultury. Jak z kimś mieszkasz to raczej nie trudno rzucić choćby najbardziej podstawowe "nie będzie mnie bo jadę do sklepu". A nie, że potem szukasz tej osoby bo nie wiesz gdzie jest i czy coś się nie stało. To małżeństwo, nie współlokatorzy
Jest jeszcze jedna możliwość - żona może później z pracy wracać i autor myślał, że zdąży obrócić. Jak jesteście sami w domu i wyskakujecie na chwilę do sklepu, to piszecie do partnera/rodzica, że wychodzicie i was nie będzie? Oczywiście przy założeniu, że jesteście pewni, że druga osoba nie wróci w ciągu tego czasu.
Co za debil, nie zauważył że kosiarka była użyta???
Chyba, że jego żoną jest Adrian MONK i dokładnie wszystko umyła i wyczyściła.
Nie zauważył skoszonej trawy?
Przed każdym koszeniem sprawdza się poziom oleju. Tylko niestety kobiety najczęściej tego nie ogarniają. Tak samo moja Żona (skądinąd bardzo kochana :)) - wsiada do samochodu i nie interesuje Jej poziom oleju, płynów, czy jakieś świecące się kontrolki. Nie mówiąc o tym, kiedy dałem Jej poprowadzić swojego "youngtimera"- pojęcie "ssanie", czy podwójne wysprzęglanie to dla Niej kosmos. Wniosek? Nie dawać kobiecie niczego, co ma silnik;)
Zaskakujące, nie zdawałam sobie sprawy ,że wiedzę na tematy motoryzacyjne i mechaniczne dostaje się automatycznie jeśli tylko ma się penisa. Może od razu wycofać egzamin na prawo jazdy i przyznać je wszystkim mężczyzną niezależnie od umiejętności(o kategorii prawa jazdy decydowała by oczywiście długość)
Wiedzę techniczną i motoryzacyjną trzeba sobie przyswoić, a przede wszystkim mieć do tego predyspozycje. Kobietom idzie to zdecydowanie gorzej. Są oczywiście wyjątki potwierdzające regułę. Uruchomiłabyś kosiarkę bez sprawdzenia czy jest olej?
PS. Podobno ważniejszy od długości jest obwód;)
Predyspozycje do tego, zeby umiec sprawdzic poziom oleju? Wiesz, ze w tej chwili uznales mezczyzn za debili:D?
Prawdopodobnie dotąd żona nie brała się za koszenie więc mężowi nie przyszło do głowy aby ją ostrzec.
To prawda, że mężczyźni jako ogół (poszczególne przypadki mogą tego nie potwierdzać) mają większe predyspozycje do techniki. W niczym to nie obraża kobiet, one mają intuicję i wiele innych wartościowych cech. Wcale nie muszą we wszystkim dorównywać mężczyznom, tak jakby nie było dziedzin, w których są lepsze. Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni i warto byłoby to doceniać.
Tak ale tą predyspozycją nie jest posiadanie penisa tylko powiedzmy ścisłego myślenia. Nie kłócę z tym ,że mniej kobiet ma takie zdolności ale jeśli patrzysz pod kątem płci a nie umiejętności/wiedzy/doświadczenia to raczej nie zachowujesz się rozsądnie. Naprawdę to ,że mężczyźni statystycznie gorzej rozpoznają kolory nie znaczy ,że trzeba ich wszystkich traktować jak daltonistów i mówić ,że się nie nadają do np grafiki.
Nie, wgl bym jej nie uruchomiła ale nie dlatego, że jestem kobietą tylko bo się na tym nie znam więc mogłabym coś zepsuć.
Ps. Wyjątek potwierdza regułę oznacza ,że istnienie wyjątku potwierdza istnienie reguły a nie jej prawdziwość.
Można i tak - bez komunikacji..
... tylko to kosztuje nowiuśką kosiarkę. Warto było nie informować ?
Ja tam mówię gdzie wychodzę nawet na chwilę. Po co ma mi się mąż martwić. Mamy tak od samego początku nawet wtedy kiedy mieszkaliśmy razem i nie byliśmy jeszcze małżeństwem.
W przypadku mojego męża byłoby to tak.
1.jesli obydwoje jesteśmy w domu: "Myszka idę na stacje po olej do kosiarki. Nie włączajcie jej"(ja oraz dzieci)
2.gdy nie ma mnie w domu :"Myszka przywieźli nowa kosiarkę. Poszedłem na stacje po olej więc jej nią włączajcie."
Niby 2 zdania a kilka stówek zostaje w kieszeni.
Ortografia się kłania...
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Panna X | 89.64.16.* | 19 Maja, 2019 22:22
Nie, ale akurat natura tu ma racje. Pierwsze co bym zrobila zanim bym pojechala to powiedzenie nie ruszac kosiarki.
To samo z kazda inna zepsuta rzecza. Glupi przyklad to chocby kran. Nie odkrecajcie kranu, uszczelka poszla, jade po nowa tup tup tup.