Nie jest bardzo religijna, tylko jest fanatyczką. Ja jako katolik potępiam zachowanie takich ludzi. Nie mówiąc już, że nie można kogoś ochrzcić bez jego zgody.
A to ciekawe co piszesz. Bo 99% ochrzczonych to kilkumiesięczne dzieci i nie sądzę, żeby wyrażały na cokolwiek zgodę.
Trochę w tym racji, ale tu chodzi o dorosłych ludzi. Jestem ateistką i jako osoba jakby "z zewnątrz"nie widzę sensu chrzczenia malutkich dzieci. Co z tego, że rodzina jest religijna? Nie wiadomo, jakie będzie dziecko. Ja zostałam ochrzczona, chodziłam w szkole na religię, bo rodzice tak chcieli. Po ch*j więc zmuszać dzieci do takich lekcji i chrzcić potencjalnego przyszłego ateistę?
Jak będzie spała to narysuj jej dookoła łóżka pentagram.
Bo takie nasze tradycje wspaniałe...
Taka z niej religijna osoba, a nie wie, że byle kto, byle kiedy chrzcić nie może :D
A skąd rodzice mogli wiedzieć, że ateistką zostaniesz ?
Skoro ci przeszkadzają nasze tradycje, to jedź na zachód , tam muzułmanie tworzą nowe porządki i tradycje religijne i nie tylko. Ateiści wielcy, a jak trwoga, to do Boga.
Równie dobrze można zapytać - czemu zakładali, że będzie katolikiem?
Powiedz jej że jest wolność słowa i wyznania.Masz prawo wierzyć w coś lub nie.I nie jej interes.Dobrze ktoś napisał w ramach rewanżu narysuj pentagram,zapal świeczki i kadzidła.Eeee chociaż nie.... bo Ci KSIĘDZA przyprowadzi i egzorcyzmy zacznie odstawiać!
Z tym pentagramem to nie do końca tak działa;)
Jest on w wielu kulturach symbolem ochronnym, a w chrześcijaństwie kojarzy się go z 5 ranami Chrystusa, Szatanowi przypisuje się odwrócony.
Zależy w którą stronę go "wyrysujesz"i w którą śpiąca zobaczy i jak to zinterpretuje.
Zakładali, bo jako katolicy mają obowiązek wychować w wierze, ale nie mogą przymuszać, jeśli dorosłe dziecko dobrowolnie odrzuci wiarę. A jeśli nie zna wiary, to jak ma rozsądnie ją odrzucić? Wiarę przyjmuje się całościowo, a poszczególne sprawy rozważa we własnym sumieniu, bo tylko część jest nam dana z góry (np. 10 Przykazań) - są to sprawy oczywiste i zarazem bardzo ogólne, a część to ludzkie doprecyzowania i prawo "kościelne"(np. kwestia celibatu księży - to podlega dyskusji i w pewnym stopniu też powinno być dostosowane do realiów).
Może masz rację, ale skoro fanatyczka(a wszystko na to wskazuje) to zobaczy "po swojemu"
Jeśli jesteś ateista, to nie powinny ci przeszkadzac przeszle obrządki, które zostaly na tobie przeprowadzone, poniewaz w nie nie wierzysz. Podobnie uczeszczanie na nauki religijne. Skoro w nie nie wierzysz, to zapomnij o nich i zyj swoim zyciem. No chyba ze jestes jednak gimboateuszem, to wtedy inna sprawa
Bo ją w tej religii wychowali, proste.
Może mi przeszkadzać, ponieważ sama jestem ochrzczona i uważam to za debilne, jeśli nie wiadomo, jakie będzie dziecko. Czy nie można z czymś takim zaczekać, aż człowiek będzie dorosły? Z lekcjami to wielu rodziców nie pyta się dziecka, czy chce uczęszczać na te farmazony. To nawet nie ma nic wspólnego z wiarą. Może mam pecha, ale gdy chodziłam do podstawówki w klasach 1-3 miałam taką głupią zakonnicę-katechetkę, co tylko piekłem straszyła maluchy za każde drobne przewinienie. W 7 klasie przyszła następna i zaczęła opowiadać, że została zakonnicą, bo jej z facetami nie wyszło. Jak można tak dzieciom? Zwykła hipokryzja.
Nie myślę o tym na co dzień, tylko mogę raz na jakiś czas wyrazić swoją opinię. Dlaczego nie tatuuje się noworodkom pentagramów na tyłku? Chrzest też ma znaczenie dla chrześcijan, zwane przez nich "wstąpienie do Królestwa Bożego". Tylko co jeśli urodziłaś ateistę? Będzie w tym "Królestwie Bożym", tylko dlatego, że rodzice tak chcieli.
Nie porównuj mnie do jakiejś głupiej nastolatki, co ledwie z podstawówki wyszła albo po reformie nadal w niej siedzi. Zresztą im także wolno w coś nie wierzyć, o ile nie jest to wyrzekanie się wiary dla szpanu przed kolegami.
@pol: Religii nie da się kogoś nauczyć/wychować kogoś w religii. Albo w coś wierzysz, albo nie. I sprawa zamknięta.
Zamknięta? No to ciach nogę między drzwi a framugę.
Pokropienie wodą nie powinno mieć dla ateisty znaczenia.
Wychowywanie dziecka w religii rodziców jest rzeczą normalną
Wierzący rodzice są pewni, że to najlepsze co mogą zrobić dla potomstwa, sami wierzą bo ktoś ich w wyznawanej religii wychował.
Nikt nie rodzi ani ateisty ani katolika tylko dziecko a kim to dziecko będzie zależy od wielu czynników i nie jest przesądzone w chwili narodzin ani.
...którego boga?
Welesa, Peruna czy Swaroga?
Dla katolików ma znaczenie, więc dla mnie jest to po prostu głupie, że już decydują, w co dziecko będzie wierzyć, bo oni wyznają tę religię.
Dlatego właśnie nie powinno się chrzcić, ponieważ tak jak napisałeś-nie jest to przesądzone w chwili narodzin.
A czy Ty byłbyś zadowolony, gdyby robili z Ciebie satanistę od najmłodszych lat poprzez jakieś głupie tradycje? Można i tak.
Dziecko powinno mieć przede wszystkim możliwość swobodnego wyjaśnienia rodzicom, że w Boga nie wierzy. Przez takich właśnie katoli nawet w dorosłym wieku boją się wyjawić prawdę i udają chodzenie do kościółka w niedzielę na 9:00.
Pierwsza komunia też jest moim zdaniem głupotą. 8-latek dopiero zaczęło uczyć się o wierze, a już ma brać udział w ważnym dla chrześcijan sakramencie.
Niestety to nie mi to przeszkadza, ale katole mają pretensję, że jest się ochrzczonym i po komunii ateistą, po czym trują dupę "ty grzeszniku, satanisto, zdychaj!".
Po kiego grzyba dołączać dzieci do tej j*banej sekty? Religie tylko dzielą ludzi i powstają spory, kto jest lepszy, kto trafi do nieba, kto zostanie w trumnie, kto zamieni się w robala itd... Idealnym przykładem jest właśnie ten yafud, gdzie pie*dolnięta katolka chrzci ateistkę.
Z wieloma poruszonymi przez ciebie kwestiami się zgadzam. Chodzi mi o to, że rodzice mają prawo wychowywać dziecko w swojej religii. Przy czym nie mam na myśli zmuszania a wychowywanie. To nie to samo. Należy wiedzieć dlaczego właśnie mój światopogląd jest tym właściwym i umieć to wyjaśnić bez tupania nogą, odprawiania egzorcyzmów i walenia stołkiem o podłogę.
Nie jest też dobra druga krańcowość, którą ty jeśli dobrze cię rozumiem, reprezentujesz: "Na razie nie będziemy mówić dziecku co jest dobre a co złe, kiedy dorośnie samo zdecyduje"
Osobiście żałuję, że zostałam ochrzczona - nie da się tego cofnąć, ani w pełni wypisać z kościoła. Pierwsza komunia była spoko - ale dlatego, że miały być prezenty.
Do bierzmowania nie poszłam.
Przeżyłam wiele codziedzielnych koszmarów pod postacią awantur, ponieważ nie chciałam chodzić do kościoła.
Byłam szykanowana przez rodzinę, nauczycieli, grożono mi i zastraszano, zmuszano do modlenia się, ale nigdy nie wróciłam do wiary i od wielu lat mój zacny tyłek nie zasiadł w kościelnej ławie.
Kiedy słyszałam, że o swojej wierze zadecyduję dopiero kiedy skończę 18 lat to czułam się jakby ktoś właśnie powiedział mi, że będę mogła wybrać jaki kolor lubię najbardziej dopiero kiedy dorosnę. Jak można zacząć wierzyć w co się chce dopiero wtedy, kiedy legalnie można się upić i ujarać? Jakaś aluzja?
Jestem w stanie zrozumieć wychowywanie dziecka w swojej wierze, to uczciwe podejście, ale do cholery jasnej jeśli dziecko nie chce być częścią danej religii to nie powinno się go zmuszać. Nie jestem w stanie cofnąć czasu i muszę żyć z decyzją moich rodziców, nigdy nie byłam osobą wierzącą i już jako dziecko zadawałam pytania bardzo niewygodne dla mojej rodziny.
Miało być *coniedzielnych
Żadna religia nie jest dobra, ani zła-takie mam podejście. Ale nie rozumiem ludzi, którzy robią z tego najważniejszą rzecz na świecie.
Wychowywanie nie polega na wybieraniu dziecku religii, chyba że potocznie mówi się "wychować na katolika", czyli być członkiem katolickiej rodziny. Co jest dobre, a co złe można wyjaśnić bez pomocy kościoła, myśląc racjonalnie. Życie jest po to, by uczyć się na błędach-a wzorce dobrego zachowania zazwyczaj czerpiemy od rodziny. Nie, żeby żyć tym, co mówi Biblia czy ksiądz w kościele.
Zgadzam się z Nickiem.
Co z tego jak jesteś katolikiem? Ilu jest niedobrych ludzi w czterech ścianach kościoła?
Kościół w dobie internetu i łatwego dostępu do wiedzy, w realiach globalnej wioski, ma przekichane. Coraz mniej jest ludzi skłonnych wierzyć w coś co nie jest empirycznie sprawdzone, co nie przystaje do tych czasów, co było adekwatne, dobre kilkaset lat temu. Dlatego tak ważne jest pozyskiwanie nowych wiernych, poprzez chrzczenie malutkich i nieświadomych niczego dzieci. Współczesny katolicyzm to powierzchowny rytuał podtrzymywany siłą tradycji. Nie ma to nic wspólnego z wiarą.
Dlatego kościół musi wtłoczyć swoje dogmaty do młodych głów póki nie zaczną samodzielnie myśleć. By karnie w dorosłym już życiu, wrzucały dziesięcinę na tacę. Czy ktoś z Was się zastanawiał czemu np. miał służyć post? Post moim zdaniem wymyślono kiedyś po to by zgnieść społeczne niepokoje głodujących na przednówku mas. By usprawiedliwić i usankcjonować religią niedostatek pożywienia.
Podsumowując - mimo, że nie wierzę, to nie mam nic przeciwko tradycji tj., Wielkanocy, Bożemu Narodzeniu, itd. Jest to czynnik, który w sferze obrzędowej spaja społeczeństwo i rodzinę.
Wychować w wierze - ok. Ale podejmować za niego decyzję? Można wychowywać w wierze bez chrztu. Można też uczyć matematyki, bez zapisywania dziecka na takowe studia (przykład nad wyrost, no ale...). Można uczyć gry na gitarze, bez wymagania, by ono zostało w przyszłości gitarzystą (bo tak cię wychowaliśmy!!!!!one one one). Chrzest jest już jednak podjęciem decyzji, a z tą apostazją i usunięciem danych z ksiąg kościelnych już jest różnie.
I tak, pamiętam kazanie księdza, który opowiadał o rodzinie, która postanowiła córkę wychować "bezreligijnie", żeby w przyszłości sama sobie wybrała w co chce wierzyć. NO I ZOSTAŁA SATANISTKĄ! Oczywiście. Ale to opowiadał ten sam ksiądz, który na innym kazaniu mówił o tym, żeby zachować czystość języka polskiego i zamiast "weekend"mówić "koniec tygodnia". Co to ma do religijności, to nie wiem. Widać sezon ogórkowy trwał...
Ja tylko zastanawiam się co się dzieje z wszystkimi ateistami po śmierci ? Na jakimkolwiek polskim cmentarzu znaleźć grób bez krzyża graniczy z trafieniem co najmniej piątki w lotto,a może i szóstki.
Kazdy cmentarz KOMUNALNY pochowa ci kogokolwiek - takie cmentarze zwykle znajduja sie w duzych miastach. Sama jestem prawoslawna i u nas na cmentarzu komunalnym chowaja kazdego - katolikow, prawoslawnych, prostestantow czy ateistow. Fakt, grobow "bez krzyzy"lub "z dziwnymi krzyzami"(jak to komentuja babcie) jest znacznie mniej ale trafia sie i tak sporo
na ilu cmantarzach bylas? jest bardzo duzo grobow bez ozdobnikow religijnych, w koncu niewierzacy sa trzecia najbardziej liczna grupa na swiecie (po chrzescijanach i muzulmanach). gdyby tak prosto byloby trafic szostke w totka jak znalezc grob niewierzacego, to wyplaty za szostke bylyby w granicach 10 zl.
Zgadzam się.Poza tym krzyż to to samo co koło czy kwadrat.Co innego jak jest na nim Jezus,a na niektórych krzyżach nie ma...
Co się dzieje z ateistami po śmierci?Nic tak jak ze wszystkimi tylko że ateiści maja niezły ubaw patrząc na wasze zawiedzione miny.
Dobry dowcip.
Fejk, ja tam się z Tobą zgadzam. Bez chrztu, nie przymuszać. Moi rodzice sami są wierzący. Obchodzimy święta normalnie, tyle że ja to traktuję jako okazję do spędzenia czasu z bliskimi. Swojego synka oczywiście nie chrzciłam, skoro jestem ateistką, ale jeśli dorośnie i zacznie wierzyć w Boga, nie zacznę go przez to nienawidzić jak niektórzy katole robią problem, gdy dziecko jest innej wiary.
Z kolei u mnie ksiądz katecheta na religii opowiadał, że ateiści trafią do piekła. Chyba nie da się nic więcej na ten temat napisać, bo to tak śmieszne, że aż żałosne...
To gdzie poszła cała inkwizycja?????
Oj ludzie... czujecie sie dumnymi ateistami, lepszymi, bo podobno rozumu uzywacie. I pomstujecie na wierzacych, ze w cos wierza i zmuszaja do tego innych. A wy wierzacych nie wysmiewacie? Wierzacy sie zdziwia jak umra? Nie wiadomo kto sie zdziwi. Wie to ten, kto umarl.
Chcecie byc lepsi? To szanujcie innych, ich poglady prywatne rowniez. Przeciez wg Was, kazdy ma do nich prawo, prawda?
Po co rodzice ubieraja swoje dzieci, skoro nie wiadomo, czy jak dorosnie nie będzie chciało chodzić nago? widać nie jesteś ateistą skoro tak to ciebie gryzie, że (według ciebie) facet w czarnej sukni kiedyś cie polal wodą. Nie można się wypisać z Kościoła? Myślałem, że dla ateistów wazne sa przekonania, a nie to ze widniejesz w ksiedze jakiejs parafii. Czy może chodzi o to, że nie mozesz spojrzeć w oczy innym kolegom gimboateuszom z tego powodu?
z zasad termodynamiki mozemy miec pewnosc ze dziecko bedzie nosilo ubranie. z potrzeba duchowa juz tak nie jest - jakkolwiek kazdy czlowiek posiada jakies potrzeby ducha, to nie kazdy odnajduje spelnienie tych potrzeb akurat w jednej ze zorganizowanych religii. ja na przyklad zaspokajam swoja potrzebe duchowosci zapoznajac sie z kosmologia i odjechanymi teoriami fizycznymi. wszechswiat jest tak majestatyczny ze odczuwam cos w rodzaju zachwytu jaki odczuwaja ludzie przezywajac odczucie bliskosci boga. natomiast nie odczuwam w ogole checi do zanurzenia sie w jakimkolwiek kulcie czy innej formie rezygnacji z jazni w imie wspolnoty. wiec w przeciwienstwie do ubrania - nie ma zadnej pewnosci czy dziecko bedzie chcialo uczestniczyc w religii zorganizowanej ani w ktorej, jesliby sie juz zdecydowalo. a wiele religii staje w szranki z innymi memami i wymaga calkowitej wylacznosci. na przyklad islam apostazje karze smiercia. jesli wiec traktujemy dziecko jako niezalezna jednostke i zalezy nam zeby w przyszlosci mialo otwarta jak najwieksza ilosc potencjalnych drog rozwoju, to nie powinnismy chrzcic niemowlakow. qed.
No popatrz się, moi katoliccy dziadkowie i pradziadkowie mają groby bez krzyży :D Odwołań do Boga nie brakuje, ale krzyża nie ma (no ok, jeden pradziadek nie ma nagrobka, tylko grób ma ziemią usypany i w to ma krzyż metalowy wbity).
Chodzisz nie po tych cmentarzach, co trzeba :D
U mnie podobnie wygląda - na święta do rodziny, choć u mnie nie poznać, żeby święta były obchodzone.
Z lekcji religii pamiętam, że ludzie, którzy Boga nie znają, też mogą iść do nieba, o ile będą dobrymi ludźmi. Więc nie rozumiem, po co nawracanie, jak człowiek dobry, to i tak trafi do nieba. A tak to będzie musiał chodzić do kościółka, inaczej piekło, choć wierzy i dobry człowiek z niego jest;)
A bardziej na serio - znam ludzi, którzy w wieku 18+ brali chrzest (i komunię za jednym zamachem) i jakoś nie byli zawiedzeni, że w dzieciństwie tego nie przechodzili.
próbowała ochrzcić Cię wbrew Twojej woli? Szatan klaskał jak czytał.
Chrzest w dorosłości to przecież nic złego, to prawda. Skoro "Bóg"tak "kocha"ludzi, to do "Królestwa Bożego"może dołączyć, kiedy zechce, niezależnie od wieku. Dla mnie chrzest w wieku niemowlęcym to lekkie przegięcie, skoro można zrobić to później. Ale co kto lubi... Szanuję. Już nie będę się wykłócać, czy lepiej być ateistą czy katolikiem.
Znajomy, który jest świadkiem Jehowy powiedział mi, że u nich chrzest bierze się dopiero kiedy człowiek sam zadecyduje, że jest na to gotowy. Zawsze wydawało mi się to sensowne - dziecko można wtedy wychowywać zgodnie ze swoją wiarą, jednak nie wiąże się go nieodwracalnie bez zgody i wystarczającej świadomości z organizacją religijną. W biblii też opisywane jest chrzczenie ludzi dorosłych.
Chrzest w wieku niemowlęcym to sposób na zwiększenie populacji wiernych. Potem okazuje się, że według statystyki jest bardzo dużo katolików, ale kiedy sprawdzi się ilu z nich faktycznie chodzi do kościoła to liczba drastycznie się zmienia.
Jest też jeszcze jeden aspekt bycia ochrzczonym - za każdym razem kiedy ksiądz chodzi po kolędzie to wypytuje o mnie rodziców, irytuje mnie że jakaś obca osoba ma wgląd do moich danych personalnych i w ogóle wie o moim istnieniu i jeszcze ma czelność pytać rodzinę o moje życie.
A co do samej kolędy - w każdym domu dostają "co łaska"w kopercie. Nikt ich z tego nie rozlicza. Równie dobrze ksiądz mógłby sobie zatrzymać połowę kopert i powiedzieć, że po prostu wiele osób nic nie dało. I może tak robią, bo proboszcza ostatni raz widziałam jak jechał przyzwoitą terenówką...
Nie mają ubawu ,o przecież wierzą ,że ich po śmierci nie ma
A mnie to nie obchodzi bo nie ma znaczenia przed Bogiem i ludźmi.
Nikt mnie nie uważa za katoliczkę. A że księgi parafialne kłamią to naprawdę nie mój problem.
W odpowiedzi na kom. #21 Nick
Zgadzam się z Tobą mimo , że jestem katoliczką. Sama rzadko chodzę do kościoła bo księża doprowadzają mnie do szału i nie zgadzam się ich farmazony. Możesz dokonać aktu apostazji i nie będzie Cię w statystykach kościelnych itd
Dziecko może nie wierzyć ale do kościoła chodzić powinno, by poznać wiarę swoich rodziców, jeśli taka jest ich wola. A jeśli okaże się, że jest niewierzące to jakie znaczenie mają przyjęte sakramenty (w końcu nie wierzy w nie). W podstawówce miałem kumpli, którzy uważali, że matematyka jest głupia i po co im to, ale i tak musieli ją zdać. Na religii w szkołach uczy się (a przynajmniej powinno) o wierze. Wierzysz czy nie, powinnaś mieć przynajmniej podstawową wiedzę o głównej religii Europy od kilkunastu wieków. Sam jestem ateistą, ale nie mogę słuchać argumentów pt. "Kościół gupi, wierzący są gupi, ja wiem najlepiej, Boga nie ma"od ludzi, którzy starają się nawracać innych na ateizm bo to teraz takie modne i postępowe.
religia w szkole niestety nie uczy o wierze. zreszta zgodnie ze swoja nazwa. sa to zajecia religijne, a nie RELIGIOZNAWSTWO. religii w zadnej placowce edukacyjnej nie powinno byc, natomiast religioznawstwo powinno.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Sara..... | 94.254.131.* | 16 Września, 2017 22:54
Jak będzie spała to narysuj jej dookoła łóżka pentagram.