Niektprzy ludzie dorosli sa chamowaci (widac to chociazby po niektorych tu komentujacych).
A ci dorosli maja dzieci, zatem nalezy sie zwrocic do doroslych.
A druga rzecz, musicie w waszej corce zaszczepic pewnosc siebie. Trzeba jej powiedziec, zeby mowila tym malym gnojom, ze oni nigdy takich piegow miec nie beda i niech im pokaze jezyk. No i trzeba to zglosic opiekunce i dyrektorce przedszkola, ze wasza corka jest gnebiona.
Pewnie jeszcze jest ruda
Niech zgłosi to do płokułatuły
Dzieci w przedszkolu, to mali socjopaci. Tu nie ma, co się oburzać na rodziców, ani winić dzieci, bo jeszcze żaden człowiek nie urodził się ze znajomością zasad współżycia społecznego, czy w pełni rozwiniętą empatią. Proces nabywania tej wiedzy jest procesem długotrwałym i złożonym. Należy w tej sytuacji powiadomić opiekunkę o problemie (chociaż uważam, że kobieta powinna to zauważyć sama i od razu reagować), by zaczęła korygować takie zachowania, a dziewczynkę nauczyć pewności siebie oraz tego, jak się bronić przed agresją słowną.
Wszystko wynosi sie z domu. I owszem, to jak zachowuja sie dzieci, to wina rodzicow.
A co, myslisz ze bicie kogos, badz gnebienie nie ma skutkow prawnych, nawet dla dziecka?
Mojej córce w przedszkolu koledzy wyrzucili zabawkę do kosza. Wiek dzieci to 4-6 lat. Zapytałam dlaczego oni to zrobili?! Odpowiedziała, że bardzo im się podobała i nie chcieli jej oddać. A to tylko jeden z bardziej niewinnych incydentów. Chyba zacznę uczyć dziecko radzenia sobie siłą, żeby przynajmniej się jej bali!!!
No cóż...Freud widocznie miał rację twierdząc,że dzieci nie są zwyczajnie złośliwe.One są po prostu złe.
Winić rodziców za wychowanie dziecka można, kiedy jest już ono na tyle duże, że powinno już rozumieć i znać podstawowe zasady. Dziecko w przedszkolu ciągle się tych zasad uczy. I jak to bywa z nauką nowych rzeczy - zazwyczaj trzeba je tłumaczyć kilkukrotnie. Nie jest też powiedziane, że rodzice nie skorygowaliby zachowania swoich dzieci, gdyby wiedzieli co się dzieje. Ale nie wiedzieli, bo nie są Duchami Świętymi i nie widzą, co robią dzieci w przedszkolu. Obowiązek zauważenia problemu i poinformowania o nim spoczywał na przedszkolance.
Po drugie, dziecko inaczej zachowuje się przy rodzicach, a inaczej w grupie rówieśniczej, gdzie w grę wchodzi popisywanie się i chęć dopasowania z obawy przed wykluczeniem. Nawet dorośli ludzie robią głupoty, by dopasować się do grupy, a co dopiero kilkuletnie dzieci. Zgadzam się, że głównie na rodzicach spoczywa obowiązek wychowania dziecka, ale żeby zacząć coś korygować, trzeba sobie najpierw zdać sprawę, że jest problem, a to nie zawsze jest proste. Nie wszystko też wynosi się z domu, bo na rozwój dziecka ma wpływ całe otaczające go środowisko, a więc również przedszkole, plac zabaw, media, z którymi się styka itp. Tak naprawdę wystarczyło, że jedno dziecko usłyszało coś w radiu, przekazało dalej i grupa sama się nakręciła. Niekoniecznie nauczyło się tego w domu. To że dziecko zaczyna przeklinać nie zawsze jest spowodowane tym, że rodzice klną. Czasem wystarczy, że usłyszy coś na ulicy i bez zrozumienia powtórzy.
Czyli w Twoim rozumieniu, dziecko powiedzmy 4-5 letnie, moze bezkarnie terroryzowac inne dzieci, bo to dziecko, nie rozumie i rodzice nie maja wplywu i nie moga wziac odpowiedzialnosci za zachowanie dziecka? Ciekawe. Tylko, ze Twoja pokretna logika kupy sie nie trzyma. Jak dziecko jest niesforne, gnebi inne dzieci, jest agresywne, to moze zostac usuniete z przedszkola. Niestety, ale za dziecko ponosza odpowiedzialnosc rodzice i czy tego chcesz czy nie, jak Twoje male dziecko (ktore nie rozumie) zniszczy czyjas wlasnosc, to Twoim obowiazkiem jest ta rzecz odkupic, badz zaplacic jej wartosc. Ty jestes odpowiedzialna za wlasne dziecko i Ty masz wplyw na to, co dziecko oglada, jak sie wyslawia, z kim spotyka. I dlaczego niektore slowa sa brzydkie i ich nie uzywamy. To co napisalas to zrzucanie odpowiedzialnosci na wszystkich, tylko nie na rodzicow.
Cały czas powtarzam, że błędne zachowanie należy korygować. Cały czas powtarzam, że dziecko należy nauczyć empatii i zasad współżycia społecznego. Nie wiem, czyje komentarze czytasz, ale na pewno nie moje. To, czemu się sprzeciwiam, to nazywanie dzieci wrednymi (bo to zakłada, że one celowo są takie, a nie inne podczas, gdy ich zachowanie wynika z niewiedzy) i atakowanie ich rodziców, kiedy nie ma się pojęcia jak wychowują swoje dziecko.
Nie na wszystko ma się wpływ - ja mogę nie używać wulgarnego języka przy dziecku, ale nie mam wpływu na kogoś, kto stojąc przy kasie w markecie klnie, jak szewc. Mam w takim razie zamknąć dziecko w domu i nie wypuszczać, żeby nie daj Boże nie złapało jakiegoś paskudnego nawyku? To się troche mija z celem...
Jeszcze raz powtarzam - nie mówię, żeby nie korygować i nie uczyć, mówię, żeby nie piętnować ludzi, których się nie zna i tych, którzy są na tyle mali, że ciągle mają prawo czegoś nie rozumieć. Nie mówię też, że rodzic nie jest odpowiedzialny za dziecko, bo jest. Ale nie jest Duchem Świętym, ani inną istotą wszechmocną i wszechwiedzacą, więc czasem może mie zdawać sobie sprawy, że dziecko źle się zachowuje, coś psuje ect. Rolą rodzica jest wychowywać i tłumaczyć, dlaczego coś jest złe i nigdy tego nie negowałam.
Oczywiście, jeśli dziecko stanowi dla innych zagrożenie, to powinno być z przedszkola usunięte - to też jest jakaś forma korekty. Ale zanim do tego dojdzie wypadałoby się upewnić, czy rodzice w ogóle wiedzą o problemie. Jak już pisałam, dzieci zachowują się inaczej wobec rodziców, a inaczej wobec rówieśników. Zresztą - usunięcie z przedszkola jest ostatecznością i stosuje się je, gdy inne metody wychowawcze zawiodą.
Fajnie tu sobie dziewczyny dyskutujecie ale mnie się szczególnie spodobało określenie użyte przez (a jakże by inaczej :D) Panią_Harmonię a mianowicie "małe gnoje"xD Nie wiem czemu ale jakoś strasznie mnie bawi :)
Komentarz Carlisle Cullen też spoko. No i nawet niezła bk z komentarza Matki :D hehehe
W przypadku dziewczynek bycie rudą nie jest takie złe, gdyby miała rudego syna to już gorzej.
Wszyscy się wzięli za psychoanalizę przedszkolaków a nikt naprawę się nie zastanawia skąd kilkuletnie dziecko miało dostęp do noża? Równie dobrze mogło dobie oczy wydłubać i to tylko dzięki bezmyślności rodziców...
Mylisz pojecia. Incydenty mylisz z zachowaniem, ktore sie powtarza. Dziecko wychowywane madrze, nawet jak z ciekawosci uzyje gdzies uslyszanego wulgaryzmu, nie bedzie agresywne i zlosliwe. A rodzice zbieraja to co zasiali, bo wychowywanie to proces. Podsumowujac, dzieci ktore dokuczaja innemu dziecku np ze wzgledu na piegi (innosc) zachowuja sie tak, bo czerpia wzorzec z domu, bo to zlozone zachowanie.
Z kuchni? Dzieci się powinno edukować czym są noże i że mogą zrobić krzywdę, a nie chować, bo jak znajdzie i nie będzie wiedzieć co to jest to dopiero może sobie krzywdę zrobić.
Popieram Harmonię.Pies ma rozum 2 letniego dziecka,więc jak się mówi siad to siada.Dziecko 4 czy 5 letnie doskonale rozumie co się do niego mówi,więc jeśli zachowuje się zle jest to wina tylko i wyłącznie rodziców,którzy na wszystko mają odpowiedz: bo to dziecko!Idąc ich tokiem rozumowania dziecko może wszystko!Nienauczone odpowiedniego zachowania,myśli że jest bezkarne.Nie rozróżnia co jest złe a co dobre!Moim zdaniem to krótka droga do wychowania psychopaty i tyle.
Moje dziecko wie gdzie jest nóż i do czego on służy. Ba, umie nawet tego narzędzia używać. Jednak do tej edukacji nie był nam konieczny tasak a zwyczajny nóż obiadowy.Jednak nie wyobrażam sobie, że mój 5- latek sięgnął sobie ze stojaka nóż (tak - ostre noże trzymam w stojaku, a nie gdzie popadnie), zdążył sobie podrapać twarz a ja bym nawet nie zdążyła zareagować?
Żaden z komentujących nie zwrócił uwagi na fakt, że dziewczynka próbując wycinać sobie nożem piegi pozostawała bez opieki. Mam 3 dzieci, teraz już w wieku szkolnym, nie wyobrażam sobie aby nie mieć ich na oku na tyle długo, aby zdążyły zrobić sobie coś złego. Przecież zabranie noża i manipulacje przy twarzy to nie kwestia 20 sekund...
Nie wiemy, ile takie zachowanie trwa, tak samo jak nie wiemy, czy takie zachowania pojawiały się również przy rodzicach. Nie znamy reakcji rodziców na ewentualną agresję ich dzieci. Nie znamy wersji reszty grupy - ataki na córkę autorki mogą być równie dobrze spowodowane jej zachowaniem. Krótko mówiąc nie mamy żadnych podstaw, żeby wydawać jakiekolwiek osądy.
Każde dziecko przechodzi przez okres tzw. egoizmu dziecięcego. To okres pomiędzy 3, a 5 r.ż kiedy dziecko zaczyna zauważać, że jest odrębną istotą. To naturalny i niezwykle ważny etap rozwoju. Problem w tym, że dziecko na tym etapie nie jest wstanie utożsamić się z inną istotą. Jeśli takiemu dziecku powiesz "nie obrażaj koleżanki, bo jest jej przykro", to to dziecko tego nie zrozumie. Czy też inaczej, zrozumie znaczenie słów, ale nie sens - bo JEMU nie jest przykro, a na tym etapie to ono jest w centrum swojego świata. To nie jest złośliwość, ani brak wychowania. To jest etap rozwoju, przez który KAŻDY przechodził. To nie oznacza, że nie należy takiego dziecka korygować. To oznacza, że należy wykazać się cierpliwością, bo to dziecko pewne wartości musi przyjąć nie rozumiejąc ich i nie będąc w stanie zrozumieć na tym etapie rozwoju. Dziecko to nie jest mały dorosły, jego struktury umysłowe i poznawcze są zupelnie inaczej zorganizowane niż u dorosłych. To, że dla bas oczywiste jest, że innych się nie obraża, nie oznacza, że dla kilkulatka również tak jest.
Rodzice mają wpływ na to, z jakimi wartościami dziecko wyjdzie z okresu egoizmu, ale nie mają wpływu na to, że dziecko przez ten okres przechodzi. Nie ważne, jak uroczymi byliby ludźmi - ich dziecko na pewnym etapie będzie negującym wszystko potworkiem bez zdolności do emaptii i znajomości zasad obowiązujących w społeczeństwie.
Co za bzdura,egoizm dziecięcy,a zauważenie,ze jest się odrebna istota to dwie różne kwestie i nie ok 3-5 lat dziecko zauwaza,ze nie jest czescia mamy,ale około ósmego-dziewiątego miesiąca,dziecko zaczyna rozumieć, że jest odrębną istotą,natomiast egoizm dziecięcy to naturalny i powtarzający się co jakiś czas okres w życiu dziecka od 2 do około 5 r.ż., kiedy dziecko niechętnie dzieli się swoimi zabawkami i równie niechętnie współpracuje w grupie. Dziecko skupione jest na sobie i własnych odczuciach, dlatego niekiedy zwrócenie mu uwagi staje się przyczyną wybuchów złości i wymuszania płaczem,a nie terroryzowaniu innych dzieci.I nie zgodzę się,ze każde dziecko na pewnym etapie jest pozbawione empatii
Rola rodzica jest przewidywac i zapobiegac. Sciagasz odpowiedzialnosc z rodzica i dziecka, bo tak jest latwiej. A wychowanie polega na przewidywaniu i zapobieganiu. Jak rodzic sobie z tym nie radzi, to dziecko popelnia bledy i zachowuje sie ogolnie mowiac zle. I nie trzeba byc wszechwiedzacym i wszechmocnym. Trzeba myslec przed, a nie po. Tyle i az tyle. Ale nikt nie powiedzial, ze rodzicielstwo i wychowywanie dziecka jest proste.
Odnosząc się tylko do ostatniego zadania to KAŻDE dziecko od urodzenia nie posiada empatii. Tego się uczy z czasem. Niemowlaki nie mają empatii, prawda? Niektóre dzieci są mądrzejsze i już w wieku 2 lat potrafią żyć w społeczeństwie, a inne są głupsze i w wieku lat i 7 nie będą potrafiły zrozumieć pewnych rzeczy i to nie jest wina rodziców, że ich dziecku ciężko idzie nauka zachowań społecznych. Prosty przykład: ja i siostra - ci sami rodzice, ten sam sposób wychowania, a ja mając 2 lata potrafiłam funkcjonować w społeczeństwie a siostra ogarnęła podstawy życia wśród ludzi dopiero w podstawówce i to tylko podstawy. Mimo że jest dorosłą kobietą to nadal empatii prawie nie wykazuje, a mnie wszyscy uważają za osobę bardzo empatyczna. Po prostu różnice w predyspozycjach i w mózgu, a nie brak wychowania, bo, _podkreślam_ rodzice obie tak samo wychowywali. Na jedną zadziałało, bo była madrzejsza, a z drugą były większe problemy bo nie ważne ile razy i na jakie sposoby się tłumaczyło to nie rozumiała. Z nauką zachowań społecznych jest jak z nauką innych rzeczy - jedno dziecko szybko zrozumie matematykę, a inne do końca życia będzie z tego słabe, jedno będzie miało pamięć niemal fotograficzną, a drugie mimo najszczerszych starań będzie wszystko ciągle zapomniało. Życie.
Nie omawiamy tu zachowania niemowlaków,a przedszkolaków i do tej grupy wiekowej odnosiło się ostatnie zdanie i empatii.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Matka | 188.146.168.* | 13 Marca, 2018 19:20
Mojej córce w przedszkolu koledzy wyrzucili zabawkę do kosza. Wiek dzieci to 4-6 lat. Zapytałam dlaczego oni to zrobili?! Odpowiedziała, że bardzo im się podobała i nie chcieli jej oddać. A to tylko jeden z bardziej niewinnych incydentów. Chyba zacznę uczyć dziecko radzenia sobie siłą, żeby przynajmniej się jej bali!!!
Rattonowa | 83.26.243.* | 13 Marca, 2018 20:20
Winić rodziców za wychowanie dziecka można, kiedy jest już ono na tyle duże, że powinno już rozumieć i znać podstawowe zasady. Dziecko w przedszkolu ciągle się tych zasad uczy. I jak to bywa z nauką nowych rzeczy - zazwyczaj trzeba je tłumaczyć kilkukrotnie. Nie jest też powiedziane, że rodzice nie skorygowaliby zachowania swoich dzieci, gdyby wiedzieli co się dzieje. Ale nie wiedzieli, bo nie są Duchami Świętymi i nie widzą, co robią dzieci w przedszkolu. Obowiązek zauważenia problemu i poinformowania o nim spoczywał na przedszkolance.
Po drugie, dziecko inaczej zachowuje się przy rodzicach, a inaczej w grupie rówieśniczej, gdzie w grę wchodzi popisywanie się i chęć dopasowania z obawy przed wykluczeniem. Nawet dorośli ludzie robią głupoty, by dopasować się do grupy, a co dopiero kilkuletnie dzieci. Zgadzam się, że głównie na rodzicach spoczywa obowiązek wychowania dziecka, ale żeby zacząć coś korygować, trzeba sobie najpierw zdać sprawę, że jest problem, a to nie zawsze jest proste. Nie wszystko też wynosi się z domu, bo na rozwój dziecka ma wpływ całe otaczające go środowisko, a więc również przedszkole, plac zabaw, media, z którymi się styka itp. Tak naprawdę wystarczyło, że jedno dziecko usłyszało coś w radiu, przekazało dalej i grupa sama się nakręciła. Niekoniecznie nauczyło się tego w domu. To że dziecko zaczyna przeklinać nie zawsze jest spowodowane tym, że rodzice klną. Czasem wystarczy, że usłyszy coś na ulicy i bez zrozumienia powtórzy.