Kary za znęcanie się nad zwierzętami są za niskie. Za "tylko"znęcanie się powinien być co najmniej rok bezwzględnej odsiadki, bez żadnych śmiesznych zawiasów i kara finansowa (od 10k w górę) na cel dobroczynny związany ze zwierzętami. Za zabicie co najmniej 5 lat, za zabicie ze szczególnym okrucieństwem co najmniej 10.
Dać ci mięty!
Masz rację. Zwierzaki należałoby traktować z większa godnością i kary za znęcanie/zabójstwo powinny być niewiele niższe niż gdyby czyn dotyczył drugiego człowieka.
Że co?! Że niby czyjaś działalność i to, że ona komuś przeszkadza daje prawo do tego, żeby krzywdzić/zabijać bezbronne zwierzęta czy jakiekolwiek inne stworzenia? Co za chory tok myślenia... A jak ktoś otworzy przedszkole gdzie dzieci bawią się na podwórku albo dom dziecka to co?
Dajecie minusy za mówienie prawdy.
Ludzie ludzi nie szanują a wy chcecie prawie że kare śmierci za kota w jakim świecie wy żyjecie.
Potempiam gnojenie kogokolwiek albo czegokolwiek ale nie piszcie bzdur typu zabicie kota=zabiciu człowieka.
jak ma dzieci, to kominiarka wp_ierdol taki zeby sie zajal swoja pociecha...
w sytuacji ekstremalnej zjadlbym czlowieka. czy z tego wynika ze moge sie nie przejmowac trupami i na przyklad po przejechaniu czlowieka mam wedlug ciebie pelne prawo wzruszyc ramionami i pojechac sobie dalej?
Nie chodzi o to żeby się nie przejmować ale ludzie tu przesadzają z tymi karami. Nikt sie nie przejmuje glodnymi dziećmi za głodnego kota ci gardło przegryzą bo kotek powinien mieć. Nie można przesadzać w każdą stronę, mało to było reportaży w tv jak ludzie mieli po sto psów i ch.ja o nie dbali. Czy ktoś chciałby mieszkać obok kogoś takiego.
Zgłoś do towarzystwa opieki nad zwierzętami, oni pomogą.
Jeśli mieszka na wsi to zapewne w domu jednorodzinnym, a z sąsiadami dzieli go pewna odległość i możliwe, że płot. Nie robi tego w mieście, takie zwierzęta nie są więc ani problemem pod względem hałasu, ani zapachu.
Mnie w bloku też meczy darcie ryja g*wniarza ale nie strzelam do niego wiatrówką, wk**rwia mnie sąsiadka komentująca z okna jak wyglądam i że pewnie jestem puszczalska bo przychodzi do mnie czasem chłopak ale nie daję jej zatrutego jedzenia. Jeśli przeszkadza im nawet działalność to nie mają prawa znęcać się nad zwierzętami.
Znam sytuację dokładnie z drugiej strony - przemiła starsza sąsiadka znajomego prowadzi też taki sierociniec . Dziękuję postoję. Koty łażą wszędzie po posesjach wokół "sąsiadki", wieczne miauczenie , sranie po trawnikach i rozgrzebywanie grządek. Nic miłego. Ja też dostałbym w takiej sytuacji do głowy. Każdy z nas chce mieć spokój na swojej posesji. Koty ważniejsze od ludzi ??
Sam jesteś szkodnik i za takie pieprzenie niech cię szczur w tyłek ugryzie. ZnaFca przez duże eF. Zapoznaj się ze szkodami generowanymi na wsi (ale tej prawdziwej, a nie sypialni nowobogackich) przez szczury i walnij w łeb, żeby dobrze się utrwaliło.
Jeżeli chce się prowadzić taką działalność powinna być mniej lub bardziej zalegalizowana i zorganizowana. Z opisu wynika że autor prowadzi zwykłe zbieractwo zwierząt bez jakiejkolwiek pomocy czy dozoru na nieogrodzonym terenie. Co jest proszeniem się o takie właśnie nieszczęścia. Pogadać z okolicznymi fundacjami/tozem czy by nie pomogli w dokarmianiu zwierzaków i wizytami weterynaryjnymi, a za oszczędzone pieniądze w ten sposób postawić porządny płot "z daszkiem"przez który koty nie przejdą.
Nie wiem czy zauważyłeś, ćwierćmózgu, ale w tej chwili wojny nie ma.
Jak była wojna to ludzie jedli też ludzi. Więc co, kanibalizm jest dobry, idąc twoim tokiem rozumowania. Debil.
Zapomniałam jeszcze dodać o ryzykach epidemii przy dużej ilości zwierząt umieszczonych bez opieki i dokładnego przebadania przez weta. Wystarczy jeden osobnik ze świerzbem by pół stada chorowało. Albo panleukopenia, która potrafi wybijać całe stada kotów. A przy takim tempie zbierania zwierzaków nie wierzę by autora było stać na dokładne badania na FeLV itp, bo one sporo kosztują.
co za łoś... jakby mi jakiekolwiek zwierze łaziło po mojej posesji i zostawialo po sobie gnoj, albo w ogole weszlo mi na posesje albo juz w ogole do domu to za kark, 360 stopni i do szamba. rozumiem, ze jakby tobie do domu takie kociusie weszly i szczaly na dywan albo drapaly dzieci to bys im mleczka dolewal
Ja w ogóle nie wiem co za imbecyl wymyślił, że koty są szkodnikami. Nie są i nigdy nie były. Debilizm ludzi jest przerażający. Raz jak koło garażu karmiłem kotkę z małymi, to do mnie podszedł janusz z pobliskich działek i mówi, żebym nie karmił kotów bo potem mu przychodzą na działkę i - uwaga - kopią nory w ziemi i warzywa wyżerają. Debilowi chyba koty się z kretami pomyliły, ale to niebywałe jak taki idiota funkcjonuje w społeczeństwie.
Właśnie przyznałeś się do mordowania zwierząt. Wystarczy to zgłosić odpowiednim ludziom, jakiejś organizacji zajmującej się ochroną zwierząt, a oni to już przekażą gdzie trzeba. Tobie się dupsko przekręci o 360 stopni jak się chłopaki pod celą dowiedzą za co siedzisz.
Koty są szkodnikami, ale w inny sposób niż Janusz "myśli". Kot nie wie że ptak którego właśnie upolował jest pod ochroną. Ale to nie znaczy że trzeba je otruć lub zagłodzić. Raczej powinno się je izolować jak gatunki inwazyjne.
Koty są gatunkiem inwazyjnym, ale szkodnikami ich nazwać nie można, nawet pod definicję z wikipedii się nie łapią. Nie wiem jak na wsi, ale z ptaków żyjących w mieście kot może najwyżej gołębia złapać, bo pozostałe (wróble, kosy, drozdy, krukowate) nie są tak "głupie"jak gołębie by dać się złapać. Poza tym u dokarmianych kotów instynkt słabnie albo nawet zanika. U mnie na osiedlu było kiedyś tak na oko 20-30 kotów, może i więcej, trudno powiedzieć, bo osiedle spore i mało zurbanizowane, więc koty były wszędzie. Ludzie je dokarmiali, ja też. Instynkt łowczy całkowicie zanikł. Koty jadły z gołębiami z jednej miski. Zabawny widok, koty jedzą, obok kręcą się gołębie i co chwile któryś podchodzi do miski i podjada, a koty całkowita olewka;) W ogóle wychowałem kilka kocich pokoleń. Codziennie dokarmiałem, pojawiała się jakaś kotka w ciąży, karmiłem ją, potem przyprowadzała małego, potem wszystkie małe, karmiłem je wszystkie, potem któraś z tych małych jak dorosła to przychodziła w ciąży i znowu małe kotki. Potem wyjechałem i nie było mnie kilka lat, a jak wróciłem to z tych kilkudziesięciu kotów nie został żaden. Nie wiem co się stało, czy je wyłapali i powywozili do schronisk, czy jakiś skur**syn wytruł, nie wiem, ale szkoda bo to piękne zwierzęta i nikomu krzywdy nie robią.
Po przeczytaniu tego komentarza pan Wiesław, rolnik z dziada pradziada, który jeszcze wczoraj wytopił jakieś 30 kretów w ich norach (by taki nk mogł żreć cebulę na śniadanie, obiad i kolację) oraz skręcił kark królikowi i oskórował by małżonka zrobiła z niego pasztet, w obawie przed perspektywą spędzenia reszty żywota w więzieniu za mordowanie zwierząt, wziął linę i powiesił się w stodole.
Od łosia wyzywa, a sam jest debil. Po pierwsze to nie USA i nawet ja bym ci mógł nasrać na posesji, a ty byś mi nic zrobić nie mógł, a poza tym co za idiota trzyma dywan na posesji, czyli poza domem? Skoro wpuszczasz obce zwierzęta do domu, to niech ci walą nawet do łóżka.
Widzisz, tępaku, różnicę między tępieniem szkodników i ubojem zwierząt hodowlanych, a mordowaniem kotów dla zabawy? Widzę, że siedzą tu jeszcze więksi imbecyle niż kilka lat temu.
jezeli kot wpadlby do kurnika i zagryzl kure to czym go to czyni?
a spejsona zapraszam na moj ogrodek. jak sie juz zdefekujesz , czego sobie nie zycze, to szykuj na porzadne odszkodowanie i konkretne zawiasy o ile nie pol roku izolacji od normalnych, myslacych ludzi, dzikusie.
Uważam, ze jezeli te koty biegaja samopas czyniąc szkody sąsiadom owy opiekun powinien wziac za to odpowiedzialnosc.
Kot zagryzł kurę? Chyba ci się z lisem pomyliło. Kura jest większa i silniejsza od kota, nie dość że bez problemu by się obroniła to jeszcze zrobiłaby kotu krzywdę. Kot też o tym wie i dlatego żaden kot nie zaatakowałby kury.
Drugą część swojej wypowiedzi napisz po polsku, bo nie mogę rozszyfrować co masz na myśli.
Kurczak czy piskle to dalej kura wiec nie pierdziel kocopołów. Poza tym doodukuj się - są koty domowe takich ras jak Chausie czy inne krzyżówki które koguta wszamią na śniadanie i jeszcze zapolują na kaczkę czy gęś. zaden kot nie zaatakowałby kury... palnij się w łeb - na wsi jak ktos chce miec kota to MUSI go chować od małego z kurczakami bo niewychowany byle dachowiec pozagryza wszystkie pisklęta. łoś, po prostu łoś.
Cóż za troskliwy człowiek z autora. Prowadzi sierociniec dla kotów, w którym jest ich tyle, że zaczynają walczyć między sobą, w którym koty zdychają, a ich dobroczyńca nawet się nie zastanowi DLACZEGO, w którym koty nie są właściwie zabezpieczone, a sąsiedzi strzelają do mich z wiatrówki, zaś pseudoopiekun musi się wybrać na spacer, żeby przyczić, że coś niedobrego się dzieje. Bo do rozpoznania otrucia lub postrzału potrzeba, co najmniej dyplomu z medycyny... Jeśli koty między sobą walczą, to nie jest to kwestia "docierania się"tylko zbyt dużego ich zagęszczenia na zbyt małej przestrzeni.
To nie jest sierociniec. To nie ma nic wspólnego z pomaganiem zwierzętom za to bardzo dużo z skrajną niewiedzą autora, a może i z kompulsją.
a tak na marginesie, ty widziałeś kiedyś normalnego kota i chociaż raz w życiu prawdziwą, żywą kurę?
aż zgooglowałem za ciebie:
https://www.verbeek.nl/pl/actueel/wplyw-masy-ciala-mlodych-kur-na-wage-jajek-novogen-white-oraz-novogen-brown/75
średnia waga (masa ciała) najpopularniejszych w Polsce kur niosek wacha się między 1,5 a 1,7 kilograma. Są też oczywiście inne gatunki, zobaczmy co powie wikipedia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kura_domowa
Sa gatunki kur, gdzie waga wacha się między 620-850 gram. Największe "bydlaki"wśród kur są hodowane klatkowo, ładowane paszą oraz chemią i osiągają MAKSY MALNIE 5 kilogramów.
Przyjrzyjmy się kotom:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kot_domowy
cyt. "Masa ciała kota waha się od 2,5 do 7 kg. Niektóre jednak uzyskują większą wagę, dochodzącą do ok. 15 kg (np. Maine Coon oraz norweski leśny)"
Zwykły polski typowy kocur waży średnio 7kg a może osiągnąć wagę nawet 10 kilogramów. W porównaniu z 5 krotnie mniejszą kurą nioską twierdzisz, że kot nie zagryzie kury? głupiś
Lepiej byś zrobił powiadamiając jakąkolwiek organizację prozwierzęcą. Kotki należało wykastrować, samo dokarmianie to pogłębianie problemu bezdomności. Nie mówię, żeby mie pomagać kotom wolnożyjącym, ale podstawą jest tutaj uniemożliwienie im "produkowania"kolejnych niechcianych bid. Nie wątpię, że miałeś dobre chęci, ale to co robiłeś przynosiło więcej szkody niż pożytku.
nie chce mi się nawet komentować takich akcji;/
Swoją drogą autorem powinny się również zainteresować odpowiednie służby
Koty - zwłaszcza kotki, chapią pisklaki jak pelikan. Z dorosłą kurą ciężej - w pojedynkę takiemu pospolitemu kotu będzie ciężko, ale skoro mój spaślak potrafił złapać i zadusić szpaka, to ze spokojną kurą nie powinno być problemu.
No i prosta zasada - jak raz zabije kurę/kurczę/piskle/cokolwiek zrobi to znowu - choćby dla rozrywki/z instynktu
W większości się zgadzam, ale z tym że walka kotów jest czymś świadczącym o złych warunkach już nie. Koty to zwierzęta silnie terytorialne. Jak pojawia się nowy na danym obszarze -nawet ogromnym to będą sobie wyjaśniać hierarchię i ustalać które miejsce czyje i to zupełnie normalne. Wyjątkiem są młode bo tu jest duża szansa, że któraś z samic weźmie w "adopcję"
Niestety takie dokarmianie i brak kastrowania mocno przyczynia się do bezdomności. Koty potrafią mieć miot częściej niż 1 raz w roku i dość szybko dorastają do produkcji kolejnych kotów. Można w ten sposób przyczynić się do powstania dziesiątek mniej lub bardziej uszkodzonej genetycznie przez wtórne krzyżowanie stworzeń. Co do niełapania przez kotów zwierząt w mieście... Zależy od kota. Często te dachowce mają uśpiony instynkt, który potrafi się nagle obudzić przy wypuszczeniu. Kot mojej babci 5 lat żył w mieszkaniu i jak raz nawiał to od razu przyniósł mysz. Raz czytałam na kocim forum post dumnej z kota właścicielki, bo kotek dzięcioła ubił (pod ochroną).
W kurę uwierzę. Widziałam norweskiego leśnego wlokącego ze sobą indyka o.O
Nie każdy kot jest silnie terytorialny. Wręcz przeciwnie - sporo potrafi dogadać się z innym futrzakiem. Koty to tak niezwykłe stworzenia, że potrafią odnaleźć się zarówno jako samotnicy, jak i żyjąc w grupach rodzinnych, czy nawet koloniach. Owszem, w tym ostatnim przypadku tworzą więzi z tylko kilkoma innymi osobnikami, ale mimo to tolerują ogromną ilość innych kotów na "swoim"terytorium. I do walk dochodzi między nimi tylko o okresie rui kotek.
Jeśli jednak kot jest tak silnie terytorialny, że nawet przy prawidłowym wprowadzeniu nowego sierścia nadal jest wobec niego agresywny, to znaczy, że powinien mieszkać sam. Branie go "na przetrzymanie"zrodzi tylko większa frustrację i tym samym spowoduje wzrost agresji. Oba koty natomiast będą cierpieć przez stres. Dodatkowo, jeśli drugi kot jest bardziej uległy może paść ofiarą prześladowania, które gro osób myli z zabawą. Należy pogodzić się z tym, że nie każdy kot może mieszkać z innym, tak samo, jak nie każdy pies toleruje inne psy (mimo, że to gatunek typowo społeczny w przeciwieństwie do kotów).
Dalej - rywalizacja o zasoby (miske, drapak itp) pojawia się wtedy, gdy tych zasobów jest mało, albo przynajmniej tak postrzega to kot. Zaleca się, żeby "akcesoriów"było tyle, ile kotów + 1. Czyli, jeśli mamy dwa koty, to misek, posłań, zabawek itp powinno być po 3. Powinny być również rozmieszczone w taki sposób, by koty mogły z nich korzystać nie będąc jednocześnie zmuszonym do wchodzenia w interakcje z pozostałymi kotami. Tyle w teorii - ja mam dwie kotki i mimo, że wszystkiego mam po 2, to jest to rozmieszczone tak, by każda miała przestrzeń dla siebie. Jeśli w domu nie ma tyle miejsca, to znaczy, że nie ma miejsca na drugiego kota. Tak jak mówiłam - wiele kotów potrafi zaakceptować nowego towarzysza w "swoim"domu, ale każdy z nich musi mieć zapewnioną przestrzeń. Agresja pojawia się wtedy, gdy przynajmniej jeden z kotów nie jest w stanie odnaleźć się przy innym lub wtedy, gdy miejsca jest za mało i pojawia się presja.
Umknęło mi ostatnie zdanie, a to również jest zbytnie uogulnienie. Nie każda kotka będzie brała młode w opiekę, tak samo, jak nie każdy kocur będzie próbował je zabić. Wszystko zależy od wieku kociąt, tego czy dorosłe osobniki w domu są kastrowane, jeśli nie - od pory roku, ale również od indywidualnych cech danego zwierzęcia.
Nie powinno się też łączyć młodych kotów ze znacznie starszymi. Jeśli różnica wynosi rok, czy dwa, to pal sześć, ale jeśli wprowadzamy półrocznego kota do domu z 10-ciolatkiem, to niezależnie od płci starszy kot będzie się źle czuł w towarzystwie młodszego, który będzie dla niego po prostu zbyt aktywny.
Dlaczego wypuszczasz te koty? One nie powinny w ogóle być wychodzące, wystarczy, że jeden przyniesie fip, fiv lub inną chorobę i wykończy WSZYSTKIE.
PS. Sama mam kota. Nie wychodzącego, w domu jednorodzinnym. Codziennie mam oszczane okna i porozwalane śmieci po całym podwórku, bo koty sąsiada czują mojego i dostają na łeb.
Nie wiem czy zauwarzyłeś ale wojny nie ma w Polsce spojrz do okoła to może zauwarzysz jakąś. Widze że obrażanie innych pasuje do twojego nicka z kreskówki dla ludzi twojego pokroju.
Dobrze sasiedzi robia. Zamiast angazowac weterynarzy do kastracji, przemysl farmaceutyczny na srodki usypiajace, hycli czy zaklady krematoryjne czy gdzie tam nalezy legalnie pozbywac sie zwłok zwierząt - oczywiscie z kasy podatników - sami rozwiązują problem niechcianych i skazanych na zdechnięcie, niepotrzebnych kotów. Za darmo! Jeszcze ćwiczą celność z wiatrówek. To się nazywa zdrowy rozsądek.
Dlatego wolę zwierzęta niż ludzi.Moi "kochani sąsiedzi"rozsypują trutkę na szczury w miejscu dokarmiania kotów.
Witam.
Proszę autora yafuda o kontakt prywatny pod adresem r.hrebowicz@wp.pl
W miarę możliwości chciałbym pomóc z ogarnięciem tego prowizorycznego schroniska, a także zakończyć problemy z sąsiadami.
Pozdrawiam, Radosław
Moja sasiadka ma kocia wyspe. Ona ma ogrod pokryty kostka wiec te paskudy sraja u mnie. Dzieki. Jedna rzecz byc milosiernym kocioj@bca a druga co drugi dzien myc samochod z kocich szczochow. Mamy dzieci ktorych piaskownice musialem wyrzucic Bo robila za kuwete.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Vix | 89.76.70.* | 22 Maja, 2018 23:16
Że co?! Że niby czyjaś działalność i to, że ona komuś przeszkadza daje prawo do tego, żeby krzywdzić/zabijać bezbronne zwierzęta czy jakiekolwiek inne stworzenia? Co za chory tok myślenia... A jak ktoś otworzy przedszkole gdzie dzieci bawią się na podwórku albo dom dziecka to co?