Dawałam korki, w domu niestety nie mam warunków. Przedtem brałam 30zł za dojazd, z powodu opóźnień busów/trudnego dostępu itp nieraz nie było mnie w domu 3 godziny - za 10zł/h to się ulotki rozdaje, więc zrezygnowałam z korepetycji. A Ty za 15zł... im niższa cena, tym dziwniejsi i bardziej roszczeniowi klienci, pamiętaj. Robiąc komuś dobrze sama źle na tym wyjdziesz, bo jakby nie zdała po raz kolejny, to zwaliłaby na Ciebie, a niska cena poniekąd też świadczy o Twojej kompetencji. Kolejna rzecz: z jednej strony rozumiem, że szanujecie podłogę, z drugiej - to bardzo nietaktowne prosić kogoś o zdjęcie butów, chociaż w Polsce mocno się to przyjęło... Dobrze, że chociaż te kapcie -ale skąd dziewczyna miała mieć pewność, że nieużywane? To trochę obrzydliwe. Połóżcie na podłogi dywan i już, gość albo sam z siebie zdejmie buty (jeśli robi tak w domu), albo wejdzie w butach i nie zniszczy podłogi - która swoją drogą też powinna być do chodzenia a nie oglądania. To duży dyskomfort, kiedy trzeba u obcych zdjąć buty. Ludzie mają różne przypadłości itp.
Ja np idac w gosci sam zawsze na wejsciu pytam, czy mam zdjac buty. Natomiast jesli ktos mnie odwiedza, mowie zeby nie sciagac, nawet jesli sami z siebie to robia. Najwyzej posprzatam i nie bede sie nudzic. =)
Te ostatnio informacje są zbędne. Co ma do yafuda to, ze znasz ją z gimnazjum i podstawówki i mieszkacie niedaleko siebie?
Oj tam. Moze miala dziure w rajstopie i sie wstydu najadla.
@autorka czemu nie zwiekszysz ceny i nie zaczniesz dojezdzac do ludzi?
Może normalne ceny ma wyższe, ale skoro to była jej koleżanka/znajoma/etc., to wzięła od niej mniej.
Ale fakt, skoro miała do niej tak niedaleko, to sama mogła podejść :D
Przynajmniej by ksiezniczka się uczyła na swoich warunkach.
Wielkie ma halo buty ściągnąć. Nogi myjcie częściej to nie będzie problemu.
Niby tak. Ale podloga powinna byc do chodzenia a nie do ogladania. Zle zrobiona podloga po prostu skoro jest tak sklonna do zarysowan.
Dałam tę cenę tylko dlatego, że to była moja koleżanka i ją znałam. Od innych biorę 25 zł za h u mnie lub 40 zł z dojazdem (mieszkam 35 km od miasta, z którego większość osób chce korki). Byłam z nią na kilku wyjazdach, często przydzielano nas do jednego pokoju i ona nigdy nie miała nic ze stopami.
Nie mogłam podejść, bo ona nalegała na korki u mnie.
No i by po niej chodziła. Do chodzenia szpilki potrzebne nie są.
Jeśli dziewczyna tak traktuje wszelkie korepetycje i naukę nie ma się co dziwić, że nie może zdać matury... A co do podłogi, zawsze odwiedzając kogoś zdejmuję buty chyba, że akurat jest np. przeprowadzany remont i podłoga już nie jest w najlepszym stanie.
Jasne, niby nie...
Jest jednak pewna watpliwosc. Mianowicie - autorka udziela korepetycji m.in u siebie w domu. Zatem ma ciagle roznych ludzi u siebie. Dla kazdej nowej osoby ma nowe kapcie? To dosc watpliwe, zwlaszcza ze nie bierze za korepetycje duzo.
Zatem autorka nie ma warunkow na udzielanie korepetycji, bo goscie, widzac gola podloge, nie chca marznac, wiec wchodza w butach. A ona daje im kapcie i na pewno nie nowe.
Teraz sie dziwisz skad taka reakcja dziewczyny w szpilkach?
Ile takie kapcie kosztują? 5-10 zł na targu? (Pytam bo serio nie wiem) panna raczej całej szkoły nie doucza, więc kupienie nawet 5 par dla każdego z osobna to nie jest jakiś wielki wyczyn. A może jej rodzice kupują.
Zresztą ja np zazwyczaj pytam, a jak muszę ściągnąć, to chodzę w skarpetkach. Przecież to, że podłoga drewniana, wcale nie oznacza, że jest zimna.
Anyway autorka na tym mniej straci niż panna, która od 4 lat zdaje maturę (aż ciężko uwierzyć jak można być takim tlukiem).
Czytać nie umiesz, co?
Autorka napisała, że bierze normalnie więcej, tylko koleżankę potraktowała taniej.
Owszem, potrafie czytac. Dlatego napisalam ze bierze malo. 40zl z dojazdem to dla Ciebie duzo;)? Ile jej zostanie? 20zl? Po prostu szalenstwo. Za korepetycje z matematyki, powinna brac wiecej. Z prostego powodu, konkurencje ma mala, a potencjalnych klientow sporo.
Jak przez godzine bedziesz trzymal nogi na podlodze, z surowych desek, czyli taka jaka ma autorka, to tak, bedzie Ci zimno.
Nie wiem, ja kupuje skorzane za ok 20zl sztuka. Watpie zebys kupil kapcie za dyche.
Watpie, zeby miala tylko 5 uczniow. Poza tym, uczniowie sie zmieniaja. ciagle kupuje kapcie dla nowych? Zwykla sciema. Ona nie ma warunkow do dawania korepetycji i jeszcze sie zali w yafudzie. Z reszta, tu ostatnio ciagle powstaja yafudy osob, ktore uzalaja sie nad soba.
Kupisz kupisz, ja np. gościom daję takie kapcie tzw. jednorazowe, kupuję w paczce 10 sztuk za 6 zł. Też udzielam korków, ale z innych przedmiotów. Mam ok. 5-15 uczniów zazwyczaj, z czego 3-4 ma lekcje u mnie w domu, a jestem dość obleganym i podobno dobrym korepetytorem. Cena to 30 zł za 45 min u mnie lub 45 zł za 45 min u ucznia, dojeżdżam do nich po 20-30 km. Na dojazd wydaję 12 zł w obie strony, więc też na tym zarobię. U mnie nie chodzi się po domu w butach z innego powodu - wyznanie ojca oraz uczulenie młodszego rodzeństwa. I jakoś nikt z tego powodu problemów nie robi.
Kurczę, też nie mam problemów ze ściągnięciem butów, robię to automatycznie, zwłaszcza jak są dywany a gospodarz mówi "nie ściągać butów, nie ściągać butów", bo najczęściej podłogi są tak czyste, że zlizywać z nich można. Ale nie, "wcale nie sprzątane, bałagan mam, widzisz?". No nie, nie widzę :D
No chyba, że na zewnątrz sucho, a gospodarze sami w butach po domu chodzą, to co innego.
Zresztą, przecież to naturalne, że po domu chodzimy w kapciach, albo w ogóle boso. Paniom się zdarza jeszcze buty rozchadzać, ale to są nówki nieśmigane. A korepetycje to żadne wesele, bal, czy domówka że wyjściowo trzeba wyglądać i być w butach.
Serio, a do szkoły chodziłaś zeby sie uczyć czy zeby grzać stopy? Mozna kupic nawet dosyc fajne i wygodne papcie po 2 zł i jesli ktos przychodzi regularnie to po prostu zatrzymać te papcie dla jednej osoby. Nie róbmy problemu, ja nawet bym nie pomyślała zeby wejśc w butach, zawsze ściągam i chodzę na boso i patrz, nadal zyje i nie mam do nikogo żalu. Da sie? Da sie.
Buty to element stroju i dobry gospodarz NIGDY nie wymaga ich ściągnięcia. To tak samo mało eleganckie jak prośba, żeby ściągnąć spodnie, bo kanapa w salonie jest świeżo wyprana.
No wlasnie dokladnie o to mi chodzi;]
@taka prawda czyli co? jak bedzie srodek zimy i dziewczyna wladuje mi sie z buciorami do polowy zawalonymi sniegiem i blotem to tez jest ok? moj dom, moje zasady i albo sie dostosowujesz, albo bedziemy rozmawiac na klatce schodowej. ona tam nie przyszla byc elegancka, tylko na nauki, bo jest durna jak but z lewej nogi.
Taka prawda ma rację - takie są zasady i dotyczą obu stron. Gospodarz nie może Cię prosić o ściągnięcie butów, a gość nie może się wwalić do mieszkania z błotem na buciorach. Ale pamiętajcie że nie rozstrzeliwuje się kogoś za odstąpienie od tych zasad.
To są zasady niepisane, ewentualnego savoir vivre'u, i na pewno nie muszą być stosowane. Sama powiedz, nawet jak jest sucho, a ja wejdę z piaskiem na butach na Twoją świeżo pastowana podłogę, to się mimowolnie skrzywisz.
Należę do tych Pań domu, co nie zwracają gościom uwagi, dopóki nie próbują przestawiać mebli;)
Co Ty za bzdury piszesz??? Po szkole boso chodzilas, czy w skarpetach? Nie pisz bzdur. Jakie dwa zl???? Z choinki sie dziewczyno urwalas???Czy rodzice wszystko kupuja, a Ty sobie tylko wymyslasz co ile kosztuje?
Nie wiem skad wy bierzecie te ceny... Podaj link do tych papci 10szt za 6zl. Szukalam w sieci i nie ma.Wychodzi 60gr za pare. Sa z papieru?
No tak, ale to nie jest zaproszenie "na herbatkę", czy domówkę, tylko w interesach. Skoro obie strony zdecydowały, że u autorki będzie lepiej, to powinna się dziewczyna dostosować do zasad panujących u autorki. W tym momencie nie była gościem, była uczniem.
Głupia, zadufana w sobie i obrażalska koleżanka - niezależnie od pieniędzy, niewarta poświęcenia choćby minuty Twojego czasu, Autorko - nic już z nią nie zrobisz. Przypadek niereformowalny. Osobiście nie zadawałabym się z takimi.
Zdejmowanie butów przy wejściu do czyjegoś domu od dziecka było dla mnie normalnym zachowaniem. Jak i to, że gdy goście przychodzą do mnie, zdejmują buty i dostają kapcie. U wszystkich znajomych - to samo. Prosto, spokojnie, kulturalnie, odruchowo, wręcz bez słów. Nigdy nie uważałam włażenia komuś w butach za swoje przyrodzone prawo - bo niby dlaczego? Po co?
Nawet widząc, że w restauracji, sklepie czy gdzieś jest świeżo umyta podłoga - nie depczę na chama, choć można, a wolę poczekać czy przejść bokiem. (No, chyba że się spieszę...) Prosta zasada szacunku do innych i ich pracy. Po licho brudzić bez konieczności? Nigdy W ŻYCIU nie spotkałam się z sytuacją, aby ktoś robił ze zdejmowania butów problem. Trudno uwierzyć, że istnieje osoba, która o tak oczywistą pierdołę ma tak wielkie pretensje. Nie zdziwiłabym się, gdyby miała niemyte nogi i nieprane skarpety. Straszne. Czy ona w ogóle ma jakiś sens życia? Cokolwiek?
wiesz co to wycieraczka do butów?
tak konkretnie to z fizeliny, na allegro 15 PLN za 20 sztuk
http://www.kapciehotelowe.pl/kapcie/fizelina_big.jpg
A wiesz ze całego pasku nie zetrzesz, choćbys sie zesral? A jak w psia kupę wejdziesz, to też ją wytrzesz o wycieraczke?
Jako ciekawostkę powiem tylko, że w lubelskim województwie mówi się ciapy;>
chciałabym zwrócić jedynie uwagę że szpilki w drewnie mogą zrobić dziury. Dlatego też wyraźnie zaznaczono ten rodzaj obuwia :)
W jakiej zapadłej dziurze mieszkasz, że jak nie piasek to psie kupy?
Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
to tylko w lubelskim się tak mówi? Jestem z lubelskiego i nie wiedziałam że to domena tylko naszego regionu:D ciapy to ciapy i każdy wie o co chodzi:D
Tylko na wschodzie są ciapy, na śląsku/Wielkopolsce mają laczki, południe ma pantofle, a wschód ciapy, a jak byłem w Częstochowie na pielgrzymce maturzystów to usłyszałem nawet "chapeć".
przepraszam a skad ty jestes ze u was goscie butów nie sciagają ?
Jasne że wiemy. Ciapy to coś rozciapanego;)
I tak, tylko na lubelszczyźnie tak mówią;)
Pert mylisz sie jestech ze ślonska i u nos sie godo LACIE
Zapamiętam i dopiszę do mojego słownika wyrazów określających kapcie, w zależności od regionu;>chociaż wolę chapcie.
Wymaganie od gości latania w skarpetkach, to pełna żenada.
Wzięło się z awansu społecznego za komuny:
Ludzie z wiosek, z domów z podłogami z desek, albo z klepiskiem pierwszy raz w historii rodziny kupowali DYWAN. Byli z niego dumni, pokazywali gościom i bali się, że goście, którzy byli takimi samymi dzikusami jak oni, skalają im te cuda.
Jaśniepaństwo kiedyś ściągało, owszem, ale KALOSZE, zakładane na buty, a nie same buty. W czasach kiedy nie było chodników, a błoto było po kolana :P
Zakładanie podłogi, która się niszczy od stanięcia na niej, choćby w szpilkach, to nie oszczędność, tylko rozrzutność, bo i tak migiem będzie do wymiany.
W czasie odwiedzin opiekowanie się podłogą zamiast gościem... to żenada, że się powtórzę.
A mając ufajdane cokolwiek, w gości się nie idzie, póki się nie wyczyści - chyba że od drzwi prosząc o pomoc w ogarnięciu się, np o szczotkę, wejście do łazienki itp.
Tia.... z moich butów ścieka błoto i kał, pozwól, że postawię ci to w przedpokoju ... :P
yyyy nie mam na mysli proszenia czy wrecz żądania ściagniecia butów od gości bo w życiu tak nie zrobiłam i nigdy nie zrobie tylko mam na mysli ze goście pakują się komuś do mieszkania bez słowa sory ale u nas tak jest jestem gosciem i bez pytania sciagam swoje buty od tego jest antryj chyba nie ? a i tak nawet jak mi ktos powie ze mam nie sciagac to i tak sciagam bo tego wymaga kultura i juz. dlatego pytam z jakiego jest regionu ze goscie pozwalaja sobie na wchodzenie komus do mieszkania w butach bo dla mnie to jest dziwne. Jednym jedynym wyjątkiem kiedy ktos wchodzi mi w butach i absolutnie nie mam pretensji to np kominiarz lub inny fachowiec .
Wręcz przeciwnie. Kultura wymaga, by gospodarz nie prosił o zdejmowanie butów swoich gości. Po pierwsze to trochę obrzydliwe, po całym dniu np w trampkach, przychodzi sobie ktoś w odwiedziny i ma smierdzieć skarpetami? Dla nikogo to nie jest przyjemne. Po drugie buty to część stroju. Po trzecie branie od kogoś kapci to gwarantowany grzyb i robi mi się niedobrze na samą myśl. Zdejmowanie butów, a raczej proszenie o to, to straszne buractwo. Rozumiem zimą, ale przez resztę roku, to naprawdę nie wiem po co. Jak zapraszasz kogoś do domu, to licz się z bałaganem. Poza tym, nie wiem gdzie trzeba mieszkać, żeby niezdjęte buty narobiły w domu aż takiego syfu. Na pustyni? Bagnie? W życiu nikogo nie prosiłam o zdjęcie butów i sama nigdy nie zdejmuję, chyba że u rodziny/bliskich przyjaciół, gdzie czuje sie jak w domu i wiem, że będę u nich wiele godzin. A w innych sytuacjach - nigdy.
Czasem sprytny pies zdominuje właściciela i w danym domu pies ma 1 kategorię, a ludzie drugą. W domach, o których mówicie, podłogi jakimś cudem zdominowały gospodarzy i ich gości.
Podobnie troska o przedmioty zwyciężyła z ludźmi u właścicieli aut pucujący je bez końca, czy rodzice zabraniający dzieciom większości zabaw, bo się ubrudzą...
@Ona - to jeszcze gorzej. Piszesz o podejściu, przez które rozpadło się niejedno małżeństwo i niejedna przyjaźń:
"nic ci nie powiem, sam masz to wiedzieć, a jak się nie domyślisz i nie zrobisz to prostak z ciebie i strasznie mnie rozczarujesz!"
A ja powiem taką zagwostkę, że na Kaszubach na kapcie mówi się szlory. :D
Brakowało mi północy do kompletu, dzięki wielkie;>
I miała rację. Tak się gości nie traktuje, gdyż savoir vivre w prawie każdym kraju mówi, że gość butów nie ściąga. Jak się robi to jedno, ale jakie są zasady, to kwestie użytkowe nie zmienią.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Vidoll [YAFUD.pl] | 16 Września, 2016 13:26
Ja np idac w gosci sam zawsze na wejsciu pytam, czy mam zdjac buty. Natomiast jesli ktos mnie odwiedza, mowie zeby nie sciagac, nawet jesli sami z siebie to robia. Najwyzej posprzatam i nie bede sie nudzic. =)
autorka | 37.248.162.* | 16 Września, 2016 22:29
Dałam tę cenę tylko dlatego, że to była moja koleżanka i ją znałam. Od innych biorę 25 zł za h u mnie lub 40 zł z dojazdem (mieszkam 35 km od miasta, z którego większość osób chce korki). Byłam z nią na kilku wyjazdach, często przydzielano nas do jednego pokoju i ona nigdy nie miała nic ze stopami.