Może nie jest to szczyt empatii ale szef ma pełne prawo pytać o stan zdrowia pracownika oraz jego zdolność do pracy, zarówno obecną jak i przyszłą - jakkolwiek brutalnie może wyjść w praniu. Pracownik natomiast ma obowiązek poinformowania pracodawcy o tym.
O ile takie panikowanie w przypadku stanowisk niskiego szczebla jest co najmniej śmieszne (bądź wręcz żałosne jeżeli mówimy np. o projekcie szkolenia BHP dla lokalnych lokali gastronomicznych) tak wykonując pracę specjalistyczną, gdzie przyuczenie nowej osoby, wdrożenie, zapoznanie się z dokumentacją itd może trwać pół roku, rok czy więcej jest zupełnie zasadne i bardzo na miejscu gdy mówimy np. o projekcie zamówienia na 20 nowych maszyn do EEG dla szpitali czy projekcie światłowodowym w skali województwa.
RAZ - tekst jedn.: Dz. U. z 1998 r. Nr 21, poz. 94
DWA - art. 221 § 2 pkt 1 Kodeksu pracy
"Pracodawca upoważniony jest niekiedy w wyraźnie wskazanych w ustawach sytuacjach do uzyskania informacji o stanie zdrowia swojego pracownika w związku z możliwością skorzystania przez pracodawcę z oznaczonych uprawnień czy ulg lub w związku z możliwością powstania zagrożenia dla życia czy zdrowia w miejscu pracy."
TRZY - Szczególny wyjątek od obowiązku zachowania tajemnicy o stanie zdrowia pracownika wskazuje przepis art. 57 ust. 1 ustawy z dnia 25 czerwca 1999 r.(tekst jedn.: Dz. U. z 2010 r. Nr 77, poz. 512 z późn. zm.) – dalej u.ś.c.m., gdzie sankcjonuje się umieszczenie na zaświadczeniu lekarskim informacji o rodzaju określonych chorób lub przyczyn stanu niezdolności do pracy. Ustawodawca reguluje w ten sposób zasady umieszczania na zaświadczeniu tzw. kodów literowych, od A do E.
Pracownik nie ma zaś wpływu na zachowanie tajemnicy o swoim stanie zdrowia, jeśli rozpoznanie dotyczy choroby zakaźnej (kod E) i choroby spowodowanej nadużywaniem alkoholu (kod C). Jeśli niezdolność do pracy powstała z tych przyczyn, lekarz ma obowiązek umieszczenia tej informacji na zaświadczeniu lekarskim.
Pierwsza ustawa jest nieaktualna.
Druga stanowi o ulgach, zatem pracownik moze, ale nie musi informowac o ciazy, czy innych schorzeniach, ktore nie wymagaja l4, a sa dotkliwe np migreny.
Trzecia zas stanowi o zwolnieniach lekarskich.
Podsumowujac, szef z sytuacji z yafuda posluzyl sie plotkami, ktore do niego dotarly, potraktowal pracownika przedmiotowo i perfidnie zaczal wypytywac o sprawy prywatne, nie majac zadnych do tego podstaw. Sytuacji z yafuda nie mozna w zaden aposob podpiac do zadnej z tych ustaw, zatem szef postapil bezprawnie.
Nawet jeżeli jakimś cudem pierwsza jest nieaktualna to jest jej aktualny odpowiednik gdzie całą różnicą jest zapewne przecinek w innym miejscu.
Podałem Ci TRZY ustawy z wykrojonymi fragmentami które stwierdzają, że pracodawca MA PRAWO znać stan zdrowia swojego pracownika (w szczególnych wypadkach lub jego całkowitej niezdolności do pracy - w tym chorób śmiertelnych czy zakaźnych) głównie pośrednio przez osoby trzecie ale również od samego pracownika. Gdybyś przeczytała jakąkolwiek TREŚĆ owych ustaw zamiast samych nagłówków znalazłabyś odpowiednie ustępy. Ale przeczytanie treści wymaga też zrozumienia a z tym widać jest już problem nie do przejścia...
To, że pracownik ma prawo zachowania tajemnicy o swoim stanie zdrowia nie jest prawem BEZWZGLĘDNYM i są od tego wyjątki oraz ustępy zarówno w kodeksie prawa cywilnego jak i pracowniczego. BA! Istnieje również prawo w kodeksie karnym które uderzy bezpośrednio w pracownika jeżeli zatai dane dotyczące swojego stanu zdrowia jeżeli istnieje przez to ryzyko narażenia zdrowia/życia/mienia osób trzecich. Od głupiej sraczki w gastronomii po gruźlicę lub HIV w szpitalu czy żłobku.
Skoro już użyłaś terminu "złamał prawo"to najpierw zrozum to prawo bo piszesz takie bzdury, że aż oplułem monitor :D
Mniemam, iż pisząc to opierasz się na prawie poufności danych, ustawie o ochronie danych osobowych, RODO itp.
Więc już wyjaśniam - jeżeli KTOKOLWIEK w tej sytuacji złamał jakiekolwiek prawo to nie pracodawca a... PRACOWNICY! Szok, co? Wszystkie ustawy o ochronie danych osobowych zakładają, że nie można się dzielić żadnymi danymi - i pracodawca żadnych danych o pracowniku nie powielał, nie rozpowszechniał ani nie nadużywał. On informację ODEBRAŁ a to nigdy nie jest niezgodne z prawem. Prawo łamały osoby rozpowszechniające daną informację - NIE SZEF. Jedyne co szef zrobił to zwrócił się bezpośrednio do pracownika o wyjaśnienie sytuacji co również nie jest jakimkolwiek złamaniem jakiegokolwiek prawa!!!
Na takie pytanie pracownik może odmówić odpowiedzi i temat jest zakończony ze strony pracownika - do złamania prawa doszłoby gdyby pracodawca ŻĄDAŁ ujawnienia danych bezpośrednio, pod przymusem lub z użyciem groźby/mobbingu np. pisemnie od pracownika - ale, jak pisałem powyżej, TEŻ MA PRAWO znać stan zdrowia pracownika (np. z orzeczenia lekarskiego) jeżeli istnieje domniemane zagrożenie zdrowia lub życia w zakładzie pracy. Jego pytanie w yafudzie jest zasadne gdyż otrzymywał informacje o wypadających włosach pracownika sugerujących nagłą chorobę znacznie pogarszającą jego stan zdrowia (czyt. zagrożenie życia) oraz potencjalne zagrożenie dla reszty pracowników.
To, że masz do czegoś prawo nie oznacza od razu, że masz absolutną rację oraz jesteś bezkarna w tego prawa używaniu. Masz prawo wolności wypowiedzi ale licz się, że korzystając z tego prawa może Cię spotkać również kara.
Jest tylko jedno prawo które (względem samej siebie) możesz w pełni i bezwzględnie stosować - jak w amerykańskim filmie!
Masz prawo milczeć.
Szczerze polecam.
.Edytowany: 2019:03:20 02:38:06Edytowany: 2019:03:19 18:30:46
Ze względu na to, że mam chwilę czasu i przypływ inwencji twórczej popełnię się o scenariusz który może zobrazuje Ci jak bardzo płytko, bezkrytycznie i błędnie myślisz. Taka historyjka:
"Natura_Rzeczy pracuje w zawodzie odpowiednim do swojego wykształcenia, wiedzy i umiejętności - jest bufetową w szkole (awansowała ze sprzątaczki). Pewnego dnia poczuła się gorzej, uczniowie przyuważyli, że pożółkła jej cera oraz oczy. Rozniosła się wieść, że zachorowała na żółtaczkę! Plotki trafiły do dyrektora który wezwał ją na dywanik i zapytał o stan zdrowia, czy wszystko w porządku i czy może warto wybrać się do lekarza. Ale NIE! Natura_Rzeczy zna swoje prawa, odmówiła udzielania jakichkolwiek informacji, uznała to wszystko za naruszenie jej prawa do prywatności po czym wróciła do pracy. Po dwóch tygodniach dostała gorączki - ale zna swoje prawa! Więc pracuje dalej. Dyrekcja zaalarmowana zachowaniem pracownicy, olaboga!, zleciła kontrolę lekarską. Cóż za jawne naruszenie jej prywatności! Lekarz stwierdził WZW typu A, przekazał tę informację dyrekcji (na wniosek czy bez, nie ma znaczenia) a Natura_Rzeczy została nie tylko zwolniona dyscyplinarnie ale zostały również postawione zarzuty w postaci świadomego, umyślnego narażenia zdrowia/życia uczniów oraz pracowników szkoły poprzez roznoszenie choroby zakaźnej, szczególnie, że pracowała w grupie szczególnego ryzyka - przy żywności. Wszelkie odwołania w postaci naruszenia "prawa"do prywatności zostały zniesione ze względu na stan wyższej konieczności.
Art. 161 KK
§ 2. Kto, wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Jaczuro [YAFUD.pl] | 19 Marca, 2019 14:22
Może nie jest to szczyt empatii ale szef ma pełne prawo pytać o stan zdrowia pracownika oraz jego zdolność do pracy, zarówno obecną jak i przyszłą - jakkolwiek brutalnie może wyjść w praniu. Pracownik natomiast ma obowiązek poinformowania pracodawcy o tym.
O ile takie panikowanie w przypadku stanowisk niskiego szczebla jest co najmniej śmieszne (bądź wręcz żałosne jeżeli mówimy np. o projekcie szkolenia BHP dla lokalnych lokali gastronomicznych) tak wykonując pracę specjalistyczną, gdzie przyuczenie nowej osoby, wdrożenie, zapoznanie się z dokumentacją itd może trwać pół roku, rok czy więcej jest zupełnie zasadne i bardzo na miejscu gdy mówimy np. o projekcie zamówienia na 20 nowych maszyn do EEG dla szpitali czy projekcie światłowodowym w skali województwa.