To jest jeszcze Twoja dziewczyna, a raczej narzeczona? Skoro pierscionek zareczynowy wymienila na cos, co jest dla niej bardziej praktyczne, to wlasnie taki ma do Ciebie stosunek, praktyczny. Jak znajdzie lepszego, to bedac dziewczyna praktyczna, zostanie jego dziewczyna.
Może po prostu zamiast nosić głupiego pierścionka, który na uj jej się przyda, wolała coś pożytecznego i trwalszego, bo przecież zaręczynowy pierścionek nosi się do ślubu, a nie dłużej, a taki zegarek może nawet wasze wnuki przeżyć...
Ja np. nie lubię nosić pierścionków, gdybym taki dostała to bym nigdy go nie założyła, bo po prostu nie lubię, nie potrzebuję, lepiej w to miejsce kupić coś praktycznego...
Nie traktuj tego jako zły znak czy coś, Twoja kobieta po prostu woli wydać pieniądze na potrzebną rzecz, niż na głupią ozdobę..
Jak nigdy ale wypada mi sie zgodzic.
Pierścionek zaręczynowy nosi się do ślubu? Od kiedy?
A przy okazji - fajnie wiedzieć, że Qtas kozła jest płci żeńskiej :D
Czemu "fajnie"?
hehe
No po ślubie nosi się obrączkę, ewentualnie obrączkę i pierścionek zaręczynowy, ale to rzadko kiedy widzę takie przypadki, w ogóle mało ludzi nosi obrączki, bo w sumie po co?
Qtas kozła ma wiele płci, a w sumie to nie wiem, zapytaj Papaja, albo może Taku będzie wiedział...
1) Pierścionek zaręczynowy można nosić kiedy się chce, również po ślubie, przydaje się również przed.
2) Pierścionek zawsze przeżyje zegarek - taki urok biżuterii (kawałka metalu+kamienia) nad sprzętem mechanicznym i/lub elektronicznym
3) Ty - to nie znaczy, że wszyscy. Ciekawe, ile masz rzeczy dla innych zupełnie niepraktycznych i bezuzytecznych, np. prostownicę do włosów, pędzelek do...czegokolwiek w sumie, stanik, zworka czy klucz nasadowy 36.
Jako mężczyzna, wzgloędem kobiety do której mam plany na życie, traktowałbym to jako zły znak. Wymianę na inny pierścionek bym zrozumiał (nie podoba się, uczulenie na złoto, srebro czy inny skład). Moja żona mimo uczulenia na pierścionek zaręczynowy (nie wiedziałem, że jest uczulona na białe złoto) nosiło go 24/7 i tylko zmieniała palce. Do tej pory ma blizny na palcach, na ktorych nosiła zbyt długo. Teraz ma łańcuszek na którym nosi pierścionek zaręczynowy. Łańcuszek już srebrny.
Ja Ci nawet nie współczuję, miłego wieczoru.
Bo to zawsze jakaś dodatkowa wiedza. Teraz się nie wygłupię i nie napiszę do niej w męskiej formie :D
No tak, ludzie lubią obnosić się jakie rzeczy mają, na co ich stać.
Noszenie biżuterii na którą ma się uczulenie to głupota, to takie "uj że cierpię, niech wszyscy zazdroszczą"..
Nie masz czego mi współczuć.
Nie obnoszę się z biżuterią, różnymi pierdołami, bo niech somsiad widzi, albo ktokolwiek, po co marnować pieniądze na głupoty, skoro można tę kasę odłożyć na np. "na wakacje".
Chyba nie rozumiesz roli "pierścionka zaręczynowego"w kulturze i społeczeństwie. Jeżeli noszenie pierścionka zaręczynowego postrzegasz jedynie jako ozdobę do chwalenia, obnoszenia się przed "somsiadami"by zazdrościli, to niestety ale masz wypaczony obraz rzeczywistości.
Tradycja zaręczyn sięga starożytnego Egiptu a pierścionek pełni rolę nie tyle ozdobną, co oznajmiającą status kobiety. To nawet nie lata a wieki tradycji która od zarania dziejów łączy ludzi w pary i jest na trwałe wbite w mentalność każdej osoby na kuli ziemskiej.
Określanie pierścionka zaręczynowego mianem głupoty to jak plucie na wieki tradycji leżącej u podstawy rozwoju całej ludzkiej cywilizacji.
Gdyby napisał: podałem jej "Kordiana"a ona książkę przyjęła, brzmiałoby to może trochę zbyt podniośle, ale przecież mowa o zaręczynach. To jest podniosły moment i takie sformułowanie wcale nie razi.Edytowany: 2018:10:29 12:45:23
Jeszcze mniej ludzi nosi zegarki.
Zresztą pierścionek jest trwalszy od zegarka. W zegarku mechanizm może się zużyć. Biżuteria, o ile nie jest jakaś przesadzona, jest ładna. Ponadczasowa. Natomiast złote zegarki (bo pewnie takie masz ma myśli) często są kiczowate. Coś, co dzisiaj się wydaje ładne, za kilka lat może być bardzo tandetne.
Znam masę kobiet, które noszą pierścionek zaręczynowy i obrączkę.
Poza tym, jeśli ktoś nie chce nosić biżuterii (bo droga, bo zgubi itd), to zegarka też nie założy, bo będzie się bać, że zniszczy, zgubi itd.
W ogóle nie widzę tu problemu. Dziewczyna wymieniła pierścionek, który jej się nie podobał na coś, co spełniło jej oczekiwania i trafiło w gust. To naprawdę taki problem?
Zegarek również może posłużyć długie lata - mamy przecież taki zawód, jak zegarmistrz. Jeśli zegarek nie był szmelcem z bazaru (a wątpię), to mechanizm, co jakiś czas można wymieniać. Taki zegarek może być przekazywany z pokolenia na pokolenie - są na tym świecie ludzie, którzy noszą zegarki po ojcu, a nawet dziadku.
Rozumiem, że pierścionek jest elementem długiej tradycji, ale po pierwsze ta się zmienia, a po drugie nie każdy czuje potrzebę jej przestrzegania. Np. w naszym kraju już od przeszło tysiąca lat obchodzi się święta chrześcijańskie. Są one wpisane w tradycję i historię. Czy to oznacza, że ludzie niewierzący, albo innej wiary są gorszym rodzajem człowieka? Nie ma prawnego, ani moralnego obowiązku ulegania presji otoczenia i postępowania zgodnie z tradycją. I nie bez powodu - łamanie jej absolutnie nikomu nie robi krzywdy, nie wpływa w jakikolwiek sposób na czyjeś życie. To, że dziewczyna woli zegarek, niż pierścionek oznacza po prostu, że myśli inaczej niż większość. Czy to naprawdę jest tak straszna zbrodnia, że trzeba ją oskarżać o plucie na tradycję? Zgodnie z tą logiką należy zlinczować wszysykie kobiety, które chcą robić karierę, czy choćby się uczyć. Przecież zgodnie z tradycją sięgającą kilku tysiącleci wstecz kobieta to gorszy sort człowieka i powinna być całkowicie uległą wobec mężczyzny, który ją posiada (ojca, a później męża).
Nie nam oceniać, co dziewczynie powinno się podobać, ani co powinna nosić. Nie ma żadnego racjonalnego powodu, dla którego musiałaby nosić akurat pierścionek, tak jak nie ma powodu, dla którego kobiety np koniecznie muszą iść do ślubu w długiej, białej sukni. To jest sprawa czysto indywidualna i nie ma co się tu doszukiwać na siłę ideologi. Jedni wolą nosić zegarki, niż pierścionki,inni wolą chodzić w irokezie i nic nam do tego tak długo, jak nie wyrządzają tym komuś krzywdy.
Przypominam również, ze kobieta jest zdolna do opanowania mowy ludzkiej, więc nie ma potrzeby, by oznajmiała swój status za pomocą biżuterii, czy czegokolwiek innego - może po prostu powiedzieć "jestem zaręczona"i też zostanie zrozumiana :) Tym bardziej, że wiele kobiet nosi pierścionki, bo po prostu lubi.
jezeli nie akceptujesz tradycji pierwscionka zareczynowego, to... nie przyjmuj pierscionka zareczynowego. wymiana go na zegarek to jak dla mnie powiedzenie wprost "oczywiscie ze za ciebie nie wyjde, a kasy juz nie zobaczysz, frajerze".
Pozwolił jej wymienić pierścionek na taki, który jej się podoba. Ona wymieniła na zegarek, który jej się podoba. Co za różnica? Gdyby nie chciała za niego wyjść po prostu by odmówiła. I co do tego mają pieniądze? Gdyby wymieniła pierścionek na pierścionek, to by zobaczył kasę, którą już wydał? Bo nie rozumiem...
Pomijam tu już fakt, że skoro jej się oświadczył, to powinien wiedzieć, że dziewczyna nie nosi i nie lubi pierścionków, więc równie dobrze, to ona mogła poczuć się urażona.
To znaczy, ze ma w dupie jego emocje, starania, a liczy sie tylko i wylacznie to co ona chce, nie liczac sie z uczuciami przyszlego meza. Juz rozumiesz? Facet widocznie tez jej sie nie podoba, tylko po cholere przyjmowala pierscionek? Bo jest wyrachowana. Jak nie rozumiesz dalej, to patrz pierwszy komentarz.
Jeśli masz na myśli Twój pierwszy komentarz, to są to niczym nie poparte spekulacje. To, że ktoś nie jest romantyczny tylko praktyczny, nie oznacza, że nie potrafi darzyć szczerym i autentycznym uczuciem. Zegarek tak samo, jak pierścionek, czy naszyjnik może być piękną i ważną pamiątką, może przypominać o jednym z najważniejszych dni w życiu. Po prostu nie pokrywa się z tradycją, ale znowu - nie musi. To, że większość nie wie, z jakiej okazji został on podarowany nie oznacza, że traci on na znaczeniu.
Wydaję mi się również, że uczucia obojga są równie ważne - oskarżanie dziewczyny o wyrachowanie i egoizm, bo nie chciała nosić czegoś, co jej się nie podoba i/lub nie czuje się w tym komfortowo jest nadużyciem. I to dużym. Dla niej było to równie ważne, jak dla niego, a przynajmniej nie mamy dowodów, że było inaczej - w końcu nie wyrzuciła, ani nie sprzedała pierścionka tylko wymieniła go na inny przedmiot, który może być tak samo cenną pamiątką który tak samo może nosić na codzień. Równie dobrze można by uznać, że osoba, która nie chce wywalić kilku, czy kilkunastu stów na strój, który założy raz w życiu (bez znaczenia, czy to garnitur, czy suknia) nie myśli o związku poważnie. Moja mama poszła do ślubu w zwykłej białej sukience do kolana i od 25 lat żyje z moim ojcem w szczęśliwym małżeństwie. A w sukience jeszcze kilka lat chodziła jej kuzynka. Bycie praktycznym nie oznacza bycia oziębłym emocjonalnie, ani wyrachowanym. Nie ma też żadnych dowodów, że "ma w dupie jego emocje i starania", bo to on sam wyraźnie pozwolił jej wymienić pierścionek, jeśli jej się nie podoba. To, że wybrała zegarek nie ma znaczenia, bo równie dobrze mogła wybrać droższy pierścionek, albo zostawić sobie pierwszy i i tak odejść od autora. I tak samo po zerwaniu zaręczyn mogłaby sobie rzeczoną biżuterię zostawić i np sprzedać.
Jeszcze raz - zegarek ma dokładnie taką samą wartość jak pierścionek. Tak samo można go sprzedać, tak samo można zarządać jego zwrotu po zerwaniu zaręczyn. Jedyna różnica jest taka, że pierścionek jest tradycyjnym (a dla niektórych sztampowym) prezentem zaręczynowym, a zegarek nie. Piętunujecie dziewczynę tylko i wyłącznie dlatego, że ma inne podejście do tradycji i dorabiacie sobie do tego ideologię. Autorowi należy doradzić szczerą rozmowę z narzeczoną, a nie od razu przyklejać dziewczynie łatkę naciągaczki.
Zresztą - na prawdę sądzisz, że odmowa przyjęcia pierścionka byłaby mniej przykra niż wymiana na coś niespodziewanego? Bo ja mam takie przeczucie, że wtedy wszyscy wsiedliby na dziewczynę i tak samo oskrażyli o zwodzenie autora, bo jak to można nie chcieć nosić tradycyjnego symbolu zaręczyn.
Jesli moj komentarz to spekulacje, to Twoj rowniez. Ja jednak znajac ludzka psychike, wiem ze ludzie tak naprawde nie roznia sie zachowaniem. I taki praktycyzm nie ma nic wspolnego z miloscia. Bo milosc i zachowania z nia zwiazane nie sa praktyczne, ani racjonalne. Ty piszesz o racjonalizmie, a racjonalizm to nie emocje, ale czysta kalkulacja.
I nie, gdyby powiedziala wprost, to bylaby szczera, a tak kreci.
Wszyscy tu spekulujemy, bo dwuzdaniowa wypowiedź jednej strony, to za mało, żeby wysnuć konkretne wnioski. Ktoś, kto zna się ma ludzkiej psychice powinien to wiedzieć :) Powinien również wiedzieć, że ilu ludzi, tyle spojrzeń na świat, a racjonalizm nie oznacza wyprania z uczuć. Bo z emocji nie da się zrezygnować. Nasze mózgi są zbudowane niemal identycznie, więc jeśli nie doszło do fizycznych uszkodzeń i/lub nie mamy do czynienia z jakimś upośledzeniem funkcji umysłowych, to wszyscy jesteśmy zdolni do przeżywania uczuć wyższych. Każdy z nas może się zakochać, bo każdy z nas ma ten sam zestaw ośrodków mózgowych i neuroprzekaźników, które za ten stan odpowiadają. I poglądy nie mają tu nic do rzeczy.
Nie ma też jednego jedynie słusznego sposobu na przeżywanie miłości, tak jak nie wszyscy mamy takie same potrzeby. Ktoś zakocha się w kimś, kto spełni jego potrzebę romantycznych uniesień, ktoś inny w osobie, która daje mu poczucie stabilności. Ktoś pragnie dużych, "pokazowych"gestów, kogoś innego one peszą, więc oczekuje po partnerze większej subtelności i zachowania prywatności. Kogoś cieszą drogie, tradycyjne prezenty, a ktoś inny oczekuje skromnego, symbolicznego i/lub niecodziennego, ale osobistego podarunku. Nie oznacza to, że ktoś źle przeżywa miłość, albo że każdy, kto nie wpisuje się w większość jest oszustem i manipulantem. Dokładnie tak samo może być nim ten, kto dla niepoznaki działa zgodnie z pewnymi schematami.
To, że według Ciebie miłość ma być irracjonalna i namiętna, nie oznacza, że nagle każdy ma się do tego dostosować. Takim "wybitnie emocjonalnym"stanem jest stan zakochania, a ten nie ma nic wspólnego z dojrzałą miłością.
Dodatkowo, zachowanie dziewczyny mogło być czysto emocjonalne - symbol zaręczyn prawdopodobnie nosiłaby do końca życia, nie ma się więc co dziwić, że chciała mieć coś, co jej się podoba i sprawia, że czuje się komfortowo.
Nie bycie tradycjonalistą, mie oznacza bycia socjopatą. To nie jest tak, że jest jeden słuszny schemat postępowania i każdy się w niego wpiduje. A jak tego nie robi, to tak naprawdę jest kłamcą i aktorem.
Mylisz sie. W szczegolach jestesmy rozni, ale ogolnie jestesmy tacy sami. Stad np istnienie stereotypow i konkretnych dziedzin nauki, zajmujacych sie psychika czlowieka i jego zachowan.
A co do Twojej wypowiedzi konkretnie, to socjopata i tradycjonalista to zadne porownanie. Tradycjonalista moze byc socjopata. Mylisz pojecia, uzywasz ich w sposob klamliwy, falszywy nie zdajac sobie z tego sprawy, zapewne z braku wiedzy. I nie jest to przytyk, ale stwierdzenie faktu.
odpowiadam w kolejnosci zadanych pytan.
- roznica jest taka ze zegarek nie jest symbolem juz zaklepanej wkrotce_panny_mlodej.
- pieniadze sa potrzebne by nabyc pierscionek
- kasy nie zobaczy, bo w razie zerwania zareczyn nie odda zegarka (a pierscionek niektore czasami oddaja).
czy teraz jest juz wszystko jasne? jesli dalej czegos nie rozumiesz, to dopytaj.
Ty tak na poważnie? Jesteśmy tacy sami? Skala NEO-P-R ma 5 wymiarów i 30 wskaźników, ale wszyscy jesteśmy tacy sami? To, że wszyscy mamy "do dyspozycji"te same te same ośrodki, neuroprzekaźniki i hormony, nie oznacza, że jesteśmy tacy sami. Są pewne zjawiska, którym podlega większość (np. to wywołane przez Ciebie utrwalanie stereotypów), ale gust i preferencje do nich nie należą. Światopogląd też nie. Tak samo mogłabyś próbować udowodnić, że skoro ktoś nie lubi alkoholu, albo jest ateistą, to tak naprawdę kłamie. Bo przecież większość pije alkohol i wierzy w jakiegoś boga, czy bogów i tak jest od tysięcy lat, więc nie może być inaczej.
Możesz mi też wymienić te "dziedziny nauki"? Bo z tego, co wiem są dwie - psychologia i psychiatria, przy czym jedna nie wiele ma wspólnego z drugą. Ta pierwsza, co prawda ma wiele działów, ale warto zauważyć, że część zajmuje się zjawiskami ogólnymi (psychologia społeczna), ale część interesuje się tylko tym, co specyficzne (psychologia różnic indywidualnych).
To nie mnie brakuje wiedzy, tylko Tobie - coś kiedyś polizałaś z psychologii i wydaje Ci się, że wiesz, o czym mówisz. Tylko niestety masz pecha - wcześniej pisałam pod niezarejestrowanym nikiem Rattonowa i doskonale pamiętam, jak usilnie próbowałaś udowodnić mi, że zasady metodologii każdy ma swoje. I przy okazji, jak rzucałaś się na mnie, gdy na Twoją własną prośbę odwołałam się do Twojego domniemanego zawodu (bo przecież nie mam prawa), a potem ze wszystkich sił próbowałaś mnie obrazić, bo jestem studentką psychologii i widzę, że to, co piszesz, to bzdury...
Ale dobrze, załóżmy, że jesteś tak mądra, że mój mały, ograniczony mózg tego nie ogarnia. Uczyń mi ten zaszczyt i wyjaśnij. Bo póki co nasza rozmowa wygląda tak, że ja Ci przedstawiam mój tok myślenia, a Ty w odpowiedzi piszesz "mylisz się, bo ja wiem lepiej". I przy okazji zacytuj mi fragment, w którym napisałam, że tradycjonalista jest jak socjopata, czyli próbowałam te dwa pojęcia. Bo z tego, co ja pamiętam to napisałam, że "nie bycie tradycjonalistą nie oznacza bycia socjopatą", gdzie Ty tu widzisz porównanie?
W ogóle zabawna sprawa - Twoim jedynym odwołaniem do mojej wypowiedzi było stwierdzenie "wszyscy jesteśmy tacy sami, bo ja tak mówię"i wyciągnięcie ostatniego zdania z kontekstu. Ty ze mną nie dyskutujesz, tylko usilnie starasz się mnie sprowadzić do poziomu gruntu i manipulujesz moimi wypowiedziami. I nie jest to przytyk, tylko stwierdzenie faktu.
Tak, czy siak - kończę tę dyskusję. Nie używasz w niej kompletnie żadnych argumentów i na dodatek jesteś typowym przykładem "betonu umysłowego"- nie bardzo wiesz, o czym mówisz, ale Twoja racja jest najtwojsza. I każdy, kto myśli inaczej jest ignorantem i/lub manipulantem. Nie potrafisz spojrzeć na dane zjawisko z innej strony, a ja nie potrafię Ci tego wytłumaczyć.
Ale skąd wiesz, że nie odda? Jeśli ma on dla niej takie znaczenie, jak pierścionek (a nie wiemy, czy jest inaczej), to go odda. Autor też może poprosić o jego zwrot, tak samo jak o zwrot pierścionka. A jeśli dziewczyna odmówi, to odmówiłaby również oddania pierścionka.
Dwa - nie ma potrzeby oznaczania kobiety, jako zaklepanej. I żaden prezent nie powinien pełnić takiej funkcji - przy okazji zaręczyn daje się prezent na dowód swoich uczuć, a nie po to, żeby komunikować "moja jest! Łapy precz!". Tym bardziej, że mnóstwo kobiet nosi pierścionki, bo lubi - skąd wiesz, że dziewczyna z taka ozdobką na palcu jest zaręczona? Pierścionek zaręczynowy ma to gdzieś wygrawerowane? Czy może jest jeden, jedynie słuszny typ takiej ozdoby i to, że ktoś chce inny też tak naprawdę oznacza, że nie chce wychodzić za mąż?
Problem jest taki, że nie pogadali. Z Yafuda wynika, że chłopak całkiem w ciemno próbował pierścionek kupić, nie pytając, jakie metale, czy kamienie lubi - bo miał świadomość, że może się nie spodobać. Możliwe, że Yafud jest w tym, że o zamianie powiedział "dla zasady"i oczekiwał, że dziewczyna zachowa taki pierścionek, jaki otrzymała "z grzeczności". Może dziewczyna o tym wiedziała i chciała mu nosa utrzeć, a pierścionek jest gdzieś zachowany.
I dlaczego dziewczyny noszą pierścionki zaręczynowe, choć je uczulają? Żeby sprawić przyjemność partnerowi i żeby głupio mu nie było. Jak widać dla Jaszczura się opłaciło, bo do dziś o tym wspomina i to nie jako "hehe, głupia baba, bo się kaleczyła". Ja tam w tym dumę czuję. Choć nie zmienia to faktu, że tu też nie było rozmowy o ulubionych metalach i kamieniach;)
Ja wiem, że jak się o takich rzeczach mówi, to nie będzie niespodzianki. Ale zawsze można o tym pogadać w okolicach świąt i kupić inną biżuterię, niekoniecznie taką "idealną", żeby ideał na zaręczyny zachować;) Ba, to nie musi być koniecznie pierścionek pod choinkę - są jeszcze kolczyki, bransoletki, wisiorki... W końcu pierścionek zaręczynowy nie musi być złoty z ogromnym białym kamieniem! Może być z białego złota czy srebra, może mieć kolorowe kamyczki. W końcu to przyszłej narzeczonej ma się podobać :)
ad1. nie odda, bo to juz jej zegarek a nie kawalek bizuterii wreczony by tymczasowo zaobraczkowac.
ad2. mozesz sobie uwazac co chcesz, jednak fakty pozostaja takie same. wszystkie symbole sluza temu by wyrazac rzecz ktora symbolizuja. w tym szczegolnym przypadku symbol pierscionka zareczynowego istnieje po to by wskazywac ze dana kobieta jest juz zareczona.
jesli to zbyt trudne to proponuje wyobrazic sobie nastepujaca scenke: grupa przyjaciolek spotkala sie na kawie. jedna z nich mowi ze ma newsa do zakomunikowania, po czym z tajemniczym usmiechem podnosi reke z... zegarkiem.
Ale... pierścionek też by był jej... Nikt nie odbiera go po ślubie i nie sprzedaje, by odzyskać kasę. Kobiety noszą go do końca życia, więc mie jest to "tymczasowy"sposób na oznaczenie kobiety.
Dwa - skoro tak jest, to dlaczego większość kobiet idzie do ślubu w białej sukni, skoro niewiele z nich jest dziewicami? Dlaczego zakładają welon, który również jest symbolem czystości? Dlaczego dziwnie patrzy się na kobiety, które chcą założyć kolorową suknię, skoro aż do czasów wiktoriańskich było to coś normalnego? Ano dlatego, że mało kto obecnie przestrzega ortodoksyjnie tradycji i symboliki.
Inną kwestią jest to, że kobieta ma prawo nie chcieć być w ten sposób oznaczona. I to wcale nie fdlatego, że
... że nie chce wyjść za mąż, a dlatego, że nie chce być traktowana jak krowa, którą się znakuje, bo sama nie potrafi powiedzieć, do kogo należy. Tym bardziej, że kobieta nie należy do NIKOGO, do narzeczonegp również nie...
Wyobraź sobie taką scenkę. Dziewczyna siedzi przy kawie z koleżankami i mówi: "nie uwierzycie, co się stało! Patrzcie!"i wyciąga rękę z pierścionkiem. Wszystkie koleżanki zaczynają piszczeć, a ona odpowiada "tak, właśnie tak - wygrałam fortunę na loterii i w końcu kupiłam sobie ten pierścionek, o którym marzyłam!".
Albo inaczej - siedzi dziewczyna z koleżankami przy kawie i mówi "nie uwierzycie, co się stało!". Wszystkie koleżanki wstrzymują oddech, a nasza bohaterka bez żadnych teatralnych gestów mówi "zaręczyłam się!".
- nie, piercionek sie wypozycza. kiedy kobieta zerwie zareczyny to w dobrym stylu jest zwrocic pierscionek.
- pierscionek zareczynowy, jak sama nazwa wskazuje, nosi sie w okresie zareczyn.
- biala suknia wskazuje panne mloda. dlatego nie wypada sie ubierac sie na bialo na sluby i wesela. nie dlatego ze nikt poza panna mloda nie jest dziewica.
natomiast oczywiscie kobieta moze sobie nie zyczyc byc narzeczona. zyjemy w cywilizcji w ktorej kobiety maja wysoka pozycje spoleczna, w tym pelne prawo wyboru. nie praktykuje sie u nas malzenstw aranzowanych ani porwan.
- nie, zegarek się wypożycza, kiedy kobieta zerwie zaręczyny w dobrym guście jest oddać zegarek
- pierścionek zaręczynowy mnóstwo kobiet nosi razem z obrączką do końca życia. Nie ma zwyczaju odkładania go po ślubie. Nie ma zwyczaju odbierania go kobiecie po ślubie - on jest jej, tak jak do niej należy każdy inny prezent podarowany z jakiejkolwiek okazji.
- biel jest symbolem czystości i dziewictwa. Panny młode zaczęły zakładać białe suknie, bo szły do ślubu będąc dziewicami. Biała suknia stała się symbolem panny młodej, bo była symbolem czystości, a w takim stanie szły kobiety do ślubu. Kiedyś.
Pierścionek to tylko przedmiot. Obiektywnie to po prostu rodzaj biżuterii. To my nadajemy mu wymiar symboliczny. Możemy również naszym symbolem uczynić dowolny inny przedmiot. To, co robisz, to wartościowanie symboli - sądzisz, że Twoje są jedynie słusznymi, co jest bzdurą. Każdy z nas może mieć własną symbolikę i to, że ktoś jej nie rozumie nie oznacza, że jest ona gorsza niż inne. Nie ma symboli lepszych i gorszych.
Mam wrażenie, że działasz w systemie zero-jedynkowym. Albo bierzemy całą tradycję, albo ją odrzucamy. To tak nie działa - można przyjąć zaręczyny, nie przyjmując pierścionka. Można wziąć katolicki, tradycyjny ślub, mie zakładając białej, długiej sukni. Można czcić pamięć zmarłych inaczej, niż paląc znicze na grobach. Można odrzucić jeden element tradycji, nie rezygnując z reszty.
Beton umyslowy? Naprawde? Wykladowca Cie nauczyl takiej argumentacji? Czy sama jestes taka agresywna z siebie? Z niemocy?
Tak, czytaj ze zrozumienim, napisalam ze ogolnie jestesmy tacy sami. W szczegolach sie roznimy, zacznij czytac ze zrozumieniem. To po pierwsze, a po drugie. Nauki zajmujace sie psychika czlowieka? antropologia, filozofia, psychologia, socjologia i pewnie wiele innych. Ktos kto studiuje psychologie, powinien wiedziec takie rzeczy.
"Nie bycie tradycjonalistą, mie oznacza bycia socjopatą."Sposob i kontekst zdania, oznacza ze zrobilas porownanie. Oznacza to albo albo. Albo jestesmy socjopatami, albo tradycjonalistami. I nie kloc sie bez sensu, tylko jak masz dalsze watpliwosci to spytaj o to zdanie wykladowce logika. Bo mialas logike na studiach, prawda?
Brakuje Ci filozofii do tego spojrzenia, bo Twoja wypowiedz jest nieskladna merytorycznie. Sklaniasz sie ku subiektyzmowi, a w tym wypadku, nie ma prawdy. Wiec sama sobie mozliwosc prawdy odbierasz, bo Twoja racja jest tylko Twoja racja, a nie obiektywna, wiec niepotrzebnie zaczelas tu dyskutowac, skoro taki poglad wyznajesz.
To na tyle, bo mielenie tego po raz kolejny bedzie juz nudne.
""Nie bycie tradycjonalistą, mie oznacza bycia socjopatą."Sposob i kontekst zdania, oznacza ze zrobilas porownanie. Oznacza to albo albo. Albo jestesmy socjopatami, albo tradycjonalistami. I nie kloc sie bez sensu, tylko jak masz dalsze watpliwosci to spytaj o to zdanie wykladowce logika. Bo mialas logike na studiach, prawda?"
Ty tak na serio? O.o
Deb.ilu, napisałam do ciebie prywatną wiadomość!!
Nie patrz na zegarki innych - patrz tak, by móc mieć swój za zamiatanie mojego ogrodu :)
Nigdy o mnie nie słyszałś?
Omg. Straszne. Dziewczyna nie lubi pierścionków, zamiast tego woli nosic coś, co będzie jej o tobie przypominało w każdej chwili. No tragedia. Moja tez chciała zegarek, tylko dla odmiany ja o tym wiedziałam zawczasu, bo znamy się bardzo dobrze i wiem, że pierścionek by jej nie ucieszyl.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Qtas kozła | 185.240.96.* | 28 Października, 2018 16:02
Może po prostu zamiast nosić głupiego pierścionka, który na uj jej się przyda, wolała coś pożytecznego i trwalszego, bo przecież zaręczynowy pierścionek nosi się do ślubu, a nie dłużej, a taki zegarek może nawet wasze wnuki przeżyć...
Ja np. nie lubię nosić pierścionków, gdybym taki dostała to bym nigdy go nie założyła, bo po prostu nie lubię, nie potrzebuję, lepiej w to miejsce kupić coś praktycznego...
Nie traktuj tego jako zły znak czy coś, Twoja kobieta po prostu woli wydać pieniądze na potrzebną rzecz, niż na głupią ozdobę..