Jeśli stosujesz bezstresowe wychowanie, to masz tego skutki, a jeśli nie, to pie+dolnij bahora w łeb. :) Twój dzieciak, Twój problem.
Cóż. To chyba o czymś świadczy, może wyciągnij wnioski?
YAFUD dla świata, że ludzie zatrudniają opiekunki zamiast wychować dziecko...
Dziecko aniołek widać ^^
Poza tym... co z tego, że się dzieciaka uderzy? A jak wy coś zrobicie źle to dostajecie po łbie? Wątpię... To zwykłe wykorzystywanie faktu, że dziecko małe i bezbronne, bez możliwości oddania... Wiecie, że takie coś boli? To nie ,,uczy"dzieciaka, tylko straszy je. Tyle.
Masz możliwość żeby zainterweniować... Nie każdemu to się zdarza.
Bezstresowe wychowanie nie jest wcale przeciwieństwem bicia. W bezstresowym wychowaniu dziecka nie uczy się "granic", nie krzyczy się na nie i na wszystko się pozwala. Pozdrawiam.
Nie! Nie pozwala się na wszystko. Wytycza się granice ale w taki sposób aby dziecko się nie stresowalo. Na zasadzie zeby nie było "lo Matko Bosko powiedziałem cioci ze jest gruba i teraz ciocia sie obrazi a mama będzie mnie bic". Osoba wychowujaca dziecko bezstresowo bierze je na bok i mowi "Jasiu cioci zrobiło się przykro jak jej tak powiedziałeś. Ale nie stresuj się bo każdemu zdarza się ze nie zastanowi się czasami nad tym co powiedział. Na przyszłość pamiętaj że twoje słowa mogą innym sprawić przykrosc". I tyle. I bez żadnego "w tej chwili przeproś ciocie". Dziecko samo do tego dojdzie ze wypada podejść i przeprosić. A jak nie przeprosi to trudno ale jeśli rodzic odpowiednio mu wytłumaczy i faktycznie będzie go uczył co jest dobre a co zle to więcej sie ta sytuacja nie powtórzy. Wbrew pozorom dzieci wychowywane bezstresowo to sa te madrzejsze i grzeczniejsze. Tylko ze wiekszosc rodziców niestety myli bezstresowosc z pozwalaniem na wszystko a to mija się z celem
Nie no, niby fajnie itd. ale uwierz mi, że dziecko dziecku nierówne i taka rozmowa na jedno podziała, a na drugie nie, zależy od jego otoczenia i nie mówię tu o patologicznych rodzinach tylko zupełnie normalnych. Dzieci miewają różny temperament, dam tu na przykład mojego młodszego brata, który rozrabia tylko tak aby wszyscy się śmiali, jeśli nikt się nie śmieje to szuka innego sposobu i potrafi być naprawdę w tym okropny. Mimo wszystko jego ojciec (to brat cioteczny) tylko raz mu dał klapsa kiedy dzieciak ewidentnie już przesadzał, a tak go broni i nie ma tu nic do rzeczy czy mu to wytłumaczysz czy dasz klapsa bo dzieci są różne i okazało się, że na mojego braciszka najlepiej działa jak mu się wmówi coś i tak jak kiedyś podłapał słowo na "k"to zabroniliśmy mu mówić słowo kurczak, a on je zaczął powtarzać bez przerwy myśląc, że robi nam na złość. Takie rzeczy miną ale pamięć już nie.
niby czemu dzieciak mialby wpasc ze ma podchodzic i przepraszac? przeciez jesli mu sie nie powie ze jest to przyjety ryual socjalny w naszej cywilizacji, to logicznie z niczego to nie wynika. wiec nie ma szans sie domyslic, moze tylko albo miec farta i trafic zachowaniem w aktualnie obowiazujacy rytual lub nie miec farta i wyjsc na bezdusznego pomiota piekiel. rownie dobrze mlody mogl urodzic sie wsrod dzikich i wtedy powinien wpasc na to ze po obrazeniu cioci nalezy rzucic jej przed szalas trzy pokruszone kosci udowe z obiadu... oczywiscie ze nalezy mowic jakie rytualy sa u nas przyjete i wymagac ich stosowania (czy tez jak mowia humanisci: uczyc zasad dobrego wychowania). edit: literowkiEdytowany: 2016:09:26 07:48:17
Ale w bezstresowym wychowaniu też się dziecko karze, ale nie poprzez bicie. A po każdej karze przypomina się dziecku, czemu na to zasłużyło i zapewnia się, że się je pomimo tego kocha. Ale ten sposób wychowania jest czasochłonny, dlatego rodzice go spłycają do "niech robi co chce, inaczej się zestresuje!!!!oneoneoneone!".
No i widać, jaką siłę przebicia mają tacy rodzice (najczęściej mamusie :P ), skoro społeczeństwu kojarzy się bezstresowość z pozwalaniem na wszystko.
Jak ty nie umiesz własnego dziecka wychować, to chyba masz problem. Wyrasta ci rozpuszczony bachor, więc ty się nim lepiej zajmij póki jeszcze możesz. Jak będzie nastolatkiem dopiero będziesz miała prze*ebane.
Najlepiej, tłumacząc dziecku coś bezstresowo, poklepać go po główc i dać mu lizaka, bo dzielne, że w ogóle wywodu wysłuchało.
@8 - tym razem całkowicie się z tobą zgodzę. Właściwie niezły żart - dziecko ma samo wpaść na to, żeby przeprosić, słysząc uprzednio tyradę, że "przeca"nic się nie stało i tak się dzieje.
To może ja jako profesjonalistka i osoba przekształcona do tego się wypowiem?
Większość rodziców uważa, że wychowanie bezstresowe to brak wychowania - dziecko robi co chce i tak się uczy - nie. To nie jest wychowywanie. To jest wyhodowanie.
Po drugie: wytyczenie granic nie polega na tym jak zasugerowała osoba powyżej: cioci zrobiło się przykro, ale nie przejmuj się, bo każdy powie coś nie tak czasami.
W tym momencie dziecko rozumie to w ten sposób: popełniłem błąd, komuś zrobiło się przykro, nie zostałem ukarany, no bo przecież każdemu się zdarza. Takie wychowanie dziecka w dalszym ciągu wykrzywi jego obraz. Mając 14 lat powie do matki z premedytacją "ty je.....dziw...ko"a potem przeprosi, bo nie chciał tego powiedzieć i każdemu się może zdarzyć.
Wytyczanie granic, kompromisy, system kar i nagród oraz KONSEKWENCJA jest podstawą bezstresowego wychowania. Nie jest to system pozbawiony podniesienia głosu na dziecko.
Podam przykład jak powinien funkcjonować taki układ:
- Kasiu, masz dwie godziny na posprzątanie swojego pokoju. Proszę, abyś umieściła swoje zabawki w tym tym i tamtym pudle, a książeczki odłożyła na półkę. Za dwie godziny przyjdę i sprawdzę. Jeśli mnie nie posłuchasz obiecane odwiedziny Zosi/wyjście do zoo/lody nie dojdą do skutku i to bedzie twoja kara".
Liczy się efekt i przekaz - dziecko zrozumiało, że jak posprząta koleżanka do niej przyjdzie i będa się bawić razem albo dziecko pójdzie na lody z rodzicami (nagroda za wykonane zadanie) jeśli się nie posłucha - nie dostanie lodów, ani koleżanka jej nie odwiedzi (kara za brak posłuchu) Na dziecko nie trzeba krzyczeć, ale być konsekwentnym. Mówiąc konsekwnetnym - mam na mysli, że dziecko powinno dostać nagrodę lub być ukarane za to, że jest nieposłuszne. Liczy się efekt końcowy, a nie przedział czasowy: Dziecko dostało dwie godziny, ale jeśli posprząta w ciągu 2 godzin i 10 minut albo 3 godzin, należy ( w przypadku trzech godzin i więcej) zwrócić dziecku uwagę na to, ale zapewnić obiecaną nagrodę (dzieci zwłaszcza te mniejsze nie sa w stanie samodzielnie określić sobie norm i granic czasowych. 10 minut nie zabije, ale 4 godziny już świadczą o tym, że coś jest nie tak) Jeżeli dziecko jest starsze i ma problemy w nauce dziecku należy pomóc, ale zaobserwować: czy dziecko jest leniwe i mu się nie chce (krzyk i groźby nie pomogą) czy dziecku dany przedmiot sprawia ogromną trudność. Dziecko trzeba zachęcić. Nie mówię tu: jak dostaniesz 5 z przyrody to ci kupie tableta. Ale zaoferować coś co sprawi dziecku przyjemność: wspólnie spędzony czas, jakiś słodycz może jakiś drobiazg za to, że usiądzie do książek i będzie się uczyć (samo lub pomocą) jeżeli będzie ćwiczył zostanie nagrodzony, nawet jeśli się nie uda;poniesie porażkę pomimo włożonego wysiłku, ale został nagrodzony za wysiłek i trud. Nie udało się tym razem - uda się następnym. Konsekwencja to podstawa: niedopuszczalne są błędy typu: Jasiu nie bij Małgosi, bo nie dostaniesz pieniążków od mamy na samochód. Po czym Jasiek napieprza Małgośkę, bo się nie boi i wie, że te pieniążki dostanie, a mamusia i tak te pieniądze da, no bo przecież dziecko na to liczyło. Mam 11 letniego syna i 4 letnią córkę - w obu przypadkach ta metoda się sprawdza. Dziecko się uczy z pomocą rodziców. Jeżeli zrobi coś nagannego -musi wiedzieć, że zrobiło coś złego, należy mu wytłumaczyć co było nie tak i wyjaśnić, że należy za to przeprosić. Argumentacja: nie rób tak, bo nie/bo ja tak mówię - nie jest argumentacją. Rodzice w ten sposób szacunku i autrytetu nie otrzymają - gwarantuję.
Nad dzieckiem nie wolno się znęcać ani psychicznie ani fizycznie. Jednak wykluczyć klapsa całkiem nie można. Dziecka nie wolno bić, że krzyczy z bólu i chodzi z siniakami. Ale z obserwacji zauważyłam, że klaps w tyłek u (...)
*uspokaja dziecko na tyle, by z nim porozmawiać i wyjaśnić od razu lub za chwile, gdy oboje ochłoną. Rozwrzeszczane dziecko, które rzuca się z łapami albo wali pięściami w rodziców lub robi scenę na podłodze, bo rodzice nie chcą ulegnąć jego zachciankom jest dowodem na to, że rodzice są nieudolni wychowawczo i wychowanie małego człowieka ich przerasta, bo to co robi ich dziecko jest odwzorowaniem w jaki sposób maluch -i czy w ogóle - jest wychowywany. To nie wina dziecka, że tak się zachowuje. To wina rodziców, którzy dziecka nie wychowali.
ulec* ach ten pośpiech i brak korekty po zmianie tekstu.
Wychowani bezstresowo to obecna mlodzież ciot w rurkach dziecko musi wiedziec co może a co niwe ciekaw jestem ile z was ma dzueci że komentuje jak wychowywać
Uuuu profesjonalistka wbiła do akcji. Sama zamierzam zostać psychologiem i miałam już parę rozmów z psychologami bądź pedagogami, którzy się wypowiadali o wychowaniu dziecka. Zgadzam się z Panią w 100%, jedynie ta końcówka. Fakt, klaps dziecko może i uciszy, jednak nie na korzyść. Po prostu dzieciak zamilknie, bo się boi, ze znów oberwie. Lepiej dziecko zamknąć w jakimś pokoju i poczekać aż się uspokoi.
Równie dobrze może to świadczyć o tym, że dziecko szuka granic - jak rodzice nie zareagują na pierwsze rzucania się po podłodze, to się nauczy, że to nie działa. I nie znaczy to, że rodzice źle wychowują - to może być dziecka jedna z pierwszych prób wymuszenia czegoś. Mogło widzieć taką sytuację u innego dziecka, które dopięło swego i rodzice mu cośtam kupili.
Po prostu - nic nie jest czarne albo białe.
mnie wlasnie szlagiem po tylku (przez kombinezon i pampersa) matka oduczyla kladzenia sie na ziemi. nie pamietam sytuacji, ale opowiadala, ze zachcialo mi sie jakiejs zabawki (gdzies w centrum miasta, kolo zabawkowego). ona ze nie, ja ze chce. i nie przetlumaczysz. w pewnym momencie dawaj, wyrwanie reki, bieg na srodek ulicy, leze w tej chlapie, becze i macham lapami. ledwo mnie zdazyla zebrac z jezdni, zanim auto na mnie wjechalo. wpadla na chodnik i po dupie. ponoc jakas babka wyszla zza rogu, a ze nie widziala sytuacji powiedziala "boze co za matka dziecko bije", a moja matka z cisnieniem 200 na 500 odpowiedziala "spi***laj bo i ty dostaniesz". w kazdym razie poskutkowalo. to bylo moje ostatnie lezenie.
a dla odmiany moja kuzynka nie dostala klapsa chyba nigdy. teraz ma 22 lata, wazy prawie sto kilo, bo mamusia nie odmawiala chipsow i coli na obiad, sniadnaie i kolacje, tak majstrowala z wlosami, ze bez doczepianych juz nie wychodzi, bo swoich prawie nie ma, nie zdala 3 razy, patrzy na ludzi przez pryzmat samochodu ktorym jezdza i siedzi na garnuszku u rodzicow, bo ona moze isc tylko na kierownika do pracy (bez szkoly i doswiadczenia). panie uchowaj od takich dzieci. jak pare lat temu moja ciotka (siostra jej matki) brala slub, to po godzinie dziewucha stwierdzila, ze jej sie nudzi i maja ja zawiezc do domu. najbardziej znienawidzona osoba w mojej rodzinie.
Twoja mama jest debeściak xD
Mnie rodzice opowiadali, że nie chciało mi się w autobusie siedzieć, tylko łazić, a że żywe dziecko ze mnie było, to pewnie i do motorniczego chciało mi się zaglądać :D Mama się naprosiła, ale w końcu to tata mnie złapał i na siłę przytrzymał na siedzeniu (wtedy autobusy, a teraz to niebo i ziemia, nic dziwnego, że rodzice się bali tego co się mogło stać, jakby bus gwałtownie zahamował) - obyło się bez klapsów, choć było co innego - mama udawała, że nie zna tego dzieciaka o tak zdrowych płucach xD
Też tego nie pamiętam :D
No ale widzisz, położyłeś się RAZ, więc twoja mama jest, według pedagog "nieudolna wychowawczo i wychowanie małego człowieka ją przerastało". O to mi właśnie chodziło w moim komentarzu :)
Chcę autograf twojej mamy :D
A co do kuzynki: 100 kilo jeszcze nie mam, włosy naturalne, z tym zdawaniem to nie wiem czego... prawo jazdy mam, wyższe wykształcenie mam, co jeszcze można nie zdać? A z weselami jest różnie, u znajomych to mogę jak najdłużej, ale dalszą rodzinę to wolę unikać i na weselach się nie męczyć;)
Coś poszło nie tak w moim wychowaniu xD
moja mama wychowywala po zolniersku. moze dzieki temu nie mam teraz 15 dzieci i nie leze gdzies w kartonach, bo czort ze mnie byl nieziemski :D czasem tak mysle, ze jak wynajda wehikul czasu, to polece w przeszlosc i dam sobie w ryj profilaktycznie :D kiedys nawet straszyli kuzynke, ze ja wysla do nas na wakacyjne szkolenie, to beczala ze nie chce :D
zdawanie z klasy do klasy :D czujesz, 3 razy, z czego dwa jedna i te sama? a jeszcze moja durna ciotka mowi "nooo, ona w klasie najlepsza jest". trudno nie byc najlepszym, jak cos walkujesz 3 raz -_-
swoja droga jedna moich ciotek (moja mama ma 6 siostr :D) opowiadala, jak byla z matka roku na skajpie i slyszy jak kuzynka do swojej matki wrzeszczy z pietra "MOZESZ SIE TAK NIE DRZEC?!"po takim tekscie to by mi sie ryj od sciany odbijal do swiat :D
W autobusie motorniczy? :D
Napisałaś to tylko po to, by podnieść swoje ego, pisząc te kłamstwa, prawda?
to, ze twoje ego rowna sie poziomowi twojego iq, nie znaczy, ze wszyscy sa tacy uposledzeni.
Pszynajmniej ja sie nie hfale wyimaginowanymi osiongnieńcami.
nie wiem gdzie ty tu osiagniecia widzisz, ale nich ci bedzie. a teraz wracaj do lekcji.
jak tak można, jesteś straszny homofobem nie lubiącym dzieci. Wstydź się, żeby nie mieć szacunku do emerytów? Nazistko.
A to racja, w każdej klasie tylko raz :D Kuzynka wybitna :D
Widać na dwa etaty pracował :D
Ale na serio - masz rację, masz mnie;)
Dziecko ma dostać klaps w tyłek dla przywołania, a nie po to by go bolało. Szok jaki wywołuje u dziecka klaps daje tę chwilę przewagi nad nim, by porozmawiać. Jasne ,klaps zadany męską dłonią (czy nawet żeńską z dużej odległości będzie bolesny, ale nie o to chodzi) Chodzi o wytrącenie dziecka z wybranej mu drogi behawioralnej. Klaps to coś czego się nie spodziewa.
@Fejk, nie. Jeżeli dziecko szuka granic, to znaczy że już został popełniony wychowawczy błąd. A to znaczy, że rodzice nie wyznaczyli tych granic wcześniej. Jasne, dziecko naśladuje inne dzieci, starsze rodzeństwo. Zachowaniem i echolalią. Dziecko od małego świadome granic zachowania nie zachowuje się w ten sposób. I nie mówię tego na zasadzie: o, moja dwójka się zachowuje przyzwoicie to inne też mogą.
Pracuję od lat w tym zawodzie, jestem i po psychologii i po pedagogice. Rodzic z wyobraźnią i rozsądkiem jest w stanie przewidzieć wiele rzeczy.
Sytuacja z pociągu. Na oko trzyletni chłopiec, niezwykle ruchliwy i ciekawski jak to trzylatek. Przedział był już praktycznie wolny to dziecko zaglądało, oglądało, wspinało się i pytało. Stanęło bucikami na fotel - mama je zdjęła i wyjaśniła, kiedy może stanąc na ten fotel (może stać, ale najpierw mu zdejmie buciki) wyjaśnia dlaczego nie może stanąć na tym fotelu w butach (bo ktoś tu będzie siedział i jest to niegrzeczne). Dziecko w tym dziecięcym "wariactwie"mnie kopnęło nawet nie zauważyło, że to uczyniło. Ojciec dziecka zwrócił mu uwagę, wyjaśnił że było to niewłaściwe i że powinien coś zrobić. Było to tak urocze i wzbudzające nadzieję w rodzicach.
No i była też druga sytuacja w pociągu ( w drugą stronę na ostatnim odcinku) młoda matka z dwójką pociech: chłopiec około 8-9 lat i 4 letnia dziewczynka. Rozdarte, rozwrzeszcznae, hałaśliwe. Prośby do matki, aby zapanowała nad dziećmi? Uwagi obcych ludzi do dzieci? Zero reakcji z obu stron (matka i dziecko) Proszę sobie wyobrazić minę tej matki, gdy moja czteroletnia latorośl zwróciła uwagę dwójce tej dzieci i matce, że jej dzieci zachowują się bardzo niegrzecznie i cyt: źle się zachowują, bo tu są pani i panowie (:D) i może im to przeszkadzać. Więc tak - nie wszystko jest czarne albo białe. Ale wyszukiwanie uśprawiedliwień jest jednym znajczestszych błędów. Łatwiej jest znaleźć wymówkę (zobaczyło to u kogoś i podłapało) niż przyznać się, że popełniło się błąd wychowawczy.
Dziecko ma dostać klaps w tyłek dla przywołania, a nie po to by go bolało. Szok jaki wywołuje u dziecka klaps daje tę chwilę przewagi nad nim, by porozmawiać. Jasne, klaps zadany męską dłonią (czy nawet żeńską z dużej odległości będzie bolesny, ale nie o to chodzi) Chodzi o wytrącenie dziecka z wybranej przez niego drogi behawioralnej. Klaps to coś czego się nie spodziewa.
@Fejk, nie. Jeżeli dziecko szuka granic, to znaczy że już został popełniony wychowawczy błąd. A to znaczy, że rodzice nie wyznaczyli tych granic wcześniej. Jasne, dziecko naśladuje inne dzieci, starsze rodzeństwo. Zachowaniem i echolalią. Dziecko od małego świadome granic zachowania nie zachowuje się w ten sposób. I nie mówię tego na zasadzie: o, moja dwójka się zachowuje przyzwoicie to inne też mogą.
Pracuję od lat w tym zawodzie, jestem i po psychologii i po pedagogice. Rodzic z wyobraźnią i rozsądkiem jest w stanie przewidzieć wiele rzeczy.
Sytuacja z pociągu. Na oko trzyletni chłopiec, niezwykle ruchliwy i ciekawski jak to trzylatek. Przedział był już praktycznie wolny to dziecko zaglądało, oglądało, wspinało się i pytało. Stanęło bucikami na fotel - mama go zdjęła i wyjaśniła, kiedy może stanąc na ten fotel (może stać, ale najpierw mu zdejmie buciki) wyjaśnia dlaczego nie może stanąć na tym fotelu w butach (bo ktoś tu będzie siedział i jest to niegrzeczne). Dziecko w tym dziecięcym "wariactwie"mnie kopnęło i nawet nie zauważyło, że to uczyniło. Ojciec dziecka zwrócił mu uwagę, wyjaśnił że było to niewłaściwe i że powinien coś zrobić. A te przeprosiny były tak urocze i wzbudzające nadzieję, że jednak są jeszcze rodzice, którzy dziecko wychowują.
No i była też druga sytuacja w pociągu ( w drugą stronę na ostatnim odcinku) młoda matka z dwójką pociech: chłopiec około 8-9 lat i 4 letnia dziewczynka. Rozdarte, rozwrzeszcznae, hałaśliwe. Prośby do matki, aby zapanowała nad dziećmi, uwagi obcych ludzi do dzieci? Zero reakcji z obu stron (matka i dzieci) Proszę sobie wyobrazić minę tej matki, gdy moja czteroletnia latorośl zwróciła uwagę dwójce jej dzieci i samej matce, że jej dzieci zachowują się bardzo niegrzecznie i cyt: źle się zachowują, bo tu są inne pani i panowie (:D) i może im to przeszkadzać. Więc tak - nie wszystko jest czarne albo białe. Ale wyszukiwanie usprawiedliwień jest jednym z najczestszych błędów. Łatwiej jest znaleźć wymówkę (zobaczyło to u kogoś i podłapało) niż przyznać się, że popełniło się błąd wychowawczy.
Z matką roku? A to ją zaszczyt kopnął.
A co to, motorniczy nie ma prawa pojeździć autobusem?
O ?
P ??????????
Przeczytałam dużo twoich komentarzy.
Mam fankę uuuu -3-
Miałem Cię za ogarniętego człowieka...jednak się pomyliłem
bedziesz musial z tym zyc.
Przeczysz sama sobie. To klaps jest metoda czy nie? Bo jak dziecko nie jest wychowane, czyli "wychowywane"przez nieudolnych rodzicow, ktorzy nie radza sobie ze soba samym, to uskuteczniaja kary cielesne, czy znecanie sie psychiczne. I kolko sie zamyka. Klaps nie jest zadna metoda, ale tylko dowodem na to jak jest nieudolnym sposobem na wychowywanie. bo dziecko wychowywane dobrze, nie potrzebuje klapsa, bo potrafi sie zachowac. Zatem klaps to pomysl rodzicow, ktorzy nie radza sobie z soba samym, a zatem z dzieckiem rowniez nie potrafia, wiec wlaczaja im sie prymitywne instynkty, takie jak kary cielesne, w tym klaps. Bo klaps to naruszenie nietykalnosci cielsnej.
* to bylo do Pedagog
Nie przeczę sama sobie, za to ty mylisz pojęcia. Od klapsa, który dziecka nie powinien boleć robisz osoby znecające się fizycznie i psychicznie? Oszalałeś? Rozmawiałeś kiedykolwiek z dzieckiem nad którym ktoś się znęcał psychicznie i fizycznie? Nie masz bladego pojęcia co ty mówisz.
To nagłupszy argument z jakim kiedykolwiek się spotkalam. Z miejsca widać, ze nie tylko nie masz dzieci, ale nie pracujesz ani z nimi ani z rodzicami tych dzieci. Są sytuacje, w których rodzice nie są w stanie zachować emocjonalnego spokoju, bo są tylko ludźmi. Nie mówię tu o uleganiu uczuciom takim jak gniew, ale przede wszystkim strach. Zwłaszcza strach. Zgodzę się, że jeżeli te klapsy są częste i regularne to faktycznnie rodzice sobie nie radzą z wychowaniem dziecka. Jeden-dwa klapsy w ciągu kilku lat wychowywania nie jest dużą liczbą, ani też nie wywołuje trwałych zmian w mózgu dziecka i nie zaburza jego rozwoju. Co więcej dziecko, które dostawało przysłowiowe "po dupie"jako dziecko w dorosłym życiu zazwyczaj wie za co dostawało i nie uważa się za skrzywdzone i nie przejawia żadnych zaburzeń, które powstały w ten sposób. Dziecku należy poświęcać czas i uwagę. W ogromnych ilościach. Tablet,komputer czy konsola zajmie dziecku czas, ale go nie wychowa. Wiem jakie teraz są czasy, jak wygląda praca, zarobki, jak w tym świecie wygląda wychowanie dziecka, ale nakarmienie i ubranie dziecka to spełnianie podstawowych fizycznych potrzeb dziecka przy jednoczesnym zaniedbaniu rozwoju emocjonalnego i więzi z dzieckiem. Liberalny styl wychowania jest równie nieodpowiedni dla dziecka co ambiwalentny styl wychowywania. Z włąsnych obserwacji, doświadczeń oraz z różneg rodzaju wyjazdów i konsultacji coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że demokratyczny styl daje najlepsze efekty wychowawcze.
Jednak według twojego toku rozumienia, pierwsi rodzice też nie byli super-rodzicami, bo jednak nie przewidzieli, że dziecko może wejść w butach na siedzenie i nauczyli go tego dopiero jak dziecko to zrobiło. Podobnie Tajemniczy po raz pierwszy położył się na ziemi, żeby coś wymóc, ale według ciebie jego matka jest nieudolna wychowawczo. Ci pierwsi to przykład, ta druga się nie nadaje. A cóż jest trudnego w przewidzeniu, że jadąc pierwszy raz pociągiem, dziecko będzie chciało wszystko dokładnie zobaczyć, łącznie z patrzeniem z wysoka? Na pewno łatwiej to przewidzieć (i postawić granicę), niż że dziecko zachowa się inaczej niż zazwyczaj.
O kopnięciu nie piszę, bo to zrobiło niechcący i tak, ładnie się zachowało po zwróceniu uwagi :)
Uwielbiam podobne komentarze z pupy :)
Jako osoba wyksztalcona, powinnas wiedziec, ze argument ad personam to nie argument.
Po pierwsze jestem kobieta, po drugie tez wyksztalcona, po trzecie slizgasz sie w tym co piszesz i brak w tym konsekwencji, gdyz mieszasz doswiadczenie, pojecia potoczne takie jak klaps i nadajesz im roznorakie znaczenie. W ktoryms z poprzednich komentarzy, pisalas, ze klaps powinien zabolec, bo wtedy dziecko dostaje sygnal ostrzegawczy. Rozumiem, ze wg Ciebie to nie jest naruszenie nietykalnosci cielesnej? I jak Tobie szef da klapsa bo zachowalas sie w pracy niezgodnie z jego wola, to to bedzie ok? Klaps sprawia bol i wylacznie dlatego, dziecko nie powtorzy tego, za co dostalo klapsa, bo pamieta bol, zatem nie zrobi czegos, nie dlatego ze zostalo mu to wyjasnione, dlaczego ma nie robic, ale nie zrobi tego ze STRACHU. Takze jest to element znecania sie fizycznego. Bo jesli nie chodzi o bol, to rownie dobrze mozemy uznac ze mocne klasniecie w dlonie bedzie takim samym sygnalem. Ale nie bedzie prawda? Bo mocny klaps to bol i dziecko bol zapamieta. Bo przykrych doswiadczen nie chcemy powtarzac. Zatem klaps to tresura, a nie wychowanie. Zatem jesli chcesz kontynuowac rozmowe, to badz konsekwentna w tym co piszesz, bo dobra retoryka to nie wszystko, najwazniejsza jest logika wypowiedzi, bo mozna wystosowac odpowiednie argumenty, badz je obalic. Inaczej to nie rozmowa, a monolog.
O - napisałam, że klaps nie jest po to aby bolał. Napisałam, że zszokowane dziecko, które dostało klapsa w pupę na chwilę się uspokaja i daje przewagę opiekunowi na rozmowę z nim.
To jest konsekwencja o której pisze. Piszę o tym cały czas - Popadanie ze skrajności w skrajność nie jest dyskusją, a absurdem. Dwu czy trzyletnie dziecko nie jest do końca świadome co robi. Fejk przytoczył, że wg mnie dziecko, które stanęło butami na fotel ma nieudolnych wychowawczo rodziców. Litości, jak można popadać w takie skrajności? Akcja-reakcja. Dziecko zachowało się tak,a nie inaczej po raz pierwszy. Należy dziecku wytłumaczyć, powtórzyć jak zapomni. A jeżeli dzieciak robi co chce, nie słucha się rodziców, nie słucha opiekunów, wydziera się jakby go mordowali, a rodzice mają to gdzies, bo to bezstresowe wychowanie i dziecko musi się wykrzyczeć - to jest brak wychowania, a nie bezstresowe wychowanie.
Żeby zadać ból dziecku nawet klapsem, trzeba się BARDZO, BARDZO postarać. Wtedy możliwe - dziecko będzie się bać. Od jednego klapsa do terroryzmu to jeszcze daleka droga. Dzieci są różnorakie, charaktery mają również różne i to jeszcze bez ingerencji rodzicielskiej w wychowaniu. Dziecko w wieku około dwóch lat odkrywa swoje własne "ja", odkrywa swoją niezależność jako jednostka. Wtedy pojawia się też upartość i nawet "niegrzeczność"dzieci, jak mówią niektórzy. Nie, te dzieci nie są niegrzeczne. Odkryły swoją niezależność, buntują się przeciwko regułom i zadaniom jakie dają im rodzice ( no przecież, dziecko odkryło, że jest chłopcem, ma imię, ma swoje rzeczy, ma swoją godność i prywatność. Ma prawo do własnych problemów, które dlaniego są wielkie) oczywiście, że dziecko będzie mówić "nie"na różową czapeczkę z pomponem albo "nie"na jedzenie, którego wie, że nie lubi. Rodzic powinien znać własne dziecko, kiedy wyznacza granice, nie uważasz? Są dzieci spokojne z natury, a są bardzo ruchliwe, uparte i przesadnie "wyzwolone", które chcą odkrywać świat samodzielnie. Chcą biegać, chcąc skakać, wszystkiego dotknąć, wszystko zobaczyć, wszystko skosztować i wszędzie włazić. Dziecko nie jest świadome z kolei niebezpieczeństw jakie na niego czyhają. Jakiś Internauta położył się na ulicy i zaczął płakać - nie wiedział, że jest to niebezpieczne, bo tego nie rozumiał. Dziecko w tym wieku tego pojęcia nie rozumie. Matka w emocjach i strachu dała dziecku w pupę przez pieluchę i kombinezon. Nigdy nie poprę klapsa, który ma zadać dziecko ból, które ma je poniżyć i doprowadzić do płaczu. To jest zrobienie maluchowi krzywdy i naruszenie jego nietykalności. Poza tym wiem też z własnego doświadczenia (bo nie wszystko jest tylko czarne albo białe) że są sytuacje, w których rozumiem zastosowaną metodę z uderzeniem dziecka, tak że sprawiło mu to ból. I to jedyny przypadek (rodzic przez nieuwagę zostawił torbę z lekami w miejscu dostępnym dla dziecka, a dziecko te "cukiereczki"zażyło) wpierw: panika, o zdrowie i życie dziecka. .
Drugi krok to reakcja, trzeci: strach czy dziecku nic się nie stanie. Czwarty: ulga. Piąty: złość. Na siebie i na dziecko. Na siebie za nieuwagę, na dziecko, że sięgnęło po leki podczas, gdy wiedziało, że NIGDY POD ŻADNYM POZOREM ma nie jeść czegoś czego nie pozwolą zjeść rodzice. Bo z tego typu rozmowami nie czeka się do chwili, aż coś się stanie czyż nie? Mówimy dziecku o tym, by nie wkładało paluszków do gniazdek elektrycznych przed tym nim stanie mu się krzywda czy po tym? Jeżeli powiemy po - to jest zaniedbanie wychowawcze. I wtedy żadna metoda, żaden klaps już nie pomoże. Dziecko należy chronić i wychowywać tłumacząc mu wszystko, ale twierdzenie, że lekki klaps, który nie ma prawa boleć (rodzic jest w stanie dać takiego klapsa by nie zadać bólu dziecku - trzeba chcieć) jest znęcaniem się psychicznym czy fizycznym jest niebezpiecznym myśleniem. Osoba wykształcona jak mówisz o sobie tym bardziej nie posługuje się "argumentami"absurdalnymi z pogranicza - czy szef mnie uderzy jak zrobię coś źle. Jak można porównywać w ogóle dorosłego, samodzielnego człowieka, który proces wychowawczy właściwie ma za sobą, do klkuletniego życia, które jest w trakcie socjalizacji pierwotnej?
Za błąd w określeniu płci - przepraszam
"Fejk przytoczył, że wg mnie dziecko, które stanęło butami na fotel ma nieudolnych wychowawczo rodziców."
Nie, Fejk ci pokazał, że raz piszesz tak, a raz inaczej. Z jednej strony "dobrzy rodzice powinni przewidzieć i postawić granicę, żeby dziecko nie robiło źle", z drugiej chwalisz rodziców dzieci, którzy nie przewidzieli, że latorośl może wyjść w butach na fotel. A w innym miejscu piszesz, że jeśli dziecko W OGÓLE KIEDYKOLWIEK rzuci się na podłogę, to ma nieudolnych wychowawczo rodziców. Bo mu nie postawili wcześniej granicy i nie wyjaśnili że rzucać się na podłogę, aby coś wymusić, nie wolno. A że mogli tego nie przewidzieć, bo np. dziecko nieśmiałe, nie robi tak, nie ma wzorców itd., to ich nie tłumaczy. Dobrze wychowane dziecko nie rzuca się na podłogę ani razu i już. Kropka. Bo tak.
Jak na wykształconą osobę, to trochę źle o tobie świadczy, gdy na siłę "kładziesz"komuś w usta wypowiedź, by tylko potwierdzić swoje teorie.
Teraz sama piszesz, że dzieci mają różne charaktery, wspominasz, że w wieku dwóch lat dzieciak może całkiem zmienić swoje zachowanie i nieraz zaskoczyć rodziców swoim innym Ja. Ale to przecież nic nie tłumaczy, to są tylko wymówki, aby... No właśnie.
To się może tez wypowiem. Znow xD
Cóż, nie bylam idealna i rodzice tez. Dostałam od nich wiele razy, zawsze potem mialam slady i to jakie. Czerwone. Myslisz, Pedagogu, że klaps nie boli i trzeba sie postarać? Mi moj ojciec mowil ze to co dostaje to jest lekko i jak chce to moge dostac mocniej. Cóż... Doskonale wiem jak to jest dostawac po dupie. Jak raz krzyknęłam w kosciele to potem dostalam w domu po dupie i juz tak nie robilam. Nie dlatego, ze wychowali mnie, ze pouczyli. Po prostu ZE STRACHU. BAŁAM SIĘ. Ludzie, pamiętajcie o tym, ze nawet najmniejsze uderzenie boli, szczególnie male, delikatne dziecko. A czemu psów nie bijecie za zle zachowanie? Wszyscy sie rozczulają jak to mozna bic zwierzęta, a jak dziecko dostanie to cisza. Osoby, ktore bily swoje dzieci, powinny dostać 2 razy mocniej od kogos.
Zapomnialam dodac, ze takie cos ma znaczny wplyw na pozniejsze zachowanie dziecka. Jako dzieciak byłam przez to bicie nieśmiała, balam sie z innymi rozmawiac, nie mialam znajomych wlasnie przez to, zr rodzice mnie bili.
To może i ja się wypowiem, jako dziecko byłem bity przez ojca, ale tylko wtedy kiedy narozrabiałem, dostawałem pasem w dupę, w plecy, jak popadło, i teraz po 20 latach od mojego ostatniego "razu"pasem, nie jestem jakimś zastraszonym, bojącym się czego popadnie człowiekiem, jestem ułożonym, spokojnym i mam nadzieje że również porządnym obywatelem (nie mnie to oceniać) z dobrze płatną pracą oraz rodziną. Proszę mi więc z łaski swojej powiedzieć, jak wielka krzywda mi się stała przez to żę obrywałem naprawde solidnie od ojca, i to dość często, ponieważ często łobuzowałem? prawda jest taka, że mnie, te pasy przyjęte "za kare"nauczyły jednej bardzo ważnej zasady a mianowicie że nie warto robić czegoś czego nie wolno bo zawsze czeka nas kara. Zrozumiałem to dopiero po jakimś czasie, ale dzięki temu nie kradne, nie ćpam, nie pije, nie rozrabiam. Co do bezstresowego wychowania... mam sąsiadów którzy w ten sposób wychowują 14 letniego syna.. wiele razy przyłapałem go na paleniu, raz widziałem jak wracał całkowicie pijany z kolegami bluźniąc niemiłosiernie do tego. a ostatnio innemu sąsiadowi porysował samochód gwoździem, a jego rodzice twierdzą że to nie on bo wychowują go dobrze i wie że tak nie wolno. Reasumując i kończąc ten przydługi wywód, nie zamierzam bić swoich dzieci, ani nie jestem zwolennikiem bicia, sam byłem bity, i przeżyłem, mnie to wychowało na osobe uczciwą oraz bezkonfliktową bo wiem że mogą spotkać mnie konsekwencje mojego czynu, ale większość przypadków bezstresowego wychowania kończy się tak jak sytuacja opisanych wyżej sąsiadów i ich syna. i to nie tylko moje zdanie wyssane z palca. Dodam tylko żę nasi rodzice byli bici również w domu, może nie aż tak bardzo bo linijką po rękach, czy musieli klęczeć na grochu ale wyszli na ludzi prawda?
tak to koniec lektury, gratuluje wytrwałości;)
Napisales "prawda jest taka, że mnie, te pasy przyjęte "za kare"nauczyły jednej bardzo ważnej zasady a mianowicie że nie warto robić czegoś czego nie wolno bo zawsze czeka nas kara"
Ty tego nie widzisz, bo uwazasz to za normalne, ale wlasnie przemoc fizyczna wobec dzieci, a w tym przypadku wobec Ciebie, sprawila, ze nie robisz czegos dlatego ze ROZUMIESZ dlaczego czegos nie mozna zrobic, np kogos skrzywdzic, zlamac zasady ruchu drogowego itd, ale Ty sie obawiasz kary. I to jest wlasnie patologia przekazywana dalej, bo Ty rowniez bedziesz karal fizycznie swoje dzieci i wzbudzal w nich strach przed uczynieniem czegos zabronionego, a nie uczyl je dlaczego maja tego nie robic. Kar cielesnych, bicia, czy klapsa, uzywaja ludzie prymitywni, ktorzy nie sa w stanie dziecku wyjasnic dlaczego. Pewnie dlatego ze sami nie wiedza.
Napisalas to "Ale z obserwacji zauważyłam, że klaps w tyłek uspokaja dziecko na tyle, by z nim porozmawiać i wyjaśnić od razu lub za chwile, gdy oboje ochłoną."
Juz Ci to pisalam, a niedawno napisal FEJK - piszesz tak, aby Tobie bylo wygodnie i aby co gorsza, obronic swoja teorie, mimo ze kupy sie nie trzyma. Bo w koncu to co, dziecko bylo winne ze zle postapilo i dlatego dostalo klapsa, czy po prostu rodzic nie radzi sobie z wlasnymi emocjami i daje klapsa jak nie potrafi inaczej? Bo to wlasnie napisalas - "gdy oboje ochlona". A klaps, ma bolec, bo takie jest jego dzialanie i dobrze o tym wiesz, ma wzbudzic w dziecku strach i jest to subtelna forma bicia, spolecznie jeszcze przyzwolona, co nie znaczy ze biciem to nie jest. Jest forma przemocy, czy tego chcesz czy nie. Bo jest to uderzenie. Uderzenie majace na celu pokazanie kto jest silniejszy. I nie usprawiedliwiaj rodzicow, ze daja klapsa w sytuacjach kryzysowych, bo po to sa rodzice, zeby sobie radzic z dzieckiem w sytuacjach kryzysowych. I sa dwa rodzaje dzieci bitych, czy tylko przez klaps, czy bardziej. Te ktore rozumieja ze klaps to przemoc i tego stosowac w przyszlosci nie beda, bo pamietaja, ze klaps wzbudzal w nich strach, a nie wyjasnienie dlaczego cos zrobili zle i sa ludzie tacy jak "Serio"ktorzy nie nauczyli sie rozumiec skutkow swoich czynow, bo rodzice nauczyli ich tyle, ze jak postapia wbrew ich woli, to bedzie to ich bolalo fizycznie i beda ponizeni. Wiedza tylko tyle za zle postepowanie czeka kara. Zatem promujesz wychowywanie przyglupow, ktorzy nie rozumieja swiata i usprawiedliwiasz nieudolnych rodzicow, ktorzy traca nad soba panowanie.
To byloby tyle ode mnie. Bo rozmowa staje sie jalowa, zwlaszcza jak rozmowca nie jest konsekwentny w tym co pisze. Az cisnie mi sie na usta, czy dostawalas klapsy w mlodosc, bo nie potrafisz myslec. Bo doswiadczenie i wiedza nabyta z ksiazek to nie myslenie rozumowe.
PS Jak czlowiek bity, dalej bije to nie wyszedl na ludzi. Wpajanie norm przez strach nie sprawia ze dziecko jest madrzejsze, a bardziej ostrozne, ale nie dlatego ze rozumie dlaczego ma byc ostrozne, ale dlatego ze sie boi ze znow dostanie. To chore. Tak sa tresowane zwierzeta w cyrku. Jestesmy oburzeni takim zachowaniem, a klapsy i bicie dzieci przyjmujemy jako norme.
Dorosła osoba wie, że dotknięcie gorącej patelni powoduje ból. Dziecko tego nie wie, tłumaczenia nie pomagają. Czy lepiej dać klapsa i wymusić poprzez strach właściwe zachowanie, czy czekać cierpliwie aż dziecko jednak dotknie tej patelni w chwili naszej nieuwagi?
Ból od poparzenia będzie prawdopodobnie większy niż ten od klapsa. Jakie rozwiązanie?
oczywiscie ostrzec ze bedzie bolec i ze gorace, po czym pozwolic dotknac. dostanie sie plusa do wszechwiedzy rodzicielskiej, no i mlody/a sie nauczy ze gorace boli. win-win.
Dziecko, nawet małe, ma zbierać sobie różne doświadczenia z otaczającego świata. Zgadzam się z cereb...
Na tej samej zasadzie należy dziecku pozwolić używać noża i zapałek. Dla niedowiarków "5 dangerous things you should let your kids do"
https://www.ted.com/playlists/150/advice_to_help_you_be_a_great
Naprawde? Bede bic swoje dzieci? Ciekawe, bo mam ich dwojke i na zadnego nigdy nie nakrzyczalem nawet :) gratuluje, naprawde gratuluje :) najwieksza patologia sa bogate dzieci bogatych rodzicow, wychowywane bezstresowo, mysla i wiedza ze wszystko im wolno wiec "biedniejszych"maja za zwykle gowno, ale coz, racja jest jak pupa, kazdy ma swoja;)
Widocznie sama bylas bita dlatego tak z tym "walczysz"powiedz mi czy te razy ktore dostawali nasi rodzice od nauczycieli linijkami po rekach to swiadczyla o nieudolnosci nauczyciela? :)
Czyli uczmy się na własnych błędach? Bardziej podoba mi się nauka na cudzych błędach. Zamiast patelni można wstawić pływanie w rwącej rzece lub w glinianych, skakanie na główkę ze skarpy, jazdę po pijaku etc. Czyli jeśli tłumaczenie nie pomaga, niech dzieciak próbuje?
Osobiście wolałbym zbić szkodnika po tym, jak został złapany na ćpaniu, żeby ze strachu przed bólem nigdy więcej nie sięgał po narkotyki, niż pozwolić na uzależnienie się. Ale to pewnie nie humanitarne ...
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Pedagog | 84.10.192.* | 26 Września, 2016 12:39
To może ja jako profesjonalistka i osoba przekształcona do tego się wypowiem?
Większość rodziców uważa, że wychowanie bezstresowe to brak wychowania - dziecko robi co chce i tak się uczy - nie. To nie jest wychowywanie. To jest wyhodowanie.
Po drugie: wytyczenie granic nie polega na tym jak zasugerowała osoba powyżej: cioci zrobiło się przykro, ale nie przejmuj się, bo każdy powie coś nie tak czasami.
W tym momencie dziecko rozumie to w ten sposób: popełniłem błąd, komuś zrobiło się przykro, nie zostałem ukarany, no bo przecież każdemu się zdarza. Takie wychowanie dziecka w dalszym ciągu wykrzywi jego obraz. Mając 14 lat powie do matki z premedytacją "ty je.....dziw...ko"a potem przeprosi, bo nie chciał tego powiedzieć i każdemu się może zdarzyć.
Wytyczanie granic, kompromisy, system kar i nagród oraz KONSEKWENCJA jest podstawą bezstresowego wychowania. Nie jest to system pozbawiony podniesienia głosu na dziecko.
Podam przykład jak powinien funkcjonować taki układ:
- Kasiu, masz dwie godziny na posprzątanie swojego pokoju. Proszę, abyś umieściła swoje zabawki w tym tym i tamtym pudle, a książeczki odłożyła na półkę. Za dwie godziny przyjdę i sprawdzę. Jeśli mnie nie posłuchasz obiecane odwiedziny Zosi/wyjście do zoo/lody nie dojdą do skutku i to bedzie twoja kara".
Liczy się efekt i przekaz - dziecko zrozumiało, że jak posprząta koleżanka do niej przyjdzie i będa się bawić razem albo dziecko pójdzie na lody z rodzicami (nagroda za wykonane zadanie) jeśli się nie posłucha - nie dostanie lodów, ani koleżanka jej nie odwiedzi (kara za brak posłuchu) Na dziecko nie trzeba krzyczeć, ale być konsekwentnym. Mówiąc konsekwnetnym - mam na mysli, że dziecko powinno dostać nagrodę lub być ukarane za to, że jest nieposłuszne. Liczy się efekt końcowy, a nie przedział czasowy: Dziecko dostało dwie godziny, ale jeśli posprząta w ciągu 2 godzin i 10 minut albo 3 godzin, należy ( w przypadku trzech godzin i więcej) zwrócić dziecku uwagę na to, ale zapewnić obiecaną nagrodę (dzieci zwłaszcza te mniejsze nie sa w stanie samodzielnie określić sobie norm i granic czasowych. 10 minut nie zabije, ale 4 godziny już świadczą o tym, że coś jest nie tak) Jeżeli dziecko jest starsze i ma problemy w nauce dziecku należy pomóc, ale zaobserwować: czy dziecko jest leniwe i mu się nie chce (krzyk i groźby nie pomogą) czy dziecku dany przedmiot sprawia ogromną trudność. Dziecko trzeba zachęcić. Nie mówię tu: jak dostaniesz 5 z przyrody to ci kupie tableta. Ale zaoferować coś co sprawi dziecku przyjemność: wspólnie spędzony czas, jakiś słodycz może jakiś drobiazg za to, że usiądzie do książek i będzie się uczyć (samo lub pomocą) jeżeli będzie ćwiczył zostanie nagrodzony, nawet jeśli się nie uda;poniesie porażkę pomimo włożonego wysiłku, ale został nagrodzony za wysiłek i trud. Nie udało się tym razem - uda się następnym. Konsekwencja to podstawa: niedopuszczalne są błędy typu: Jasiu nie bij Małgosi, bo nie dostaniesz pieniążków od mamy na samochód. Po czym Jasiek napieprza Małgośkę, bo się nie boi i wie, że te pieniążki dostanie, a mamusia i tak te pieniądze da, no bo przecież dziecko na to liczyło. Mam 11 letniego syna i 4 letnią córkę - w obu przypadkach ta metoda się sprawdza. Dziecko się uczy z pomocą rodziców. Jeżeli zrobi coś nagannego -musi wiedzieć, że zrobiło coś złego, należy mu wytłumaczyć co było nie tak i wyjaśnić, że należy za to przeprosić. Argumentacja: nie rób tak, bo nie/bo ja tak mówię - nie jest argumentacją. Rodzice w ten sposób szacunku i autrytetu nie otrzymają - gwarantuję.
Nad dzieckiem nie wolno się znęcać ani psychicznie ani fizycznie. Jednak wykluczyć klapsa całkiem nie można. Dziecka nie wolno bić, że krzyczy z bólu i chodzi z siniakami. Ale z obserwacji zauważyłam, że klaps w tyłek u (...)
Pedagog | 84.10.192.* | 26 Września, 2016 12:42
*uspokaja dziecko na tyle, by z nim porozmawiać i wyjaśnić od razu lub za chwile, gdy oboje ochłoną. Rozwrzeszczane dziecko, które rzuca się z łapami albo wali pięściami w rodziców lub robi scenę na podłodze, bo rodzice nie chcą ulegnąć jego zachciankom jest dowodem na to, że rodzice są nieudolni wychowawczo i wychowanie małego człowieka ich przerasta, bo to co robi ich dziecko jest odwzorowaniem w jaki sposób maluch -i czy w ogóle - jest wychowywany. To nie wina dziecka, że tak się zachowuje. To wina rodziców, którzy dziecka nie wychowali.
Nikusiak [YAFUD.pl] | 26 Września, 2016 14:20
Uuuu profesjonalistka wbiła do akcji. Sama zamierzam zostać psychologiem i miałam już parę rozmów z psychologami bądź pedagogami, którzy się wypowiadali o wychowaniu dziecka. Zgadzam się z Panią w 100%, jedynie ta końcówka. Fakt, klaps dziecko może i uciszy, jednak nie na korzyść. Po prostu dzieciak zamilknie, bo się boi, ze znów oberwie. Lepiej dziecko zamknąć w jakimś pokoju i poczekać aż się uspokoi.