No cóż. Nie wiem jak między Wami było lecz nie ma co na siłę kogoś przy sobie trzymać. Chce to odchodzi, życie jest krótkie i jeśli to tam ma być szczęśliwszy... Przykro mi, wiem co czujesz ale pozbierasz się. Życzę szczęścia.
Czyżbyście mieli sporo pieniędzy?
Jeśli chce odejść- niech odchodzi. Nie wiem jak układało się między wami, ale sądzę, że nie jest Ciebie wart. ŻADEN facet (lub żadna kobieta), który(a) zdradza partnera/kę nie jest jej/go wart. Jednak to wy zdecydujecie. Jeśli chcesz walczyć, to walcz! Ale pamiętaj, to nie koniec świata. Ból jest z prędkością ogromny, ale przeminie. Trzymam za Ciebie kciuki!
Ci*a a nie syn. Jak można z powodu kobiety próbować się zabić?!
Droga autorko napisz nam lepiej jak ciasne rurki nosi twoje dziecko? Pewnie już mu dawno jaja odpadły z braku dopływu krwi. Innego wytłumaczenia nie widzę.
Użytkownik dostał ostrzeżenie za tą wypowiedź: 2016-05-19 10:57:49 [Powód:Używanie słów powszechnie uznawanych za wulgarne]
Chęć zabicia się z powodu odejścia wielkiej "miłości"zakrawa o absurd. Autor komentarza wyżej ma w stu procentach rację. Można kochać, można być oddanym i wiernym, ale jeżeli coś nie wyszło, dana osoba odeszła, należy myśleć logicznie, a nie emocjonalnie. Iść dalej, bo życie się nie kończy, a nie zachowywać się, jak skończona p i z d a.
Powiedzcie mi, jakim egoistą trzeba być, żeby próbować się zabić z tak bzdurnego powodu? Jak można nie myśleć o rodzinie, o tym, co będą czuć rodzice, którzy poświęcili dla dziecka kawał swojej młodości i nie tylko. Mało to jest dziewczyn na świecie, które docenią, pokochają? Warto się zabijać dla osoby, która nie chciała naszej miłości? Podpowiedź - absolutnie nie.
Zawsze mogło być gorzej -mogło się okazać na przykład, że "wielką miłością"męża była ex syna... :x
To są właśnie te chwile słabości niektórzy z nimi przesadzają ale chyba każdy musiał to przejść.
Oczywiście, że każdy przeciętnie inteligentny człowiek o tym wie, jednak spróbuj tak samo o tym myśleć gdy emocje szaleją, człowiek nie ma (na szczęście) kontroli nad emocjami.
jak nie ma, jak ma? przeciez gdybysmy nie mieli kontroli nad emocjami, to kazda klotnia konczylaby sie smiercia jednej strony, kazdy wzrost pozadania mialby zakonczenie w gwalcie i kazda cukiernia bylaby wyszabrowana w kilka minut przez niepotrafiacy sie opanowac tlum.
przeciwnie - nasza wielka zdobycza ewolucyjna jest ogromna kora mozgowa, ktora (upraszczajac) potrafi nadpisac kazdy inny sygnal z mozgu, lacznie z instynktem samozachowawczym i popedem seksualnym.
Miłość to bardzo twórcza i niszczycielska siła. Nie oceniajmy nikogo, bo każdy z nas ma wzloty i upadki i różnie do nich podchodzi. On tak reaguje na odejście ukochanej a wy tak samo zareagujecie na utratę dorobku życia,ukochanego kota czy na czym tam wam zależy. Znam wiele osób, których nie nazwałabym tak jak wy pewnym nieparlamentarnym nazewnictwem kobiecych organów, którzy mieli myślli samobójcze po stracie ukochanych ludzi. Reakcja taka jak każda inna. Nie widzę w niej nic nadzwyczajnie głupiego czy mądrego.
Za to mąż to już kawał cipuchen, bo ok rozumiem, że można odejść od żony, bo się nie jest z nią szczęśliwym. Zdarza się, to nie koniec świata. Nie oni pierwsi mieli nieudane (przynajmniej dla jednej strony) życie. Ale ten psikuta najpierw załatwił sobie na boku drugą rodzinę a potem kopnął w pośladki tą pierwszą, bo tak mu było wygodnie.
Zanim założy się drugą "udaną"rodzinę to wypadało by zostawić najpierw żonę a dopiero potem wkładać ptaka w celach prokreacji dla kogoś innego. A on najpierw uwił se gnizdko i przeskoczył z jednego życia i domu do drugiego jak by wyszedł i wszedł do kolejnego sklepu na zakupy.
Autorko przykro mi, na pewno to cię zabolało (bo modsza, bo dziecko), ale wyjdź z założenia że teraz to tamta będzie musiała się męczyć z tą zakłamaną, podstępną łajzą a ty sie od niej uwolnisz. Znam bardzo podobny przypadek i skończyło się tak że nowy lepszy model znudził się dziadkiem i kopnął go w tyłek uzyskując wysokie alimenty i biedny pan wrócił ze spuszczoną głową do żony a ta pokazała mu drzwi.
Do wspólnego życi zamusić się nie da. Ja bym odrzałowała i żyła dalej.
I to jest jeden z najmadrzejszych komentarzy jaki tutaj przeczytalem od wielu wielu dni.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
a | 155.133.99.* | 18 Maja, 2016 10:44
Miłość to bardzo twórcza i niszczycielska siła. Nie oceniajmy nikogo, bo każdy z nas ma wzloty i upadki i różnie do nich podchodzi. On tak reaguje na odejście ukochanej a wy tak samo zareagujecie na utratę dorobku życia,ukochanego kota czy na czym tam wam zależy. Znam wiele osób, których nie nazwałabym tak jak wy pewnym nieparlamentarnym nazewnictwem kobiecych organów, którzy mieli myślli samobójcze po stracie ukochanych ludzi. Reakcja taka jak każda inna. Nie widzę w niej nic nadzwyczajnie głupiego czy mądrego.
a | 155.133.99.* | 18 Maja, 2016 10:57
Za to mąż to już kawał cipuchen, bo ok rozumiem, że można odejść od żony, bo się nie jest z nią szczęśliwym. Zdarza się, to nie koniec świata. Nie oni pierwsi mieli nieudane (przynajmniej dla jednej strony) życie. Ale ten psikuta najpierw załatwił sobie na boku drugą rodzinę a potem kopnął w pośladki tą pierwszą, bo tak mu było wygodnie.
Zanim założy się drugą "udaną"rodzinę to wypadało by zostawić najpierw żonę a dopiero potem wkładać ptaka w celach prokreacji dla kogoś innego. A on najpierw uwił se gnizdko i przeskoczył z jednego życia i domu do drugiego jak by wyszedł i wszedł do kolejnego sklepu na zakupy.
Autorko przykro mi, na pewno to cię zabolało (bo modsza, bo dziecko), ale wyjdź z założenia że teraz to tamta będzie musiała się męczyć z tą zakłamaną, podstępną łajzą a ty sie od niej uwolnisz. Znam bardzo podobny przypadek i skończyło się tak że nowy lepszy model znudził się dziadkiem i kopnął go w tyłek uzyskując wysokie alimenty i biedny pan wrócił ze spuszczoną głową do żony a ta pokazała mu drzwi.
Do wspólnego życi zamusić się nie da. Ja bym odrzałowała i żyła dalej.