Rośnie nam pokolenie wychowane bez rodziców,bo albo by powiązać koniec z końcem czegoś się "dorobić"pracują obydwoje rodzice całymi dniami.Inna sprawa gdy mamy do czynienia z bogatymi ludźmi,którzy nie muszą tak dużo i ciężko pracować by zarobić na życie.Te kilka lat spokojnie mogliby poświęcić na wychowanie dziecka.Takie nowoczesne rodzicielstwo polega na zrzucaniu obowiązków opieki i wychowania na innych,nawet kontakt z dzieckiem jest ograniczony.Potem zdziwienie że choć dzieciak z materialnych rzeczy ma wszystko czuje się nie kochany i niema dobrych relacji rodzice dziecko.Plaga naszych czasów,z niedostatku bądź dobrobytu dzieci tracą swoich rodziców.
Już od wielu lat zarówno matki, jak i ojcowie pracują, więc nie jest to znak obecnych czasów.
Wiem, że najwygodniej byłoby zamknąć matkę w domu, by musiała żyć na łasce męża.
Problemem jest to, że ludzie muszą pracować, często na 2 etaty lub robić nadgodziny by móc żyć na jako takim poziomie. Młodzi rodzice nie mają swoich mieszkać (chyba że są patusami, które dostają mieszkanie z miasta), więc muszą wynajmować (a to koszt min. 1000-1500zl miesięcznie), a ktoś na to zarobić musi.
jest to dosc tragiczna sytuacja. u mnie tez moja pani teoretycznie moglaby wrocic do pracy, ale jej pensja starczylaby na pokrycie pensji dobrej opiekunki i moze by zostalo jeszcze 200 zlotych. a slabej niani nie bede bral, bo bym zszedl z niepokoju zostawiajac moje dziecko z niepewna osoba. wiec sie nie oplaca - lepiej zeby dziecko budowalo wiez z matka niz z jakas obca kobieta. ale szkoda, bo osobiscie nie mialbym nic przeciwko zeby budzet domowy byl wiekszy :-). nie ma to nic wspolnego z "byciem na lasce meza"(hihi) jak twierdzi koment #2.
Ależ ma. Jestem w tej samej sytuacji co Twoja pani. Mąż nigdy nawet nie wspomniał o pieniądzach, mimo to nie jestem w stanie kupić dla siebie bluzki, nie mówiąc o wizycie u fryzjera. Zwyczajnie nie mogę się przełamać, bo mimo że pieniądze leżą na naszym wspólnym koncie i mąż sam nie namawia do kupienia czegoś, to jednak nie ja je zarobiłam. Sytuacja jest jeszcze bardziej tragiczna gdy małżeństwo się nie dogaduje. Tak zwyczajnie, bez patologii. Jak kobieta może odejść nie mając środków na utrzymanie siebie i dzieci? Musiałaby przez kilka miesięcy żebrać u męża. Przykłady dla których kobieta powinna być niezależna finansowo można mnożyć. Z drugiej strony mam opcję wysłać dzieci do żłobka /przedszkola do obcych ludzi, odbierać ich, przywozić, gotować po nocach za de facto 300-400zł miesięcznie (ke zostanie po odliczeniu żłobka, przedszkola i kosztów dojazdu).
jak to nie zarobilas? swoja praca stworzylas mu takie warunki ze moze pojsc do pracy bez obawy ze dom splonie, dzieci zostana porwane a zgliszcza zajma squotersi. ja ten dylemat rozwiazuje tak ze po prostu przelewam jej 1/3 pensji i nie wnikam na co wydaje, dopoki dziecko jest ubrane i najedzone :-). u nas, jak na razie, wiekszy problem z wyjsciem do kosmetyczki jest nie finansowy, tylko czy ma sie kto wtedy zaopiekowac dzieckiem (czasami jedyne wolne terminy sa w czasie mojej pracy). ale rozumiem o co ci chodzi. jednak, jak sama widzisz, wypychanie na sile kobiety do pracy nie ma sensu ani ekonomicznego, ani nie sluzy rozwojowi dziecka. jedyne rozwiazanie jakie widze to zatrudnic pania w zlobku/przedszkolu, do ktorego zapisze sie malucha;-D
To może niech ojcowie siedzą z dzieckiem, wtedy zaczną doceniać co to niezależność finansowa. Tylko ciągle powtarzane stereotypy że to kobiety mają się poświęcać. W imię czego? A potem jeden z drugim rzuca tekstami ale się zapuscilas itp.
Powtorze za cerebrumpalmem:Jak to nie zarobilas?? Wez nawet najnizsza stawke i pomnoz ja przez 24h,potem razy 7 i tak dalej.Masz nie jeden etat tylko 3.Tyle etatow miesci sie w dobie,a ty jestes do dyspozycji 24/7.Urlop macierzynski to tez praca,a jeszcze szefa musisz nosic na rekach;-)
na logike z pracy powinna zrezygnowac ta osoba ktora wnosi mniej do budzetu, niezaleznie od plci. czy nawet wlasna rodzina jest dla ciebie polem ideologicznej wojny?
Taaa... Plaga naszych czasów. Nigdy nie było tak, że dziecko było zostawiane pod opiekę mamce. No nigdy.
Uwielbiam ten argument, że opieka nad domem czy dzieckiem to praca... to jest pokręcone na tak wielu poziomach, że aż nie wiem od czego zacząć.
Nie przesadzajmy. Kiedyś artystokracja i rodziny królewskie wysyłały dzieci na naukę do klasztoru i nie widziały ich latami.
"Twoja pani"jak widać jest twoja niewolnicą, której łaskawie odpalasz środki, by za nie nakarmiła i ubrała wasze wspólne dziecko. Pewnie 1/3 zarobków trafia na opłaty, a kolejna 1/3 jest dla ciebie do dyspozycji na twoje zachcianki. W rezultacie kobieta z tych swoich marnych kieszonkowych musi wyżywić wasza trójkę, ubrać siebie i dziecko. Ciekawe ile zostaje dla niej na jej przyjemności? Hm pewnie nic. No i pewnie ty nie rezygnujesz ze swoich planów, by zająć się dzieckiem, a ona musi. Kurde, świetny podział. Hura, nic tylko iść na coś takiego. Wybacz, ale kobiety nie będą rezygnować z siebie, swoich ambicji, by szanowny pan mąż miał spokój ducha, że nikt mu mieszkania nie okrada.
Zrozum, że "wypychanie kobiety na siłę do pracy"ma jak najbardziej sens. Inaczej zmieni się w smutnego trolla bez ambicji, który będzie wiecznie sfrustrowany. Każdy człowiek chce się rozwijać, osiągać coś, a niestety bycie kurą domową nie daje żadnej satysfakcji. Kobiety po to się kształcą by mieć coś z tego w życiu. By móc osiągać postawione sobie cele. Czuć, że są kimś, kto może wszystko. Niestety bycie służącą tego nie daje. Ponadto zwykle pary decydują się na 2-3 dzieci. Jak ty to sobie wyobrażasz? Dziewczyna ma się wyłączyć z życia zawodowego na ok 10 lat, by jej książę miał spokój ducha, bo dzieci nie są z obcą panią? A co jeśli mąż umrze? Co wtedy? Kobieta nie wypracowala sobie pozycji na rynku pracy i bedzie żyć w ubóstwie czyszcząc klatki schodowe za 700zl miesięcznie. Już pomijam sytuacje, gdy nawet w zgodnych małżeństwach się zdarza, że mąż rzuci do swojej służącej żartem, że nie zarobiła na te pieniądze. Wiesz jakie to jest upokorzenie dla kobiety? Ale najlepiej powiedzieć, by matka została z dzieckiem w domu, bo inaczej dziecko umrze i w ogóle się nie rozwinie, będzie dysfunkcyjne, bo mama pracowała.
Tak! Zatrudnijmy wszystkie mamy w żłobkach i przedszkolach! Hurra, wszyscy będą zadowoleni - i książę-tatuś, i dziecko, a niewolnicy nikt o zdanie pytać nie musi, bo przecież to tylko służąca. Ona na pewno tylko o tym marzy, by być uwiązana do dziecka 24/7.
Skoro opcję są albo siedzieć w domu z dzieckiem albo dac je komuś pod opieke na kilka godzin dziennie i w drugim wypadku dziecko nie rozpoznaje matki, to znaczy, że wybrałeś opcję gdzie dziecko nie rozpoznaje Ciebie?
Nianki,sluzacy i sprzatacze to nie zawody bo?
niestety, taka jest cena. raz musialem zostawic mala z ukochana u dziadkow na dluzej (remont w domu) i mala mnie nie poznala jak wrocilem. oj to bylo bardzo ciezkie dla mnie przezycie. na codzien na szczescie jakos mnie pamieta :-). ale musi zapamietac tylko dwojke ludzi, bo nie ma sztucznie wytworzonej wiezi emocjonalnej z obcym czlowiekiem za pieniadze. osobiscie, choc przyznaje ze w pracy odpoczywam i polubilem poniedzialki, to troche zazdroszcze wiezi matka-corka.
Mam wrażenie, że minusujący cię ludzi żyją w patologicznych związkach, w których partnerzy nienawidzą się nawzajem i toczą jakieś wojny. Ludzie, skąd to się wzięło?! My sobie nigdy nie wyliczamy kto na co zasłużył, najpierw wydatki ważne, potem przyjemności naprzemiennie moje i jego. Proste i skuteczne. A jak pojawi się dziecko, to w domu niech siedzi kto mniej zarabia. Lepiej partner, bo lepiej gotuje, a ja trochę pracoholiczką jestem;)
Oczywiście, jak ktoś ma inne zdanie to od razu patola i idiota :D
Mi nikt nie wylicza, sama tak czuję, co zresztą podkreśliłam. Z resztą w tej dyskusji zostało już wszystko powiedziane, czuję jak zmieniam się w trolla :D
O rany... skąd tyle jadu? Dlaczego wypowiadasz się za wszystkie kobiety, a nawet ludzi? Nie jesteś wszyscy i nie nazywasz się każdy, wiesz?
"Każdy człowiek chce się rozwijać, osiągać coś, a niestety bycie kurą domową nie daje żadnej satysfakcji."kto dał ci prawo wypowiadać się za wszystkich?
Znam wiele kobiet, które bardzo dobrze czują się w roli "kury domowej"nawet nie mając dzieci. Znam też mężczyzn, którzy zostali w domu z dzieckiem, a kobieta poszła do pracy, i są szczęśliwi.
"Już pomijam sytuacje, gdy nawet w zgodnych małżeństwach się zdarza, że mąż rzuci do swojej służącej żartem, że nie zarobiła na te pieniądze."Znasz wszystkie małżeństwa na świecie, że tak mówisz? Szczerze wątpię.
Był czas gdy chorowałam i długo byłam uwięziona w domu, bez pracy, na utrzymaniu partnera. Potem też ciężko mi było znaleźć pracę. Nigdy nie wypomniał mi ani złotówki, nawet gdy było ciężko. Dzięki JEGO nastawieniu sama przestałam się czuć źle z faktem, że mnie utrzymywał.
Wyluzuj. Nie istnieje jeden słuszny sposób na życie. Nie każdy chce żyć jak ty i nie ma w tym nic złego, więc lepiej się nie wypowiadaj jeśli masz to robić tak agresywnie.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Uvrq | 188.47.82.* | 05 Lutego, 2019 09:44
Już od wielu lat zarówno matki, jak i ojcowie pracują, więc nie jest to znak obecnych czasów.
Wiem, że najwygodniej byłoby zamknąć matkę w domu, by musiała żyć na łasce męża.
Problemem jest to, że ludzie muszą pracować, często na 2 etaty lub robić nadgodziny by móc żyć na jako takim poziomie. Młodzi rodzice nie mają swoich mieszkać (chyba że są patusami, które dostają mieszkanie z miasta), więc muszą wynajmować (a to koszt min. 1000-1500zl miesięcznie), a ktoś na to zarobić musi.