Na wstępie napiszę, że jest mi przykro iż zostałeś tak brutalnie pobity a policja nic nawet z tym nie zrobiła. Ale... jaki związek z historią ma to że ukończyłeś technikum, zrobiłeś maturę i pracując za granicą dorobiłeś się prawie małej fortuny? Chwalisz się czy żalisz? Kolejna sprawa, tak naprawdę mogłeś zostać pobity dosłownie wszędzie... w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Sosnowcu czy Pcimiu Dolnym więc nie rozumiem jaki związek ma to pobicie z urokami naszej stolicy?
Oho, widzę po komentarzach, że wielkomiastowi malkontenci się dorwali do komputerów. Wstęp faktycznie niepotrzebny itp - ale widocznie macie ze sobą problem. Poza tym was zaskoczę - czy to jesteśmy ze wsi czy z miasta - wszyscy mamy przodków, którzy mieszkali w jaskini. Wielkomiastowi frajerzy co to myślą, że to skąd się wywodzi człowiek dodaje mu statusu (jak w sumie uważa większość ludzi). A nic bardziej mylnego bo o naszym statusie świadczy to jacy jesteśmy. Tylko czy panowie z góry to zrozumieją? Pytanie retoryczne
Autorze - w takim Krakowie na terenie gdzie rządzą fanatycy Cracovii można też równo oberwać czy w Gdańsku od skinów. Można zwiedzić 10 miast i będzie fajnie, a później zrobić powtórkę z tymi samymi miastami i we wszystkich dostać wpie(rdol
:)
Nie. Tylko w jednym, wszak do Zakopanego już nie pojechał.
A co ma policja do tego? Policja ma zlapac i sporzzdzic raport dla wyzszej instancji, od skazywania jest sad. Po drugie, do sadu przez policje trafiaja przestepstwa scigane z urzedu, pobicie (nawet ze zlamaniem) do takiego przestepstwa nie nalezy o ile nie spedziles w szpitalu ponad tygodnia na oiomie najlepiej. To nie jest sprawa policji, tylko Twoja w tym przypadku. Po trzecie, jesli jakims cudem zostaliby ukarani przez sad podczss sprawy karnej, maks by byly zawiasy na 3ms albo i tego nie. Ba, nawet za pobicie ze skutkiem dozywotniej niepelnosprawnosci nie ma wcale wielkiej kary, gora 3 lata, z czego mozliwe, ze drugie tyle w zawieszeniu przy pierwszym wyroku. Kara i odszkodowana tylko i wylacznie przez powodztwo cywilne wraz z okazaniem dowodow rzeczowych, zeznan swiadkow oraz raportu policji. Z takiego powodztwa mozesz sobie oczekiwac od sprawcow nawet 5mld zl odszkodowania, o ile jakims cudem te maja;)
Rozpuszczone gówniarze. (Jestem w ich wieku, żeby nie było, że wielce dorosła się odezwała, co to tylko narzeka, jaka to teraz młodzież nie wychowana.) To oczywiste, że jesteś zły, że pozostaną bezkarni. Uważam, że powinni dostać nauczkę. Jeśli zobaczą, że mogą robić co zechcą, posuną się o wiele dalej. Nikt nie rodzi się mordercą, ale każdy może się nim stać. Z drugiej strony to przykre, że zareagowała tylko siostra napastnika, i to po tak długim czasie. Nie zrozumcie mnie źle, ale staram się ją zrozumieć. Dziewczyna bała się o brata i dlatego wcześniej nie zareagowała. Jednak ty też nie byłeś jej obojętny. Po prostu miłość do bliskiej osoby zwyciężyła (co jej absolutnie nie usprawiedliwia). A ty, drogi Autorze, nie zniechęcaj się! Zwiedzaj nasz piękny kraj i realizuj marzenia. Założyłeś sobie na to;)
*zasłużyłeś
Nie rozumiem jednego. Czemu z Krakowa nie pojechał do Zakopanego skoro jest to o wiele bliżej niż do Warszawy.
Tyle tylko, że to nie było pobicie, a rozbój. To już zupełnie inny paragraf, ścigany przez prokuraturę. Gdyby go tylko pobili, a nie dodatkowo okradli, miałbyś rację.
A co do "skuteczności"sądów w takich sprawach- przykre, ale jedynym pozytywnym aspektem sprawy sądowej jest to, że można dzięki niej poznać nazwiska i adresy.
Historia z palca wyssana. Od zawsze w modzie jest zmyślanie tego typu historii przez osoby, które coś mają do stolicy a nawet tam nie były. Dziwnym trafem mam w Warszawie tylu znajomych i nikogo nigdy nikt nawet nie zaczepił. Pozdrawiam, nie-warszawiak
Ja mieszkam w krakowie od parunastu lat, tuż przy stadionie jednego z klubów i nigdy nie spotkałem osoby z maczetą, nigdy nie dostałem w zęby jeżdżąc po "zakazanych"miejscach. Nigdy nawet nie spotkałem kibola. Więc to znaczy, że nie ma możliwości wystąpienia danej sytuacji?
Dlatego żaden z nich nie jest autorem tego yafuda. Zresztą gdyby takie sytuacje zdarzały sie często to pisanie o tym miałoby taki sens jak poinformowanie wszystkich, że nie udało mi się kupić sernika w zielone świątki.
Tez pracowalem w Warszawie, prawie 4 lata jako tzw. korposzczur w jednej z firm na alejach. Wrocilem jednak do siebie na prowincje, choc zaproponowana pensja byla prawie o polowe nizsza, ale naprawde nie lubie tego miasta. Brudne, sztuczne, oschle i . . . po prostu zabija w czlowieka w czlowieku. A zeby nie bylo off-a, to zostalem w nim napadniety 2 razy i tyle samo razy obrobiono mnie w metrze. Porazka.
Wszędzie istnieje możliwość, że spotkasz "nieodpowiednią osobę"i dostaniesz po mordzie. Owszem, Kraków słynie z "groźnych"kiboli z maczetami a ja jakoś nigdy nie spotkałem nikogo nieprzyjemnego. Kilka razy spotkałem takich ludzi w miejscach, które słyną z tego, że niby są takie bezpieczne i nikomu nigdy nie stało się tam nic złego, więc jak widać nie ma reguły na to i nieważne czy to Warszawa, Kraków, Szczecin czy Wałbrzych
Bo doskonale wiedzą gdzie nie chodzić... :p
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Szczeciniak | 95.160.18.* | 16 Maja, 2016 22:14
Historia z palca wyssana. Od zawsze w modzie jest zmyślanie tego typu historii przez osoby, które coś mają do stolicy a nawet tam nie były. Dziwnym trafem mam w Warszawie tylu znajomych i nikogo nigdy nikt nawet nie zaczepił. Pozdrawiam, nie-warszawiak