To wysnuj wnioski i stwierdź, że nie będziesz robić mu obiadu, bo potem i tak zgłodnieje. Szybko zrozumie błąd w kodzie.
Mój tata zawsze odpowiadał tak samo, bo pyskowania i dyskusji nigdy nie lubił: 'To po co jesz, skoro to wydalisz?'. Działało.
No, a jak zgłodnieje, to zadzwoni do babci. A ona oczywiście potem, jak wy mogliście jej wnusia wygłodzić I SPOTKAMY SIEM F SONDZIE!!!
Tak napoważnie: Ale tak żeby tylko powiedzieć, i żeby przemyślał, to tekst "Po co jesz, skoro i tak to wydalisz?"może coś zdziałać.
Można też z grubej rury, skoro dzieciak jest taki cwany: "to po co żyjesz skoro i tak umrzesz?"
Powiedz mu, że czemu je, jak i tak zaraz będzie głodny. zaoszczędzisz przynajmniej na jedzeniu, a za jakis czas rozwiąże się problem ze spuszczaniem wody, bo nie będzie musiał korzystać z ubikacji
jak nie chce ścielić to niech przetrzepie pościel, poskłada piżamę i włoży pod kołdrę, a łóżko zasłonić jakąś narzutą..nie wiem co kobiety mają z tym ścieleniem łóżka. A co do spuszczania wody- zapraszaj na górę i każ spuścić po sobie wodę i czekaj aż to zrobi, nauczy się
Tak długo jak człowiekowi faktycznie nie grozi śmierć, pojęcie o tym że może umrzeć wydaje mu się abstrakcyjne, więc tekst "to po co żyjesz skoro i tak umrzesz?"nie zadziała.
Podawaj jedzenie na brudnych talerzach
To co ty właśnie opisałeś, jak nie ścielenie łóżka? :D
Chociaż ja wychodzę z tygo samego założenia, co syn autorki. Jeśli łóżko jest tylko łóżkiem i nie ma żadnych innych zastosowań, to, poza osobistym poczuciem estetyki, nie widzę żadnego powodu, żeby je ścielić ;)
Moja koleżanka, matka dzieciom, zrzucała w takiej sytuacji całą pościel na podłogę, jak sobie pościelili, tak spali. Podobnie na podłodze lądowała cała zawartość szuflad i szafek, gdy było już za bardzo bałaganiasto. A to, co nie było pochowane w ciągu jednej doby, lądowało na śmietniku - leżało na podłodze - znaczy, śmieć. Zeszyt, książka szkolna, spódniczka, skarpetka, majtki, buty. Niczego nie odkupywała, dzieci musiały korzystać z zasobów skarbonki, żeby kupić np. zeszyt czy wyrzucony długopis.
Metoda działała cuda i to w szybkim tempie, tylko nikt z dorosłych nie mógł się wyłamać, najtrudniej było poskromić babcię i jej próby odbudowania dziecięcej własności.
tez mam niezly pomysl: na obiad podaj mu talerz świeżego kału, bo po co ma jesc normalne jedzenie skoro to i tak sie w gowno obroci.
Wywrócone łóżko na lewą stronę to nie to samo co pościelone ładniej.. ja tutaj ścielenie zrozumiałem jako składanie pościeli, kanapy itp..
nie masz syna wygadanego, tylko leniwego.
i jeszcze się tym chwalisz?
pozwalaj mu na więcej a odnajdzie się wśród patoli
Wdawanie się w polemikę z dzieckiem raczej nigdy nie przynosi efektów. Ja powiesiłam u siebie w domu kartkę o następującej treści:
"Korzystać z komputera i telewizora mogą dzieci, które:
-odrobiły lekcje,
-mają porządek w pokoju."
Ze słowem pisanym ciężej się dyskutuje niż z rodzicem. I ta kartka działa. Nie będę ściemniać, że od tej pory jest jakiś super błysk, ale ogarnięte na akceptowalnym poziomie jest.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
SQTW | 176.11.152.* | 16 Kwietnia, 2017 23:07
Mój tata zawsze odpowiadał tak samo, bo pyskowania i dyskusji nigdy nie lubił: 'To po co jesz, skoro to wydalisz?'. Działało.